tag:blogger.com,1999:blog-21682979401464059042023-10-24T01:45:13.197-07:00[end] What the World needs now is love, sweet love...Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-91191401168640019582014-02-14T07:18:00.000-08:002014-02-14T07:18:20.299-08:00Epilog..., czyli All You Need is Love!<div style="text-align: center;">
<u><a href="http://www.youtube.com/watch?v=3X0ByhQDidY" target="_blank">♪♫♪</a></u></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">,,Życie
pisze różne scenariusze. Jedne są bardzo zaskakujące; wręcz nieprawdopodobne,
inne mniej. Czasami łączy dwójkę kompletnie obcych sobie ludzi, tylko po to, by
ich potem znowu rozdzielić. Ot tak. Bez powodu. Tak, w życiu nie można niczego
przewidzieć..."<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Fragment prologu
<i>,,Będziesz moją obsesją"</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>24
maja 2014</b><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Prowadzona pod ramię przez brata, z
wielkim trudem szła środkiem największego rzeszowskiego kościoła, szurając przy
tym piękną, białą suknią, która umiejętnie ukrywała jej sporych rozmiarów
ciążowy brzuszek, a stukot jej wysokich obcasów odbijał się echem w całej
świątyni. Doskonale wiedziała, że pani ginekolog nie byłaby zadowolona wiedząc,
że jej podopieczna w dziewiątym miesiącu hasa w szpilkach ,,dziesiątkach",
ale Lilianna zdecydowała, że chociaż podczas ceremonii zaślubin powinna
prezentować się nieziemsko. Mała już bardzo dobrze dawała znać o swoim
istnieniu, z premedytacją czyniąc spustoszenie z wnętrznościami Lilki i przy
każdej możliwej okazji boleśnie kopiąc ją w żebra. Ale mimo wszystko starała
się robić dobrą minę do złej gry; czujne oko kamerzysty, bacznie obserwowało
jej każdy krok. Tomasz z ogromną dumą oddał siostrę w ręce Grzegorza, który
wpatrywał się urzeczony w swą dotychczasową narzeczoną. Uśmiechnęła się do
niego uroczo, mając nadzieję, że jej drugie ślubne podejście będzie szczęśliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jakub pogodził się z tym, że mężczyzną
przeznaczonym Lilce jest właśnie Grzegorz, bo tylko i wyłącznie z nim mogła
stworzyć Mikołajowi prawdziwą rodzinę. Nie miał siły oszukiwać się, że może być
inaczej, bo przecież doskonale wiedział o tym, że nie można zmusić nikogo do
miłości. Do Stanów poleciał sam; tysiące kilometrów od Rzeszowa mógł
przynajmniej spróbować pogodzić się z tym, że to nie on jest dla Lilki i powoli
zaczął przyzwyczajać się do myśli, że prędzej czy później i tak by się rozstali.
Siedział w ostatniej ławce, dzierżąc w dłoniach bukiet róż i próbując cieszyć
się z ich szczęścia, na które przecież oboje zasłużyli, chociaż wciąż marzył w
duchu, by zamiast spektakularnego <i>tak</i>,
Lilianna wyszeptała ciche <i>nie</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Oprócz niego, w katedrze byli niemalże wszyscy
ich przyjaciele; Piotr, ściskający za rękę swoją ukochaną, Agatę, której
zamierzał oświadczyć się po ceremonii zaślubin przyjaciela, siedzący w
pierwszej ławce, Zibi, cały czas lustrujący wzrokiem te niebotycznie długie
nogi Juśki, które podkreślała elegancka sukienka do kolan, Ignaczakowie, stale
uspokajający swoje rozbrykane pociechy, Zośka, nowa dziewczyna Tomka i kilkoro
zawodników Reprezentacji Polski i Asseco Resovii Rzeszów. Rodzice Lili zostali
poinformowani o planowanym ślubie, jednakże nawet w tak ważny dla niej dzień,
nie chcieli towarzyszyć swojej jedynej córce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zebraliśmy się tu po to, by połączyć
świętym węzłem małżeńskim tę oto dwójkę ludzi. Lilianna i Grzegorz to
niewątpliwie dość ciekawa para, która musiała wiele przejść, żeby w końcu
zaznać szczęścia – rzekł ksiądz Miron, z lekkim uśmiechem wpatrując się w
narzeczonych. – Miałem okazję poznać ich dzięki ich rezolutnemu synkowi,
Mikołajowi, który najprawdopodobniej spowodował, że ta dwójka w końcu zacznie
żyć po bożemu. Grzesiu, nie przewracaj oczyma! - ksiądz pogroził mu palcem, a
przez świątynię przeszedł pomruk śmiechu. - A tak na poważnie; dziś będziemy
świadkami tego, że wybraliście coś pięknego. Wybraliście życie we dwójkę, bo
przecież każdy wie, że lepiej jest dwojgu niż człowiekowi samotnemu. Dzieje się
tak z prostej przyczyny; gdy jedno upadnie, drugie pomaga mu wstać. Przeciwnie
- gdy samotny upadnie, nie ma nikogo, kto wyciągnąłby ku niemu pomocną dłoń.
Miłość to nie są tylko uczucia, chociaż to właśnie one was ze sobą połączyły.
Miłość to przede wszystkim wybór, a wy postanowiliście, że pójdziecie przez
życie razem, niezależnie od tego, jak ono będzie się układało. Jednej rzeczy
możecie być pewni; Bóg was nie opuści. Zawsze będzie przy was i otoczy swoim
ramieniem, da siłę, kiedy będzie wam jej brakować. Nie pozwoli was skrzywdzić…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ja, Grzegorz, biorę sobie ciebie, Lilianno,
za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie
opuszczę cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy
jedyny i Wszyscy Święci - powtarzał za kapłanem, wpatrując się głęboko w jej
oczy. Każde wypowiedziane słowo utwierdzało go w przekonaniu, że to właśnie na
nią czekał całe swoje życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ja, Lilianna, biorę sobie ciebie, Grzegorzu,
za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie
opuszczę cię aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy
jedyny i Wszyscy Święci – mówiła powoli, starając się nie rozpłakać. Teraz
wiedziała, że Kosok był mężczyzną, na którego czekała całe życie. I nikt ani
nic nie mogło tego zmienić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>24/25
maja 2014</b><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zabiję cię, Kosok! Zabiję cię za to, co mi
zrobiłeś. I to jeszcze w dniu ślubu, no naprawdę! Nie wiedziałeś kiedy
zmajstrować mi dzieciaka? Czekaj no, tylko stąd wyjdę, to porachuję ci
wszystkie kości – wykrzyknęła po raz kolejny, przy okazji wbijając paznokcie w
dłoń siatkarza, który wszelkie tortury ze strony swojej żony przyjmował z
wielką pokorą, starając się chociaż odrobinę uspokoić swoją świeżo poślubioną
małżonkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Spokojnie, kochanie – pogłaskał głowę
dziewczyny, składając przy okazji pocałunek na jej spoconym czole. Z jej
pięknego makijażu nie zostało kompletnie nic, nie wspominając już o eleganckiej
fryzurze, tak misternie przygotowywaną przez najlepszą rzeszowską fryzjerkę.
Mimo wszystko wciąż wydawała mu się najpiękniejszą istotą na świecie, bez
której nie wyobrażał sobie życia. I od dziś była tylko i wyłącznie jego,
zaślubiona nie tylko przed światkami, ale również przed samym Panem Bogiem,
więc nic nie mogło ich rozdzielić. – Jesteś taka dzielna i silna. Wiem, że
niewyobrażalnie cię to boli, ale naprawdę została jeszcze tylko chwilka. Pomyśl
o tym, że zaraz zobaczymy naszą najwspanialszą księżniczkę. Oddychaj, no! –
próbował zademonstrować żonie proces parcia, za co sekundę później został
zdzielony po głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pan tu bardziej przeszkadza niż pomaga.
Może powinien pan poczekać na zewnątrz? I żona będzie spokojniejsza, i panu na
lepiej to wyjdzie, bo pańskie zdrowie nie będzie narażone na żaden uszczerbek –
zagadnęła uprzejmie pielęgniarka, jednak po nienawistnym spojrzeniu Grzegorza,
machnęła ręką z rezygnacją, robiąc miejsce przyszłemu ojcu, który nadal starał
się uspokoić Liliannę, wpatrującą się w niego z chęcią mordu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Lilka jeszcze raz wrzasnęła i sekundę
później w sali rozległ się dźwięk płaczu małej istotki, która spoczęła w
ramionach lekarza. Oszołomiony Grzegorz, dopiero za trzecim razem zdołał
przeciąć pępowinę, uważając, by nie zrobić krzywdy swojej nowonarodzonej
córeczce, która chwile później spoczęła w ramionach jego żony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jest taka piękna… - wyszeptał, wpatrując
się w umazane krwią zawiniątko, które kwiliło cichutko, przytulone do piersi
swojej mamy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Witaj na świecie, córeczko – pogłaskała
kciukiem jej maleńką rączkę i musnęła czółko. - Wygląda dokładnie tak samo, jak
Mikołaj chwilę po porodzie - po policzku Grzegorza spłynęła łza. Jak wiele
dałby, by móc jej wtedy towarzyszyć. Jednakże życie ułożyło się tak, a nie
inaczej i o tym, że jest ojcem, dowiedział się dopiero wtedy, gdy ich syn
walczył o życie. - Jeszcze nie mamy dla niej jeszcze imienia – odparła Lilka,
zerkając na męża. – Skoro ja wybrałam imię dla Mikołaja, może ty wybierzesz dla
małej, co? Oczywiście, mam nadzieję, że aż za bardzo nie puścisz wodzy fantazji
i nie będziemy musieli przekonywać urzędników do tego, że takie imię naprawdę
istnieje – posłała Grzegorzowi znaczące spojrzenie, uśmiechając się przy tym
ciepło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Może Małgosia? – zapytał niepewnie, drapiąc
się po głowie. – Moja babcia miała na imię Małgorzata i zawsze marzyłem o tym,
żeby nazwać tak córkę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Małgosia? Podoba mi się…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 16px; line-height: 18.399999618530273px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=EJmaQTgHlJs" target="_blank">♪♫♪</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 16px; line-height: 18.399999618530273px;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 16px; line-height: 18.399999618530273px;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>25
maja 2015</b><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Spójrz jak ona szybko się zmienia –
Grzegorz z uśmiechem na ustach obserwował swoją roczną córkę, która prowadzana
za rączki przez Lilkę, przemierzała właśnie uroczyście udekorowany salon w ich
nowym, kędzierzyńskim mieszkaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Mała była dokładnym odzwierciedleniem
mamy; miała takie same gęste, kręcone włosy i bursztynowe oczy, błyszczące
wesoło. Według taty i starszego brata bez wątpienia była najładniejszą i
najmądrzejszą dziewczynką na świecie. Charakter również odziedziczyła po
Liliannie; była tak samo uparta i nieustępliwa jak jej mama, do momentu aż nie
osiągnęła postawionego sobie wcześniej celu. Jedyną osobą, która budziła u
dziewczynki respekt, był jej starszy brat, w którego wpatrzona była jak w
obrazek i starała się naśladować na każdym kroku. Nawet pierwszym słowem,
wypowiedzianym przez Małgosię nie było <i>mama</i>
ani <i>tata</i>, tylko właśnie<i> Miki</i>. Zresztą ta miłość działała w obie
strony; Mikołaj zawsze bronił Małgosi jak lew i opiekował się nią najlepiej,
jak potrafił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Po
tym jak Resovia przegrała wszystko, co tylko mogła przegrać i zespół na dobre
zaczął się wykruszać, oferta z Kędzierzyna była dla Kosoka darem z niebios i
bez chwili zastanowienia przyjął ją, stający się tym samym zawodnikiem ZAKSY,
będącej wówczas wicemistrzem Polski. Pojawiło się również kilka zagranicznych
propozycji, jednakże ze względu na rodzinę, Grzesiek konsekwentnie rezygnował z
nich. Doskonale wiedział, że Lila byłaby wstanie wyjechać z nim zagranicę,
jednak dla dobra dzieci, postanowił zostać w kraju. Tutaj, przy Lilce i
dzieciakach, miał wszystko, czego potrzebował...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To prawda, niedawno popylała jeszcze na
czworaka – Mikołaj uniósł wzrok znad wertowanej przez siebie książki,
uśmiechnął się do swojej młodszej siostrzyczki, która pomachała mu pulchną
rączką i wrócił do dalszego czytania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Żałuję tylko, że nie mogłem obserwować
twoich postępów – dodał ze smutkiem Kosok, wpatrując się w syna, który z każdym
dniem stawał się coraz bardziej do niego podobny. Już wcześniej widział to
podobieństwo, jednak teraz, z biegiem czasu, uwydatniało się ono coraz
bardziej. Jedyne, za co Grzegorz dziękował Bogu, było to, że nie odziedziczył
po nim charakteru i był naprawdę dobrym i mądrym dzieciakiem. – Żałuję, że nie
mogłem cię rozpieszczać, zabierać na mecze, bawić się w Indian, grać w piłkę,
uczyć przyjmować dołem - wyliczał, wzdychając ciężko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tato, ty podarowałeś mi znacznie więcej –
odłożył na bok książkę, uprzednio wkładając w nią zakładkę i położył rękę na
ramieniu ojca. – Ty podarowałeś mi życie. I to dwa razy. Żaden rodzic nie
zrobił tak dużo dla swojego dziecka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ty, mama i Małgosia jesteście
najwspanialszym prezentem od życia – w oczach Kosoka pojawiły się łzy
wzruszenia. Pierwsze od ponad dwóch lat, kiedy to Mikołaj walczył o życie w
rzeszowskim szpitalu. Dziś jego syn był w pełni zdrowym chłopcem, za co każdego
dnia dziękował Panu Bogu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Spojrzał na żonę, która uśmiechała się do
niego promiennie. Ukradkiem wytarł pojedynczą łzę, spływającą po jego policzku.
Nigdy nie myślał, że znajdzie kogoś dla kogo będzie mógł aż tak bardzo się
zmienić. A jednak; życie bywa nieprzewidywalne…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>Rio
de Janeiro, czerwiec 2016</b><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Horror
z Biało-Czerwonymi w roli głównej<o:p></o:p></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Odpłata
za upokorzenie sprzed czterech lat<o:p></o:p></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Wlazły
lekiem na całe zło<o:p></o:p></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Genialny
Antiga!<o:p></o:p></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Polski
blok nie do przebicia dla Sbornej<o:p></o:p></b></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b>Wlazły,
Zatorski i Kosok wśród najlepszych zawodników turnieju!</b></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> To tylko niektóre tytuły artykułów, które
królowały w kolorowej prasie. Reprezentacja Polski w pięknym stylu zdobyła
złoto olimpijskie. To właśnie polscy siatkarze, dokładnie pamiętając gorycz
porażki sprzed czterech lat, stali właśnie na najwyższym stopniu podium, pozując
dumnie z medalami z najcenniejszego kruszcu. Wśród nich był on: kiedyś –
bawidamek i egoista, dziś - przykładny mąż i ojciec. Mężczyzna, który dla
swojej rodziny poświęciłby dosłownie wszystko. Nikt nie pojmował jak pewna
kobieta i jej wówczas pięcioletni syn, mogli zmienić człowieka bez uczuć, w
kogoś tak wrażliwego i cudownego, na każdym kroku podkreślającego, że w jego
życiu najważniejsza jest rodzina. Wciąż dziękował Bogu za to, że pewnego
styczniowego dnia zdarzył się dla niego cud i docenił to, co w życiu jest tak
naprawdę ważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przegląd Sportowy</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">:
Mistrz Europy, Mistrz Świata, dwukrotny Mistrz i Wicemistrz Polski, trzykrotny
tryumfator Ligi Światowej i w końcu złoty medalista Igrzysk Olimpijskich.
Nazbierało się tego przez te wszystkie lata pańskiej kariery…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Grzegorz Kosok</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">:
Trochę… <i>(śmiech)</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">PS:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Ale to nie wszystko. Od kilku lat jest Pan także Honorowym Dawcą Krwi, Dawcą
Szpiku i założycielem fundacji <i>Anielska
szczypta nadziei</i>, działającej na rzecz dzieci chorych na białaczkę. Ponadto
bierze pan udział w wielu akcjach charytatywnych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">GK:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Tak, zgadza się. Wszystko zaczęło się od oddania szpiku kostnego mojemu
synkowi, Mikołajkowi, który chorował na białaczkę. Na szczęście, wszystko
przebiegło pomyślnie i mój syn, który za kilka dni skończy osiem lat, jest
zdrowym i aktywnym chłopcem. Ktoś kiedyś powiedział mi, że kiedy dziecko upada,
rodzic chce być pierwszy na miejscu, by otrzepać mu kolano, a kiedy choruje na
raka, musi stanąć na głowie, by mogło wrócić do zdrowia. Muszę przyznać, że
dopiero choroba mojego syna, spowodowała, że zacząłem inaczej postrzegać świat.
Kiedyś nie potrafiłem dostrzec, co tak naprawdę jest ważne i dopiero dzięki tej
jakże ciężkiej próbie, stałem się innym człowiekiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">PS:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Podczas ostatniego, rozegranego tuż przed brazylijską olimpiadą, finałowego
meczu, pańska ZAKSA musiała uznać wyższość bełchatowskiej Skry. Pojawiły się
również plotki, jakoby Mistrz Polski, był bardzo zainteresowany pańską osobą.
Wypowie się pan na ten temat?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">GK:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Cóż, Skra zawsze była, jest i będzie świetną drużyną i ktoś, kto to
kwestionuje, jest głupcem. To prawda, że pojawiła się oferta z Bełchatowa i
przez moment ją rozważałem, ale nie wiem, czy moja żona zgodzi się na kolejną
przeprowadzkę? W jej stanie zmiany nie są wskazane… <i>(śmiech)</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">PS:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Właśnie miałem o to zapytać. Media spekulują na temat, czy ma pan coś wspólnego
z tym nagłym przytyciem pańskiej małżonki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">GK:</span></i></b><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Poniekąd.<i>(śmiech)</i> Mogę w tajemnicy powiedzieć Wam, że w naszej rodzinie pojawi
się za kilka tygodni pojawi się Michał. Jednak nie zapowiada się, jakoby miał
pójść z moje ślady; bardziej interesuje go chyba piłka nożna, ale mam nadzieję,
że obierze właściwą drogę i siatkarska Polska kiedyś o nim usłyszy.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><i>Koniec</i><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 26.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">~
* ~<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Dokładnie
pamiętam, jak pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia '12, zrodził się pomysł
na <i>Anielską</i>. Włożyłam w tą historię
bardzo dużo serca i pracy; spędziłam po kilka godzin nad każdą z głównych
postaci, planując jej charakter i pisząc życiorys. Chciałam, żeby wszystko było
dopracowane w najmniejszym szczególe, ale wyszło jak zwykle, że otwierałam
rozdział i pisałam go od nowa, zostawiając jedynie strzępki poprzedniej wersji.
Improwizacja to chyba moje drugie imię, no naprawdę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Grzegorz
Kosok zawsze wydawał mi się osobą spokojną i niezwykle opanowaną, dlatego
postanowiłam robić z niego niezłe ziółko i myślę, że doskonale odnalazł się w
tej roli. Oczywiście tylko na początku; w kolejnych rozdziałach mogliście
zaobserwować jego ewolucję moralną. Chociaż nie szczególnie przepadam za
Resovią i wszyscy dokładnie o tym wiedzą (<i>Panie
Boże, dziękuję Ci za to, że jestem Skrzatem!</i>), jakoś dobrze pisze mi się o
tamtejszych zawodnikach. To już moje drugie opowiadanie z Resoviakami w roli
głównej (och, jak ja tęsknię za <i>Bez
Ciebie znikam</i>…). No i moja sympatia do Resovii chyba się na tym kończy.
Amen.<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Pożegnania
zawsze są trudne. Lilianno Kaniewska-Kosok, przepraszam, że namieszałam Ci w
życiorysie, ale dzięki mnie zostałaś mamą najcudowniejszych dzieciaków pod
słońcem i żoną jednego z najprzystojniejszych brunetów na Ziemi. Grzegorzu
Kosoku, Tobie również należą się słowa wyjaśnienia; zrobiłam z Ciebie łajdaka,
sorry, tak wyszło. Będzie mi Was brakowało. Boże, dlaczego ja przywiązuję się
tak do fikcyjnych bohaterów?! ;<<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Ale
przecież nie zostawiam Was na pastwę losu. Za chwilkę pojawi się prolog na <i><a href="http://without-anaesthesia.blogspot.com/" target="_blank">Bez znieczulenia</a></i>, więc nie dam Wam tak
szybko od siebie odpocząć!<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">A
na sam koniec chciałabym Wam bardzo podziękować, bo to przecież dla Was tworzę.
Dziękuję za każdą rozmowę i każdy komentarz. Nawet nie wiecie ile znaczy dla
mnie te kilkadziesiąt znaków pod każdym z rozdziałów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"> ,,Kilka znaków wierzyć każe, że nic nie zamaże
marzeń..."<o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Historię
dedykuję <b><i>Zośce</i></b>, bo jesteś przy mnie zawsze, kiedy tylko Cię potrzebuję, <b><i>Pysce</i></b>,
bo jest przy mnie od samego początku i tak jak ja, bardzobardzobardzo kocha
Skrę i <i style="font-weight: bold;">Patce</i>, bo jest kochana i cudowna. Uwielbiam Was!<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">A
na sam koniec mam prośbę; chciałabym, żeby każda z Was, która przeczytała moje
opowiadanie, odezwała się pod tym postem. Chciałabym zobaczyć, ile Was było?</span><span style="font-size: small;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a> <a href="http://link.ask.fm/goto/50aiCfb4fe-ICCd0g3Xg-osyohHM8euF_w7roveoiAPFMRBoGtUHdULG_wNzQC9pGw-XB7Y99EuigMVx6UJa0AVQNG5xpljIaH21x_6k5yLG_9hAQY-NTqSXQpECQGbMmS-myZKPDLs," target="_blank">facebook</a> 39091085</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com47tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-10210579722238179052014-02-03T13:07:00.000-08:002014-02-03T13:12:35.779-08:0030. Kocham cię, idiotko.<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=LS7e43qVpbE" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Myśl o tym, czy dobrze zrobiłam,
przyjmując jakubowe zaręczyny, nie opuszczała mnie ani na sekundę. Przecież
wiedziałam, że będzie cudownym partnerem dla mnie i opiekunem dla mojego
dziecka, że przy nim będę najbardziej bezpieczną i kochaną kobietą na świecie.
Niejednokrotnie dawał mi do zrozumienia, że jestem dla niego wszystkim i w jego
silnych ramionach czułam się jak księżniczka. Jednak wciąż brakowało mi czegoś;
nie czułam tego, co towarzyszyło mi, gdy zaczęłam spotykać się z Kosokiem.
Brakowało tego uczucia niepewności, dreszczyku emocji, stada bocianów robiącego
spustoszenie w moim żołądku na samą myśl o siatkarzu. Grzesiek nigdy nie był mi
obojętny; już podczas naszego pierwszego spotkania poruszył moje serce i coraz
częściej zastanawiałam się, czy to właśnie on nie jest mężczyzną dla mnie. Ale przecież
podjęłam już decyzję, z której nie powinnam się wycofać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Stając przed wrotami jego mieszkania,
wzięłam głęboki oddech i trzęsącą się dłonią, zapukałam kilkakrotnie, a sekundę
później w drzwiach pojawił się Kosok, lustrując mnie nieodgadnionym
spojrzeniem. Uparł się na rozmowę w cztery oczy, dlatego uprosiłam Tomka, by
zajął się Mikołajkiem i na złamanie karku jechałam do Grzegorza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałeś porozmawiać…? – zaczęłam niepewnie,
wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak, wchodź – uchylił drzwi, wpuszczając
mnie do środka. Westchnęłam cichutko, podążając za siatkarzem w stronę kuchni.
Wiedziałam, że zamierza poruszyć temat naszego wyjazdu do Stanów; Mikołaj
przyznał się, że wypaplał mu wszystko, chociaż doskonale wiedział, że sama
chciałam wyjaśnić Kosokowi całą sytuację. Zasiadł przy stole, wskazując miejsce
naprzeciw siebie, które niepewnie zajęłam. Czeka nas naprawdę długa rozmowa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałbym ustalić kilka kwestii dotyczących
naszego syna – powiedział bardzo powoli, dokładnie podkreślając dwa ostanie
słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - O jakich konkretnie kwestiach chcesz
rozmawiać? – zapytałam, wpatrując się w jego oczy, które nie przypominały tych
ciepłych węgielków sprzed zaledwie czterech miesięcy, kiedy zaczęliśmy się
spotkać i poznawać siebie nawzajem. Teraz wpatrywał się we mnie jak w
kompletnie obcą osobę, co sprawiało mi nie lada ból. Ale przecież ja sama
dokonałam tego wyboru, więc powinnam mieć pretensje tylko i wyłącznie do
siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałbym łożyć na Mikołaja; zarabiam
nieźle, więc wydaje mi się, że kwota dwóch tysięcy będzie wystarczająca.
Ponadto nie podoba mi się ten wasz cały wyjazd do Stanów; wiem, że nie mam
prawa wtrącać się w twoje życie i nie mogę kwestionować tego z kim się
spotykasz, ale nie uważasz, że to jeszcze za wcześnie, żeby wyjeżdżać z
Rynkiewiczem do Ameryki? Wyobrażasz sobie, co czuje nasz syn? Przecież on ma
mętlik w głowie! Dopiero co dowiedział się, że ma tatę, a ty już chcesz nas
rozdzielić. Rozmawiałem już z prawnikiem; mam spore szanse na to, by przejąć
opiekę nad dzieckiem, więc zastanów się dokładnie, czy wolisz dogadać się po dobroci
czy wejść na drogę sądową. Jesteś inteligentna; wiesz, że stać mnie na
najlepsze papugi w mieście – wziął głęboki oddech i wbił we mnie lodowate
spojrzenie. – No i wakacje; uważam, że dwa tygodnie pomiędzy sezonem ligowym a
reprezentacyjnym, powinny wystarczyć – mówił rzeczowym tonem, jakby negocjował
jakąś umowę, a ja z każdym kolejnym słowem środkowego miałam coraz większy
mętlik w głowie. – I jest jeszcze jedna sprawa, najważniejsza dla mnie.
Chciałbym, żeby Mikołaj nosił moje nazwisko…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie zgadam się na to, żebyś dawał nam
pieniądze – zaczęłam, ale niedane było mi dokończyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przez pięć lat nie dostał ode mnie ani
grosza, więc skoro zobowiązałem się być ojcem i zamierzam wziąć na siebie całą
odpowiedzialność, będę na niego łożył, czy podoba ci się to, czy nie. A jeśli
będzie trzeba, założę mu konto w banku, na które będę przelewał pieniądze.
Kiedyś mu się przydadzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To wszystko…? – dopytałam, podnosząc się z
miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie. Rozstań się z Rynkiewiczem – wstał
gwałtownie i podszedł do mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - No chyba sobie żartujesz?! Nie masz prawa wtrącać
się w moje życie, rozumiesz? – krzyknęłam, mordując do spojrzeniem. Byłam tak wściekła,
że o mało nie trzasnęłam go w mordę. Złapał mnie za ramiona, mocno wpijając się
w moje usta. Mimo, że starałam się go odepchnąć, w starciu z jego silnymi ramionami,
nie miałam żadnych szans.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham cię, idiotko. Kiedy to w końcu
zrozumiesz?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zjawiasz się po sześciu latach i ponownie
przewracasz moje życie do góry nogami? W co ty sobie w ogóle pogrywasz,
Grzesiek? – złapał ją mocno za nadgarstki i zachłannie wpił się w bladoróżowe
usta dziewczyny. Nikt dotąd nie całował tak Lilianny w ten sposób; nikt nigdy
tak jej nie pożądał i nikt wcześniej nie obudził w niej tak dużej namiętności
jak Grzegorz Kosok. Mężczyzna, która obdarował ją największym skarbem, jaki
mogłaby tylko sobie wymarzyć, Mikołajem. Po raz kolejny z wielkim trudem
odepchnęła go od siebie, jednak on pozostał niewzruszony i tym razem łapiąc
brunetkę za ramiona i przyciągając mocno do siebie, zamknął w szczelnym
uścisku. Dopiero teraz poczuła, że jest bezpieczna. W jego żelaznych ramionach
nic jej nie groziło. Nic, prócz jej samej, ciągle odrzucającej jego miłość. Bo
przecież kochał ją; powiedział jej o tym dosłownie kilkanaście sekund temu, a
jego słowa do tej pory brzmiały w jej uszach. Oparła głowę o jego klatkę
piersiową i wtulona w nią, przymknęła zaszklone oczy, a jego dłonie głaskały
włosy jedwabiste dziewczyny. - Między
nami nigdy niczego nie było – szepnęła, czując dwie słone krople, spływające po
swoich bladych policzkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mikołaja nazywasz niczym? – uniósł palcami
podbródek Lilki i zmusił do patrzenia na siebie. – Przecież to wszystko, co
oboje mamy w życiu. Dla niego rzuciłbym wszystko, co mam, nawet siatkówkę. Dla
was rzuciłbym siatkówkę – poprawił się sekundę później, a jego głos brzmiał,
jakby wypowiadał najważniejszą przysięgę w swoim życiu. - Pamiętaj, że jestem
tylko twój i gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie uciekłbym wtedy z tego
pieprzonego, hotelowego pokoju. Nie pozwoliłbym sobie na utratę kogoś tak
wspaniałego, jak ty. Będę o ciebie walczył; nie pozwolę mu, żeby zabrał mi
wszystko, co mam w życiu. Tak strasznie was kocham – wyszeptał, delikatnie
muskając ustami płatek jej ucha. Następnie przejechał po nim opuszkiem,
nakreślając jego kształt i drażniąc je oddechem, na co dziewczyna
natychmiastowo zareagowała drżącym ciałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy jego duża dłoń przesunęła się po jej
talii, całe napięcie jakby z niej zeszło i oparła swoje dłonie na jego
szerokiej piersi. Mięśnie siatkarza były tak twarde, jakby wykuto je z marmuru.
Pierwszy raz mogła podziwiać je z tak bliska, czuć ich imponujące rozmiary.
Jeszcze kilka lat temu nie były tak fantastyczne, jak teraz. Pod palcami czuła,
jak wiele pracy włożył w to, by aktualnie wyglądały tak, a nie inaczej. W
stalowym uścisku jego ramion, nie była w stanie wykonać żadnego ruchu, nawet
wtedy, gdyby on tego pragnął. Czuł jej drżące dłonie na swoich piersiach; ich
ciepło przyjemnie go parzyło, jakby odciskały na nich wieczne piętno. Zmusił
się do uwolnienia uścisku dopiero wtedy, gdy dziewczyna odchyliła swoją smukłą
szyję i pozwoliła by składał na niej tuziny pocałunków. Przeniósł dłonie na jej
pośladki i jednym zgrabnym ruchem uniósł ją tak, by mogła opleść nogami jego
biodra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nieprzerwanie całując twarz dziewczyny,
ruszył w stronę sypialni, popychając kolanem drzwi, by umożliwić sobie
przejście. Niósł ją jak najdroższy skarb, niemalże czcząc jej ciało. Przez jego
głowę przebiegało milion myśli, dotyczących tego, jak wiele lat stracił, nie
wiedząc, że jego prawdziwa miłość, jest również matką jego dziecka. Gdy położył
ją na swoim wielkim łożu, zatrzymał się na sekundę, by spojrzeć na jej twarz.
Dokładnie widział lekko przymrużone oczy, rozchylone usta i słyszał ciężki
oddech, świadczący o narastającym w niej pożądaniu. Była na niego gotowa; była
gotowa na miłość, którą miał zamiar jej ofiarować. Musnął czule jej usta i
swymi długimi palcami zaczął rozpinać jej pudrową koszulę. Gdy w końcu pozbył
się okrycia, jego oczom ukazał się bielutki, koronkowy stanik, otaczający spore
okrągłe piersi. Pochylił głowę i wtulił w nie głowę, wciągając odurzający
zapach jej perfum. <i>Czy właśnie tak
pachnie szczęście?</i> Wtedy coś w nim pękło. Zaczął rozpinać jej dżinsy i
jednym ruchem ściągnął je z Lilki, uwalniając ją z jakichkolwiek tkanin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Leżała przed nim naga, niemająca nic do
ukrycia. Jego miłość, matka jego dziecka. Kobieta, która dała mu największy
skarb, przy którym nawet złoto olimpijskie było niczym. Błądził dłonią po jej
brzuchu, podziwiając jej jedwabiste ciało. Składał na jej skórze dziesiątki
pocałunków, delikatnych jak muśnięcie motylka. Przemierzał drogę od jej pępka
poprzez brzuch i mostek, aby sekundę później odnaleźć ustami jej wargi. Tak
bardzo jej pragnął, jak nikogo na świecie. Już przez całe życie chciał ją mieć
dla siebie; chciał ją dotykać, całować, przytulać do końca swoich dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przecież jestem zaręczona, za kilka
miesięcy mam wyjść za mąż – wyszeptała, rozpinając guziki jego białej koszuli.
– Nie mogę zrobić tego Kubie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kuba nawet w jednej tysięcznej nie kocha
cię tak jak ja. Przecież ty też mnie kochasz, nie zaprzeczaj – spojrzał głęboko
w jej bursztynowe oczy, które szkliły się od łez. – Powiedz to, proszę…
Chciałbym, usłyszeć to z twoich ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kocham Cię, Grzegorz – wyszeptała w końcu,
muskając palcami jego zarośnięty policzek. – Tak bardzo cię kocham…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Już zawsze będziemy razem – pocałował jej
usta, jakby delikatny jak muśnięcie motyla pocałunek, miał być obietnicą
wspólnego, szczęśliwego życia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Skinęła lekko głową i zamknęła oczy,
jednocześnie zarzucając ręce na jego szyję. Grzesiek jeszcze przez chwilę
dłonią badał jej kobiecość, by sekundę później wlać w nią część siebie. Jego
początkowo wolne, ale również stanowcze ruchy, doprowadzały dziewczynę do
ekstazy. Lilianna wbiła paznokcie w jego plecy, jękiem dając upust emocjom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> <i>Spełnienie osiągnęli w tym samym momencie, czując, że aktualnie są dwójką
najszczęśliwszych ludzi na świecie.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">_________________________________</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">Zadowolone? :)</span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">Dajcie znak, że tu jesteście! :D</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">Happciu, to dla Ciebie, wraz z gratulacjami z okazji zdanego egzaminu! <3</span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">I dla mojej Patuni, na ukojenie bólu ;**</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;">Za kilka dni (w Walentynki <3) epilog i ruszamy z <a href="http://without-anaesthesia.blogspot.com/" target="_blank">Bez znieczulenia.</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a> <a href="http://link.ask.fm/goto/50aiCfb4fe-ICCd0g3Xg-osyohHM8euF_w7roveoiAPFMRBoGtUHdULG_wNzQC9pGw-XB7Y99EuigMVx6UJa0AVQNG5xpljIaH21x_6k5yLG_9hAQY-NTqSXQpECQGbMmS-myZKPDLs," target="_blank"> facebook</a> 39091085</span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-41641899053210350982014-01-29T13:45:00.000-08:002014-01-29T13:45:19.019-08:0029. Z tatą zawsze jest najlepiej.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18.399999618530273px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=69s4CgvnkFY" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Tak bardzo
lubię, gdy jesteśmy razem, wiesz tatusiu? – Mikołaj wtulił się w klatkę
piersiową swojego ojca, a on delikatnie gładził jego plecy i uśmiechał się do
swojego maleństwa. Szalony dzień, który ci dwaj panowie spędzili razem, powoli dobiegał
końca. Mikołaj nigdy nie był aż tak szczęśliwy; wręcz chłoną każde słowo,
wypowiedziane przez Grzegorza, który upajał się każdą sekundą, którą spędzał ze
swoim ukochanym z synkiem. Wszystko było tak jak w prawdziwej rodzinie;
najpierw oglądali razem kreskówki, opychając się żelkami, potem wpadł Piotrek i
obejrzeli razem pierwszą cześć <i>Toy Story</i> i pograli w PESa, na
koniec poczytał mu do poduszki i pragnął, by ta chwila trwała wiecznie. - Z
Kubą też jest fajnie, bo wymyśla różne zabawy i ma psa, ale z tobą jest
najlepiej. Bo z tatą zawsze jest najlepiej, prawda?</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Ja też się cieszę, że możemy być tu razem. Ten weekend jest
najlepszym w moim życiu – pstryknął synka w nos i przeczesał palcami jego
króciutkie, czarne włoski, które w dotyku przypominały meszek, celowo
przemilczając uwagę Młodego na temat doktora Rynkiewicza. Ten typ ciągle go
drażnił; Kosa dałby sobie rękę odciąć, że chce zająć jego miejsce w życiu
Mikiego. Z każdym kolejnym spotkaniem, Mikołaj wyglądał coraz lepiej, co
niezmiernie cieszyło Grześka. Wiedział, że jest dla niego takim małym
motywatorem do szybszego powrotu do zdrowia i cieszył się, że ma w tym swój
udział. Prawda jest taka, że młody Kaniewski wpatrzony był w niego jak w
obrazek i swojego tatę traktował jak wzór wszelkich cnót. – Mam nadzieję, że w
wakacje, zanim rozpocznie się sezon reprezentacyjny, spędzimy razem trochę
czasu; zabiorę cię gdzieś, gdzie jest mega gorąco i można calutki dzień pluskać
się w błękitnej wodzie? Albo pojedziemy do Katowic; poznasz babcię i dziadka.
Babcia wręcz nie może doczekać się, aż w końcu cię zobaczy. Wysłałem jej twoje
zdjęcie i stwierdziła, że jesteś bardzo do mnie podobny.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Może do wakacji zdążę już wrócić – wymruczał Mikołajek,
ciężko wzdychając.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Wrócić…? – dopytał nieco zdziwiony, a jego brwi poszybowały
ku górze. Skąd wrócić? Przecież Mikołaj zakończył już leczenie i powrót na
oddział rzeszowskiej onkologii w zasadzie już mu nie groził. Do tego badania
były tak dobre, że nawet sami lekarze dziwili się, jak w tak ekspresowym tempie
Miki wracał do pełni sił.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - To ty nie wiesz? – Młody podparł się na łokciu i ogromnie
zdziwiony, spojrzał prosto w oczy ojca. – Kuba zabiera mnie i mamę do Ameryki,
bo dostał tam pracę. No wiesz, tam gdzie jest ta duża Statua Wolności – Miki
podrapał się po głowie, widząc zdziwienie malujące się na twarzy ojca. – Mama
ci tego nie mówiła? Może zapomniała; przecież ma tyle na głowie... Wyjeżdżamy
za kilka tygodni, tylko musimy jeszcze poczekać na ten ważny dokument z
Warszawy. A właśnie; słyszałeś, że siedem drugich…</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Kosok nie słuchał dalej naukowego wywodu
pięciolatka. Bo jak to możliwe, żeby śmiała odebrać mu synka, którego dopiero
co zyskał? Dlaczego w ogóle nie zapytała go o zdanie? Przecież jest ojcem, więc
ma prawo decydować o losie swojego dziecka. Co prawda, nie dokonali jeszcze
potrzebnych formalności i nie uznał prawnie Mikołaja za swojego syna, ale mimo
wszystko był jego ojcem i miał prawo decydować o jego życiu, a z pewnością o
sprawach tak poważnych, jak wyjazd kilka tysięcy kilometrów dalej.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Obiecał sobie, że nie pozwoli nikomu odebrać
sobie swojej małej radości życia. Już nie wyobrażał sobie jak to może być bez
Mikiego; byłby w stanie podporządkować każdy aspekt życia, tylko po to, żeby
móc zaopiekować się synkiem. I Lilka niech się wypcha; nie ma prawa ich
rozdzielać ze względy na jakieś widzimisię jej kochasia. Jeśli będzie trzeba,
wystąpi na drogę sądową, tylko po to, by Mikołaj mógł pozostać przy jego boku.
Za bardzo kochał tego chłopca, by móc pozwolić mu odejść. Rozmowy przez Skype
nie były przecież szczytem jego marzeń w kontaktach z dzieckiem.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Spojrzał na synka, który drzemał
wtulony w jego ramię, oddychając miarowo. Delikatnie odsunął go od siebie,
kładąc wygodnie na poduszce i musnął jego czółko. Nigdy w życiu nie pomyślałby,
że będzie w stanie pokochać kogoś aż tak bardzo; kiedyś myślał, że kocha Martę,
potem zapałał większym uczuciem do Lilianny, ale ta ,,miłość” i tak nie miał
porównania do tego, co czuł do swojego dziecka. Jego świat nagle nabrał barw i
wszystko zaczęło mieć sens. Chciał spędzać z nim każdą wolną chwilę; chronić
przed złem tego świata, dbając o to, by nikt go nie skrzywdził. Chciał
pochwalić się nim całemu światu, nosić dumnie przez boisko po wygranym meczu, żeby każdy widział, jak wspaniałego ma syna.
Chciał być obecnym w jego życiu...</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Tak strasznie cię kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię
przy mnie nie być. Nigdy cię nie zostawię - wyszeptał, poprawiając synkowi
kołdrę. </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Lilciu, jeszcze szampana…? – Kuba, nie
czekając na moją reakcję, nalał mi pochodzącej z Francji cieczy do lampki,
którą dzierżyłam w dłoni. Było tak jak sobie wymarzyłam; ogromny apartament z
pięknym widokiem, największe łoże, jakie kiedykolwiek dane było mi zobaczyć i
przepyszne truskawki w czekoladzie, a do tego wszystkiego w pakiecie był
szaleńczo zakochany we mnie mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jednak myślami byłam daleko stąd; w
pewnym rzeszowskim mieszkaniu, w którym znajdował się mój ukochany synek. Nigdy
nie zostawiałam go na tak długo, nie licząc oczywiście dni, które spędzał w
szpitalu zaraz po przeszczepie szpiku. Wiedziałam, że z Grześkiem nic mu nie
grozi, ale mimo wszystko, moje matczyne serce, było jak zwykle nieco
przewrażliwione na punkcie bezpieczeństwa Mikołaja. Najchętniej zamknęłabym go
w hermetycznym świecie, w którym nikt nie mógłby go skrzywdzić. Miałam
świadomość tego, że byłam może nadopiekuńczą matką, ale to było silniejsze ode
mnie. Miki był moim skarbem, motywacją do zmiany swojego życia i był jedynym
mężczyzną na świecie, za którego oddałbym życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chcesz mnie spić? – zapytałam, trzepocząc
rzęsami i obserwując jak Jakub podwija rękawy swojej błękitnej koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wiesz, we mnie jest tyle uroku, że alkohol
nie jest mi potrzebny do tego, aby cię uwieść – pochylił się nade mną i musnął
moje usta. – Każdego dnia dziękuję Bogu, że postawił cię na mojej drodze,
Lilianno. Jesteś taka piękna i cudowna. A poza tym jesteś cudowną matką;
Mikołajek to chyba najwspanialsze dziecko na świecie. Udał ci się…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie tylko mi; Grzegorz też miał w tym swój
udział – dokładnie widziałam grymas przechodzący przez twarz Rynkiewicza, na
samo wspomnienie o ojcu mojego dziecka. – Jakubie, przecież wiesz, że on już
zawsze będzie obecny w naszym życiu, czy tego chcemy czy nie. Boje się co
będzie, gdy dowie się o naszym wyjeździe; znając Kosoka zacznie odstawiać
jakieś cyrki – westchnęłam ciężko. Doskonale wiedziałam, że w jego sytuacji
zachowałabym się tak samo. Bardzo kochał Mikołaja i ciągle dawał temu dowody,
dlatego wiem, że rozstanie będzie bolesne dla ich obojga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Westchnęłam cichutko, wtulając się w tors
Rynkiewicza. Wiedziałam, że i ja będę tęsknić za Grześkiem; przecież nie był
dla mnie kimś obojętnym, ale z pewnością nie potrafiłabym już na niego patrzeć
jak na kandydata na męża. Zbyt dużo między nami było negatywnych emocji, by
ponownie móc sobie zaufać. Szanowałam go za to, jak wiele zrobił dla naszego
skarba, ale mimo wszystko nie umiałabym mu zaufać. Zawsze byłam nazbyt wrażliwą
osobą, która odczuwała wszystko trochę głębiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie przejmuj się nim – musnął moją skroń. –
Nie dam mu was skrzywdzić, kochanie. Zanim wyjedziemy, chciałbym zapytać cię o
pewną rzecz, która będzie miała wpływ na życie nas wszystkich – podniósł się z
łóżka i chwycił moją dłoń, a następnie ukląkł na lewe kolano. – Lilianno, wiem, że to może jeszcze za wcześnie,
ale swoich uczuć jestem pewien, jak niczego na świcie. Czy uczynisz mi ten
zaszczyt i zostaniesz moją żoną?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_______________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Przedostatni. ;(</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a> <a href="http://link.ask.fm/goto/50aiCfb4fe-ICCd0g3Xg-osyohHM8euF_w7roveoiAPFMRBoGtUHdULG_wNzQC9pGw-XB7Y99EuigMVx6UJa0AVQNG5xpljIaH21x_6k5yLG_9hAQY-NTqSXQpECQGbMmS-myZKPDLs," target="_blank"> facebook</a> 39091085</span></span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-64134068595497894492014-01-20T08:29:00.000-08:002014-01-20T08:29:07.623-08:0028. Nie martw się, mamuśka.<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: right;">
<i><a href="http://www.youtube.com/watch?v=9DLtzc9KLiw" target="_blank">♪♫♪</a></i></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<i>Jakiś czas później...</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
O tym, jak moje życie zmieniło się
w ciągu ostatnich kilku tygodni, można napisać książkę, która bez wątpienia
mogłaby okazać się bestsellerem w dziedzinie fantastyki, gdyż niedorzeczność
towarzyszących mi wydarzeń, była jakby wyrwana z umysłu jakiegoś niekoniecznie
zrównoważonego literata, nieustannie raczącego się wysokoprocentowymi napojami.
Jednak teraz, z perspektywy czasu, bez wątpienia mogę stwierdzić, że jestem
jedną z najszczęśliwszych osób na świecie; mój syn, po długiej i wyniszczającej
chorobie, dochodził do siebie w szybkim tempie i z każdym nowym dniem jego
rokowania rosły, a to, ze dochodzi do siebie, było widać gołym okiem. Do tego
od kilku dni miałam go w końcu przy sobie i nieustannie mogłam się cieszyć
swoim cudownym pięciolatkiem, który wykorzystując to, że pozwalam mu teraz
dosłownie na wszystko, zrobił z mojego mieszkania istne pobojowisko,
wypełniając każdy jego kąt, głośnym śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Ponadto, odkąd w moim życiu
pojawił się Jakub, wszystko zaczęło układać się jak w przysłowiowej bajce. Może
nie jest to jeszcze jakaś wielka miłość, jakie widuje się na komediach
romantycznych, bo mogę spać i jeść, ale nie mogę powiedzieć, że jest dla mnie
kimś obojętnym i to nie tylko ze względu na to, jak wiele dla nas zrobił. Mam
ogromne szczęście, że zakochał się we mnie taki facet; uczuciowy, ciepły i
przystojny. Nawet Justyna, która dotychczas bardzo kibicowała mi i Grześkowi,
musiała przyznać, że Kuba jest naprawdę fantastycznym facetem, któremu bardzo
na mnie zależy i po jednym z wielu wieczorów, które razem spędziliśmy
stwierdziła, że zakłada fanklub Rynkiewicza. A poza tym, Mikołaj bardzo go
lubił, oczywiście nie tak, jak swojego ojca, w którym widział uosobienie
ideału, ale akceptował go i to było najważniejsze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Inaczej sprawa miała się z
Grzegorzem; podczas każdej rozmowy, starał się wyprowadzić Kubę z równowagi,
ciągle rzucając jakieś uszczypliwe uwagi w stronę doktorka. Widząc Rynkiewicza,
wpadał w jakiś dziki szał, nieustannie szukając jakiejś zaczepki. Tłumaczyłam
sobie to tym, że martwi się o Mikołajka, bo przecież żadnemu facetowi nie
powinno nawet przejść przez głowę, ażeby próbować zastąpić mu ojca, a związek z
jego matką do tego przecież powadził. Jednak Piotrek, podczas jednej z wizyt
w <i>Anielskiej</i>, delikatnie uświadomił mi, że nie chodzi tu tylko o
Mikołaja, ale poniekąd także o mnie. Grzesiek wciąż żył złudną nadzieją, że
kiedyś będziemy razem, chociaż kilkakrotnie starałam się mu to wyperswadować.<u5:p></u5:p> Jak
widać – bezskutecznie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Dlaczego nie chcesz, żeby zaniósł torbę na górę? –
Kuba otworzył drzwi z mojej strony i podając mi dłoń, pomógł wysiąść.
Wiedziałam, że jest dżentelmenem i najchętniej wyręczyłby mnie we wszystkich
pracach, żebym mogła jedynie leżeć i pachnieć, ale dla mnie taka mała torba
podróżna to nic. Szczególnie zważywszy na to, że przynajmniej raz w tygodniu
dźwigam przez dwie ulicę zgrzewkę mleka albo codziennie siatki z zakupami na czwarte
piętro bez windy, dlatego z pewnością mogę stwierdzić, że nie jestem taka
krucha i delikatna, na jaką wyglądam. Życie nauczyło mnie, że trzeba mieć
twardy tyłek i tego, że powinnam polegać wyłącznie na sobie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Nie jest ciężka; to naprawdę tylko kilka rzeczy –
powiedziałam cierpliwie, odpinając Mikołaja z fotelika. – A poza tym, gdyby
Grzegorz cię zobaczył, zaraz szukałby jakiejś zaczepki. Nie chcę, żeby Mikołaj
to widział, dlatego o wiele bezpieczniej będzie, jeśli zostaniesz tutaj. Nie
zajmie to dużo czasu; zostawię Grześkowi kilka najistotniejszych instrukcji i
pożegnam się z małym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Skoro tak... – wymruczał, kucając przy Mikim. –
Baw się dobrze, ale też uważaj na siebie, okej? I pamiętaj o przyjmowaniu
leków, a ja obiecuję, że będę opiekował się twoją mamą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Spoko! – Młody przybił z nim żółwika, na znak
zawartej umowy, uśmiechając się przy tym rozbrajająco. – Mamo, chodźmy już –
uwiesił mi się na ramieniu. - Tata na pewno na mnie czeka! Przecież obiecałem
mu, że się nie spóźnimy.<u5:p></u5:p> Mam mu tyle do powiedzenia; nie
widzieliśmy się od wczoraj…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Westchnęłam cicho i ciągnąc
Młodego za rękę, ruszyłam w stronę klatki w której mieszkał Grzesiek. Odrobinę
obawiałam się, że Kosa nie będzie potrafił zająć się Mikim, bo to przecież dla
niego całkiem nowa sytuacja, ale obaj uparli się, że dadzą sobie razem radę.
Zawsze byłam nieco przewrażliwiona na punkcie bezpieczeństwa Mikołajka, ale
przecież Grześ był jego ojcem, więc nie powinnam się niczego obawiać. Ponadto,
Kosok nie widział świata poza naszym synkiem i za nic w świecie nie
skrzywdziłby go; widziałam to w sposobie w jaki na niego patrzył. Ta więź,
która narodziła się między nimi w tak krótkim czasie, była naprawdę fascynująca.<u5:p></u5:p> Dlatego
stwierdziłam, że ten wspólny weekend im się po prostu należy, a im szybciej
nauczą się siebie nawzajem, tym lepiej będzie dla nich obojga.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Nacisnęłam dzwonek, zamontowany
tuż przy kosokowych wrotach, a dosłownie kilkanaście sekund później, drzwi
otworzyły się i ukazał się w nich gospodarz, ubrany w biały t-shirt i czarne,
klubowe dresy. Nawet tak, po domowemu, prezentował się nieziemsko. Szybko
odpędziłam od siebie tę myśl, przypominając sobie, że na dole czeka nam mnie
Jakub, z którym miałam przeżyć najbardziej romantyczny weekend swojego życia, a
piękny apartament w sercu Bieszczad już wyczekiwał na moje przybycie.
Westchnęłam cicho i ujrzałam, że Grzegorz wpatruje się z uwielbieniem w
Młodego, który pośpiesznie puszczając moją dłoń, przytulił się do tułowia ojca,
trajkocząc już od progu o dniu spędzonym z moim bratem i planach, jakie miał na
dzisiejszy wieczór.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Cześć synku – Kosok musnął jego czółko i rozpiął
zamek kurtki, którą Młody miał na sobie. – To dzisiaj robimy sobie męski
weekend, tak? Skombinowałem wszystkie części <i>Toy Story </i>na DVD
i – kątem oka spojrzał na mnie, nachylając się do ucha Mikołajka – kupiłem masę
niezdrowych, pysznych rzeczy. Poza tym, wujek Piotrek nas odwiedzi, więc będzie
weselej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Dzięki, tato – uścisnął go mocno, a ten
wykorzystując okazję, wziął chłopca na ręce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Przytyło ci się trochę – stwierdził z
zadowoleniem, poprawiając Młodego na ramieniu. Faktycznie; Mikołaj bardzo
szybko przybierał na wadze i dochodził do pełni sił. Grzegorz miał na to wielki
wpływ; czasami myślałam, że odnaleziony po latach ojciec, był dla Młodego motywatorem
do szybszego powrotu do zdrowia. Nic nie miało takiej siły przekonywania, jak
telefon z skargą do ojca; Młody wtedy był wstanie zjeść nawet brukselkę albo
brokuły. – Wejdziesz? – teraz przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się ciepło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Tak, ale tylko na moment – stwierdziłam, mijając
próg mieszkania Grześka. Byłam w nim właściwie po raz pierwszy i musiałam
stwierdzić, że było urządzone w świetnym stylu i bardzo do niego pasowało.
Wszystko urządzone w nowoczesnym stylu, jednakże w dodatkach było widać kobiecą
rękę. Tak, Marta – czy jak jej tam? – miała dość dobry gust. – Mam dla ciebie
milion instrukcji, jednakże muszę się śpieszyć, bo Jakub czeka na dole –
dokładnie podkreśliłam ostatnie słowa. Tylko po jaką cholerę? Żeby wywołać w
nim nutkę zazdrości? Przecież ja nigdy tak się nie zachowywałam; nigdy moim
życiowym celem nie było robienie komuś na złość, tym bardziej komuś z kim
łączyło mnie tak wiele. Lilka, cholera jasna!, panuj nad sobą, dziewczyno…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Kosok zaprowadził mnie do swojej
kuchni i usiadł przy stole. Postawiłam torbę z rzeczami Mikiego na stole i
otworzyłam ją. Wyciągnęłam z niej trzy opakowania tabletek i rozpiskę, według
której Mikołaj powinien je zażywać. Podsunęłam ją Kosokowi, a on zaczął
studiować ją z wielkim zainteresowaniem, ciągle zerkając na leżące na stole
medykamenty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Tych małych nie będzie chciał brać, bo są gorzkie
i nie wolno ich popijać, ale mam nadzieję, że tobie uda się go do tego
przekonać – wskazałam placem na okrągły pojemniczek i jeszcze raz
zerknęłam w czeluści mikołajowej torby. - Piżamka jest, bielizna i ubrania na
jutro i niedzielę też. Niestety, zapomniałam spakować mu szczoteczkę. Zaraz
skoczę do…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Nie trzeba – przerwał mi. – Kupiłem mu dzisiaj i
szczoteczkę i smakową pastę do zębów. Tak żeby w każdym domu miał po komplecie
– puścił mi oczko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<u5:p></u5:p> - Okej, to po problemie – chwyciłam za
swoją torebkę i podrapałam się po głowie, usiłując przypomnieć sobie jakąś
informację, mogącą wydać się mi istotna. – Jak coś, to dzwoń o każdej porze.
Być może będzie miał problem z zaśnięciem, poczytaj mu <i>Harrego</i>, wtedy
polegnie pewnie po rozdziale. Masz jakieś pytania? – spojrzałam na niego
wyczekująco, a on pokręcił głową. – Mikołaj! – zawołałam, a dokładnie
trzynaście sekund później, mężczyzna mojego życia pojawił się w drzwiach. – Daj
buziaka i obiecaj, że nie zamęczysz taty. A ty mu za bardzo nie pobłażaj. Przy
tobie i tak dostatecznie zdziczał – zastrzegłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>- Nie
martw się, mamuśka. Damy sobie radę. Co nie, młody? – przybił piątkę z naszym
synkiem, a Miki pokiwał energicznie głową. – No, leć do tego swojego doktorka;
pewnie czeka na ciebie z utęsknieniem, pajac jeden.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>Przewróciłam
jedynie oczyma i kradnąc Mikołajowi jeszcze jednego całusa, wyszłam z
mieszkania Kosoka. Zdenerwował mnie, dupek jeden. Ale tak to właśnie jest,
kiedy nie można pogodzić się z porażką. Nie mogę powiedzieć, że siatkarz jest
dla mnie kimś obojętnym, jednakże w tej chwili pragnę być z kimś, kto da mi
poczucie bezpieczeństwa i stabilizację, a znając Grzegorza, nigdy nie
wiedziałabym, jaki wywinie mi numer następnego dnia. Wsiadłam do samochodu
Jakuba i zapięłam pas, zastanawiając się na tym, czy dobrze zrobiłam,
zostawiając Mikołajka u Grześka? Z każdą chwilą napawały mnie coraz większe
wątpliwości, czy Grzegorz podoła powierzonemu mu zadaniu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>- Nie
martw się, dadzą sobie radę – Kubuś położył mi rękę na dłoni i odpalił auto.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>-
Łatwo ci mówić; ja zawsze będę się o niego martwić i nie ważne czy będzie miała
pięć lat czy pięćdziesiąt pięć – westchnęłam. – Boje się również tego, że
Grzesiek naobiecuje mu złotych gór, a potem to wszystko trafi szlag. Niestety,
ojciec mojego syna jest nieco nieodpowiedzialny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>-
Rozumiem twoje obawy, ale myślę, że nie okaże się aż takim dupkiem. Powinni się
sobą nacieszyć, tym bardziej, że nasz wyjazd do Stanów, zbliża się wielkimi
krokami – przypomniał mi coś, o czym, co starałam się wyprzeć ze swojego
umysłu. Półroczny staż w Nowym Jorku, na który Jakub dostał zaproszenie, był
tak naprawdę ucieczką przed sobą samą i przed tym, co czuję, a czego czuć nie
powinnam.<o:p></o:p></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<u1:p></u1:p><u2:p></u2:p><u3:p></u3:p><u4:p></u4:p>
<u4:p></u4:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u5:p></u5:p><u1:p></u1:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p><u2:p></u2:p><u1:p></u1:p><u5:p></u5:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
<u4:p></u4:p><u3:p></u3:p>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<i>Dlaczego to wszystko musi być
takie trudne…?</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<i>__________________________</i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">No, witam. Maleńka obsuwka, spowodowana sesją.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Już niedługo koniec <i>Anielskiej</i>. ;< </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Rozdział dla mojej Pyski, z którą najlepiej ogląda się meczunie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Lofciam Cię! <3</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a> <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook </a> 39091085</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-72557053859337028442014-01-06T06:15:00.001-08:002014-01-06T06:15:55.626-08:0027. I co teraz będzie?<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=E6cTLc0rB4w" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mam tatę… - powiedział po raz kolejny i bez
wahania zarzucił mu swoje długie, wychudzone rączki na ramiona, a Grzegorz
przytulił go mocno do siebie i z wielką czułością cmoknął czoło malca. Czas dla
nich stanął w miejscy; nie liczyło się dla niego nic innego jak tylko obecność
drugiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dokładnie tak wyobrażał sobie ten moment.
Moment, w którym jego syn dowiedział się, że oprócz cudownej mamy, teraz ma
również kochającego ojca. Mikołaj był jego skarbem, szczęściem, którego nie
można kupić za żadne pieniądze i dopiero teraz zrozumiał jak wielką moc ma
miłość do dziecka. On, Grzegorz Kosok, był ojcem najwspanialszego pięciolatka
pod Słońcem i duma rozpierała go za każdym razem, gdy tylko spojrzał na chłopca.
Te kilkanaście kilogramów masy ciała, siedem piegów, dwoje bystrych,
czekoladowych oczu i lekko zadarty nosek, nadawały sens jego życiu i już nie
wyobrażał sobie, że mogłoby nie być Mikołaja. To tak jak z miłością od
pierwszego wejrzenia; w pewnej magicznej chwili, Twoje serce zaczyna bić
szybciej i już wiesz, że nic nie będzie już takie samo…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Kaniewska przyglądała się im z wielkim
uśmiechem, nie dowierzając, jak ich życie zmieniło się w ciągu ostatnich
kilkunastu tygodni. Najpierw przeprowadzka z Kołobrzegu, potem to przypadkowe
spotkanie z Grzegorzem, nawiązanie z nim bliższej relacji i wyjście na jaw
prawdy, że to on jest ojcem Mikołajka, a na końcu ten długo wyczekiwany
przeszczep szpiku, dzięki któremu Młody dochodził właśnie do siebie. Te wydarzenia
przypominały jej odrobinę jakąś brazylijską telenowelę, tani wyciskacz łez i
czuła, że obserwuje to wszystko z boku. Wszystko wydawało jej się momentami tak
abstrakcyjnie, że szczypała się, by udowodnić sobie samej, że to nie jest sen.
Ale to nie był sen; to było prawdzie życie, chociaż tak niedorzeczne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wiecie co, chłopcy? Zostawię was na sam na
sam; macie przecież tak dużo do nadrobienia, a ja do tego nie jestem wam
potrzebna – cmoknęła jeszcze Mikołaja w policzek, a jego ojcu posłała ciepły
uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wiedziała przecież jak ten dzień był ważny
dla siatkarza; martwił się, czy ten mały szkrab, spoczywający aktualnie na jego
kolanach, zaakceptuje go. <i>Ba!</i>, właściwie sama bała się reakcji Mikołaja, który
był przecież tak inteligentny i rozumiał znacznie więcej niż komuś mogłoby się
to wydawać. Ale dzięki Bogu, przyjął to bardzo dobrze; samo to, że nazwał
Grześka <i>tatą</i> o tym świadczyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wyszła z sali, jeszcze raz zerkając przez
szklaną szybę na Kosoka i Mikołaja, którzy pogrążeni w rozmowie, nawet nie
zauważyli, że przed momentem opuściła pomieszczenie. Wzruszyła lekko ramionami,
bardziej dla zasady niż z ogólnej potrzeby i ruszyła w stronę długiego
korytarza, na którego końcu znajdował się gabinet Jakuba. Doskonale wiedziała,
że mężczyzna znajduje się w środku; właśnie zaczynał dyżur i zapewne przygotowywał się do wieczornego obchodu. Zapukała
kilkukrotnie i po chwili zza drewnianych wrót, wyłoniła się sylwetka
Rynkiewicza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć – przywitał ją z szerokim uśmiechem.
– Wchodź, zaparzę ci dobrą kawę. Pewnie już nie możesz patrzeć na tą lurę z
automatu, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Można tak powiedzieć – kąciki jej ust
uniosły się ku górze. – Bez wątpienia nie jest tak smaczna, jak ta, parzona w
mojej kawiarni. Muszę nieskromnie przyznać, że moja latte jest
najlepsza na świecie. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że będziesz
mógł się przekonać sam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie śmiem w to wątpić – puścił jej oczko i
włączył ekspres.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Odkąd Mikołaj dochodził do siebie po
przeszczepie, bardzo często widywała Kubę i nawet nie wiedziała, kiedy tak
bardzo zbliżyli się do siebie. Długie rozmowy spowodowały, że wiedziała o nim
dosłownie wszystko; o tym, że od niedawna znowu jest wolny, o tym, że praca w
szpitalu z dziećmi takimi jak Mikołaj, jest dla niego spełnieniem marzeń, o
tym, że sam nie może mieć potomstwa, chociaż tak bardzo by chciał. Lilka nie
była mu dłużna; dokładnie opowiedziała lekarzowi historię swojego związku z
Kosokiem i to, że musiała dorosnąć w przyśpieszonym tempie. Nawiązała się
między nimi nić porozumienia, a stwierdzenie, że była to przyjaźń nie jest
nadużyciem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jak Mikołaj? Jeszcze nie zdążyłem do niego
zajrzeć – usiadł przy biurku, wpatrując się w oblicze Lilianny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ojciec jest u niego, więc w tej chwili
lepiej im nie przeszkadzać. Mikołaj przyjął to lepiej niż myślałam; obyło się
bez krzyków, awantur i trudnych pytań.</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Oczywiście na początku był odrobinę
zszokowany, ale szybko oswoił się z myślą, że w końcu ma tatę – powiedziała cicho,
wpatrując się w blat stołu, na którym równiutko ułożone były papiery małych
pacjentów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - A ty? Co czujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Boje się… - wzięła głęboki oddech i
odrzuciła do tyłu swoje czarne loki. - Boję się, że Grzesiek nie podoła roli
ojca, bo przecież nie da się tego nauczyć tak z dnia na dzień. Boję się, że
pewnego dnia zrani Mikołaja, bo nagle rozmyśli się i dojdzie do wniosku, że to
jednak dla niego za dużo. A Miki? Miki jest wrażliwy. Cholernie wrażliwy i
pewnych kwestii może nie zrozumieć. Ma przecież zaledwie pięć lat i już tak
wiele wycierpiał w swoim krótkim życiu. Niby Grzegorz twierdzi, że odkąd
dowiedział się, że ma dziecko, znacznie dojrzał, ale ja nie mogę mieć pewności,
że to nie jego chwilowe widzimisię. Dziecko to przecież nie jest zabawka, którą
można rzucić w kąt, gdy znudzi się zabawa w dom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ekspres zapiszczał, a Lilka odetchnęła z
ulgą, że w końcu mogła to siebie wyrzucić. Jakub postawił przed nią filiżankę z
gorącym napojem i spojrzał w jej piękne, bursztynowe oczy. Wyciągnął ku niej
dłoń, którą po chwili zawahania chwyciła i wstała z miejsca, a lekarz
przyciągnął ją do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Tkwili tak dłuższą chwilę,
a z każdym mijającym momentem, Kaniewska czuła, że schodzi z niej cała złość
zmieszana z poczuciem bezsilności. Była matką; chciała dla swojego dziecka jak
najlepiej i mogłaby wziąć na siebie całe zło tego świata, byleby Mikołaj był
szczęśliwy. Walczyła o niego od momentu poczęcia i stanęłaby na głowie, żeby
dać mu gwiazdkę z nieba. Zawsze obiecywała sobie, że zrobi wszystko, ażeby był
szczęśliwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Spokojnie, Liluś – wymruczał Kuba, gładząc
jej plecy. – Nie pozwolę was skrzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt ważna… Zresztą,
oboje jesteście – odsunął ją od siebie, by móc popatrzeć na jej twarz. – Wiem,
że to, co mam ci do przekazania, może okazać się dla ciebie ogromnym szokiem,
ale zdecydowałem, że muszę ci teraz o tym powiedzieć, ale lepszego momentu chyba już
nie będzie. Bo ja się w tobie zakochałem. Sam nie wiem, kiedy to nastąpiło, ale
chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie wszystkim…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - I co teraz będzie? – zapytał Mikołaj,
zerkając na ojca, który cały czas tulił go do swojej piersi. – Wprowadzisz się
do nas czy to my przeprowadzimy się do ciebie? – dopytał niepewnie, poprawiając
się na kolanach taty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Na razie nie będzie żadnych przeprowadzek –
westchnął siatkarz, głaszcząc łysą główkę synka. – Ja i mama… no wiesz, to nie
jest takie proste. Właściwie nasze relacje nigdy do takowych nie należały. Musi
minąć jeszcze bardzo dużo czasu, zanim znowu coś zrodzi się między nami, ale
obiecuję ci, że będę nad tym solidnie pracował. Jednak to nie zmienia faktu, że
w moim mieszkaniu zawsze będziesz mile widzianym gościem i gdy wyjdziesz ze
szpitala, weźmiemy się za urządzanie twojego pokoju, co ty na to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Myślałem, że teraz będziemy we trójkę… ty,
ja i mama. Taki model rodziny stanowi osiem piątych społeczeństwa; gdybyście czasami
korzystali z internetu, moglibyście dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy –
Młody wzruszył lekko ramionami, widząc wytrzeszczone oczy swojego taty. – Ale
jeśli tak, to trudno; najwyżej będziemy w mniejszości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Po kim ty jesteś taki mądry, co? - Grzegorz roześmiał się, dźgając Mikołaja w
żebra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wujek Tomek twierdzi, że po nim, ale tu bym
się spierał. W drugiej klasie liceum miał poprawkę z chemii, więc chyba nie
jest aż tak strasznie mądry – Mikołaj wyszczerzył zęby, w których brakowało
górnych jedynek i ponownie przytulił się do taty.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Kosa oparł brodę o głowę Młodego, czując,
że właśnie trzyma w rękach swój cały świat. Gdyby jeszcze pół roku temu, ktoś
powiedział mu, że jest ojcem i tak strasznie pokocha swoje dziecko, popukałby
się w głowę i zaniósłby się głośnym śmiechem. Ktoś tak niemożliwe niedojrzały i
egoistyczny, w tak krótkim czasie, stał się wzorem ojca, mogącym zrobić
wszystko dla swojej małej kopii. Bo Mikołaj, jak nikt inny, na to zasługiwał.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">__________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Witam Was w nowym roku i z miejsca życzę wszystkiego najlepszego!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Widzieliście zapowiedź <i>Bez znieczulenia</i>?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Jeśli nie, to <a href="http://without-anaesthesia.blogspot.com/" target="_blank">zapraszam</a>!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a> <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook</a> 39091085</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-86946243349664067532013-12-22T07:36:00.004-08:002013-12-22T07:36:57.764-08:0026. Ja jestem twoim tatą.<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=qKCGBgOgp08" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Ku mojej uciesze, stan Mikołaja bardzo szybko ulegał poprawie i nie było już żadnych przeciwwskazań, by po zaledwie dwóch tygodniach pozwolono mi do niego zajrzeć na moment. Z utęsknieniem czekałam na ten dzień, by ponownie móc przytulić do swojej piersi moje ukochane maleństwo, którego wyniki z dnia na dzień były coraz lepsze, a rokowania rosły z każdą kolejną chwilą. Oczywiście doskonale wiedziałam, że niesie to ze sobą pewne ryzyko, dlatego przez ostatnie dni bardzo o siebie dbałam, starając się nie złapać żadnego wirusa, mogącego mu chociaż minimalnie zaszkodzić. Nie po to walczyłam tak o ten przeszczep, żeby przez własną głupotę zaprzepaścić szansę na nowe, nienaznaczone chorobą, życie mojego dzielnego pięciolatka w piżamce z Chudym z <i>Toy Story</i>.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Muszę przyznać, że od samego miałam ogromne wsparcie ze strony Kosoka; każdego dnia wpadał by móc chociażby chwilę popatrzeć na naszego synka przez szklaną szybę, kilkakrotnie w ciągu dnia dzwonił, by zapytać jak czuje się Młody i przesyłając pozdrowienia od zawodników Resovii. Momentami nie mogłam uwierzyć, że w ciągu tych kilkunastu tygodni aż tak mógł się zmienić. Z kogoś, kogo był mistrzem w samouwielbieniu, stał się cudownym mężczyzną, który bez wątpienia zrobiłby wszystko dla naszego synka. A Mikołaj? Mikołaj wręcz uwielbiał go i nic ani nikt niebyły wstanie zniszczyć jego kryształowego zdania o Kosoku. I ja zaczęłam myśleć o nim inaczej; już nie jak o wrogu publicznym numer jeden, a jako o mężczyźnie, który dał mnie największy skarb i który po raz drugi obdarował go życiem, bo nie mogłam nazwać tego inaczej. Kosa już zawsze będzie w naszym życiu, czy tego chcę czy nie, a jeśli zacznę to akceptować, wyjdzie to z korzyścią nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla Mikołaja. Tym bardziej w świetle wydarzeń, które miały nastąpić w najbliższym czasie...</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Poprawiłam mu puchową poduszkę pod głową i złożyłam delikatny pocałunek na jego czole, którego temperatura na szczęście wróciła już do normy. Jakub twierdził, że kryzys minął i już niedługo będę mogła zabrać Mikiego do domu, w którym podczas jego nieobecności było strasznie cicho i pusto. Ale nie ma co się dziwić; Tomek balował na mieście albo uczył się do kolokwiów, a ja większość czasu spędzałam w szpitalu lub w <i>Anielskiej</i>, która jak na złość od rana do wieczora pękała w szwach. Jeśli kiedyś jeszcze będę narzekała na ciszę w domu, niech trzaśnie mnie piorun. Teraz wiem, że nie ma niczego gorszego od głuchej ciszy, panującej w moim mieszkaniu i poczucia bezsilności, spowodowanego tęsknotą za dzieckiem.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Z niecierpliwością zerkałam na swój zegarek; niedługo miał pojawić się Grzesiek i mieliśmy wspólnie oznajmić Mikołajowi, że to właśnie Kosok jest jego ojcem. Widziałam to przejęcie w oczach siatkarza, gdy podczas naszej wczorajszej rozmowy, zgodziłam się powiedzieć Młodemu prawdę. Przecież nie mogłam zabronić mu kontaktów z synem, tym bardziej, że po tym, co dla nas zrobił. Nie byłam aż taką zołzą. Poza tym, Grzesiek kochał Mikołaja, czego byłam pewna. Kochał go najprawdziwszą ojcowską miłością, której ja niestety nie mogłam mu ofiarować. Zawsze marzyłam o tym, żeby mój synek miał pełną rodzinę, jednak życie potoczyło się inaczej. A teraz, gdy los się w końcu do nas uśmiechnął, Mikołaj miał prawo dowiedzieć się, że oddałby za niego wszystko i strasznie go kocha.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Dziś nadszedł ten moment. Moment, na który Mikołaj czekał całe życie. Dzień, w którym miał dowiedzieć się, że prócz kochającej mamy, posiada również ojca, dla którego jest jednakowo ważny. Jedyne, czego obawiałam się, to reakcji Mikołaja. Mógł mieć do mnie pretensje, że ukrywałam to przed nim przez tyle lat, ale przecież był jeszcze za mały na to, by dowiedzieć się co wydarzyło się między mną a Grześkiem przed kilkoma lat. Wzięłam kilka głębokich oddechów, modląc się, by mój głos nie zdradzał zdenerwowania, jakie mi towarzyszyło. Myślałam nawet, żeby wcześniej chlapnąć sobie jakąś setkę na uspokojenie, ale dla mojego organizmu, który średnio przyjmował alkohol, zakończyłoby się to bliską wizytą z muszlą klozetową, więc postanowiłam pójść na żywioł.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Mikołaj, pamiętasz jak pytałeś mnie o swojego tatę? – zapytałam spokojnie, siadając na jego łóżku, a Misiek pokiwał głową, nie odrywając wzroku od czytanej przez siebie książeczki. Kubuś Puchatek, otrzymany od najlepszego kumpla, Cichego Pita, był przecież sto razy ciekawszy niż rozmowa ze starą matką. Dopiero, gdy znacząco odchrząknęłam, zamknął wertowane przez siebie dzieło i spojrzał na mnie wyczekująco.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Zawsze wtedy odpowiadałaś, że bardzo mnie kocha, ale nie może z nami mieszkać – odparł niechętnie, lekko zirytowany tym, że przeszkadzam mu w tej ważnej czynności.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- I co jeszcze mówiłam? – dopytałam spokojnie, łapiąc jego rączkę. Zmarszczył lekko czoło i uniósł lewą brew. Przez moment wyglądał dokładnie tak jak Grzesiek. Ogólnie rzecz biorąc coraz częściej zaczynałam dostrzegać to podobieństwo między nimi. Szczególnie teraz, gdy zamiast czarnych loków, na głowie Mikiego znajdował się czarny meszek. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Że pewnego dnia w końcu do mnie przyjedzie – rzekł, odkładając na książkę na bok i patrząc na mnie wyczekująco.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Był strasznie niecierpliwy, do czego zdążyłam się już zresztą przyzwyczaić przez te pięć lat jego egzystencji. Nawet na świat wyszedł kilka dni wcześniej niż powinien. I coraz częściej zaczynałam utwierdzać się w przekonaniu, że ma to właśnie po swoim ojcu. Tak, coraz bardziej przypominał Grześka i nawet przestałam już z tym walczyć. Przecież musiałam się z tym pogodzić, tym bardzie, że zauważało to coraz więcej ludzi. Piotrek, Juśka, Zibi i nawet sam Grzegorz, dumny z tego, że jego syn jest jego małą kopią. Po mnie miał tylko włosy i uśmiech, ale i tak byłam z tego dumna.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Właśnie dzisiaj nastał ten dzień – rzekłam powoli, wpatrując się dokładnie w oniemiałą twarz Mikołajka, a następnie wstałam z łóżka i podeszłam do szpitalnych drzwi, za którymi stał już ciężko wystraszony Kosok. Był tak blady, że nie sposób byłoby odróżnić jego twarz od kredy. Zaśmiałam się pod nosem, widząc go w takim stanie.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Cześć, Grzesiek! Chcesz poznać mojego tatę? Mama mówi, że zaraz tu będzie – Mikołaj podekscytowany, usiadł na łóżku, podskakując przy tym, jakby miał osę w majtkach. Radość wręcz rozpierała jego małe ciałko i również na moją twarz wpłynął uśmiech, jednakże za sekundę spoważniałam, wiedząc, jaką wiadomość mu przekażemy.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Tak się składa, że… - zaczęłam, ale Grzesiek przerwał mi, kładąc swoją dużą dłoń na moim ramieniu.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Ja jestem twoim tatą – powiedział to w sposób, jakby stwierdził, że za oknem świeci słońce. Głos nie zatrząsł mu się ani przez sekundę. Wiedziałam, że mimo tego zdenerwowania, które mu towarzyszyło, był również bardzo zdeterminowany do tego, by Młody w końcu dowiedział się o wszystkim. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Mikołaj usiadł jak zaczarowany i bez słowa wpatrywał się a to na mnie a to na Grzegorza, jakby licząc, że któreś z nas za chwilę krzyknie ,,żartowaliśmy!”, ale przecież tak się nie stanie. Przełknęłam głośno ślinę i usiadłam obok Młodego, wyczekując jego reakcji.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Jesteś moim tatą…? – zapytał cichutko, wpatrując się w Grześka. – Dlaczego powiedziałeś mi dopiero teraz? Dlaczego nie byłeś na żadnych z moich urodzin albo na żadnym przedstawieniu w przedszkolu? Nie chciałeś mnie i mamy? – zapytał łamiącym się głosikiem.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie chodzi o to, że nie chciałem – usiadł obok nas i chwycił jego dłoń. – Po prostu musiałem dorosnąć do tego, żeby wziąć za ciebie odpowiedzialność i stać się takim tatą, na jakiego zasługujesz. Wiem, że możesz nie chcieć mnie teraz widzieć, bo strasznie skrzywdziłem ciebie i twoją mamę, ale chciałbym, żebyś wiedział, że jesteś dla mnie najważniejszy i zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. Chciałbym, żebyś widział we mnie bohatera. Chciałbym, żebyśmy byli prawdziwą rodziną. A wiesz dlaczego? – położył mikołajową rączkę na swojej lewej piersi. – Tu znajduje się moje serce i ono bije tylko dla ciebie. Zawsze będziesz dla mnie wszystkim i do końca swoich dni będę cię kochał. Nawet wtedy, gdy nie będziesz chciał mnie znać – dwie słone krople spłynęły po jego policzkach.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Przestań się mazać… tato – powiedział Mikołaj, wspinając się na jego kolana. – Nie wiesz, że prawdziwi faceci nie płaczą? Siedem czwartych kobiet nie lubi mięczaków!</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Siedem czwartych? To strasznie dużo – powiedział Kosok, chyba wciąż nie dowierzając, że usłyszał słowo na które czekał od momentu, gdy dowiedział się, że Miki jest jego synem.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
________________</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Taki miły, przedświąteczny rozdział.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Wiecie, że 25 grudnia powstał prolog <i>Anielskiej</i>?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Taka mała rocznica przede mną ;)<br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Korzystając z okazji, życzę Wam, moje kochane czytelniczki;</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w rodzinnym gronie,</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">brzuszków pełnych świątecznych smakołyków (przede wszystkim tego, żeby poszło w cycki!)</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">i wymarzonych prezentów, a w Nowy Roku wszystkiego, czego tylko sobie zapragniecie. ;)</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Wasza Agg ;*</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a>/ <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook</a></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-81542716489276261022013-12-10T12:51:00.003-08:002013-12-10T12:51:34.972-08:0025. Gdybym nie był tak głupi.<div class="MsoNormal" style="tab-stops: 79.5pt; text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=_nW5AF0m9Zw" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Już
kolejną godzinę stał przy zaszklonym oknie sali, dokładnie obserwując małego
chłopca, podłączonego do szpitalnej aparatury. Przyłożył głowę do zimnej tafli
i przymknął oczy, czując jak wydobywają się z nich dwa mokre strumienie, żłobią
w nich koryta. Był kompletnie bezsilny i właśnie to uczucie tak strasznie go
frustrowało. Gdyby tylko mógł, bez mrugnięcia okiem zamieniłby się z Mikołajem
i jeśli zaszła taka potrzeba, bez wahania oddałby za niego życia. Teraz wie, co
musiała czuć Lilka przez te wszystkie lata choroby Młodego. Teraz wiedział, co
musiała czuć, widząc jak ich maleńki synek cierpi. Dzięki Mikołajowi pierwszy
raz w życiu poczuł, czym jest prawdziwa miłość i nawet nie mógł się nią
nacieszyć. Nie mógł przytulić swojego syna, powiedzieć mu, co działo się na
treningu czy po prostu z nim być; trzymać te drobne ciałko w ramionach i robić
to, co robi większość ojców – czuć bliskość małej kopii siebie samego. Bo
przecież Mikołaj był do niego podobny; miał identyczne, czekoladowe oczy i ten
sam uśmiech. Nawet Lilka nie mogła temu zaprzeczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> A tak
bardzo chciał go poznać; w ekspresowym tempie nadrobić te pięć cholernych lat,
kiedy to nie wiedział o jego istnieniu. Chciał opowiedzieć mu całe swoje życie,
oczywiście omijając niektóre niezbyt chwalebne występki, usłyszeć jak on
zmieniał się przez te wszystkie lata. Chciał żeby jego syn widział w nim
bohatera, a nie egoistycznego gnojka, którym był niemalże przez całe życie,
wciąż podnosząc sobie poprzeczkę w sukinsyństwie. Chciał zabierać go na mecze,
wakacje, dawać wszystko, czego on nie miał jako dziecko. Chciał być po prostu
ojcem. Najlepszym jakim mógłby być. Dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo
zazdrościł Ignaczakowi, gdy jego dzieciaki kibicowały mu na meczach, dumne, że
cały kraj zna ich tatę. Ciekawe czy to samo będzie czuł Mikołaj, gdy w końcu
dowie się prawdy o tym, że Grzegorz jest jego tatą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzesiek?
– poczuł czyjąś dłoń na ramieniu i nieprzytomnymi oczyma spojrzał na jej
właścicielkę, momentalnie posyłając jej nikły uśmiech. Zmęczenie dawało już o
sobie znać i jakby odbierało zdolność racjonalnego myślenia. W innym razie na
pewno od razu by ją przytulił, bez względu na to, jak miałaby zareagować,
jednak w tej chwili pewnie nawet na taki gest brakłoby mu siły. – Od dawna tu
jesteś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jakieś
kilka godzin, właściwie od wczorajszego wieczora. Pielęgniarki starały się mnie
przegonić, jak widać - bezskutecznie – odparł, przenosząc wzrok na salę
chorych, w której ulokowano Mikołaja. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w
aparat, dzięki któremu mógł obserwować bicie serduszka Mikołajka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przecież
wiesz, że po zabiegu powinieneś na siebie uważać. Nie daj Boże, załapiesz jakąś
infekcję i co wtedy będzie? – upomniała go groźnym głosem, jednak sekundę
później wyraz jej twarzy złagodniał. Przecież nie mogła być na niego wściekła.
Nie po tym, co zrobił dla jej dziecka. Dla ich dziecka. I coraz bardziej
przyzwyczajała się do tej myśli, że jej syn ma teraz również ojca, który kochał
go całym sercem i postanowił wziąć za niego pełną odpowiedzialność. Nie powinna
być dla niego niemiła, przynajmniej teraz. – Chodź, napijesz się herbaty. Mam
też jakieś kanapki. Stercząc tu, na pewno mu nie pomożemy – pociągnęła go za
rękę w stronę krzesełek, ustawionych tuż pod ścianą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> A kiedy
ich dłonie się spotkały, poczuła dreszcz przechodzący przez jej ciało. Jak to
możliwe nie poznała go od razu? Przecież wydawało jej się, że doskonale
pamiętała twarz bruneta, z którym spędziła najpiękniejszą noc w swoim życiu.
Myślała, że jeśli kiedykolwiek będzie dane jej go spotkać, pozna go od razu.
Wciąż przed oczami miała rozbawione spojrzenia siatkarza, gdy podczas ich
spotkania po latach, Mikołaj starał się werbować go na chłopaka swojej mamy,
nie wiedząc, że to właśnie ten mężczyzna jest jego ojcem. Tak, los pisze
czasami niedorzeczne scenariusze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Gdy
zasiedli na drewnianych krzesełkach, dokładnie wpatrywał się w jej płynne
ruchy, szukając w pamięci jej obrazu sprzed sześciu lat. Jak w ogóle mógł jej
nie poznać…? Fakt, w ostatnich latach przez jego łóżko przewinęła się spora
liczba kobiet, ale kogoś takiego jak Lilka nie sposób było nie zapamiętać.
Przecież ona była przepiękna! Jej uroda nie zamykała się w jakimś określonym
schemacie, którym kierował się Grzegorz w dobrze partnerek. Do tego była taka
silna; wychowała Mikołaja, założyła interes i względnie ułożyła sobie życie.
Oczywiście do pojawienia się Grześka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jak sobie
radziłaś przez te wszystkie lata? – zapytał cicho, łamiącym się głosem,
spoglądając w jej bursztynowe oczy. Bał się tego pytania. Bał się, że za moment
usłyszy, jak bardzo było jej ciężko. Ale przecież nie miał na to wpływu; nawet
nie wiedział, że ktoś taki, jak jego syn istnieje. Przecież gdyby wszystko
potoczyło się inaczej, na pewno by jej pomógł. Przynajmniej tak mu się wydawało
w tej chwili. Wydawało mu się, że gdyby wiedział o Mikołaju, mogliby być nawet
teraz małżeństwem. Jakże niedorzeczna była ta myśl, ale nie sposób było
wyrzucić ją z głowy. – Ktoś ci pomagał? Rodzice?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Rodzice? –
zaśmiała się gorzko i odrzuciła swoje długie, ciemne włosy do tyłu. - Kiedy
dowiedzieli się, że spodziewam się dziecka i w żadnym wypadku nie zamierzam
usunąć ciąży, ojciec bez żadnych skrupułów wyrzucił mnie z domu, a mama nawet
nie potrafiła mu się przeciwstawić. Po prostu bała się go. Każdy bał się
kapitana Kaniewskiego – łzy napłynęły jej do oczu i zamrugała nimi gwałtownie,
by zapobiec ich wydostaniu się na zewnątrz. Nie chciała płakać przy Grześku;
nie chciała pokazać mu, że tak bardzo było jej ciężko. Zawsze pozowała na
twardą dziewczynę, nie dającą w sobie w kaszę napluć, ale czasami przychodziły
momenty słabości. Wtedy wystarczyło tylko spojrzeć na Mikołaja i cała
bezsilność mijała. On był jej takim złotym środkiem na wszystko. – Stwierdzili,
że skoro potrafiłam zrobić sobie nieślubne dziecko, to potrafię również nas
utrzymać. Jedyną osobą, która wtedy mnie wspierała, była moja ukochana babcia.
Strasznie skłóciła się z moim ojcem i bez słowa zabrała mnie do siebie. To była
bardzo konkretna, twarda osoba; przeżyła dwóch mężów wojskowych. Niestety, pół
roku po tym, jak urodził się Mikołajek, zmarła na zawał serca. Zostawiła mi
mieszkanie i spore oszczędności na koncie, które wystarczyły na opłacenie
studiów zaocznych i wysłanie Mikołaja do żłobka. Ja znalazłam jakąś dorywczą
pracę i jakimś cudem wiązaliśmy koniec z końcem. Można powiedzieć, że nasze
życie było niemalże sielanką, oczywiście do momentu, w którym nie wykryto u
Mikołaja białaczki. Trzy czwarte roku spędzał w szpitalu; chemioterapia jedna,
druga, trzecia, leczenie, rehabilitacja, aż w końcu zaczęło mu się poprawiać i
wtedy podjęłam decyzję o przeprowadzce do Rzeszowa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Kosok
odwrócił głowę, by Lilka nie widziała jego zaszklonych oczu. Jak on mógł być
tak okrutny w stosunku do niej? Jak w ogóle mógł tak długo wahać się nad tym,
czy oddać szpik Mikołajowi? Co prawda, jeszcze wtedy jeszcze nie wiedział, że
Młody jest jego synem, ale mimo wszystko nie powinien odbierać nikomu szansy na
normalne życie. Egoizm. Egoizm w najczystszej postaci. Nigdy nie był mu obcy i
ta myśl coraz bardziej go frustrowała. Przecież przez to mógłby stracić tak
wiele... Mógłby stracić swoje dziecko...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pytał o
mnie? – wyszeptał, spoglądając w jej oczy. Obawiał się zadać jej tego pytania,
chociaż bardziej obawiał się jej odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Czasami –
wzruszyła lekko ramionami i przegryzła dolną wargę. – Zawsze wtedy odpowiadałam
mu, że tata bardzo go kocha, ale nie może mieszkać z nami. To mu wystarczyło,
bo, o dziwo, nigdy nie drążył tematu. Jakby czekał, że pewnego dnia jego tata
jednak przyjedzie do naszego domu i zabierze go na spacer albo na ryby. Kiedyś
powiedział mi, że wyobraża sobie, że tata po prostu wyjechał w delegację i
pewnego dnia jednak z niej wróci i będzie tak jak w każdej normalnej rodzinie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jest
niesamowity, niezwykle inteligentny – uśmiechnął się do siebie, po raz pierwszy
czując prawdziwą ojcowską dumę, jednak sekundę później spoważniał. – Cały czas
mnie zaskakuje. Żałuję tylko, że tak późno go poznałem – jego głos nabrał
dziwnie melancholijnego tonu, a samotna łza spłynęła po jego policzku. – Gdybym
nie był tak głupi i od razu zgodził się na przeszczep, Mikołaj być może
dochodziłby już do siebie, a nie walczył o życie… - nadeszła chwila załamania.
Kosok ukrył głowę w dłoniach i zapłakał. Pierwszy raz od kilkunastu lat
zapłakał rzewnymi, szczerymi łzami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zarzucał
sobie, że jego dziecko leży teraz podłączone do jakiejś aparatury, której nazwy
nawet nie znał, a on nawet nie był w stanie mu pomóc. Przez kilka lat nie
wiedział o jego istnieniu, a teraz pokochał go całym sercem i nie wyobrażał
sobie, że mógłby go stracić. Byłby w stanie poruszyć niebo i ziemię, żeby tylko jego synek był teraz
zdrowy. Ten mały, schorowany chłopiec, był jedyną rzeczą, która udała mu się w
tym jego pieprzonym życiu. Obiecał sobie, że jeśli Mikołaj z tego wyjdzie,
zmieni się. Nie będzie już tym samym Grześkiem, którym był przez ostatnie kilka
lat. Będzie lepszym człowiekiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie płacz,
Grzesiu – położyła mu dłoń na jego ramieniu. – Przecież to nic nie da.
Powinniśmy teraz modlić się o to, żeby nie było odrzutu. A potem wszystko się
ułoży. Najważniejsze jest, żeby Mikołaj w końcu był zdrowy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Będzie.
Musi być. Zasługuje na to jak nikt na świecie - objął ją ramieniem, a Lilka
przylgnęła do jego torsu. - Nasz syn będzie jeszcze kiedyś wielkim człowiekiem
i zadbam o to, żeby niczego mu nie brakło. Nigdy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">__________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Misiaczki wygrały + sto lat, Plina! <3</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">A ja do piątku w gipsie, cudownie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a> / <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt.</span></span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-70905939817447062552013-11-27T10:03:00.001-08:002013-11-27T10:03:15.976-08:0024. Teraz pozostaje nam tylko czekać...<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=HO0svGjVEP8" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dzień przeszczepu bez wątpienia mogę
nazwać najbardziej traumatycznym dniem w moim życiu i tak bardzo chciałabym,
żeby w końcu miał swój kres. Chyba jeszcze nigdy nie powiedziałam tak wielu
paciorków, jak właśnie dziś. Juśka, wiedząc, w jakim jestem stanie i jak bardzo
potrzebuję jej pomocy, zamknęła dzisiaj kawiarnię i siedziała przy mnie stale
zapewniając, że wszystko będzie dobrze. Chciałabym, żeby miała rację i ten cały
koszmar, związany z chorobą Mikołaja skończył się. Chciałabym, żeby mój syn nie
musiał każdego wieczora zażywać garści tabletek, mających umożliwić mu normalne
funkcjonowanie i uśmierzenie bólu. Chciałabym, żeby w końcu był zdrowy i
szczęśliwy, bo zasługuje na to jak nikt inny.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Lila? - podniosłam głowę i ujrzałam
zatroskaną twarz Nowakowskiego, który dzierżył w dłoniach papierową torbę z
Mc'Donaldsa. - Grzesiek powiedział mi, że to dziś, więc postanowiłem dowiedzieć
się od ciebie jak z Młodym? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nic jeszcze nie wiem - wyszeptałam,
ukrywając twarz w dłoniach. Dwie słone krople spłynęły po moich policzkach,
torując drogę dwóm potokom. Wiem, że nie powinnam płakać; obiecałam to przecież
Mikiemu, ale ta sytuacja coraz bardziej mnie przytłaczała. Chciałabym, żeby
Kuba w końcu wyszedł z sali zabiegowej i powiedział, że z moim dzieckiem jest
wszystko w porządku. Chciałabym móc w końcu przytulić swojego syna i powiedzieć
mu, jak bardzo go kocham. Chciałabym, żebyśmy w końcu byli szczęśliwi. - Boże,
niech ten horror w końcu się skończy... –
wyszeptałam, wycierając łzy w chusteczkę higieniczną o zapachu rumianku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Będzie dobrze, musi! - zapewnił Piotr,
kucając obok mnie. - Nie będzie odrzutu. Przecież szpik pochodzi od jego ojca,
a to zwiększa szanse na powodzenie zabiegu. W dodatku Mikołaj jest silny, ma to
przecież po tobie - poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu, uśmiechając się w
ten specyficzny dla siebie sposób. - Masz, zjedź coś. Wiem, że jest to
najzdrowsze, ale uwierz mi, nadaje się do jedzenia sto razy bardziej niż to, co
ja miałbym przygotować ci własnymi rękoma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zmarszczyłam lekko brwi, starając się, by
mój mózg przetrawił to wszystko, co przed momentem przekazał mi Piotr.
Uśmiechnęłam się, odbierając pakunek od Nowakowskiego i wyciągnęłam z niego
jeszcze ciepłą kanapkę. Dopiero jej zapach, który dostał się do moich nozdrzy,
uświadomił mi jak bardzo jestem głodna. Pochłonęłam ją w ekspresowym tempie, to
samo czyniąc z frytkami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzięki, Piotrek – powiedziałam, wycierając
usta w papierową chusteczkę. – Tego było mi trzeba, chociaż o tym nie
wiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie ma sprawy, zawsze możesz na mnie liczyć
– puścił mi oczko. Usiadł na krześle obok i rozłożył swoje długie nogi. Milcząc,
wsłuchiwaliśmy się w szpitalną symfonię dźwięków, która z każdą sekundą
drażniła mnie coraz bardziej. Fakt, byłam do niej przyzwyczajona; przecież
szpitalne korytarze w ciągu kilku ostatnich lat gościły mnie bardzo często. –
Grzesiek bardzo to przeżywa – przerwał ciszę i spojrzał mi głęboko w oczy. – Ja
wiem, że trudno ci wybaczyć to, że przed kilkoma laty zachował się co najmniej nieodpowiedzialnie,
ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Piotrek, ja wiem, że to twój przyjaciel…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie chodzi o to, Lila – przerwał mi. – On się
zmienił, naprawdę. Zależy mu na waszym dziecku i kocha Mikołaja całym sercem. Pozwól
Młodemu, żeby mógł cieszyć się ojcem, który zrobiłby dla niego wszystko. Samo to,
że dzisiaj zamiast być na treningu przed niezwykle ważnym meczem, jest w
szpitalu i oddaje Mikiemu szpik. Nie wiem, czy jeszcze rok temu byłby zdolny do
czegoś takiego. Poza tym jest przecież jego tatą, a to coś już znaczy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Po co mi to mówisz? – zapytałam, czując
podnoszące się mi ciśnienie. – A wiesz jak ja się czułam przez te wszystkie
lata, kiedy nie wiedziałam, czy moje dziecko dożyje kolejnego dnia? Wiesz, jak
ja czułam się, gdy zbierałam z poduszki wypadające mu z głowy włoski? Nie wiesz!
I on też nie wie. Jestem mu wdzięczna, że oddał naszemu dziecku szpik i będę mu
za to wdzięczna do końca życia, ale nie wymagajcie ode mnie tego, żebym
stwierdziła, że nic takiego się nie stało. Fakt, byliśmy wtedy szczeniakami,
którzy nachlali się i kochali bez zabezpieczenia i wina leży po obu stronach,
jednak to ja odpokutowywałam to przez całe życie. Wiesz jak czułam się, gdy
ojciec wyrzucił mnie z domu, bo zbrzuchaciłam się na dyskotece? – przerwałam na
moment, by zaczerpnąć powietrza. – Nie wiesz… Więc nie masz prawa wymagać ode
mnie, żeby przyjęła Grzegorza z otwartymi ramionami i tak po prostu o wszystkim
zapomniała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nowakowski zawiesił nisko głowę, zapewne
nie wiedząc, co powiedzieć. Właściwie jeszcze nikomu nie mówiłam o tym, co
czułam. Każdy, kto mnie znał zapewne myślał, że jestem twardą babką, niedającą
napluć sobie w kaszę. Właściwie pozowałam na kogoś takiego; musiałam być silna –
za siebie i za Mikołaja. Przecież matka, która ciągle się rozkleja, nie była mu
do niczego potrzebna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie wiedziałem… - wyszeptał w końcu. –
Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie, to ja cię przepraszam. Nie powinnam
wylewać na ciebie swoich frustracji. To wszystko mnie po prostu przerasta. Najpierw
bezskuteczne poszukiwanie dawcy, potem pojawienie się Grześka w naszym życiu. Momentami
nie ogarniam tego wszystkiego – wzięłam głęboki oddech i odrzuciłam do tyłu
swoje czarne loki, wyjątkowo niesforne dzisiejszego dnia. – Chciałabym, żeby
Mikołaj był w końcu zdrowy. A potem? Niech będzie, co ma być…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałbym tylko, żebyś miała na uwadze to,
że Grzesiek nie odpuści walki o Mikołajka. Sam nie miał łatwego dzieciństwa,
szczególnie jeśli chodzi o kontakty z ojcem, więc jego priorytetem będzie to,
żeby zapewnić Młodemu to, czego on sam nie miał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Czasem dobrze jest się wygadać
teoretycznie obcej osobie, a Piotr ewidentnie potrafił słuchać. Zazdroszczę Grześkowi
takiego przyjaciela, naprawdę. Co prawda, moja Jusia jest najcudowniejsza na
świecie i nie zamieniłabym jej na nikogo innego, ale nie jest facetem i pewnych
kwestii nie potrafi zrozumieć. Tak jak teraz, dokładnie przedstawił mi punkt
widzenia Grześka. Wytłumaczył to, czego przez swoją chorobliwą zazdrość o
Młodego, nie chciałam zrozumieć. Przecież to proste, że byłam o niego
zazdrosna. Zawsze byliśmy razem – razem przeciwko całemu światu. Nie zniosłabym
tego, że pojawił się ktoś, kogo Młody może pokochać równie mocno, jak mnie. Strach
pomyśleć, co będzie, jak za kilkanaście lat przyprowadzi do domu jakąś
niewiastę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzięki, Piotrek – powiedziałam w końcu. –
Naprawdę wiele uświadomiłeś mi tą rozmową – posłałam mu jeszcze krzywy uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Obiecaj mi jedno; dasz Grześkowi szansę,
okej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przynajmniej spróbuję – westchnęłam cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nowakowski uśmiechnął się ciepło i
poklepał mnie po ramieniu. Prawdę powiedziawszy, cieszyłam się, że był tu ze
mną. Juśka musiała na chwilę jechać do swojego mieszkania i gdyby nie Piotrek,
podczas jej nieobecności, dostałabym chyba zawału. Co chwilę zerkałam na drzwi
w których powinien pojawić się Kuba i przekazać mi informacje odnośnie zabiegu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I w końcu nadeszła ta chwila, kiedy wrota
sali otworzyły się i wyłonił się z nich brunet w towarzystwie innego lekarza i dwóch
pielęgniarek. Momentalnie znalazłam się przy nim i z sercem na dłoni czekałam
na jakiekolwiek informacje, odnośnie przeprowadzonego przed chwilą zabiegu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wszystko poszło zgodnie z planem –
powiedział Rynkiewicz, uśmiechając się ciepło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Z piskiem rzuciłam mu się na szyję,
czując, że unoszę się ku górze. No tak, Jakub był ode mnie znacznie wyższy, a
nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że był niewiele niższy niż Grzegorz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dziękuję – wyszeptałam, odsuwając się od
niego. Po mojej twarzy płynęły sobie teraz beztrosko dwa potoczki, rozmazujące
przy okazji misternie przygotowywany makijaż. – Kiedy będę mogła go zobaczyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie prędko. Co najmniej dwa tygodnie musi
spędzić w izolatce, żeby do organizmu nie dostała się żadna bakteria –
powiedział Kuba, kładąc mi dłoń na ramieniu. – Bądź dobrej myśli, Lila. Jak na
razie wszystko poszło tak, jak sobie wcześniej to założyłem. Młody bardzo
dobrze przeszedł cały zabieg. Teraz pozostaje nam tylko czekać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">______________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Teraz może być już tylko dobrze!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Widzę, że zrobiłam niepotrzebny popłoch w sprawie końca <i>Anielskiej.</i></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Mówiąc, że zbliżamy się do końca, nie miałam na myśli tego, że już pojawi się epilog.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Czeka nas jeszcze kilka rozdziałów tegoż opowiadania i dłuuuugi epilog.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">A poza tym w dniu skończenia <i>Anielskiej</i> ruszy <i>Bez znieczulenia</i>, więc nie zostawiam Was z niczym. ;)</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Ja i mój naderwany staw skokowy serdecznie pozdrawiamy!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a> / <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">39091085 </span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-71669547846377789962013-11-11T08:57:00.001-08:002013-11-11T08:57:40.409-08:0023. Niech pan idzie do synka.<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><i><a href="http://www.youtube.com/watch?v=RbqF6Xv1mNU" target="_blank">♪♫♪</a></i></span></span></div>
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 18px;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 18px;">kilka dni później…<o:p></o:p></span></i><br />
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- W sieci było napisane, że zabieg będzie dość bolesny –
spojrzał błagalnie na Jakuba, modląc się w duchu, żeby ten jednak zaprzeczył
internetowym rewelacjom. – Oczywiście to dla mnie żaden problem; najważniejsze
jest przecież to, żeby Mikołaj był w końcu zdrowy, bo przecież to mój priorytet
– dodał szybko, przeczesując palcami swoją czarną szczecinę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Komórki pobierane będą z talerza kości biodrowej,
więc może pan odczuwać pewien dyskomfort, ale myślę, że dla kogoś takiego jak
pan, to pestka – Jakub dokładnie studiował przekazaną mu przez środkowego
teczkę z badaniami i analizował ją z najnowszymi wynikami, przeprowadzonymi na
tutejszym oddziale.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Od kilku dni Mikołaj przebywał w
izolatce, by zapobiec jakiejkolwiek infekcji, mogącej uniemożliwić przeszczep
szpiku. Do przekazania komórek zostało już tylko kilka dni. Grzegorz nie mógł
doczekać się, kiedy będzie po wszystkim. Każda godzina spędzona na rzeszowskiej
onkologii, była dla niego istną torturą. Ale doskonale zdawał sobie sprawę, że
musi to wytrzymać. Musi pomóc swojemu ukochanemu dziecku, a wtedy wszystko już
ułoży się po jego myśli i razem ze swoim synem będzie tworzył namiastkę
rodziny. Da mu wszystko, czego on nie miał ze strony swojego apodyktycznego
ojca. Mikołaj nigdy nie usłyszy od niego tego, że go zawiódł i żałuje, że się
urodził. Udowodni sobie, a przede wszystkim całemu światu, że naprawdę nie jest
złym człowiekiem. Owszem, kilkakrotnie się zagubił, ale przecież każdy
zasługuje na drugą szansę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Dobrze… - zaczął Jakub, odkładając stertę
papierzysk i spoglądając na siatkarza. – Może pan odwiedzić Mikołaja. Tylko
naprawdę proszę o ostrożność. Nie może załapać żadnej bakterii, bo to może
opóźnić zabieg, a tego przecież nie chcemy. Doskonale zdaje pan sobie sprawę,
że każdy dzień jest na wagę złota, prawda?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Kosok skinął głową i wyszedł z gabinetu
doktora Rynkiewicza. Niedaleko leżał Mikołaj, więc korzystając z okazji, nogi
poniosły go pod salę numer 145. Przez szklaną szybę, widział maleńkiego,
skulonego chłopca, siedzącego na łóżku, który zaczytany był w jakiejś książce.
Kosa uśmiechnął się do siebie, czując ogromną dumę, która rozsadzała jego klatkę
piersiową. Spoglądając na Mikołaja, widział siebie sprzed lat; on też uwielbiał
zaczytywać się w przygodach bohaterów jego dzieciństwa. Zazdrościł Lilce, że
przez te wszystkie lata miała go tylko dla siebie, że mogła obserwować jak
rośnie, że mogła być przy nim zawsze, kiedy tylko tego potrzebował. Zazdrościł
jej tego, że była przy nim, gdy najbardziej jej tego potrzebował, że mogła dać
mu niewyobrażalne wsparcie, którego on nie mógł mu zapewnić. Ale to wszystko
się zmieni. I on tego dopilnuje. Za wszelką cenę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Panie Grzegorzu! Przecież pan bardzo dobrze wie,
że teraz powinien leżeć pan w łóżku, a nie śmigać po korytarzach i łapać
wszystkie bakterie. A co jeśli załapie pan jakiego wirusa?! Przecież tego nie
chcemy, prawda? – siostra Marianna, która zmaterializowała się przy nim,
zgromiła go spojrzeniem i oparła dłonie na nieco zbyt zaokrąglonych biodrach.
Była takim oddziałowym postrachem; miała oczy dookoła głowy i wszystko stale
nadzorowała. Nawet w kimś tak niesfornym, jak Grzegorz Kosok, potrafiła wzbudzić
respekt. – Poza tym, Mikołaj powinien odpoczywać – podkreśliła dobitnie
ostatnie słowo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Siostro, dziesięć minut – złożył dłonie jak do
modlitwy, trzepocząc rzęsami tak, że przez moment naprawdę wyglądał jak
niewiniątko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Przecież ja wiem, że z tych pańskich dziesięciu
minut zrobią się dwie godziny. I to żeby tylko – pokiwała z politowaniem głową
i westchnęła ciężko. – No, już. Niech pan idzie do synka. Nic nie widzę –
uśmiechnęła się matczynie i ruszyła w stronę pokoju pielęgniarek, kręcąc głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Początkowo Kosok poczuł się, jakby ktoś
przyłożył mu patelnią w tył głowy, ale przecież siostra Marianna nie
powiedziała niczego, co byłoby niezgodne z prawdą. Przecież Mikołaj był jego
synem i już powinien się do tego przyzwyczaić. Widocznie plotki po rzeszowskim
oddziale onkologicznym, rozchodzą się z prędkością światła. Wzruszył ramionami,
bardziej dla zasady niż z ogólnej potrzeby i zapukał do drzwi sali, w której
przebywał jego synek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Gdy usłyszał ciche proszę, nacisnął
klamkę i wszedł do małej salki, w której stało zaledwie jedno łóżko, zajęte
przez młodego Kaniewskiego. Mikołaj nie mógł dzielić z nikim pomieszczenia,
więc nudził się niemiłosiernie. Młody siedział na łóżku i czytał jakąś książkę,
której tytułu Kosok niestety nie zdążył dojrzeć. Widząc ojca w drzwiach,
natychmiast odłożył wertowane przez siebie dzieło i uśmiechną się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Cześć – powiedział dziarsko i poprawił się na
łóżku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Cześć, Mały. Jak się tam trzymasz? – usiadł obok
synka i wciągnął go na swoje kolana. Trzymając Mikołaja w ramionach, czuł
przyjemne ciepło, rozchodzące się po jego ciele. Ten zaledwie
osiemnastokilogramowy szkrab z każdą sekundą, coraz bardziej stawał się sensem
jego życia. Przejechał dłonią po jego lekko kręconych włoskach i poczuł, że spora
ilość została wplątana między jego palcami. Chemia zaczęła działać. Wtedy
naprawdę przeraził się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- To nic, Grzesiu. I tak trzeba je ściąć na krótko.
Wtedy nie widać, że wypadają – wzruszył lekko ramionkami, a Kosok poczuł, że w
jego oczach zbierają się łzy. Łzy bezsilności, których na pewno nie powinien
pokazać przy malcu. – Nie płacz. Jesteś facetem, a jesteś miększy niż mama! -
uderzył maleńką piąstką w ogromną klatkę piersiową Kosoka, a następnie mocno do
niej przylgnął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Uśmiechnął się na słowa synka. Był taki
mały, a tak niesamowicie dzielny. Pogłaskał jego policzek i przytulił go mocno
do siebie, czując jego szybko bijące serduszko. Jak wiele by dał, żeby tylko
ten maluch był już zdrowy. Oddałby wszystko; wszystkie pieniądze, statuetki
MVP, najważniejsze trofea, a nawet własne zdrowie, żeby tylko jego synek wrócił
do pełni sił. Wtedy na pewno wszystko się ułoży; Lilka w końcu zobaczy, co do
niej czuje i razem stworzą Mikołajowi prawdziwy dom. W końcu będą prawdziwą
rodziną. Będzie tak jak na filmach, tak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Tak, twoja mama jest bardzo silną kobietą –
pokiwał głową i pstryknął go w nosek. – Była tutaj dzisiaj? – zapytał niby od
niechcenia, chociaż aż gotował się z ciekawości. Przecież gdyby była u
Mikołajka, zaszłaby do niego, chociaż na chwilę. A przynajmniej tak mu się
wydawało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Nie, musiała zostać dzisiaj w Anielskiej. Ale
obiecała, że wpadnie wieczorem razem z wujkiem Tomkiem – pochylił się w jego
stronę. – A wujek powiedział mi w sekrecie, że przyniesie nam po kawałku
szarlotki – uśmiechnął się łobuzersko. – A kiedy będzie wiadomo co tobie
dolega? Dalej boli cię brzuszek? - zrobił zmartwioną minę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Nie, już nie. Niedługo stąd wyjdę, ale będę stale
cię odwiedzał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- To fajnie, bo bałem się, że coś poważnego ci
dolega, ale doktor Kuba na pewno ci pomoże - klepnął go przyjacielsko w ramię i
usadowił się wygodniej na kolanach taty. - Wiesz, że on chyba podrywa mamę?
Wczoraj zaprosił ją na kawę. W sumie wolałbym, żebyś ty był jej chłopakiem, no
ale nie można mieć wszystkiego, jak to mówi ciocia Jusia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
To cwaniak z tego Rynkiewicza, no
naprawdę. Widać, że chce wykorzystać sytuację i zakręcić się wokół Lilianny w
momencie, w którym przez to, co robi dla ich syna, nie będzie w stanie mu
odmówić. Wściekłość zebrała się w Grześku, ale starał się zachować pozory przy
Mikołajku. Mruknął jedynie coś niezrozumiałego, że cieszy się szczęściem jego
mamy, co było czymś tak niedorzecznym jak śnieg w sierpniu. Co prawda chciał,
żeby Lila była szczęśliwa, ale jej jedynym źródłem szczęścia powinien być on,
Grzegorz Kosok. Mężczyzna, który obdarował ją największym skarbem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Jednak doskonale zdawał sobie sprawę,
że przed laty bardzo ją zranił; gdyby został do rana w tym pieprzonym,
hotelowym pokoju albo zostawiłby numer telefonu, wszystko mogłoby ułożyć się
inaczej. Mogło być już dawno po przeszczepie, a jedynym zmartwieniem Mikołaja
byłoby to, gdzie chciałby jechać na wakacje. Niestety, czasu nie da się cofnąć…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- A jak tam mecz z tą drużyną, co ją wujek Tomek
lubi? – mały szturchnął Kosoka, odciągając go tym samym od rozważań na temat
matki chłopca. – Wygraliście?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Niestety nie – Kosok wzruszył lekko ramionami. –
Ale walczyliśmy dzielnie, bo Skra rozpracowała nas dopiero w piątym secie, więc
zgarnęliśmy chociaż ten jeden punkt.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Szkoda – westchnął ciężko. – Założyłem się z
wujkiem, że to jednak wy wygracie. No, ale nadarzy się jeszcze okazja, prawda?
– uśmiechnął się uroczo, klepiąc pocieszająco grzegorzowe ramię. – Wiesz,
zawsze chciałem mieć takiego tatę, jak ty.<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Kąciki kosokowych ust powędrowały ku
górze. Och, gdybyś tylko wiedział, Mikołaju, krzyczał w myślach. Ale przecież w
końcu nadejdzie taki dzień, w którym Miki dowie się, że Grzesiek jest jego
ojcem nie tylko w marzeniach. W końcu nadejdzie dzień, w którym Młody dowie się
prawdy i będą szczęśliwi. Tak cholernie szczęśliwi.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">_________________________</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Taki rozdział, żeby pokazać relację zawiązującą się między Grześkiem a Mikołajkiem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Boże, niedługo koniec <i>Anielskiej</i>. Czujecie to?!</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Brawo Skrzaty! <3<br />Niestety, moje Morze przegrało mecz i jest dopiero na czwartym miejscu w tabeli drugiej ligi.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">No, ale odkujemy się panowie!</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Mąż mój na Pogoni, a ja wieczór spędzam z Sherlockiem i maminymi krokietami.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook </a>/ <a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a></span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-90033065790920025582013-10-28T02:16:00.000-07:002013-10-28T02:16:15.068-07:0022. Historia jak z jakiejś telenoweli.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=EJmaQTgHlJs" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Herbata jaśminowa, jedna łyżeczka cukru, a
to wszystko w pamiątce z Igrzysk Olimpijskich – postawił przed nią czarną
filiżankę z parującą cieczą i zasiadł na kanapie, usytuowanej na wprost jej
fotela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pamiętałeś – stwierdziła, sięgając po
naczynie, na co on wzruszył lekko ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Rozejrzała się po salonie z dumą
stwierdzając, że nie wyrzucił niczego, co ona w nim zaprojektowała. W taki
sprawach, Kosok miał dwie lewe ręce i zero jakiegokolwiek poczucia estetyki,
dlatego to wszystko spadało zawsze na jej głowę. Ale w tym dużym pomieszczeniu,
znajdowało się coś obcego, coś tak innego, że nigdy nie uwierzyłaby w jego
przemianę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Siedział przed nią Grzegorz Kosok,
mężczyzna, którego teoretycznie znała jak nikt; przez kilka ostatnich lat,
niemalże każdego dnia budziła się obok niego, robiła mu jajecznicę z siedmiu
jajek i po każdym treningu wrzucała przepocony dres do pralki. Wiedziała, że
nie lubi budyniu waniliowego, że herbatę osładza trzema łyżeczkami cukru i
przed snem zawsze odmawia pacierz, co wydawało jej się czymś niedorzecznym,
zważywszy na to, jaki prowadził tryb życia. Mimo to, że wydawało jej się, że
zna go jak nikt, już na pierwszy rzut oka wydawał się być kimś innym, kimś tak
odmienionym; nie przypominał tej egoistycznej świni, przez którą straciła kilka
najlepszych lat w swoim życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jego oczy błyszczały jak nigdy dotąd, a
usta cały czas wykrzywione były w grymas, potocznie zwany uśmiechem. Nie
przypomniał tego samego Grześka, którego zostawiła w tym salonie zaledwie
cztery miesiące temu. Nieprawdopodobne jest jak tak wielka zmiana może zajść w
człowiek w tak krótkim czasie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Powiesz mi coś o swoim synu? - zapytała w
końcu, przerywając tą głuchą ciszę, którą poświęciła na rozmyślania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie wiedziałem, że jest Mikołaj.
Dowiedziałem się o tym zaledwie kilka dni temu - przeczesał dłonią swoje
przydługie już, kruczoczarne włosy. - Miki został poczęty za czasów mojej
hulaszczej młodości, kiedy to nie potrafiłem zostać przy dziewczynie do poranka,
zapominając o jej imieniu tuż po przekroczeniu progu jej mieszkania. Tak było
również z Lilą, kobietą, która dała mi mój największy skarb. Dopiero teraz, po
upływie czasu, dotarło do mnie, że byłem naprawdę złym człowiekiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - A teraz wszystko się zmieniło? - Marta
uniosła brew, świdrując go spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zmieniło. Wszystko się zmieniło - pokiwał
lekko głową, przesuwając dłonią po brodzie. - Teraz najważniejszy jest Mikołaj
i dla niego chcę zmienić dosłownie wszystko. Nigdy nie pomyślałbym, że będę w
stanie pokochać tak kogokolwiek. O tym, że Młody jest moim synem, wiem zaledwie
od kilku dni, a czuję, że byłbym w stanie przenieść góry, byleby on był
szczęśliwy i zdrowy. Na przyszły tydzień planowany jest przeszczep szpiku i
ciągle martwię się o to, że moje komórki mogą się nie przyjąć. Boję się, że
może być już za późno... - po jego policzkach płynęły dwa potoki słonych
kropli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Bał się okropnie. Bał się, że mimo tego,
że w końcu dojrzał do tego, by być ojcem, nie będzie mógł pomóc swojej latorośli.
Bał się dopuścić do siebie myśl, że coś może pójść nie po ich myśli. Bał się,
że Mikołaj nigdy nie dowie się, że jest jego tatą. Tak dużo myśli, nad którymi
nie mógł zapanować, piętrzyło się w jego głowie. Doskonale wiedział jak
bezradnie musiała czuć się Lilka przez te wszystkie lata, jakie wiele musiała
wycierpieć w walce o ich dziecko. Cieszył się, że jego syn miał właśnie taką
mamę; silną, zdecydowaną, która zrobiłaby by dla niego wszystko. Lepszej matki
nie mógłby wybrać dla Mikołajka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie poznaję cię, Grzesiek – Marta odstawiła
filiżankę na szklany stolik i uśmiechnęła się lekko. – Naprawdę kochasz
Mikołaja; widzę to w sposobie w jaki mówisz o nim. A co z jego mamą? Jak
zareagowała na powtórne pojawienie się ciebie w jej życiu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Lilkę tak naprawdę poznałem kilka tygodni
temu i nie ukrywam – zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Nie wiedziałem
jednak, że ta kobieta pojawiła się w moim życiu kilka lat wcześniej, w czasach
gdy byłem jeszcze niedojrzałym szczeniakiem – westchnął cicho, próbując zebrać
myśli. – Ona również mnie nie poznała. O tym, że Mikołajek to mój syn
dowiedzieliśmy się przez przypadek; niedawno Resovia wzięła udział w akcji
dotyczącej dawstwa szpiku kostnego, a że Mikołaj był od bardzo dawna
zarejestrowany w bazie danych… Jego lekarz wezwał mnie do siebie i tak wyszło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Historia jak z jakiejś telenoweli – kąciki
jej ust uniosły się ku górze. – Ale cieszę się, że jesteś szczęśliwy. A Mikołaj
będzie zdrowy, musisz tylko w to wierzyć – chwyciła leżącą przed nią teczkę z dokumentami
i podniosła się z fotela. – Muszę już lecieć, obowiązki wzywają. Mam nadzieję,
że odezwiesz się do mnie czasami – musnęła jeszcze jego policzek, szepcząc
ciche<i> powodzenia</i> i po raz kolejny zniknęła z jego życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Miki, jeden pluszak wystarczy – posłałam
synkowi groźne spojrzenie, a on głośno westchnął, wpychając się na moje kolana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale Florian będzie się nudził podczas
zabiegu – zrobił słodką minkę, która zazwyczaj na mnie działa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Właśnie: zazwyczaj. Dzisiaj byłam w tak
podłym nastroju, że dosłownie nic nie byłoby w stanie poprawić mi humoru, nawet
moje najcudowniejsze maleństwo, które wpatrywało się we mnie kosokowymi oczyma;
tak, przestałam już się oszukiwać, że jest inaczej, Mikołaj to mała kopia
Grzegorza. Począwszy na wizycie jego, która totalnie zbiła mnie z pantałyku, a
skończywszy na rozmowie z Jakubem, który stwierdził, że Mikołaj od jutra
powinien leżeć na oddziale, żeby jak najlepiej przygotować się do przeszczepu.
Grzesiek również w najbliższym czasie miał wstawić się na oddział, więc
spotkania z nim będą nieuniknione, chociaż tak bardzo starałam się je
ograniczać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Młody na onkologii powinien spędzić dwa
tygodnie, bo w tracie podawania mu chemii jego szpik kostny zostanie kompletnie
zniszczony, by zastąpić go komórkami macierzystymi Grzegorza. Okropnie bałam
się tego; wiedziałam w jak złym stanie jest mój synek i do czego to wszystko
może prowadzić. Ale przecież musiałam zaufać Jakubowi; znał się na tym i, prócz
Grześka, był jedyną osobą, która mogłaby uratować tę małą, najważniejszą dla
mnie osóbkę. W każdej chwili modliłam się o powodzenie zabiegu i o to, żeby
Mikołaj był w końcu zdrowy, bo przecież tak bardzo na to zasłużył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie będzie, zajmę się nim – posłałam
synkowi wymuszony uśmiech i wrzuciłam do walizki przygotowane wcześniej
ręczniki. – Możesz za to wziąć trzy książki. I namówić wujka Tomka na to, żeby
pożyczył ci tablet - musnęłam jego czółko i przytuliłam mocno do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Instynktownie zarzucił mi rączki na
ramiona, przylegając do mnie mocno. Te
zaledwie kilkanaście kilogramów na kolanach były odwrotnie proporcjonalne do
ogromu miłości, jaką darzyłam swojego synka. Zrobiłabym dosłownie wszystko,
żeby w końcu nadszedł taki dzień, w którym nie będzie musiał truć się garścią
tabletek i razem z kolegami będzie mógł cieszyć się życiem. Często wyobrażam
sobie go w prawniczej todze albo białym kitlu. Chciałabym, żeby kiedyś założył
rodzinę, miał wspaniałą żonę i dzieci. Chciałabym dla niego wszystkiego, co
najlepsze. A przede wszystkim chciałabym, żeby był zdrowy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mamo, nie płacz - szepnął, wycierając
rączką słone krople, które spływały po moich policzkach. Chwyciłam jego dłoń i
musnęłam ją ustami. - Damy radę, zawsze dajemy! Zawsze mi powtarzałaś, że
musimy wierzyć w to, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Pamiętasz, że babcia
nade mną czuwa? Ona nie pozwoli zrobić mi krzywy, sama zawsze tak mówiłaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wiem, tylko...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Mamo, nie martw się, że coś mi się stanie,
a nawet gdyby... - położył obie dłonie na moich policzkach i zmusił do
popatrzenia sobie w oczy. - Nie jesteś sama. Masz przecież Grześka. On się tobą
zajmie, gdy kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym będę musiał odejść...</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;">Przepraszam za obsuwkę. Nie wyrabiam się z niczym. :<</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a> / <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699#_=_" target="_blank">facebook</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt</span></div>
</div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-67314818914105198022013-10-07T09:34:00.002-07:002013-10-07T09:34:48.686-07:0021. Nie korzystacie z internetu?! <div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=NEkIxBeskSE" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zobacz jak oni razem słodko wyglądają!
Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo Młody jest do niego podobny. Zawsze
myślała, że jest twoją kopią, ale sama spójrz; te same oczy, nos, usta. Chociaż
nie, usta to akurat ma po Kaniewskich - Juśka zaświergotała mi do ucha, ale
widząc moje mordercze spojrzenie, natychmiast zabrała się za polerowanie
wysokich szklanek do latte, nucąc pod nosem jakąś niezidentyfikowaną melodię,
pewnie dlatego, żeby nie palnąć niczego, co mogłoby jeszcze bardziej
wyprowadzić mnie z równowagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W tej chwili miałam zabić Kosoka, za to,
że tu przylazł. Mogłam sobie dać uciąć rękę, że Nowakowski powiedział mu, iż
potrzebuję czasu na ułożenie sobie tego wszystkiego w głowie, ale niestety ten
samolubny, egoistyczny dupek, nie dał mi ani chwili na to. <i>Spokojnie, Lilciak</i>!, szeptałam sobie gorączkowo w myślach, prosząc
Boga by dał mi siłę i odrobinę samozaparcia, żebym nie poćwiartowała bruneta na
części pierwsze. Trenerzy Resovii i Reprezentacji, za pewne nie wybaczyliby mi
tego do końca życia i stałabym się wrogiem publicznym numer jeden wśród hotek,
które na mecze przychodzą głównie dla możliwości popatrzenia sobie na
przystojnego siatkarza, którym bez wątpienia był ojciec mojego dziecka.
Zastanawiałam się tylko, po jaką cholerę on tu przylazł? Naprawdę nie miał nic
lepszego do roboty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć – powiedział, patrząc mi głęboko w
oczy tym swoim przeszywającym spojrzeniem, od którego zazwyczaj uginały mi się
nogi. Mikołaj nadal dyndał wesoło uczepiony do jego ramienia, a ja z wielkim
trudem musiałam powstrzymać się od przewrócenia oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Hej – mruknęłam, nie siląc się nawet na
odrobinę uprzejmości. – Mikołaj, puść Grześka i zmiataj na zaplecze po kurtkę.
Idziemy do domu – posłałam Juśce porozumiewawcze spojrzenie, a ona,
podchwycając, o co mi chodzi, skinęła głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale mamo… - jęknął, puszczając ramię
Grzegorza i wbijając we mnie błagalne spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie dyskutuj – powiedziałam tonem, nie
znoszącym sprzeciwu i odprowadziłam wzrokiem synka, który nachmurzony ruszył na
zaplecze, nie odpowiadając ani słowem. – Czego tu chcesz? – wyszeptałam,
wbijając morderczy wzrok w Kosoka, który automatycznie odsunął się ode mnie na
krok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałem zobaczyć swojego syna – mimo
wcześniejszej reakcji, rzekł niezwykle spokojnie, zerkając w stronę zaplecza,
gdzie przed momentem zniknął Mikołaj. – A ty doskonale wiesz, że nie możesz mi
tego zabronić. Ja już zawsze będę w życiu Mikołaja, chcesz tego czy nie. Nie
odpuszczę. Nie tym razem – dodał, odrobinę uszczypliwym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - No, ciekawe na jak długo… - prychnęłam, ale
doskonale wiedziałam, że ma rację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie mogłam zabronić mu widywania Młodego.
Nie po tym, co on zamierzał zrobić dla Mikołaja. Przecież mógł uciec, tak jak
miał to w zwyczaju, ale jednak postanowił wziąć na siebie pełną odpowiedzialność,
przynajmniej tak twierdził Piotrek. Ja też nie powinnam zachowywać się jak
rozkapryszona nastolatka i przelewać swoich frustracji na ojca Mikołaja, tylko
być mu wdzięczna za to, że chce mu pomóc. Jednak nie potrafiłam przemóc się;
nie po tym, czego dowiedziałam się kilkadziesiąt godzin temu pod moim blokiem.
Ta informacja wstrząsnęła mną i postawiła na głowie całe moje dotychczasowe
życie. Dlaczego ktoś, kogo uważałam za mężczyznę, z którym mogłabym zbudować
coś cudownego, okazał się największym draniem na świecie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Słuchaj Lilka, nie zamierzam się z tobą
kłócić, więc uważam, że lepiej będzie, jeśli przestaniesz stroić fochy.
Chciałem tylko go zobaczyć, chociażby na chwilę. Nic więcej, naprawdę – wziął
głęboki oddech. – Jutro jadę do szpitala, dowiedzieć się, kiedy w końcu położą
mnie. Mam nadzieję, że nastąpi to na dniach, więc bądź gotowa na telefon od
Rynkiewicza. A teraz – jeszcze raz spojrzał w stronę zaplecza, z którego
wyszedł Miki, zapinając kurtkę – muszę wracać do domu. Jutro mam do załatwienia
bardzo ważną sprawę – przytulił jeszcze Mikołaja i poprawił mu szalik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jakbyś się w końcu do nas wprowadził,
widywalibyśmy się codziennie – autentycznie wytrzeszczyłam na niego oczy, a on
wzruszył ramionami, widząc moją reakcję. – No co?! Milion osiemset par mieszka
ze sobą po miesiącu znajomości. Nie korzystacie z internetu?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jutro odcinam internet. To już
postanowione. Chwyciłam synka za rękę i wyszliśmy przed <i>Anielską</i>. Kosok, na szczęście, zostawił nas już w spokoju. Ciągnęłam
Mikiego, nie zważając na jego jęki. Jeszcze nigdy nie wyprowadził mnie z
równowagi aż do tego stopnia. Będę musiała przeprowadzić z nim poważną rozmowę
na temat tego, co mu wolno, a czego nie wolno, no naprawdę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mikołaj, nie powinieneś robić mi takich
uwag przy Grześku! Ja wiem, że na gwałt szukasz mi chłopaka, ale uwierz mi, że
niepotrzebnie. I nie życzę sobie, żebyś jeszcze kiedyś odstawiał taki cyrk
przed tym mężczyzną. O budyniu na kolację też możesz zapomnieć! – może nie powinnam
się unosić, ale ten młody osobnik, będący moim synem, coraz bardziej działał mi
na nerwy. Wiedziałam, że w pewnym stopniu było to spowodowane brakiem męskiego
wzorca, ale nic nie mogłam na to poradzić. Tomek czasami sam zachowywał się jak
dziecko, więc nie bardzo nadawał się na mentora Mikołaja i szczerze mówiąc,
wolałabym żeby mój syn nie brał z niego przykładu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie mam pojęcia, o co w ogóle się wściekasz?! – moja latorośl bezczelnie wzruszyła ramionami, przyprawiając mnie tym o białą
gorączkę. Już miałam rozedrzeć się na synka, nie zważając na to, że znajdujemy
się w najbardziej zaludnionym w tej chwili miejscu w Rzeszowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzień dobry – usłyszałam za plecami i ze
zmrużonymi z wściekłości oczyma, odwróciłam się w stronę osobnika, który
właśnie przeszkodził mi w ruganiu własnego syna. Jakże wielkie było moje
zdziwienie, gdy ujrzałam, że stoi przede mną nikt kto inny, jak tylko doktor
Jakub Rynkiewicz, ubrany w czarny płaszcz i owinięty eleganckim, granatowym
szalikiem, dzierżący w dłoni smycz, do której przyczepiony był mały Beagle. Na
jego układanej misternie fryzurze, błyszczały płatki śniegu, niczym diamentowe
kryształki. – Cześć Mikołaj – kucnął przed nim i z wielkim uśmiechem na ustach,
poprawił mu opadającą na oczy czapkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzień dobry – wyszczerzył się mój synek,
jakby to, że sekundę wcześniej był obrażony na cały świat, przeszło w
niepamięć. Przewróciłam jedynie oczyma i westchnęłam cicho. Ciekawe po kim miał
te ciągłe zmiany nastrojów? Bo na pewno nie po mnie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jak się czujesz? – zapytał troskliwie
lekarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Widać było, że mężczyzna kocha to, co
robi. Na własne uszy słyszałam, że wchodząc do sali chorych, natychmiast
podnosił wrzawę wśród dzieciaków. Uwielbiały go i to z wzajemnością. Po
człowieku widać od razu, że ma serce do dzieci. Nawet mój Mikołaj, z pozoru
otwarty, ale jednak nieufny, otworzył się przed nim i nawiązał z nim kontakt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Spoko! – zawołał Młody i jego uwagę na dobre zwrócił mały pies, siedzący u
stóp doktora Rynkiewicza. – Jak się nazywa? I czy mogę go pogłaskać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pewnie. Ma na imię Bobek. Jeśli tylko
chcesz, możesz poprowadzić go trochę – podał mu skórzany pasek, a Mikołaj
ciągnąc wesoło merdającego ogonem psa, pobiegł w stronę głębi parku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Odprowadziłam go wzrokiem, a następnie
przeniosłam go na wpatrującego się we mnie lekarza. Musiałam przyznać, że
doktor Rynkiewicz był bardzo przystojnym mężczyzną. Do tego, tego z jakim
sercem podchodził do mojego synka, nie dało się określić prostymi słowami.
Uśmiechnęłam się i lekko zawstydzona, ponownie odwróciłam wzrok w stronę, w
którą pognał mój synek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Niech pani się nie martwi, pani Lilianno –
położył mi dłoń na ramieniu. – Rozmawiałem z panem Kosokiem. Jest zdecydowany
na przeszczep. Naprawdę zależy mu na Mikołajku…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Proszę mi mówić Lilka – nie wiem, co w
ogóle strzeliło mi do tego pustego, kręconego łba? Lilka, idiotko! Przecież to
lekarz twojego dziecka, a nie mężczyzna, którego możesz podrywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jakub – wyciągnął ku mnie swoją dużą dłoń,
wcześniej ściągając z niej skórzaną rękawiczkę. Ścisnęłam ją lekko, czując
przyjemne mrowienie w dole brzucha. Czyżby Jakub Rynkiewicz podobał mi się?
Przecież to samo myślałam o Kosoku. Nie, to wszystko jest niedorzeczne…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wydawało mu się, że Mikołaj urósł od ich
ostatniego spotkania, co było rzeczą niedorzeczną, gdyż widzieli się zaledwie
kilka dni temu. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie tego, jak po raz
pierwszy świadomie wziął synka w ramiona i poczuł ten ogrom miłości, który
obudził w nim pewien mały, schorowany człowiek. Nigdy nie przypuszczałby, że
taki facet jak Grzegorz Kosok, interesujący się do tej pory jedynie własnym
szczęściem i niemyślący o założeniu rodziny, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu
godzin, całkowicie zmieni punkt widzenia. Kochał Mikołaja miłością prawdziwą i
był tego pewien w stu procentach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zgodziła się, by odprowadził ich na
przystanek tramwajowy, mimo tego, że sprawiło jej to wiele trudu. Wiedział, że
powinien dać jej trochę czasu na ułożenie sobie wszystkiego w głowie, ale chęć
zobaczenia Młodego była silniejsza. Jego synek, jego malutki synek, będący
jednocześnie najmądrzejszym pięciolatkiem na świecie, jak na pstryknięcie
palca, stał się sensem jego życia. Chciałby, żeby widział w nim bohatera, wzór
wszelkich cnót, a nie bezdusznego dupka. Chciał dać mu to, czego on nie miał w
jego wieku; relacje małego Grzesia z ojcem nigdy nie były najlepsze, dlatego
przyrzekł sobie, że będzie najlepszym ojcem na świecie i zawsze będzie stał za
Młodym murem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzesiek…? – poniósł wzrok i niemalże
wbiło go w ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Stała przed nim Marta. Kobieta, która
zaledwie miesiąc wcześniej wyprowadziła się z ich mieszkania, mieszając go z
błotem. Kobieta, którą taktował dość przedmiotowo, ale w momencie, gdy chciał
zmienić swoje dotychczasowe życie i stać się innym facetem, odeszła, twierdząc,
że ktoś taki jak Grzegorz Kosok nigdy się nie zmieni. Była może trochę bledsza
i chudsza niż podczas ich ostatniego spotkania. Krótka, czerwona fryzura,
wystawała spod wełnianej czapki w kolorze kawy z mlekiem, tworząc znaczący
kontrast.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Byłam w twoim mieszkaniu, ale nie zastałam
cię – powiedziała, uśmiechając się ciepło. – Co słychać? Masz kogoś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Właściwie to mam… Sporo zmieniło się, odkąd
widzieliśmy się po raz ostatni – wymruczał i wziął głęboki oddech. Sporo czy
jednak bardzo dużo? Przecież w ciągu tych kilkunastu tygodni diametralnie się
zmienił. Gdy Marta usłyszy o jego przemianie, nie uwierzy w to. – Mam syna –
powiedział w końcu, unosząc kąciki ust ku górze. Bezwiednie reagował tak za
każdym razem, gdy myślał o Mikołajku, czując przy tym mocne bicie serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Syna? – widział ogromne zdziwienie w jej
oczach. Właściwie nigdy nie widział jej w takim stanie. Wyglądała, jakby przed
momentem ktoś chlusnął jej w twarz wiadrem zimnej wody. Skinął jedynie głową i
wzruszył ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Najwspanialszego syna na świecie. Ma na
imię Mikołaj i ma pięć lat. Jest chory na białaczkę – przez sekundę głos
załamał się. Pierwszy raz mówił o tym komukolwiek i zniósł to bardzo ciężko. W
głowie nie mieściło mu się, że tak mały chłopiec, mógł aż tyle przeżyć w swoim
życiu. Ale przecież dzięki temu dowiedział się, że ma dziecko i teraz, dzięki
niemu, być może będzie mógł być znowu zdrowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Bardzo mi przykro – bąknęła jedynie,
poprawiając czapkę. - Wyjeżdżam na stałe do Stanów, a w twoim mieszkaniu
zostawiłam pewne bardzo potrzebne mi dokumenty. Wiem, że powinnam uprzedzić
cię, że wpadnę, ale pomyślałam, że zrobię ci niespodziankę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">___________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Wiem, że rozdział miał być rano, ale jestem chyba najbardziej nieogarniętą osobą na świecie, no naprawdę.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Trzeba nazywać się Agg, żeby nie sprawdzić zmian w planie. -,-</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Ale rozdział długi (i mam nadzieję ciekawy), więc nie gniewajcie się na mnie ;)</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a>/<a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank"> facebook</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">39091085</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-20185569817050373232013-09-19T02:30:00.003-07:002013-09-19T02:30:52.496-07:0020. Obiecuję ci, że zawsze będę przy tobie.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=TmzB_cyRMGA" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ten dzień od samego poranka nie mogłam
zaliczyć do udanych; zaspaliśmy, Tomek niemalże zalał całą łazienkę, Mikołaj
poparzył język herbatą, a ja stłukłam pół tuzina ręcznie malowanych talerzyków,
które Juśka przywiozła ze słonecznej Italii. Wczorajsza rozmowa z Kosokiem
wciąż znajdowała się gdzieś w kącie mojej głowy i prawdę mówiąc, uniemożliwiała
normalne funkcjonowanie. Wciąż zastanawiałam się, czy Grzegorz, który poczuł w
sobie instynkt tacierzyński, nie wywinie mi żadnego numeru i przed przeszczepem
nie powie Mikołajowi prawdy? A przecież ja, jako matka, nie mogłam na to
jakkolwiek pozwolić. Dla niego najważniejszy był teraz spokój i jego ,,ojciec”
powinien to respektować, jeśli choć trochę mu na nim zależy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Juśka załatwiała właśnie nową cukiernię,
dlatego w <i>Anielskiej</i> do południa
miałam być samiutka. Na szczęście było jeszcze przed porą lunchu, w której to
przeżywamy największe oblężenie, więc oprócz dwójki nastolatków, którzy jak
przypadkiem podsłuchałam, urwali się z matematyki, kawiarnia świeciła pustką. Gdzieś
w kącie mój ukochany Corey Gray cicho wyśpiewywał swoje interpretacje najnowszych hitów, a zapach cynamonu i
pomarańczy przyjemnie łaskotał moje nozdrza. Filiżanka gęstej czekolady z
odrobiną bitej śmietany, uśmiechała się do mnie zachęcająco, więc umoczyłam w
niej usta, czując cudowne ciepło, rozchodzące się po moim ciele. Wiem, że moje
biodra nie będą mi za to wdzięczne, ale mam większe problemy niż pochłaniane
właśnie kalorie, a filiżanka tego niebiańskiego napoju, działała jak balsam na
moją duszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Drzwi wejściowe otworzyły się,
wpuszczając do środka tym samym podmuch zimna. Podniosłam głowę, by przywitać
nowego gościa i gdy ujrzałam jak Piotrek zawzięcie otrzepuje włosy z białego
puchu, mina odrobinę mi zrzedła. Zaróżowione policzki Nowakowskiego świadczyły
o tym, że temperatura na dworze jest naprawdę niska; tegoroczna zima była
naprawdę sroga i nic nie zapowiadało, że odpuści w najbliższym czasie, dlatego
stale uzupełniałam swoją apteczkę, jeśli chodzi o wszystkie preparaty, które
mogłyby pomóc w zwiększeniu odporności na wszelkie wirusy. Westchnęłam cicho
wiedząc, że Piotrek sam nie wpadł na to, by mnie odwiedzić w pracy i w duchu
przeklęłam osobę, która zapewne go tutaj przysłała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć Lila – Nowakowski uśmiechnął się w
ten specyficzny dla siebie sposób. Co prawda, wyglądał jakby miał kaca stąd do
Berlina, ale starał się to ukryć. – Daj mi kawy. Mocnej kawy – posłał mi
jeszcze jeden blady uśmiech i usiadł przy barze. <i>Bingo!</i>, musiał, a raczej musieli, wczoraj nieźle zabalować. No
naprawdę, ten Kosok to nie ma ani krzty przyzwoitości!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Doskonale wiedziałam, po co tutaj
przylazł; przecież byli z Grzegorzem najlepszymi przyjaciółmi i, jak kiedyś mi
powiedział, byli niemalże jak rodzeni bracia. Westchnęłam cicho i włączyłam
ekspres, podstawiając pod dozownik dużą, porcelanową filiżankę. Za chwilę
pewnie usłyszę, że nie powinnam bronić Grześkowi kontaktów z synem, bo robiąc
to okażę się wyrodną matką. Szkoda tylko, że nikt w tej sytuacji nie pomyśli o
mnie; o tym jak ja czuję się, wiedząc, że facet, który skradł moje serce
zaledwie parę tygodni temu, kilka lat wstecz skrzywdził mnie na wskroś. Ale nie,
Lilki nie da się zranić, Lilka da sobie radę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ekspres zapiszczał, a ja postawiłam przed
Piotrem filiżankę z parującym, aromatycznym napojem. Szybko chwycił ją i z
błogością pociągnął kilka łyków, nie korzystając nawet z podanego mu cukru w
kostkach. Uśmiechnęłam się na moment, obserwując jak blondyn powoli wraca do
życia i nałożyłam na talerzyk kawałek jabłecznika z cynamonem, który wyglądał
naprawdę przyzwoicie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Na koszt firmy – puściłam mu oczko, a on
nabił sobie kawałek ciasta na widelczyk. – No mów, wiem, po co tutaj
przylazłeś, a raczej kto cię przysłał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mylisz się, moja droga – na jego twarz
wpłynął krzywy uśmiech. – Nie przyszedłem tu, by usprawiedliwiać Grześka. Ba!,
jestem nawet takiego samego zdania, jak ty. Uważam, że Mikołaj powinien
dowiedzieć się tego dopiero po przeszczepie. Chciałem raczej dowiedzieć się,
jak ty się czujesz? Przecież przeżyłaś spory szok…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie jest łatwo… - powiedziałam w końcu,
odrobinę zszokowana. Myślałam, że będzie przekonywał mnie do tego, by dać
Grześkowi szansę na bycie ojcem, a tu taka niespodzianka. Naprawdę miła
niespodzianka. – Ale daję radę. Muszę sobie to wszystko poukładać, a na to
potrzeba czasu, którego twój przyjaciel nie chce mi dać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak, Grzegorz ma trudny charakter i jest
bardzo… niecierpliwy? – westchnął ciężko Nowakowski, drapiąc się po głowie. –
Ale wiem też, że nie skrzywdzi Mikołaja. Zależy mu na nim, a sama zgoda na
przeszczep jest tego dowodem. Uwierz mi, Grzesiek naprawdę się zmienił. W życiu
nie pomyślałbym, że to powiem, ale to prawda. Gdybyś poznała go kilka miesięcy
wcześniej, nie pomyślałabyś, że w tak krótkim okresie mógł wydorośleć – złapał
moją rękę i ścisną ją lekko. – Lila, on się zmienił przede wszystkim dla ciebie
i waszego syna. Uważam, że nie powinnaś skreślać go od razu, a na pewno nie
karać go brakiem kontaktu z Mikim. Rozumiem, że teraz wszystko zależy od ciebie
i nikt nie powinien mieć wpływu na podjęte przez ciebie decyzje, ale proszę
cię, miej to na uwadze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Leżał na swoim sypialnianym łóżku, tępo
wpatrując się w sufit. Jest tatą. Od pięciu lat jest ojcem najwspanialszego
chłopca pod słońcem i nawet nie miał o tym pojęcia. Przez ten cały czas ominęło
go strasznie dużo rzeczy; pierwsza zupka, pierwszy ząbek, pierwszy krok i
pierwsze wypowiedziane słowo. Ominęło go dosłownie wszystko i dopiero teraz
zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo skrzywdził przed laty Liliannę. Przecież
gdyby nie uciekł z tego hotelowego pokoju, wszystko mogłoby potoczyć się
inaczej. Jednak wtedy nie myślał o tym, jak wiele konsekwencji może nieść za
sobą taka przypadkowa noc i jedynie to, mogło być jego usprawiedliwieniem.
Wtedy najważniejsza była do niego zabawa, nie żadna stabilizacja, rodzina,
ojcostwo. Był tylko szczeniakiem, któremu nie w głowie była zabawa w dom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Teraz wszystko jakby się zmieniło;
dojrzał i przestał patrzeć na świat przez pryzmat wiecznych imprez. Zaczął
poważnie myśleć o tym, że pora przestać zachowywać się jak rozpieszczony bachor
i udowodnić kobiecie, w której się zakochał, że naprawdę dorósł do roli ojca.
Zdecydował również, że powinien ją przeprosić za to przedstawienie pod jej
blokiem i podziękować za to, że przez te wszystkie lata zajmowała się jego
synem i wychowała go na tak wspaniałego człowieka. Przecież wiedział, jak wiele
poświęciła, by mając zaledwie dziewiętnaście lat stać się pełnoetatowym
rodzicem; z jak wielu swoich nastoletnich planów musiała zrezygnować. Do tego
choroba ich synka, z którą walczył od tak dawna. Jednak wiedział, że teraz
pokona ją. Z pomocą swojego taty, który oddałby dla niego wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie pomyślałby, że ten zimny człowiek,
którym był przez niemalże całe życie, zmieni się pod wpływem tej małej,
schorowanej osóbki. Że to uczucie miłości, dotychczas tak obce, zawładnie nim
całym i natchniony nim, zechce zmieniać świat. Zawsze z uśmiechem patrzył, jak
dumny Ignaczak pozuje z synem na rękach albo jak dzieciaki Grzyba rozrabiają na
trybunach, ale kompletnie nie widział siebie, dumnie kroczącego po parkiecie ze
swoją małą kopią. O tym, że jest tatą, dowiedział się przed zaledwie
kilkunastoma godzinami, ale w stu procentach pewien był, że jest gotów
podporządkować swoje całe życie temu pięcioletniemu chłopcu. Dla jego dobra,
postanowił również wstrzymać się z informacją, mogącą zaburzyć jego aktualny
stan zdrowia, zresztą i tak pogarszający się z każdym nowym dniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Spojrzał na zegarek elektroniczny,
wskazujący kwadrans po szesnastej. Mikołaj pewnie był już w <i>Anielskiej </i>i czekał do zamknięcia aż
razem z mamą pojedzie do ich małego mieszkania przy ulicy akacjowej. Z trudem
podniósł się z łóżka z ulgą stwierdzając, że ból głowy, spowodowany kacem,
całkowicie mu już przeszedł i ubrał się w ekspresowym tempie. Musiał go
zobaczyć, przynajmniej na moment. Poczuł nagle taką potrzebę, nie wiadomo skąd.
A skoro do kawiarni mamy swojego synka miał zaledwie pięć minut drogi, dlaczego
nie powinien tam pójść i zobaczyć swoją latorośl?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Drogę do kafejki pokonał jak na
skrzydłach, uśmiechając się samemu do siebie. Miał rację, że zastanie tam
Mikołajka; przez kawiarnianą witrynę, widział jak zagaduje obsługującą ekspres
Juśkę. Gdy wszedł, dostrzegł również
Lilkę, obsługującą stolik w rogu sali. Przez sekundę patrzyła na niego
nieprzytomnym wzrokiem, w którym dokładnie widział pewną dozę obawy. Ale
przecież podczas porannych przeszpiegów, na które wysłał Nowakowskiego, kazał
mu dyskretnie przekazać jej, że nie ma czego się obawiać, a Mikołaj o jego
ojcostwie dowie się dopiero, gdy w pełni wróci do zdrowia. Posłał jej nikły
uśmiech i spojrzał w stronę Mikołajka, który był tak zaaferowany swoją matką
chrzestną, że nawet nie zwrócił na niego uwagi, do momentu, kiedy ta, nie
poinformowała brzdąca o jego przybyciu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzesiek…?
- spojrzał na niego odrobinę zdziwiony. Szybko ominął bar i stanął na
wprost mężczyzny, unosząc główkę ku górze, by móc zobaczyć jego oblicze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć, smyku – po męsku ścisnął jego rękę,
kucając przed chłopcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Myślałem, że już o mnie zapomniałeś…</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nigdy o tobie nie zapomnę i obiecuję ci, że
zawsze będę przy tobie – przyciągnął go do siebie i zamknął w mocnym, ojcowski
uścisku, czując jednocześnie miłość i żal, że nastąpiło to dopiero teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">____________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;">Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami, nawet nie chcę o tym myśleć!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;">Ale teram mamy ważniejsze sprawy na głowie: MISTRZOSTWA EUROPY!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;">Wybieracie się?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 14px;">Ja prawdopodobnie będę na dwóch meczach, jeśli nic nie wypadnie.;)</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 14px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 14px;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a>/ <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 14px;">39091085 - kontakt.</span></span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-47068544492907054772013-09-06T05:25:00.000-07:002013-09-06T05:41:40.160-07:0019. Ma prawo wiedzieć.<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=OII53SY5gwQ" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Wszystkie wspomnienia sprzed
sześciu lat wróciły; znowu byłam tą beztroską nastolatką, która podczas swoich
pierwszych wakacji bez rodziców, weszła do najmodniejszego katowickiego klubu,
usilnie wmawiając bramkarzowi, że jest pełnoletnia. Znowu byłam tą Lilą, która
po wychyleniu kilku głębszych, ujrzała siedzącego z drugiej strony baru bruneta
o przeszywających, czekoladowych oczach. Znowu byłam tą dziewczyną, która
uśmiechając się zalotnie, stanęła obok niego i niby przypadkiem trąciła go
łokciem, zwracając tym samym uwagę największego ciacha w całej sali. Znowu
byłam dziewczyną, którą rozbierał i całował każdy milimetr ciała, nie
przeoczywszy ani skrawka. Znowu byłam tą dziewczyną, która kilka tygodni
później dowiedziała się, że zostanie mamą maleńkiego chłopca, który po ojcu
odziedziczył najpiękniejsze oczy na świecie. Znowu byłam dziewczyną, która,
gdyby nie ukochana babcia, zostałaby bez dachu nad głową z kilkudniowym
dzieciątkiem. Znowu byłam tą samą, zagubioną Lilką. Lilką, o której istnieniu
tak usilnie próbowałam zapomnieć przez ten cały czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Nie poznałam cię... -
wyszeptałam, obserwując jak marszczy czoło i wbija we mnie nienawistny wzrok. –
Naprawdę nie poznałam cię…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - To nie zmienia faktu, że mamy
razem dziecko - owinął szyję szalikiem, który do tej pory ściskał mocno w
dłoni. – Właściwie, kiedy to się stało, co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Pytasz kiedy obdarowałeś mnie
największym darem, jaki mogłabym tylko sobie wymarzyć? – zapytałam spod
uniesionej brwi. - Sześć lat temu, podczas wakacji, które spędzałam z Juśką w
Katowicach – wymruczałam, zawieszając nisko głowę. Dawno tego nikomu nie
mówiłam i wciąż czułam pewien wstyd. Jak w ogóle mogłam być tak bezmyślna, żeby
zalać się w trupa i nie zabezpieczyć? Ale przecież dzięki temu miałam Mikołaja,
największy cud w moim życiu… – Spotkaliśmy się w tym klubie w centrum, wtedy
był najpopularniejszym lokalem w całym mieście, tak przynajmniej powiedział
taksówkarz; nazywał się bodajże <i>Paparazzi</i>,
teraz pewnie jest już tam coś innego. Ja byłam zdrowo wstawiona, ty zresztą
też. Wspominałeś, że zostawiła cię dziewczyna i musisz odreagować, więc
wypiliśmy na miejscy jeszcze kilka drinków, a potem poszliśmy w miasto,
zahaczając przy okazji jakiś monopolowy. Skończyliśmy w moim hotelowym pokoju,
a nad ranem już cię nie było. To była tylko jedna noc, ale jakże brzemienna w
skutkach…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Coś świta mi w głowie –
wyszeptał, zapinając kurtkę pod samą szyją. – Ale nigdy w życiu nie
pomyślałbym, że jeszcze kiedyś się spotkamy – rzekł odrobinę głośniej,
wpatrując się w swoje obuwie. Wiedziałam, że musi sobie wszystko przeanalizować
w głowie, że musi sobie to wszystko poukładać. Oczywiście, miał do tego prawo.
Ta wiadomość musiała zburzyć jego dotychczasowe życie, dlatego kilka dni na
odzyskanie zdrowia psychicznego, były dla niego jak najbardziej wskazane. Mi
zresztą też przydałby się czas na oswojenie się z zaistniałą sytuacją. – On
musi wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - A co ty nagle chcesz mu
powiedzieć, że jesteś jego tatusiem? Zdajesz sobie sprawę, jak ta informacja
może mu zaszkodzić? - przeraziłam się. Mikołaj powinien unikać stresów, a gdyby
miał dowiedzieć się, że Kosok jest jego ojcem, mogłoby to się źle skończyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Ma prawo wiedzieć - powiedział
niezwykle rzeczowym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Owszem, ma. Ale na pewno nie
dowie się o tym teraz. Nie pozwolę na to, słyszysz? - złapałam go za ramię, ale
widząc spojrzenie, jaki mnie obdarował, natychmiast puściłam go. - Porozmawiamy
o tym po przeszczepie, jak stan zdrowia Mikołaja się ustabilizuje. Teraz nie
chcę nawet o tym słyszeć, rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Nie odpowiedział. Wpatrywał się
za to we mnie z wzrokiem, mogącym zabić. Jak on w ogóle może mieć do mnie
jakiekolwiek pretensje? Gdyby nie uciekł wtedy z tego pieprzonego hotelowego
pokoju, wszystko mogłoby ułożyć się całkiem inaczej. Widać jednak, że anioły
nad nami czuwają, bo Kosok ponownie pojawił się w naszym życiu w momencie, gdy
tego najbardziej potrzebowaliśmy. W momencie, gdy liczą się już nawet nie
tygodnie, a dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Kiedy zmierzasz poddać się
zabiegowi? – zapytałam. Ta informacja bardziej interesowała mnie niż rozterki
Kosoka. Mikołaj był, jest i będzie dla mnie najważniejszą osobą, więc jego
zdrowie stawiałam na piedestale swoich potrzeb.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Za kilka dni. Właściwie to
jeszcze nie mam wyznaczonego terminu, ale chciałbym, żeby odbył się on jak
najszybciej. Rynkiewicz uświadomił mi w jak złym stanie jest Mikołaj i chcę
oddać mu szpik tak szybko, jak tylko będę mógł to zrobić – westchnął ciężko. –
Przeżyłem wielki szok, dowiadując się, ze Mikołaj jest moim synem. Przecież to
brzmi jak z jakiejś brazylijskiej telenoweli, ale chcę, żebyś wiedziała, że tym
razem nie zamierzam uciec od odpowiedzialności i obiecuję, że uczynię wszystko,
żeby Mikołaj miał to, czego tylko zapragnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Skinęłam głową i wymruczała,
że muszę wracać już do domu. Gdyby Mikołaj się obudził i zobaczył, że mnie nie
ma w domu, mógłby się przestraszyć. Nigdy nie zostawiałam go bez uprzedzenia.
Niby był przyzwyczajony do zostawania z Tomkiem, ale nie chciałam go stresować,
szczególnie w okresie przed przeszczepem, który dzięki Kosokowi miał nastąpić w
najbliższym czasie. Wróciłam do mieszkania i zapaliłam światło w korytarzu; z
pokoju mojego brata zdało się słyszeć jakieś przytłumione hip-hopowe dźwięki.
To chyba ten cały Zeus; Tomek schizuje na jego punkcie już od ładnych kilku
tygodni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Zamknęłam drzwi na patent i
oparłam się o nie plecami. Łzy płynęły mi strumieniami po policzkach, a ja nie
mogłam opanować łkania. Bo jak to; Grzesiek jest ojcem Mikołajka? Jaki cudem
ten cudowny mężczyzna, który skradł mi serce pewnego styczniowego wieczora,
mógł skrzywdzić mnie przed lat?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Lilka, na Boga, co się stało? –
brat zmaterializował się przy mnie i podtrzymał mnie za ramię, żebym nie
upadła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 115%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Nic, prócz tego, że wrócił ojciec
Mikołaja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Piotrek, jesteś w domu? –
wymruczał do słuchawki, siedząc w swoim aucie, zaparkowanym pod mieszkaniem
przyjaciela. Obok niego, na miejscu pasażera, znajdowała się litrowa butelka
wódki, którą zakupił w pobliskim monopolowym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Musiał się napić; stwierdził, że na trzeźwo
nie ogranie zmian, które zaszły w jego życiu w ciągu ostatnich kilkunastu
godzin. Dowiedział się, że od pięciu lat jest ojcem, a jego syn potrzebuje
cząstki jego, by normalnie żyć. Decyzja o przeszczepie była już właściwie
podjęta; nic nie mogło jej zmienić. Musiał to zrobić; jego syn zasługiwał na
wszystko, co najlepsze. Właściwie pokochał Mikołaja w momencie, gdy dowiedział
się, że płynie w nim jego krew. Do tego odziedziczył jego oczy; teraz w końcu
wiedział, że widywał je każdego dnia, przy każdym spojrzeniu w lustro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Chciał być obecny w jego życiu, chciał dać mu
to, czego sam nie miał jako dziecko. Postara się być najlepszym ojcem na
świecie. A na pewno nie zamierzał być takim ojcem, jakiego miał sam. Nigdy w
życiu nie powie mu, że zawiódł się na nim i będzie szanował jego każdy wybór. Będzie
spędzał z nim tyle czasu, ile tylko będzie mógł wygospodarować. Będzie zabierać
go na mecze, uczyć serwować i łowić ryby. Obiecał sobie, że uczyni wszystko, by
Mikołaj mógł kiedyś powiedzieć, że miał fantastycznego ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Jestem, jestem. Coś się stało? –
zapytał Nowakowski. – Przyjechać do ciebie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Nie trzeba, jestem pod twoim
blokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - To co się wydurniasz? Właź na
górę – po chwili w słuchawce słyszał jedynie głuchą ciszę, więc podniósł się z
miejsca i chwytając papierową torebkę z alkoholem, wysiadł z auta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Drogę na drugie piętro pokonał
w ekspresowym tempie i nerwowo pociągną za klamkę. Nowakowski siedział w
salonie, oglądając jakiś film z Robertem Downey’em Juniorem i zajadając się
paprykowymi chipsami. Kosok w biegu ściągnął z siebie kurtkę, rzucając ją na
komodę, stojącą w korytarzu. Piotr wpatrywał się w niego spod uniesionej brwi,
jednak przyjął taktykę <i>nie drażnić lwa</i> i postanowił poczekać, aż jego
przyjaciel zabierze głos jako pierwszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Mam dziecko – te dwa słowa zszokowały
Pitera. Wyprostował się, odkładając paczkę chipsów i ze zdziwienia otworzył
usta. – Wyobrażasz to sobie? Mam dziecko, a nie potrafię zaopiekować się sam
sobą, rozumiesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Ale jak to masz dziecko? Z Martą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Z Lilką – usiadł obok przyjaciela
i otworzył butelkę, by sekundę później pociągnąć z niej zdrowego łyka. –
Mikołaj jest moim synem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Jak to Mikołaj jest twoim synem? Przecież
znacie się zaledwie od miesiąca! – chwycił butelkę i napił się wódki. Grzegorz opowiedział
mu o rozmowie z Rynkiewiczem i o tym, co usłyszał od Lilki. Opowiedział mu
również o nocy, która wydarzyła się przed kilkoma laty i o tym, że od razu po
obudzeniu uciekł z tego cholernego pokoju, ani przez sekundę nie patrząc za
siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Co zamierzasz? – zapytał spokojnie
Piotrek, kładąc rękę na jego ramieniu. Kosok wzruszył lekko ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Chcę, żeby wiedział, ale Lilka
uparła się, że powiemy mu po przeszczepie, nie wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"> - Jesteś
moim przyjacielem, Grzesiek. Zawsze byliśmy razem, dlatego znam cię jak nikt. I
jak nikt wiem, jak bardzo potrafisz być egoistyczny i arogancki. Nie raz mnie
zawiodłeś, ale ja machałem na to ręką, bo bardzo dobrze wiedziałem, jaki jesteś
– Piotr wpatrywał się w niego swoimi jasnymi oczyma. – Ale uwierz mi, jeśli
zawiedziesz Mikołaja, to inaczej porozmawiamy. To dziecko zasługuje na
wszystko, co najlepsze, chociaż przez wzgląd na to, co wycierpiało w ciągu tego
swojego krótkiego życia. Ty powinieneś być dla niego bohaterem, powinieneś
dawać mu wzór. I zastanów się nad tym, bo teraz zachowujesz się jak zwykły
dupek. Nie rozumiem twojego zachowania i chyba nie nade mi będzie je zrozumieć</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Dziękuję Wam za życzenia, mam nadzieję, że spełni się chociażby połowa z nich! ;*</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Przepraszam za to na górze, widocznie pisząc ten fragment, nie miałam najlepszego humoru.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a> / <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-35466423759448074532013-08-25T03:26:00.001-07:002013-08-25T03:26:04.991-07:0018. Chciałaś się zemścić, tak?<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=ymJvCqECR44" target="_blank">♪♫♪</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Mikołaj, dlaczego nie jesz? Coś cię boli? – kucnęłam przed
synkiem, a on pokręcił główką, wpatrując się w swoje ulubione kapcie-auta,
które już ledwo mieściły się na jego rosnących w zastraszająco szybkim tempie
stópkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Głowa pękała mi od nadmiaru wina, które spożyliśmy
wczoraj z Juśką, ale całe szczęście, lek bogów, powszechnie zwany podwójną
dawką Aspiryny, zaczął już działać i daję sobie rękę uciąć, że za kilkanaście
minut, ból przejdzie mi całkowicie i będę już zdolna do normalnego
egzystowania. Juśka wyparowała z mojego mieszkania kilka minut po godzinie
siódmej, twierdząc, że ma do załatwienia niezwykle ważną sprawę. Pewnie
związana była ona z przystojnym Zbigniewem, ale gdy zapytałam, czy chodzi o
niego, zbyła mnie jakimś pokrętnym stwierdzeniem, że musi załatwić jakąś
niecierpiącą zwłoki sprawę. Nie wnikałam jednak; to była tylko i wyłącznie jej
sprawa. Natomiast ważne dla mnie było, żeby po południu dotarła do <i>Anielskiej</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Nie jestem głodny – wymruczał, nawet na mnie nie patrząc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Wiedziałam, że coś go gryzie, ale nie wie jak o to
zapytać? Westchnęłam cicho i chwytając go za rączki, zmusiłam do popatrzenia na
mnie. Przeczuwałam, że związane jest to z Grześkiem, bo co innego mogłoby tak
na niego działać? Doskonale wiedziałam, jak wyczekiwał spotkania z Kosokiem i
jakie rozczarowanie niosła ze sobą informacja na temat tego, że jednak go nie
spotkamy. Co prawda, Piotrek dzielnie sprawował się w roli przewodnika po
Podpromiu, a Mikołaj był nim jak zwykle oczarowany, dało się jednak odczuć, że
chciałby, aby znajdował się tam i Grzegorz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - No, powiedz – zachęciłam go, głaszcząc kciukiem wierzch jego
rączki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - On nas już nie chce, prawda? – zapytał, łamiącym się głosikiem i z
wielkim wysiłkiem wbił swoje czekoladowe spojrzenie w moje oczy. Jego oczka,
zazwyczaj wesołe, wpatrywały się we mnie z wielkim
smutkiem. – On wie, że jestem chory i nie będzie do nas już przychodził.
Słyszałem, o czym rozmawiałaś przedwczoraj z wujkiem Tomkiem – przeraziłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Zimny pot oblał moje plecy, a ciałem wstrząsnął
okropny dreszcz przerażenia. Przecież podczas tej rozmowy, powiedziałam bratu o
telefonie od doktora Rynkiewicza, o którym Mikołajek miał przecież nigdy się
nie dowiedzieć. Nie chciałam sprawiać mu okropnego zawodu, jakim mogłoby okazać
się niemożność oddania szpiku przed długo wyczekiwanego przez nas dawcę i tym
samym zabranie mu nadziei na nowe życie. Poza tym, Mikołaj nie powinien
denerwować się, bo może to znacznie pogorszyć stan jego zdrowia. Mój synek należał
do niezwykle wrażliwych osób i każdą rzecz, nawet najmniejszą błahostkę, bardzo
silnie przeżywał. A to mogło zadziałać na niego destrukcyjnie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Co słyszałeś? – wydukałam, czując rosnące ciśnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Że spanikował, jak powiedziałaś mu o mojej chorobie. Wczoraj na
hali zresztą też go nie było – westchnął ciężko. – Myślałem, że w końcu
spotkaliśmy kogoś, kto będzie z nami już zawsze. Myślałem, że skoro mnie
polubił i nie przeszkadza mu to, że mnie masz, to niedługo zamieszka z nami i
będę mógł pokazać kolegom z klasy, jakiego mam fajnego ojczyma. Szkoda, że
wyszło jak zwykle. Tak sobie myślę, że może lepiej byłoby, gdybyś oddała mnie
do<i> Domu dziecka</i> albo żebym w końcu umarł. Mogłabyś w końcu
ułożyć sobie życie i w końcu być szczęśliwa - wysyczał z niesamowitą złością i
nawet nie spojrzał w moje oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Mikołaj, nie pozwalam ci tak mówić! Nigdy nie waż się tego
powtarzać! Kocham cię najbardziej na świecie i chcę żebyś wiedział, że już
zawsze tak będzie. Nie po to walczyłam o ciebie z twoimi dziadkami, chorobą i
całym światem, żebyś teraz się poddał – złapałam go za ramiona i przyciągnęłam
mocno do siebie, a on, wtuliwszy się w moje ramiona, zaczął cichutko łkać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Skąd w głowie pięcioletniego dziecka pojawiają się
takie myśli? Przecież jego jedynym zmartwieniem powinno być to, czy do
przedszkola może wziąć jedną zabawkę czy dwie albo czy może iść pobawić się z
kolegami na podwórko? Takie dziecko w żadnym wypadku nie powinno myśleć o tak
poważnych rzeczach. Ale mój syn był znacznie dojrzalszy niż jego rówieśnicy i
powinnam już się do tego przyzwyczaić. Powinnam wiedzieć, że Mikołaj na świat
parzy nieco inaczej; czasami bardziej doroślej niż ja. Miałam w domu
małego-dorosłego, który z każdym dniem zadziwiał mnie coraz bardziej
i momentami jego inteligencja mnie przerażała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Powinnaś mieć inne dziecko. Zdrowe! - wyrzucił z siebie ze
złością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Nie chcę mieć innego dziecka - powiedziałam powoli, wpatrując się
w jego oczka. - Obiecuję ci, że będziesz zdrowy. Obiecuję ci, że razem pokonamy
to paskudne choróbsko i będziemy jeszcze szczęśliwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Obiecuję. I dotrzymam słowa, chociażby miałam
zaprzedać duszę diabłu. Dla Mikołaja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Przyjechałem tak szybko, jak tylko mogłem. Niestety, mam pracę
taką a nie inną, że w czasie treningu, nie mogę wyjść od tak sobie -
powiedział, opadając na krzesło na wprost doktora Rynkiewicza. Zdziwił go jego
poranny telefon, a raczej wiadomość, jaką zostawił na poczcie głosowej, i od
razu po wieczornym treningu udał się do szpitala, gdzie wyczekiwał już go
Jakub.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Mężczyzna pokiwał głową ze zrozumieniem i wziął
głęboki oddech. Natłok informacji, znajdujący się w jego głowie, nie pozwalał
mu skupić się chociażby na moment. Analizował wszystko i starał się ułożyć w
głowie to, co chciałby przekazać za moment Kosokowi. Prawdę powiedziawszy,
przez myśl przeszło mu, że najpierw powinien porozmawiać z Kaniewską o
tym, dlaczego tak długo zwlekała z przyprowadzeniem Grzegorza na badania,
bo skoro jest ojcem Mikołaja, to sprawę przeszczepu można było załatwić już
dawno. Potem jednak przypomniał sobie, że podczas jednej z rozmów, mama
Mikołajka wyznała, że poproszenie ojca o oddanie szpiku jest niemożliwe, bo
tata chłopca jest nieznany. Jednak los ma to do siebie, że bywa przewrotny
i stawia na swojej drodze ludzi, których najbardziej potrzebujemy w najmniej
oczekiwanych momentach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Pana szpik idealnie pasuje do szpiku tego chłopca, tak
jakbyście byli ze sobą spokrewnieni – rzekł spokojnie lekarz, dokładnie
obserwując minę Kosoka, który z każdą sekundą przyglądał mu się z coraz
większym zaciekawieniem, zastanawiając się ciągle, co właściwie Kuba chce mu
przekazać. – Do przeszczepu szpiku kostnego potrzebny jest komplet badań; od
mało znaczących, do tych naprawdę kluczowych, by mieć pewność, że w przyszłości
nie będzie odrzutu. Najlepszym z przeszczepów dla dziecka, byłby przeszczep
rodzinny, jednak tkanka pani Kaniewskiej i jej brata nie pasowała – spojrzał
jeszcze raz na plik papierów i wziął głęboki oddech. – Badania, które pan
wykonał wykazały, że przeszczep rodzinny będzie jednak możliwy. Dlatego, aby
mieć stuprocentową pewność zrobiliśmy test DNA, z którego wynika, że Mikołaj
Kaniewski jest pańskim synem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Jego oczy momentalnie zrobiły się
wielkości pięciozłotówek i poczuł się, jakby ktoś wylał na niego wiadro
lodowatej wody. To wszystko było tak abstrakcyjne, że przypominało jeden z
brazylijskich tasiemców, które przez te wszystkie lata tak namiętnie oglądała
jego babcia. Bo jak to jest możliwe, że jest ojcem Mikołaja? Przecież Lilkę zna
zaledwie od miesiąca i dałby sobie uciąć rękę, że nie spotkał jej kiedykolwiek
wcześniej. Na pewno zapamiętałby te oczy i uśmiech. Poza tym Lilianna
powiedziała mu, że Mikołaj nie ma ojca, więc niemożliwością byłoby to, że młody
Kaniewski jest jego synem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To jakieś żarty, tak? – nagle wzbudziła się w nim ogromna
złość i gniewnie rozejrzał się po gabinecie. Przez moment był tym starym,
egoistycznym Grzegorzem, którego wszystko wytrącało z równowagi. – Jakaś ukryta
kamera? Coś z cyklu <i>Mamy cię?</i> Przecież to niemożliwe…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Proszę spojrzeć – Jakub podał mu kartkę, która do tej pory
spoczywała spokojnie na jego drewnianym biurku. – Tutaj jest wszystko napisane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - A co jeśli to jest jakaś pomyłka? – zapytał z nadzieją,
wpatrując się w biały arkusz papieru, z którego wynikało, że Mikołaj Kaniewski
jest jego dzieckiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Testy DNA mają niemalże sto procent pewności, więc na pewno
jest pan ojcem Mikołaja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Poderwał się z miejsca i
niemalże wybiegł z gabinetu lekarza. Nigdy nie czuł się tak, jak w tym
momencie. Złość mieszała się z ogromnym smutkiem. Dlaczego mu nie powiedziała,
że zna go z przeszłości? Nie wierzył w to wszystko, co się właśnie działo.
Kobieta, którą darzył tak silnym uczuciem, najzwyczajniej w świecie oszukała
go. Wsiadł w samochód i z piskiem opon ruszył spod Szpitala Wojewódzkiego w
Rzeszowie. Drogę do mieszkania Lilianny pokonał w rekordowym tempie, łamiąc
przy tym chyba wszystkie możliwe przepisy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zapukał głośno w mahoniowe drzwi, cały
gotując się z nerwów. Sam sobie dziwił się, że w drodze od lekarza Rynkiewicza,
nie rozbił samochodu na pierwszym lepszym drzewie. Jak ona w ogóle mogła? Jak
ona mogła go zwodzić tak długo i nie powiedzieć, że ma dziecko? W ogóle, jakim
cudem mógł być ojcem Mikołaja, skoro znali się zaledwie od miesiąca? To
wszystko było tak niedorzeczne, że w żadne sposób nie potrafił ułożyć sobie
tego w głowie. Bo jak to możliwe…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Sekundę później usłyszał dźwięk
otwieranych drzwi i stanęła przed nim ubrana w szary dres, z niedbałym kokiem
na głowie i zmytym makijażem, ale mimo wszystko wciąż wydawała mu się
najpiękniejszą istotą na świecie. Musiał walczyć z sobą, żeby nie wziąć jej w
ramiona i zatopić się w te pełne, malinowe usta, które śniły mu się, co noc.
Jednak przyszedł tutaj z inną sprawą, która nie cierpiała zwłoki. Złość
ponownie obudziła się w nim i musiał wyjaśnić sobie wszystko z panną Kaniewską,
musiał usłyszeć, dlaczego w ogóle to wszystko zrobiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzesiek? – uśmiechnęła się, będąc wyraźnie
zdziwiona obecnością mężczyzny pod swoim drzwiami. – Co tutaj robisz o godzinie
dziewiątej? – jej głos brzmiał cicho, więc domyślił się, że Mikołaj już śpi.
Odrobinę uspokoił się; przecież nie zamierzał budzić tego Bogu ducha winnego
dziecka. Jego dziecka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Musimy porozmawiać – odparł równie cicho,
prostując się i walcząc z ciałem, które wręcz dygotało z nerwów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Teraz? – uniosła brew, zdziwiona
zachowaniem mężczyzny. Widziała, że coś jest nie tak, jak powinno być. Przecież
nigdy nie był tak oschły, już nawet wybaczyła mu to, że kilka dni temu uciekł z
kawiarni. – Wejdź – odsunęła się na bok, by zrobić mu miejsce w drzwiach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie, wolałbym, żebyśmy porozmawiali na
zewnątrz. Nie chcę obudzić Mikołaja – odparł krótko, tonem, który nie znosił
sprzeciwu. Skinęła jednie głową i rzuciła, że musi poinformować Tomka, że
wychodzi na chwilę. Kosok wolał poczekać przed budynkiem, by pooddychać świeżym
powietrzem i choć trochę ukoić nerwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wyszedł przed blok i wziął kilka głębokich
oddechów, bo chociaż odrobinę uspokoić się. Aktualnie w jego głowie znajdowała
się mieszanka uczuć, która tykała jak bomba zegarowa. Z jednej strony był zły
na Kaniewską za to, że nie powiedziała mu prawdy i przez tak długi okres po
prostu go okłamywała. Potem zrobiło mu się cholernie przykro, z jakiegoś
nieznanego powodu. Może dlatego, że przez tyle lat nie wiedział, że po świecie
chodzi jego mała kopia, która potrzebowała jego szpiku. Zdecydował, że zostanie
dawcą, bez względu na dzisiejszą rozmowę z Kaniewską. Mikołajek przecież nie
był niczemu winien. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałaś się zemścić, tak? – powiedział,
gdy tylko wyszła z klatki. - Tylko powiedz mi za co, bo ja nie mam pojęcia…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Słucham? – zamrugała oczyma, wpatrując się
ze zdziwieniem w siatkarza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wytłumacz mi tylko, jakim cudem Mikołaj
jest moim synem? Przecież znamy się dopiero od miesiąca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Niby dlaczego, Mikołaj ma być twoim synem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Bo tak wykazały badania DNA. Oddam Mikołajowi szpik kostny i tym sposobem dowiedziałem się, że od pięciu lat jestem ojcem. Fajnie, nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Żadne <i>ale</i>.
Dlaczego mi nie powiedziałaś?! – wrzasnął, a w oknach na drugim piętrze
zapaliły się światła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Bo nie wiedziałam, że to z tobą sześć lat
temu przeżyłam najpiękniejszą noc w swoim życiu. Nie poznałam cię, rozumiesz?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kłamiesz… - wycedził przez zaciśnięte zęby.
<i>W co ona sobie pogrywa?</i>, myślał. Była
matką, doskonale powinna wiedzieć z kim ma dziecko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie, bo gdybym wiedziała, że to ty, nie
chciałabym nawet z tobą rozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Dłuuuuuuugi rozdział z okazji moich 20 urodzin.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Powoli zaczyna się wszystko wyjaśniać, ale to nie oznacza, że zbliżamy się ku końcowi, o nie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask </a>/ <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-16547333270358846142013-08-16T07:51:00.003-07:002013-08-16T07:51:51.733-07:0017. Jednak cuda się zdarzają.<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=ntYtCRbyYc8" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Tak ci powiedział? Skubany... – mruknęła Juśka znad ogromnej
lampki czerwonego wina, po czym rozłożyła się wygodnie na skórzanej kanapie,
stojącej w centralnym punkcie mojego salonu, zarzucając swoje długachne nogi na
zagłówek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Mikołaj na szczęście już spał; wieczór
spędzony na Podpromiu okropnie go wymęczył i nawet darował sobie wieczorne
czytanie do poduszki, od razu po kąpieli grzecznie wędrując do swojego łóżeczka
i odpływając w ramionach Morfeusza. Piotrek zapewnił mu wiele atrakcji i
niemalże siłą musiałam wyciągać go z auta Nowakowskiego, który wspaniałomyślnie
podwiózł nas pod dom, czego za wszelką cenę chciałam uniknąć. Niestety, MVP
dzisiejszego spotkania, to również strasznie uparta osoba, czego miałam okazję
doświadczyć w niedalekiej przeszłości. A niby taki niepozorny i cichutki
Piotruś. Strach pomyśleć, co wywinie przy kolejnym naszym spotkaniu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dokładnie. Tak czy inaczej, stwierdził, że Grzesiek w żadnym
wypadku mnie nie unika i to naprawdę była sytuacja awaryjna. Ale przecież gdyby
tak było, napisałby chociaż jednego, głupiego esemesa, nie uważasz? – chwyciłam
miseczkę z chrupkami serowymi i wrzuciłam kilka do ust, rozkoszując się ich
słonym smakiem i mając gdzieś, że pochłaniane właśnie kalorie, mogą odcisnąć
swoje piętno na moim i tak za dużym tyłku. Chyba powinnam zapisać się na jakiś
fitness, bo w spadku po kończącej się zimie, zostały mi trzy okropne kilogramy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To jest facet, tego nie zrozumiesz – wzruszyła lekko
ramionami, wzdychając przy tym ciężko. – Tak samo jak Zibi. Czasami jest taki
cudowny i kochany, można by rzec - do rany przyłóż!, ale potrafi zniknąć bez
słowa na kilka dni i szukaj wiatru w polu. Nie odbiera telefonu, nie odpowiada
na esemesy, a nachodzić go przecież nie będę. Nie jestem jakąś psychopatką –
kiwnęłam głową, chociaż nie miałam pewności co do słuszności jej słów. - Ci
siatkarze to są chyba jacyś wypaczeni, no naprawdę. Jedynie ten cały Piter
wydaje się w miarę normalny…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Pokiwałam głową i westchnęłam cichutko,
patrząc na uginający się od tuczących przekąsek stolik. Asortyment, z którym
Justyna pojawiła się w moim mieszkaniu, świadczył o tym, że czeka nas naprawdę
długa noc, jak za czasów liceum, kiedy to musiałyśmy obgadać wszystkich
chłopaków z III B. Właściwie odkąd w moim życiu pojawił się Kosok, a ona na
poważnie zaczęła spotykać się z Zibim, kompletnie nie miałyśmy dla siebie czasu
i takie spotkania, jak dzisiejsze, w ogóle już nie zdarzały się. Właściwie
nasze rozmowy ograniczały się do zamienienia kilku słów w <i>Anielskiej</i>,
dotyczących głównie zamówienia w nowej cukierni albo kończących się
filtrów do ekspresu<i>. </i>A brakowało mi tego. Tak cholernie brakowało.
Juśka zawsze była dla mnie kimś, komu mogłam powiedzieć dosłownie wszystko;
nigdy mnie nie potępiła i zawsze stała za mną murem. Właściwie gdyby nie ona,
nie wiem, co by się ze mną stało? To ona sprzedawała mi mocnego kopa w tyłek,
gdy chciałam zniszczyć sobie życie. Juśka była moim Aniołem Stróżem, byłam tego
pewna…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Ten twój Kosok to trochę wywijał, wiesz? – uniosłam brew i
spojrzałam pytająco na przyjaciółkę. – Chodzi mi o to, że grzeczny to on nie
był. Prowadził coś jakby marynarski tryb życia; w każdym porcie inna dziewczyna
– doprecyzowała myśl.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Nie interesuje mnie, co robił wcześniej. Ja przecież też nie byłam
święta, a dowód tego śpi w pokoju obok – wymruczałam, opróżniając lampkę z
alkoholem. Nie miałam prawa oceniać go, zważywszy na to, iż sama nie byłam
wzorem wszelkich cnót. Oczywiście, po urodzeniu Mikołajka, przestałam
imprezować tak intensywnie, jak wcześniej i zmieniłam się o 360°, skupiając się
przede wszystkim na moim dziecku, pracy i edukacji, ale nie zapomniałam o
tym, jaką osobą byłam kiedyś. – Rozpoczęliśmy wszystko od nowej, czystej
karty, więc nie mam zamiaru rozliczać go z przeszłości, której przecież nie
byłam częścią - zresztą teraz to chyba i tak nic z tego nie będzie, skoro na
wieść o chorobie Mikołaja, mimo zapewnień Piotrka, zareagował tak, a nie
inaczej. Muszę chyba poczekać aż ochłonie… Jeśli będzie chciał to ciągnąć, dam
mu tyle czasu, ile będzie tylko potrzebował. Jeśli się nie odezwie – widocznie
nie był wart mojej uwagi. Chociaż musiałam przyznać, że akurat ta myśl,
odrobinę mnie przerażała, bo zaczęłam do niego czuć coś, co w przypadku
odrzucenia, sprawiłoby mi naprawdę dużo bólu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Nie chciałam, żeby Grzegorz tak bez
słowa zniknął z naszego życia. Chyba za szybko oboje się do niego
przyzwyczailiśmy i wpuściliśmy go do hermetycznie zmkniętego naszego świata.
Doskonale widziałam zawód na twarzy Mikołaja, gdy Piotrek powiedział, że Kosok
dzisiaj się z nami nie spotka. Właściwie to Młody od rana nie mówił o niczym
innym, jak tylko o Grześku, który był dla niego większym bohaterem niż
Supermen, Spiderman i Batman razem wzięci. Wiedziałam, że właśnie o takim ojcu
marzył przez całe swoje życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Niby tak… - zamyśliła się na sekundę, przegryzając swoją
dolną, muśniętą jasnoróżową szminką, wargę. – Podoba mi się twoje podejście do
tej sprawy, naprawdę. Chciałabym mieć takie samo, ale ciekawość za bardzo mnie
zżera i przy każdej możliwej okazji wypytuję Zbyszka o te jego byłe panienki.
Trochę się wkurza, no ale potem on mi o nich opowiada, a ja wściekam się, że
było ich aż tyle…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Błędne koło – mruknęłam, nalewając do opustoszałych już
kieliszków wina. – Może powinnaś odciąć się od przeszłości? I nie wściekaj się
na Zibiego, że prowadził hulaszczy tryb życia; to naprawdę fajny chłopak i
uważam, że powinniście skupić się na waszym wspólnym życiu i tym, co jest
teraz. Zresztą, ty też nie byłaś święta, więc nie wymagaj od każdego nowo poznanego
faceta życia w celibacie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Uśmiechnęła się i pokiwała powili
głową, przyznając tym samym mi rację. Obecność Skolmowskiej w moim domu, dała
mi ogromny komfort psychiczny i pozwolił na chwilę odciąć się od tego, co
zajmował moją głowę od kilkudziesięciu godzin. Potrzebowałam tej rozmowy; w
końcu mogłam skupić się na czymś innym niż myśleniu o braku szpiku dla mojego
synka. Jednak w dalszym ciągu było to gdzieś w mojej podświadomości, sprawiając
mi tym samym ogromny ból, jednakże nie mogłam pokazać tego przed Mikołajem.
Byłam kompletnie bezsilna w walce z tym paskudnym raczyskiem, ale miłość do
mojego malca była ogromnym motywatorem do codziennego wstawania i modlenia się
o cud…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Cud, który wprowadziłby światło w naszym życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Ale jak to: byłeś na badaniach i nic mi o tym nie powiedziałeś?! –
środkowy aż podskoczył na kanapie, a jego jasne oczy miały wielkość
pięciozłotówek. Kosok przez moment pomyślał, że jego przyjaciel wygląda
naprawdę idiotycznie, ale zachował tą uwagę dla siebie. Strach pomyśleć, co z
jego twarzą zrobiłby i tak już dostatecznie roztrzęsiony Nowakowski. – Stary,
latałem za tobą ponad tydzień, żebyś w końcu ruszył dupę i poszedł na te
cholerne badania, a kiedy już straciłem na to nadzieję, ty tak po prostu
oświadczasz mi, że jesteś już po większości? Czy ty masz jakieś problemy
psychiczne?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Widzisz, Zibi? I właśnie dlatego nie chciałem go brać ze sobą –
Kosok postawił przed kumplami ośmiopak piwa i otworzy paczkę ostrych chipsów,
wrzucając kilka do jamy ustnej. – Wiedziałem, że zacznie jęczeć i snuć te swoje
mongolskie teorie, jak to nie musiał mnie naganiać. A tak poza tym, to
powinieneś cieszyć się, że się zmieniam, bo to właśnie ty zawsze narzekałeś na
moje dawne życie – wytknął mu, odrobinę oskarżycielskim tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Oczywiście, że cieszę się z tej twojej przemiany – prychnął
Nowakowski i przeczesał palcami swoje włosy. – Tylko to nie ty musiałeś dzisiaj
ściemniać Lilce, która swoją drogą i tak nie wyglądała na do końca przekonaną,
co do tego, czy faktycznie mówię prawdę. Poza tym na twoim miejscu, to bym do
niej zadzwonił. Chyba jest na ciebie nieźle wkurwiona, mówiąc
kolokwialnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> No tak, Lilka… Cały czas próbował wyprzeć ze
swojej świadomości ich ostatnie spotkanie i to jak bez słowa zostawił ją w <i>Anielskiej,</i> zachowując
się jak tchórz. Westchnął cicho, próbując ułożyć sobie w głowie, co właściwie
miałby jej powiedzieć? Przecież informację o przekazaniu szpiku synkowi
Lilianny postanowił zostawić tylko i wyłącznie dla siebie, nawet Zbyszek i
Piotrek nie mieli poznać prawdy dla kogo właściwie jest ten szpik. Był również
pewien, że Lila i Mikołaj nigdy nie dowiedzą się o tym, że to właśnie Grzegorz
jest dawcą, bo niby skąd mieliby to wiedzieć? Rynkiewicza obowiązywała przecież
tajemnica lekarska, a nikt z otoczenia przecież nie wiedział, że chodzi właśnie
o młodego Kaniewskiego. Na oddziale onkologicznym rzeszowskiego szpitala, leży
przecież wielu pacjentów, Mikołaj nie jest jedynym potrzebującym pomocy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Mimo tego, że przez jego głowę raz na
jakiś czas przebiegła myśl, że powinien powiedzieć Lili, że to właśnie on
będzie dawcą, jednakże za każdym razem szybko odpędzał ją od siebie. Wtedy
mogłaby pomyśleć, że spotykając się z nim, musi spłacić dług wobec niego, a
tego nie chciałby za nic w świecie. Zależało mu na związku opartym przede
wszystkim na miłości, a nie poczuciu obowiązku. Pierwsze, czego nie chciał, to
zmuszać do czegokolwiek. Sam zachodził w głowie, jakim cudem potrafił zmienić
się do tego stopnia? Przecież jeszcze kilka tygodni temu był egoistyczną
świnią, która dbała przede wszystkim o swój interes, nie zważając na to, czy
kogoś przy tym krzywdzi; teraz szczęście dwóch istot, które pojawiły się
przypadkiem w jego życiu, było dla niego najważniejsze. Uśmiechnął się do
siebie, czując przyjemne ciepło rozlewające się po jego ciele. Pojawiało się
ono zawsze, gdy tylko pomyślał o Kaniewskich i wszystkich chwilach, które
spędził z nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Właściwie to powinien podziękować
Zbyszkowi za to, że kazał poleźć mu wtedy do tej kawiarni, bo gdyby tego nie
zrobił, w życiu nie poznałby Lilki i Mikołaja. Nie poznałby osób, które w tak
krótkim czasie zawładnęły jego życiem i sprawiły, że w kimś takim, jak w
Grzegorz Kosok, pojawiły się ludzkie uczucia i bezinteresowne odruchy. Dojrzał
w niewyobrażalnie szybkim tempie, ciesząc się z zachodzących w nim zmian i miał
ogromną nadzieję, że to nie jest jakaś chwilowa fanaberia, tylko coś stałego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Nie myślałem, że nadejdzie taki dzień, w którym z całą
pewnością będę mógł stwierdzić, że najbardziej zatwardziały kawaler na świecie,
zakochał się – rzekł poważnym tonem Bartman, otwierając puszkę z zimnym piwem.
– Stary, ta Lilka to chyba jakaś czarownica jest, że sprawiła, iż nasz zacny
przyjaciel w końcu ogarnął system – zwrócił się do Nowakowskiego, który pokiwał
głową, w dalszym ciągu nie dowierzając temu, czego dowiedział się przed kilkoma
minutami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Jednak cuda się zdarzają – przytaknął Grzegorz, uśmiechając
się do kumpli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_____________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">No, to mamy nowość. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Lubię takiego Kosinkę; uczuciowego, kochanego i do schrupania. Awww!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Co do wypowiedzi szanownego pana Bartosza Kurka: zjedz Snickersa, bo od tego Monte nabawiłeś się niestrawności i bredzisz głupoty. Chyba nasza gwiazdeczka za bardzo obrosła w piórka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook </a>/ <a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-91178059355499781432013-08-07T07:03:00.000-07:002013-08-12T10:30:11.018-07:0016. By stać się innym człowiekiem…<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=ozrUfXmd4UM" target="_blank">♪♫♪</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dzięki, stary. Nie musiałeś… - Kosok uśmiechnął się do
przyjaciela, który na jego słowa automatycznie machnął ręką.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Wiem, że nie musiałem, ale chciałem – Bartman wyszczerzył się do
kumpla, klepiąc go przyjacielsko po ramieniu. – Przecież do treningu i odprawy
jest jeszcze sporo czasu, więc jak mógłbym zostawić cię w potrzebie, co? Nie
martw się, jak zemdlejesz na widok krwi, nic nikomu nie powiem.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Jasne, będziesz tylko stał i kamerował wszystko, jak mniemam.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - A czy ja nazywam się Ignaczak? – przewrócił oczyma atakujący i
uśmiechnął się szeroko. Chociaż pomysł, który przed momentem podsunął mu
środkowy, był naprawdę zabawny i gdyby wcielił go w życie, mógłby wtedy
szantażować Kosę, a co!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Grzegorz mruknął coś niezrozumiałego, spojrzał
jeszcze przez szybę w samochodzie Zbigniewa i westchnął cichutko. Teraz już nie
było wyjścia; musiał tam wejść, zrobić te cholerne badania i dać Mikołajkowi
szansę na normalne życie. Podjął decyzję taką a nie inną i musiał się z tego
wywiązać. Przecież dla niego to było praktycznie nic, a Młodemu ratowało życie,
które do tej pory nie było dla niego łaskawe. Wczorajszego wieczora spędził
kilka godzin na wertowaniu informacji na temat przeszczepu szpiku kostnego i
był już odrobinę spokojniejszy. Teraz zostało tylko modlić się, żeby wszystko
poszło jak po maśle i żeby Mikołaj wyzdrowiał. Tylko to się liczyło...<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Wysiedli z auta i wolnym krokiem ruszyli w
stronę szpitala, rozmawiając na temat dzisiejszego meczu z warszawską drużyną.
Oddział onkologiczny, w którym miał odebrać wszystkie potrzebne skierowania,
znajdował się w budynku C, więc aby dostać się do wejścia, musieli przejść
przez niemalże cały parking. Mijając tabliczkę z nazwą oddziały, poczuł lekkie
zdenerwowanie. A co jeśli wyniki nie pójdą po jego myśli? Co jeśli test się
pomylił i nie będzie mógł zostać dawcą? Nie, przecież to nie dorzeczne, a on
już szuka jakiejś wymówki, żeby tylko dać stąd nogę. Skarcił się w myślach,
mówiąc sobie, że wszystko będzie dobrze. Musi być. Mikołajek na to zasługuje.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Podczas wczorajszej rozmowy, Wolańska umówiła go
na wizytę u doktora Rynkiewicza, lekarza prowadzącego synka Lilki. Dzięki
pomocy pani przy recepcji, szybko znaleźli należący do niego gabinet i usiedli
na drewnianych krzesełkach przed drzwiami, wyczekując swojej wizyty. Nie byli
pierwsi; mimo, że pojawili się stosunkowo wcześnie, bo dochodziła zaledwie ósma
trzydzieści, w korytarzu znajdowało się pełno maluchów w wieku zbliżonym do
Mikołajka, i co go przerażało, większość z nich miała materiałowe chusteczki na
swoich łysych główkach, którym towarzyszyli zatroskani rodzice. Oznaczało to,
że były w trakcie lub dopiero po chemioterapii.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Marysiu, tak nie wolno! – nim spostrzegł, na oko roczna
dziewczynka, wdrapała się na jego kolana i zarzuciła wychudzone rączki na jego
szyję, rozkosznie uśmiechając się do Kosoka. – Przepraszam pana bardzo – rzekł
najprawdopodobniej jej ojciec, próbując ściągnąć ją z kolan Kosoka, co spotkało
się z dużym oporem ze strony dziecka.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Niech siedzi – słysząc słowa Kosy, mała ponownie uśmiechnęła się
uroczo do środkowego i zatrzepotała długimi rzęskami. – Ile masz lat,
księżniczko?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Za dwa miesiące skończy trzy, mimo tego, że wygląda na niespełna
roczek. Od dwóch i pół roku choruje na białaczkę. Lekarze nie dają dużych szans
– na pozór silny mężczyzna, którym był tata dziewczynki, walczył teraz z
chcącymi wydobyć się z jego oczu łzami. Tragedia, którą jest choroba tak
niewinnej istoty, potrafi wstrząsnąć każdym, nawet twardzielem, który do tej
pory uważał się za człowieka bez serca. Podobnie było z Grzegorzem; dopiero
teraz poznał tak obce uczucie, jakim była bezsilność i współczucie. Dopiero
teraz zaczął inaczej patrzeć na świat. – Ale mu nie poddajemy się. Doktor
Rynkiewicz mówi, że trzeba wierzyć – zdjął dziewczynkę z kosokowych kolan i
przytulił ją mocno do siebie. - Kiedy dziecko upada, rodzic chce być pierwszy
na miejscu, by otrzepać mu kolano, a kiedy umiera na raka, musi zrobić
wszystko, żeby wygrało tę nierówną walkę. Musi stanąć na głowie, żeby tylko mu
pomóc…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Słowa mężczyzny silnie wstrząsnęły Kosokiem.
Teraz wiedział, co musiała czuć Lila przez te wszystkie lata choroby Młodego.
Wiedział, jak wiele musiała przejść w walce o swoje dziecko i podziwiał ją za
siłę i determinację. Dokładnie rozumiał, dlaczego wczorajszego popołudnia
znajdowała się w takim stanie a nie innym. Prowadziła niemalże heroiczną walkę
o życie swojego jedynego dziecka z tak bezwzględną, wyniszczającą chorobą.
Współczuł jej i modlił się w duchu, żeby wszystko poszło dobrze. Błagał Boga,
żeby te cholerne badania poszyły jak najlepiej i żeby szybko Młody dostał
szpik. W jego stanie każdy dzień był na wagę złota…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Pan Kosok? – z letargu wyrwał go głos młodego mężczyzny, Grzegorz
skinął lekko głową, a facet w białym kitlu zaprosił go do swojego gabinetu i
wskazał miejsce przy biurku. – Nazywam się Jakub Rynkiewicz, jestem lekarzem
pacjenta, który jest pańskim bliźniakiem genetycznym. To pięcioletni chłopiec,
od dwóch lat chorujący na białaczkę…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Wiem, kim jest. To znaczy podejrzewam, kim może być ten pacjent –
odparł Kosa, wpatrując się w oblicze zdziwionego doktora. Ta informacja powinna
być poufna; nie możliwe, żeby dowiedział się o tym od kogoś z Rejestru. – To
Mikołaj Kaniewski, prawda?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Skąd pan ma takie informacje? – oczy Kuby były niemalże wielkości
spodków pod filiżankę.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Znam Mikołajka i jego mamę. Kilka dni temu otrzymałem telefon w
sprawie szpiku, a wczoraj dowiedziałem się o chorobie Mikiego i po prostu
skojarzyłem fakty – przeniósł wzrok na swoje dłonie. – Ja wiem, że brzmi to jak
z tandetnego, brazylijskiego serialu, ale to prawda…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Skoro tak… - Jakub podrapał się po brodzie. – Dlaczego wcześniej
pan się nie zgodził? Przecież mogło być już nawet po przeszczepie?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Sam nie wiem – Grzesiek przełknął głośno ślinę. – W życiu
popełniłem wiele błędów, ale nadszedł czas, by to zmienić. By stać się innym
człowiekiem…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To nasze miejsca? – Mikołaj wskazał dwa plastikowe siedzenia na
rzeszowskiej hali, Podpromie, a gdy skinęłam głową, usadowił się na nich
wygodnie. Znajdowały się tuż przy kwadracie dla rezerwowych, więc bardzo dobrze
mogliśmy obserwować rozgrzewających się właśnie zawodników miejscowej drużyny.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Właściwie to mój brat miał przyjść tutaj z
Mikołajem, jednakże wpadło mu zastępstwo na stacji benzynowej, więc nijak nie
mógł wyrwać się z pracy, dlatego to ja byłam zmuszona towarzyszyć Mikołajowi,
podczas jego pierwszego meczu siatkówki. Mimo tego, że miałam ogromne wyrzuty
sumienia po raz kolejny zostawiając Juśce calutką <i>Anielską</i> na
głowie, dałam mu się w końcu namówić i siedziałam teraz w powoli zapełniającej
się hali. Za siatkówką nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam; w liceum na
wuefie wolałam podpierać ściany i obgadywać z Juśką naszą wredną nauczycielkę,
ale dokładnie znałam jej zasady, bo w sekcji siatkarskiej naszej szkoły,
znajdowały się najlepsze ciacha z całego Kołobrzegu i okolic, więc Juśka często
mnie tam ciągła za sobą.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Mikołaj, cześć! – odwróciłam głowę i ujrzałam zbliżającego się do
nas Piotrka, który beztrosko odbijał żółto-niebieską piłkę. – Witaj, Lila –
zwrócił się do mnie, uśmiechając się jak zwykle czarująco.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Cześć Piotrek – Miki o mało nie przeskoczył przez dzielące nas
banery. Piotr odrzucił piłkę w kąt sali i wziął Młodego na ręce, który swoim
śmiechem zwrócił uwagę niemalże wszystkich zebranych, a ja widząc jego radość,
nie miałam serca zwracać mu uwagi, żeby zachowywał się chociaż odrobinę ciszej.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Piotrek, to twój syn? – zapytał ktoś z tłumu biało-czerwonych
kibiców Resovii, chyba ten mężczyzna z kapeluszem na głowie, który siedział
cztery rzędy za mną.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Nie, chociaż chciałbym, żeby był właśnie taki. Mikołaj jest moim
najlepszym kumplem, prawda? – przybił mojej latorośli przysłowiową piątkę, a
Młody wyglądał, jakby właśnie wygrał bilet do Disneylandu.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Od razu polubił Nowakowskiego, a i mi przypadł
on do gustu. Miał w sobie coś, co sprawiało, że od momentu poznania go, miałam
przeczucie, że jest dobrym człowiekiem. Kimś, komu bez zastanowienia można
zaufać i wiadomo, że nigdy nie zawiódłby tego zaufania. Takich ludzi nie
poznaje się często; to unikaty, których spotkanie graniczy z cudem. Tak jak
teraz; to było ich zaledwie drugie spotkanie, a zachowywali się, jakby znali
się całe życie.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Ale moje myśli znajdowały się przy kimś innym.
Rozejrzałam się dookoła, by w tym tłumie zawodników znaleźć tak znajome
czekoladowe oczy. Nie było go; więc albo nie wszedł jeszcze na halę albo mnie
unikał, co było bardziej prawdopodobne. Westchnęłam cichutko, zaczesując do
tyłu swoje długie, ciemne loki, których ujarzmienie, dzisiejszego dnia
graniczyło z cudem. Mogłam się tego spodziewać; to już nie pierwszy raz, gdy
facet, dowiedziawszy się o chorobie mojego dziecka, postanawia zerwać kontakt.
Niewielu też miało odwagę, by powiedzieć mi wprost, że to ich po prostu
przerasta. Myślałam, że tym razem będzie inaczej, że w końcu znalazłam kogoś,
dla kogo to, nie będzie miało znaczenia, ale jak widać, pomyliłam się…<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Grzesiek dzisiaj nie może zagrać. Powiedział, że ma do załatwienia
jakąś mega ważną sprawę, która nie cierpiała zwłoki – powiedział Piotrek, jakby
czytając mi w myślach.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Przecież nawet o niego nie zapytałam – odpowiedziałam odrobinę
zirytowanym głosem. Być może nie powinnam naskakiwać na Nowakowskiego, ale ta
cała sytuacja powoli zaczęła mnie przerastać. Może nie powinnam aż tak bardzo
angażować się w tą znajomość? Przecież Grzegorz niczego mi nie obiecywał; sama
uroiłam sobie coś w tej mojej chorej głowie...<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Niemniej jednak wolałem powiedzieć ci, że to nie jest tak, jakby
Kosa chciał uniknąć spotkania z tobą. Po prostu musiał załatwić coś naprawdę
ważnego – powiedział tym swoim spokojnym głosem, a ja poczułam się, jakbym
dostała patelnią w tył głowy. – A teraz wybacz; porywam na chwilę twojego syna,
chciałbym żeby poznał resztę drużyny.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> I tyle ich widziałam. Cholerny Nowakowski!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;">_______________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Ewolucji</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"> naszej Kosinki ciąg dalszy.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;">Mam nadzieję, że pamiętacie, iż od niedawna wszelkie informacje na temat nowości, tylko tam?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">pytania</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-58019507473794619582013-07-31T14:29:00.001-07:002013-07-31T14:29:22.359-07:0015. Jak się nie odezwie, to okaże się skończonym dupkiem.<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=QLPVtIscbco" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wrócił do pustego mieszkania i nie
zapalając nawet światła oraz nie ściągając zimowego odzienia, usiadł w salonie
i wbił wzrok w odsunięte okno, za którym już zmierzchało. Po rozmowie z Lilą,
był totalnie rozbity i musiał ułożyć sobie to wszystko w głowie. Chodziło o
Mikołaja, był tego pewien. Zachował się jak skończony kretyn, tego był pewien
jeszcze bardziej. Nie powinien był odbierać komukolwiek szansy na normalne
życie, tym bardziej jeśli w grę wchodziło życie pięcioletniego dziecka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W
jego głowie panował chaos; ostatnio jego życie, które jak mu się wydawało, było
idealne, zaczęło tak diametralnie zmieniać się. Nie był już tym samym
Grzegorzem Kosokiem, którym był jeszcze miesiąc temu. Nie był tym pozbawionym
ludzkich uczuć dupkiem dla którego liczyła się jedynie dobra zabawa i każdego
wieczoru nowa panienka przy boku. A teraz? Jedyne o czym marzył, to wieczór
spędzony w mieszkaniu Lilki, przy dobrej kolacji, naburmuszonym po przegranej
Mikołaju i czystym sumieniu. O spokoju i stabilizacji, której zaczynał
zazdrościć chociażby Ignaczakowi. O domu pełnym miłości, czyli takim, którego
on nigdy nie zaznał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Z kieszeni puchowej kurtki wyciągnął
swojego bajeranckiego smartfona i wybrał numer jedynego człowieka, którym
mógłby mu teraz pomóc. Przesuną palcem po rzędzie liczb, rozpoczynający tym
samym połączenie. Mężczyzna do którego próbował dodzwonić się, odebrał po
zaledwie jednym sygnale.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Trenerze, ja wiem, że jutro gramy z
Politechniką i miałem wyjść w pierwszej ,,szóstce”, a niestety, nie będę mógł
zagrać w tym meczu – rzekł spokojnym głosem, nie czekając nawet na to, aż
Andrzej powie chociażby <i>Halo?</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chyba sobie ze mnie kpisz, Kosok – Andrzej
Kowal, na ogół człowiek niezwykle spokojny i zrównoważony, teraz wręcz kipiał
złością. Zawsze starał się zrozumieć Kosę; machał ręką, gdy ten spóźniał się na
trening albo grał na kacu, ale na jeden z ważniejszych meczów w sezonie nie
może sobie tak po prostu nie przyjść! Oznaczałoby to totalny brak szacunku dla
niego, kolegów z drużyny, a przede wszystkim kibiców. – Niby co jest ważniejsze
od meczu? – zapytał zgryźliwym tonem, niecierpliwie czekając na odpowiedź
siatkarza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Przez myśl przeszło mu, że za chwilę
zostanie uraczony jedną grzegorzowych
bajeczek, w których to ciocia albo wujek spod Szczecina, jest na łożu śmierci i
Kosok niezwłocznie musi się tam udać. Już nie raz się tak zdarzało, a potem
wychodziło, że zamiast odwiedzać śmiertelnie chorego członka rodziny, Grzesiek
w najlepsze bawił się w jakimś nadmorskim kurorcie w towarzystwie biuściastej
blondynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pewien mały chłopiec, któremu mój szpik
może uratować życie – powiedział w końcu. – To ktoś dla mnie bardzo ważny i
niezwłocznie potrzebuje mojej pomocy – jego głos brzmiał niewyobrażalnie słabo.
W żadnym stopniu nie przypominał tego zdecydowanego tonu, który trener słyszał
niemalże każdego dnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Skoro tak… - zamyślił się na chwilę. – Nie
chcę cię jutro widzieć na Podpromiu i mam nadzieję, że uratujesz życie temu
dzieciakowi. Oczywiście daj znać, jak poszły badania. Trzymaj się, Grzesiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W spisie połączeń, znalazł numer kobiety,
która kontaktowała się z nim przed kilkoma dniami i wpatrywał się tępo w rząd
liczb. Od tego telefonu zależało naprawdę wiele; nie tylko jego czyste
sumienie, ale przede wszystkim życie Mikołaja. Ten mały chłopiec wzbudzał w nim
nieznane dotąd uczucie; coś jakby ojcowską miłość. Być może wiązało się to z
tym, że był szaleńczo zakochany w jego matce, a ten maluch stanowił z nią dwu-pak,
ale ten malec nie był dla niego żadnym ciężarem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wziął głęboki oddech i przesunął palcem po
rzędzie cyfr, a następnie przystawił słuchawkę do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Inga Wolańska, rzeszowski oddział Rejestru
Dawców Szpiku, słucham?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzegorz Kosok – przełknął głośno ślinę. –
Zdecydowałem się. Kiedy mogę przyjść na badania?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mamo, znowu płakałaś!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Odrobinę oskarżycielski głos Mikołaja,
powitał mnie w progu naszego mieszkania. Zdjęłam malinowy płaszcz i
nieśmiertelne Martensy, a następnie przyciągnęłam to drobne ciałko do swojego
brzucha. Miki zawsze się tam ze mną witał i nie stanowiło to różnicy, czy
widzieliśmy się zaledwie kilka godzin, kiedy on był w szkole czy kilka dni,
kiedy nie mogłam wchodzić do jego szpitalnej sali, bo każda bakteria mogła być
dla niego morderczą. Zawsze tam samo wtulał twarz w mój sweter i wciągał jego
zapach, stając przy tym na podbiciach moich stóp, by być chociażby odrobinę
wyższym, choć jak na pięciolatka i tak górował nad swoimi rówieśnikami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie płakałam – ucięłam, kucając przed moim
dzielnym synkiem. – To od mrozu; wiesz, że zawsze na wietrze szczypią mnie oczy.
Co dzisiaj robiliście z Tomkiem? – chciałam odwrócić jego uwagę i na szczęście
mi się to udało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Mikołaj trajkotał jak najęty, opowiadając mi o
tym, że przez pół dnia oglądali kreskówki, a potem powtórkę meczu siatkarskiego
w telewizji, w którym grał Grzesiek i, obecnie największy idol Młodego, Piotrek
Nowakowski, którego poznaliśmy w szpitalu. Potem strasznie cieszył się, że
jutro pójdzie z Tomkiem na mecz, kompletnie zapominając o tym, ze jest
przeziębiony i pod żadnym pozorem nie zgodzę się na to. Ale nie miałam serca
psuć mu radości z planowania jutrzejszego dnia, kiedy to miał spotkać się z
Kosokiem i Piotrkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Weszłam do pokoju Tomka i zauważyłam, że
brat siedzi z nosem w książkach. No tak, mówił coś o zbliżającym się kolokwium,
z którego ocena będzie miała duże znaczenie podczas wystawiania ocen na
semestr. Uniósł głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Przymknęłam
drzwi od jego pokoju, sprawdzając najpierw, czy Mikołaj aby przypadkiem nie
zabunkrował się gdzieś w korytarzu, licząc na to, że coś podsłucha i usiadłam
na zaścielonym łóżku brata. Tomek od razu wyczuł, że coś jest nie tak, bo
odłożył stos notatek na bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzwonił Rynkiewicz – powiedziałam cichutko.
– Przeszczepu nie będzie. Ten mężczyzna nie może być dawcą, więc poszukiwania
trzeba wznowić – łzy napłynęły mi do oczu, a Tomek objął mnie ramieniem i
pocałował w czoło. Wtuliłam się w jego ciało, zanosząc się od łez.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cicho, Lilciak. Co będzie, jak Mikołaj tu
wpadnie? – szepnął, gładząc mnie po włosach. Skinęłam głową i otarłam słone
kropelki wierzchem dłoni. – Przecież wiesz, że to huragan, a nie dzieciak. Lepiej
żeby nie widział cię zalaną łzami – z kieszeni wyciągnął paczkę chusteczek higienicznych
i wytarł mi mokre od łez policzki. – No już, nie maż się! Wiesz co mi dzisiaj
powiedział? – gdy pokręciłam głową, brat uśmiechnął się lekko. – Stwierdził, że
musi w końcu porozmawiać po męsku z Grzegorzem, bo zamiast wziąć się za ciebie,
robi jakieś podch<a href="" name="_GoBack"></a>ody. A właśnie, jak udała się randka z
Panem Siatkarzem? Zadzwonił chociaż?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wpadł dzisiaj na chwilę do <i>Anielskiej</i> – powiedziałam, wzruszając
lekko ramionami. – Powiedziałam mu o chorobie Mikołaja. Wyglądał jakby ktoś
przyłożył mu patelnią w tył głowy i ulotnił się kilka minut później,
stwierdzając, że musi coś załatwić. Więc pewnie już po znajomości… - miałam
świadomość, że żaden normalny facet nie chce wiązać się z kobietą, której
dziecko nosi ze sobą brzemię, jakim jest choroba. Kosok spanikował i miał do
tego pełne prawo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przykro mi – powiedział Tomek, kładąc dłoń
na moim ramieniu. – Jak się nie odezwie, to okaże się skończonym dupkiem. Pamiętaj,
że ty i Miki zasługujecie na kogoś naprawdę dobrego. Kogoś, kto da wam poczucie
bezpieczeństwa i ogrom miłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jesteś chyba moim ulubionym bratem, wiesz? –
uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on teatralnie wzruszył ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Bo jedynym, Lili, bo jedynym – podniósł się
i na palcach powędrował w stronę drzwi, wcześniej wskazując mi gestem, żebym
zachowała ciszę. Otworzył drzwi, w których stał Mikołaj wyraźnie przysłuchując
się naszej rozmowie. – I co, Sherolcku? Musisz zmienić swoje metody, bo twoje
sapanie słychać nawet przez drzwi – przerzucił go sobie przez ramię i ignorując
jego wołania, pogalopował dzikim pędem do łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">______________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Oczywiście, że jest mi przykro z braku powołania dla Igły na ME,</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">ale przecież nic nie trwa wiecznie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Trzech Skrzatów, sialala! <3</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">FACEBOOK</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ASK</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">39091085 - kontakt .</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-33338363258221005492013-07-23T03:38:00.000-07:002013-07-23T03:38:21.396-07:0014. Obiecuję pani, że stanę na głowie, żeby znaleźć dawcę.<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=b04ShbtaNnc&feature=share" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Nacisnęłam mosiężną klamkę i weszłam do <i>Anielskiej</i> od
progu zatapiając się w cudownym aromacie kawy, świeżego ciasta i cynamonu.
Justyna właśnie przecierała szmatką drewniane stoliki, podśpiewując cicho pod
nosem jakąś radiową melodię. Ściągnęłam z siebie płaszcz i uśmiechnęłam się
ciepło do przyjaciółki, która bacznie mi się przyglądała. Mój brat zobowiązał
się zająć się Mikołajem, który w nocy znowu zaczął gorączkować. Jednak owa
podwyższona temperatura, była raczej spowodowana podekscytowaniem,
towarzyszącym mu od wizyty Kosoka w naszym domu, więc nie martwiłam się aż tak
bardzo, jak wczorajszego poranka. Mój syn często reagował na ekscytację właśnie
w ten sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Jak udało się rande-vous z przystojnym Grzegorzem? – rzuciła
Juśka, siadając przy barze. W jej głosie wyczułam odrobinę ironii; pewnie była
zła o to, że wczoraj wieczorem nie zadziałała nasza <i>gorąca linia</i> i
od razu po wyjściu Grześka, nie zdałam jej relacji. Właściwie byłam zbyt podekscytowana,
żeby o tym pamiętać, więc Skolmowska powinna mi to wybaczać. Na pełną z
wczorajszego wieczora i tak mogła liczyć, więc nic się jej nie stanie,
jeśli poczekałaby jakiś czas.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Było… bardzo miło – odparłam jeszcze spokojnym głosem, czując
moje czerwieniące się policzki. Zaraz zacznie się przesłuchanie. Juśkę znałam
jak nikt inny i doskonale wiedziałam, dopóki nie wyciągnie ode mnie wszystkich
informacji, nie będzie sobą. Zawsze wiedziała, kiedy coś kręcę i potrafiła
podpuścić mnie tak, że nawet nie wiedziałam, kiedy wypaplałam jej dosłownie
wszystko. Tym razem jednak nie musiała uciekać się do podstępów, gdyż nie
zamierzałam przed nią niczego ukrywać i byłam w stanie opowiedzieć jej wszystko
ze szczegółami. Przecież pewnie i tak dowiedziałaby się od Zbyszka, bo on
zapewne przemagluje dokładnie Grześka. Swoją drogą, zastanawiam się, dlaczego
jeszcze nie spotkaliśmy się całą czwórką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To ja widzę, że było miło, ale może w końcu uchyliłabyś rąbka
tajemnicy? – już otwierałam usta, żeby to zrobić, jednak nie zdążyłam
odpowiedzieć na to pytanie, gdyż Samsung, spokojnie spoczywający do tej pory w
mojej torebce, rozdzwonił się głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Uśmiechnęłam się przepraszająco do
przyjaciółki i przesunęłam palcem po dotykowej klawiaturze. Już rano wstałam z
przeczuciem, że będzie to dobry dzień, a widząc nazwisko osoby, która próbuje
się do mnie dobić, spowodowało mocniejsze bicie serca i niesamowitą ekscytację.
Czyżby w końcu nadszedł ten jakże długo wyczekiwany przez moją rodzinę dzień? Czyżby
dziś ulubiony lekarz mojego syna, będzie kazał jak najszybciej udać się na
oddział Onkologiczny w Rzeszowie z piżamką? Czy w końcu dziś nadejdzie dzień
przeszczepu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dzień dobry, pani Lilianno, z tej strony doktor Jakub
Rynkiewicz. Czy ma pani chwilkę na rozmowę? – usłyszałam w słuchawce telefonu.
Był poważny, nie taki jak podczas naszej ostatniej rozmowy, gdy przez
słuchawkę, można było wyczuć ogromny uśmiech, znajdujący się na twarzy lekarza
prowadzącego mojego syna. Czułam, że doktora coś gryzie i miałam przeczucie, że
dotyczy to szpiku dla Mikołaja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Tak, oczywiście – odpowiedziałam, posyłając Juśce zdziwione
spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, powiadomiłem
panią, że w bazie dawców komórek macierzystych, znalazł się ktoś ze szpikiem
pasującym idealnie do szpiku Mikołaja – mówił spokojnym głosem, jakby ważył
każde słowo. – Jedna z pracownic skontaktowała się z tym mężczyzną, jednakże
przeszczep będzie nie możliwy, gdyż dawca wyjeżdża – każde kolejne słowo,
wypowiadane przez Rynkiewicza, sprawiało mi ogromny ból. Bo jak to: przeszczepu
nie będzie? Przecież Mikołaj go potrzebuje do przeżycia! Przymknęłam lekko
oczy, czując jak wydobywają się z nich dwie słone krople. – Przykro mi.
Naprawdę jest mi bardzo przykro - mówił szczerze, dało się to wyczuć nawet
przez słuchawkę telefonu. - Obiecuję pani, że stanę na głowie, żeby znaleźć
dawcę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dziękuję za telefon – powiedziałam cicho i wyłączyłam się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Juśka, instynktownie wyczuwając, co się
stało, momentalnie znalazła się przy mnie i objęła mnie swoim ramieniem,
przyciągając do siebie. Nie mówiła nic; słowa tutaj były niepotrzebne i nic by
tu i tak nie pomogły. Wtuliłam głowę z zagłębienie między jej szyją i
ramieniem, rozpłakując się na dobre.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dzięki za podwózkę – Kosok uśmiechnął się do przyjaciela, gdy
ten zaparkował pod jego blokiem. Piotrek jedynie skinął lekko głową i posłał mu
nikły uśmiech. Wciąż miał żal do Kosy o to, że nie zamierza iść na badania, ale
dokładnie wiedział, że wszelkie próby namawiania go do tego, zakończą się
fiaskiem i wielką awanturą, po której nie będą odzywać się przez kilka
najbliższych dni, więc najzwyczajniej w świecie dał sobie z tym spokój. To nie
on, a właśnie Grzegorz, będzie musiał później uporać się z poczuciem winy,
które prędzej czy później i tak go dosięgnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Brunet wysiadł z samochodu i
zamiast udać się do swojego służbowego mieszkania, pierwsze kroki skierował w
stronę rzeszowskiej starówki, którą ostatnimi czasy odwiedził więcej razy niż
przez cały okres swojego pobytu w Rzeszowie. Był powinien, że ją tam zastanie,
być może będzie nawet Mikołaj, więc jeszcze bardziej ucieszył się na
nadchodzące spotkanie. Wczoraj spędzili razem naprawdę miły wieczór i dzięki
temu Grzegorz zrozumiał, że strumienie alkoholu i roznegliżowane panienki nie
są niezbędne do dobrej zabawy i wystarczyło jedynie towarzystwo rozbrykanego
pięciolatka i jego mamy, żeby poczuł się jak w niebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Śnieg przyjemnie szurał mu pod stopami;
chociaż nigdy nie lubił zimy, teraz biały puch wydawał mu się po prostu uroczy.
Jak milion innych rzeczy, których wcześniej nienawidził. Sam zauważył, że się
zmienił; był bardziej otwarty na świat, rzeczy, których wcześniej nie lubił, wydawały
mu się fantastyczne, a najzabawniejsze było to, że czuł się z tym dobrze. To
zakochanie chyba całkiem wyżerało mu mózg…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Przechodząc obok odruchowo spojrzał w
szklaną witrynę i jego uwagę przyciągnęła skulona postać Lilki, siedząca przy
barze, co odrobinę zaniepokoiło go. Widocznie miała jakiś problem; przecież
nigdy nie widział jej aż tak przygaszonej. Wszedł do kawiarni i od progu
odurzył go przyjemny aromat świeżo mielonej kawy. Ściągnął kurkę i tradycyjnie
już usiadł przy stoliku w rogu sali, dokładnie obserwując Lilę, która słysząc
szurnięcie krzesła, uniosła głowę i widząc, że to on, posłała mu nikły uśmiech,
który nie wyglądał nazbyt przekonująco. Ruszyła w jego stronę z papierowym
bloczkiem w dłoni i przystanęła przy stoliku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Na co masz ochotę? – zapytała cichym, odrobinę zachrypniętym
głosem. Kawa była nie ważna; na tę chwilę interesowało go, co sprawiło, że jest
taka smutna? Chciał po prostu ją przytulić, ale przecież nie wiedział, jakby na
to zareagowała, więc postanowił pociągnąć ją trochę za język.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Wyglądasz jakoś inaczej – stwierdził, przyglądając się
badawczo jej twarzy. Nigdy nie widział jej w takim stanie. Dzisiejszego dnia w
ogóle nie przypominała tej Lilki, którą widział chociażby wczorajszego
wieczoru, gdy uśmiech ani na chwilę nie schodził jej z twarzy; miała podkrążone
od płaczu oczy, które jakby straciły swój blask i była przeraźliwie blada.
Gdzie podziała się ta wiecznie uśmiechnięta dziewczyna, która jednym
spojrzeniem potrafiła poprawić mu humor i sprawić, że chciał być innym
człowiekiem? Gdzie ta dziewczyna, której oddał całe serce i liczył, że
nadejdzie taki dzień, w którym i ona wpuści go do swojego? – Mogę ci jakoś
pomóc?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Rozejrzała się po kawiarni, westchnęła ciężko
i odsuwając krzesło, stojące na wprost siatkarza, usiadła na nim. O dziwo, w <i>Anielskiej</i> nie
było takiego ruchu, jaki zwykle tutaj panował; nie licząc pana zaczytanego w <i>Przeglądzie
sportowym</i>, byli tutaj zupełnie sami.<i> </i> Złapała za
porcelanową cukierniczkę i zaczęła okręcać ją w dłoniach, jakby to miało jej
jakoś pomóc. Przyglądał jej się badawczo, zastanawiając się, co jest przyczyną
jej stanu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Chodzi o Mikołaja – odparła cichutkim głosem, a jej oczy
momentalnie zaszkliły się. – Wiem, że możesz mieć mi za złe, że od razu ci o
tym nie powiedziałam i masz do tego prawo. Od ponad dwóch lat choruje na
białaczkę i potrzebny jest mu przeszczep szpiku. Niedawno w rejestrze pojawił
się dawca, który był jego bliźniakiem genetycznym. Co zabawne, on również był z
Rzeszowa, więc myślałam, że już będzie po problemie i w ciągu najbliższych dni
Mikołaj przejdzie zabieg. Jednak kilka godzin temu zadzwonił do mnie lekarz
Mikołaja i poinformował mnie o tym, że ten mężczyzna się jednak nie może zostać
dawcą, gdyż wyjeżdża. Więc wszystko przepadło… – słowa z jej ust wydobywały się
jak amunicja z karabinu maszynowego, dlatego musiał skupić się, żeby przyjąć
wszystkie informacje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> W jego głowie zaczęło świtać; pięcioletni chłopiec,
Rzeszów, kilka tygodni życia… Przecież to miał być szpik dla Mikołaja! Syna,
dziewczyny, w której bezgranicznie się zakochał. Szpik, który miał uratować
życie dziecku, które tak polubił. Dlaczego był takim zadufanym w sobie egoistą,
niepotrafiącym pomóc komuś w potrzebie? Przecież Piter kilkakrotnie nalegał,
żeby w końcu poszedł na te cholerne badania, a on to tak po prostu olał… Olał
dziecko, które mogło niedługo umrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Ale przecież nie powiedziała
mu, że Miki jest chory. Przez ten cały czas nie wspominała o tym ani słowem. Może
bała się, że gdy Grzesiek dowie się o chorobie Mikołajka, zniknie bez słowa? Pewnie
kiedyś by tak zrobił, ale teraz zastanowiłby się nad tym; chyba za bardzo zależy
mu na tej brunetce i coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że zapałał do
niej głębszym uczuciem. Pierwszy raz w życiu jego skamieniałe do tej pory
serce, zaczęło bić…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Co będzie, jeśli nie dostanie tego przeszczepu? – tego
pytania obawiał się najbardziej, ale musiał je zadać, by mieć pewność.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Umrze. W ciągu
kilku tygodni.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Smutny ten rozdział. Cholernie smutny.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">To ostatni rozdział, w którym informuje poprzez gg. </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Od dziś wszelkie informacje na temat nowości na moim oficjalnym <a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebooku</a> bądź w opisie na gadu.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask</a>.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt.</span></span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-9097301376673184902013-07-15T01:32:00.000-07:002013-07-15T01:32:27.727-07:0013. Teraz mam motywację do tego.<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=VEshiV3bQ_s" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Raz, dwa, trzy… Wygrałem! – Grzegorz tryumfalnie uniósł ręce i
wyszczerzył się do naburmuszonego Mikołaja, który o mało nie cisnął w niego
pionkami, znajdującymi się w jego mocno zaciśniętej rączce. No tak, o tym, że
mój syn nie lubi przegrywać wiedziałam już od bardzo dawna i bardzo ciężko jest
mu się pogodzić z porażką, dlatego zawsze starałam się tłumaczyć mu, że <i>Chińczyk</i> to
tylko planszówka, a nie gra na śmierć i życie i czasami po prostu powinien
odpuścić, myśląc by w pięknym stylu odegrać się kiedyś indziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Wiesz, co to oznacza, prawda? – objęłam malca ramieniem, a on z
wielką niechęcią pokiwał główką. – No to śmigaj szybko do łazienki – klasnęłam
jeszcze w dłonie, a Mikołaj jeszcze ociągając się strasznie, w końcu podniósł
się z kanapy i powędrował w stronę owego pomieszczenia, z którego sekundę
później zdało się słyszeć szum wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Odprowadziłam go wzrokiem, który następnie przeniosłam
na siatkarza, wpatrującego się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Uśmiechnęłam się lekko, przy okazji czując, że moje policzki czerwienią się w
zastraszająco szybkim tempie i chwyciłam lampkę z czerwonym winem. Zamoczyłam
usta i poczułam intensywny smak alkoholu, który zakupiłam dziś w jednym z
delikatesów, niedaleko mojego bloku. Grzegorz nie pił; był autem, dlatego
musiał zadowolić się sokiem porzeczkowym, ale chyba nie ubolewał nad tym
zbytnio. Zachowywał się jakby ten sok miał więcej procentów od mojego wina, bo
uśmiech i dobry humor ani na sekundę nie opuszczał go, co mój syn w pełni
wykorzystywał, niemalże wchodząc mu na głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Ja również bawiłam się świetnie. Samo jego
towarzystwo sprawiało, że miałam chęć śmiać się w głos i szaleć tak, jakbym
miała pięć lat. I to, w jaki sposób dogadywał się z Młodym, sprawiało, że
czułam przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym moim ciele. Kosok nawiązał z
nim niesamowicie dobry kontakt i okazywał mu naprawdę dużo cierpliwości, co
niezmiernie mnie cieszyło i ułatwiało myślenie o możliwym przyszłym związku,
chociaż na to było jeszcze o wiele za wcześnie. Jednakże nic nie mogłam
poradzić na to, że moje myśli zmierzały właśnie w tę stronę. Właściwie to nawet
nie chciałam z tym walczyć…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Jest świetny – stwierdził, kiwając głową w stronę drzwi, w których
zniknął Miki. – Niezwykle bystry, takie dzieci rzadko się spotyka. Musicie być
z niego ogromnie dumni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Musicie? – dopytałam, nie wiedząc, co konkretnie ma na myśli. To,
że ja byłam dumna, przecież było widać gołym okiem. Bez wątpienia mogłam rzec,
że Miki jest jedyną rzeczą, która udała mi się w życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Ty i jego ojciec – wyjaśnił półgłosem, wpatrując się w moje oczy.
No tak, skoro zwrócił uwagę na kobietę z dzieckiem, chciał przecież wiedzieć,
czy nie pojawi się jakiś niedzielny tatuś. Nie miałam co mu się dziwić,
przecież sama, gdybym miała spotykać się z kimś posiadającym dziecko,
chciałabym wiedzieć, gdzie podział się jego drugi rodzic? - Przepraszam, może
nie powinienem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Mikołaj nie ma ojca. Od urodzenia wychowuję go sama -
wyjaśniłam spokojnie, dokładnie obserwując jego twarz. - Po prostu tak się w
życiu ułożyło, że właściwie nie znam jego ojca. Wiem, co możesz sobie o mnie
pomyśleć, ale ja wtedy byłam naprawdę młoda i głupia. Chociaż nie żałuję; gdyby
nie ta przypadkowa noc, nie miałabym swojego największego szczęścia...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Rozumiem, poza tym nie będę cię oceniać. Nie mam do tego prawa - w
jego czekoladowych oczach zauważyłam niesamowitą szczerość. Widząc go po raz
pierwszy, nie pomyślałabym, że nawiążę z nim tak dobry kontakt. Wtedy wydawał
mi się jedynie mężczyzną, którego upatrzył sobie Mikołaj. Za nic w świecie nie
pomyślałabym, że cokolwiek mogłoby z tego wyjść. - Jeśli już mamy być ze sobą
szczerzy, to powinnaś wiedzieć, że ja nigdy nie należałem do grzecznych
chłopców i mam naprawdę dużo za uszami - wziął głęboki oddech i załamał dłonie.
- Ale myślę, że czas to zmienić, że czas dorosnąć. Teraz mam do tego motywację
do tego - chwycił moją dłoń i ścisnął ją lekko, obserwując świdrującym
spojrzeniem każdy milimetr mojej twarzy. - Lilka, ja wiem, że to wszystko może
dzieje się odrobinę za szybko, że może powinienem przystopować, ale nie potrafię...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Słuchaj, Grzesiek...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Przepraszam - przerwał mi i puścił pośpiesznie moją rękę. -
Przepraszam, nie powinienem był w ogóle zaczynać tego tematu. Wyszedłem na
głupka...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Westchnęłam tylko i podniosłam się z kanapy, by
sekundę później usiąść obok niego na kanapie. Dokładnie obserwował każdy mój
ruch z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W mojej głowie właśnie toczyła się bitwa;
rozsądku i serca. Z jednej strony ten mężczyzna bardzo mnie pociągał i urzekał
coraz bardziej każdym wypowiedzianym zdaniem. Do tego sposób, w jaki dogadywał
się z Mikołajem, działał zdecydowanie na jego korzyść i mogę dać uciąć sobie
rękę, że Młody również jest bardzo przychylny temu związkowi. Przecież już przy
kolacji rzucał aluzje, o których będę musiała porozmawiać z nim jutro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Ale była przecież jeszcze druga strona medalu; Kosok
nie wiedział, że Mikołaj jest poważnie chory. Doświadczenie nauczyło mnie już,
że żaden facet nie chce brać na siebie aż tak dużego brzemienia. Obawiałam się
mu powiedzieć prawdę; musiała przygotować się do tego psychicznie, wiedząc, że
to całe odwlekanie może mieć negatywne skutki. Ale tym zajmę się kiedyś
indziej. Nie chcę burzyć tej magicznej atmosfery. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Grzesiek, dasz mi coś powiedzieć? - gdy skinął głową, uśmiechnęłam
się lekko. - Dziękuję. Zacznę od tego, że nie musimy się spieszyć. To, że nie
jesteś mi obojętny, chyba już wiesz, a jeśli nie, to już wiesz. Co ja
plotę? - potrząsnęłam lekko głową, a kąciki jego ust nieznacznie uniosły się ku
górze. - Uwielbiam spędzać z tobą czas i naprawdę ucieszyłam się, że dzisiaj
odwiedziłeś moje skromne progi. Ale to, jak sam powiedziałeś, dzieje się trochę
za szybko. Dajmy sobie trochę czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Ile tylko będziesz chciała - pochylił się nade mną i lekko
przymknął oczy. Wiedziałam, co za moment się wydarzy i czułam, że moje
wnętrzności właśnie tańczą rumbę. Tak bardzo pragnęłam w końcu posmakować jego
ust, że niewiele myślą, zarzuciłam mu dłonie na kark, przyciągając jego głowę
tak, że dzieliła nas odległość kilkunastu milimetrów. Już czułam jego ciepły
oddech na swoich wargach, gdy w całym mieszkaniu rozległ się przeraźliwy krzyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Mamo, szampon wleciał mi do oka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> I cały romantyzm trafił szlag.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W całym pomieszczeniu rozchodził się mocny
zapach jej perfum, którym z każdą sekundą upajał się nim coraz bardziej. Do
tego w tej sukience wyglądała tak pięknie, że nie sposób było oderwać od niej
wzroku. Teraz już wiedział, jedyną rzeczą o jakiej pragnął, było oglądanie tych
bursztynowych oczu każdego dnia swojego życia. Chciał każdego poranka parzyć
jej nieco lurowatą kawę, przypiekać jajecznicę i narzekać na to, że za długo
siedzi w łazience. Chciał wieczorami siadać na kanapie i wtulony w jej ramię,
zasypiać zmęczony po treningu. Chciał oglądać ją, ściskającą kciuki na
Podpromiu, gratulującą wygranego meczu i pocieszającą po porażce. Chciał czuć
się jak jego klubowi i reprezentacyjni koledzy, którzy mieli do kogo wracać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Będąc
z Martą, nawet w jednej setnej nie czuł tego, co czuje przy Liliannie. To, co
było między nimi, nie było związkiem, a raczej układem, który opierał się
głównie na seksie. Co prawda, jeszcze nie poznał cielesnej strony Kaniewskiej,
jednak nie było to dla niego aż tak dużym problemem. Sama stwierdziła, że nie
powinni się spieszyć, a on szanował jej zdanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Tego, że się zakochał, był już pewien w
stu procentach. Dorastał również do myśli, że może zostać opiekunem Mikołaja,
najlepszym jakim by tylko potrafił, więc z pełną świadomością postanowił
porzucić hulaszcze życie i zmienić się dla tej dwójki. On, Grzegorz Kosok, w
końcu przestał zachowywać jak szczeniak i postanowił zmienić coś w swoim życiu,
które dotychczas nie ociekało moralnością. Z kieszeni spodni wyciągnął telefon
i sprawdził godzinę. Dochodziła dwudziesta pierwsza, co oznaczało, że w
mieszkaniu Kaniewskich spędził już kilka ładnych godzin, które bez wątpienia
mógł nazwać jednymi z najlepszych w swoim życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Usłyszał kroki i spojrzał w stronę
drzwi, w których sekundę później pojawiła się brunetka. Wyglądała na
przemęczoną, ale również szczęśliwą. W życiu nie pomyślałbym, że będzie w
stanie poczuć coś do kogoś, kogo znał zaledwie od kilkunastu dni. Zawsze śmiał
się w twarz osobą, wierzącym w miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz wiedział,
że coś takiego jednak istnieje…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zasnął? – zapytał, gdy przekroczyła próg
dużego pokoju. Siedział na skórzanej kanapie i układał pionki od <i>Chińczyka</i> do kartonika, który sekundę
później zamknął i odsunął na środek stołu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak, po niespełna dwóch stronach. Nieźle go
wymęczyłeś – uśmiechnęła się i usiadła na wprost niego, rozkładając nogi na
kanapie i opierając się o zagłówek. Przymknęła lekko oczy i wzięła kilka
głębokich oddechów, by chociaż trochę zregenerować siły. – Dziękuję ci, że
poświęciłeś mu dzisiaj tyle czasu. Dla niego to naprawdę dużo znaczy –
spojrzała mu głęboko w oczy i uśmiechnęła się ciepło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To dla mnie przyjemność – machnął dłonią. –
Ja też spędziłem naprawdę miło czas. Już niedługo to powtórzymy – zapadła
krępująca cisza, której to posyłali sobie ukradkowe spojrzenia. Chciał coś
powiedzieć, jednakże nie był w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Obecność
Lilki tak na niego działała. Wręcz odbierała możliwość racjonalnego myślenia.
Chciał się do niej zbliżyć, dotknąć jej policzka i ust, ale nie był w stanie
wykonać żadnego ruchu. – To może ja już się będę zbierał – klasnął dłońmi o uda
i podniósł się z fotela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dziewczyna również wstała z kanapy i
ruszyła zaraz za środkowym w stronę korytarza. Obserwowała jak ściągał z
wieszaka kurtkę i powoli ją na siebie ubiera. Kucnął, by zawiązać buty, a
gdy uniósł wzrok, posłała mu ciepły uśmiech. Ciepło przyjemnie rozlało się po
całym jego ciele i mógłby przysiądź, że jeszcze sekunda i wybuchnie. Powoli
wstał i spojrzał jej głęboko w oczy, które teraz, pod wpływem zmęczenia i
światła w korytarzu jej mieszkania, były znacznie ciemniejsze niż zwykle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To dobranoc – kąciki jego ust uniosły się
ku górze, a brunetka odpowiedziała tym samym.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Śpij spokojnie – wyszeptała, obserwując jak
pochyla głowę w jej stronie, a sekundę później poczuła miękkie usta siatkarza
na swoich wargach</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">____________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Szkoda Ligi, ale cóż poradzić?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Aggowa-tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87/182687625207699" target="_blank">facebook .</a> - wszelkie informacje od dzisiaj głównie tam.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">ask .</a> - pytania ?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></span></div>
</div>
</div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-24461834020273350082013-07-03T04:54:00.002-07:002013-07-03T04:54:24.602-07:0012. Kiedy w końcu ta kolacja?<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=jskyqPEIiG4" target="_blank">♪♫♪</a></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Zaparkował auto przed nowo wybudowanym wieżowcem, położonym w centrum stolicy Podkarpacia i jeszcze raz spojrzał w wewnętrzne lusterko, sprawdzając czy jego misternie układana fryzura przez te kilkanaście minut jazdy, nie uległa zniszczeniu. Upewniwszy się, że wszystko jest tak, jak wcześniej sobie założył, chwycił leżący na miejscu pasażera bukiet białych róż i torebkę z drobnym upominkiem dla syna Lilianny. Przecież nie wypadało przyjść z pierwszą wizytą z pustymi rękoma. Miał również nadzieję, że gra spodoba się chłopcu i już na wstępie załapie u malca jakiegoś plusa. Jeszcze raz zerknął na swoje odbicie i posyłając sobie samemu mający dodać otuchy uśmiech, wysiadł ze sportowego auta i ruszył w stronę klatki, czując narastające w nim zdenerwowanie, mieszające się z podnieceniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Drogę na czwarte piętro postanowił przejść schodami. Dzięki temu mógłby chociażby w małym stopniu, uspokoić swoje emocje, które towarzyszyły mu od momentu, kiedy odłożył słuchawkę po telefonie Kaniewskiej. Prawdę powiedziawszy nie tak to sobie planował; miał zamiar zabrać ją na film, a spotkanie uczcić we włoskiej knajpce, którą odwiedzał wyłącznie podczas świętowania jakiegoś niezwykle ważnego dla niego osiągnięcia, ale mimo wszystko cieszył się na te kilka godzin, które miał spędzić w mieszkaniu na ulicy Pogodnej. Doskonale rozumiał, że zdrowie synka jest dla dziewczyny czymś nadrzędnym, więc nawet nie miał prawa mieć do niej żadnych pretensji. Sam, gdyby był rodzicem, na pewno myślałby podobnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Wziął jeszcze kilka głębokich oddechów i przymykając lekko oczy, nacisnął czarny przycisk, umiejscowiony tuż obok drzwi mieszkania numer 24, modląc się w duchu, by dama jego serca za chwilę się w nich pojawiła. Kilka sekund później usłyszał zgrzyt otwieranego zamka, dębowe drzwi otworzyły się, a przed nim stanął nie kto inny, jak Mikołaj Kaniewski w zabawnych kapciach, które swoim kształtem przypominały samochody. Grzegorz szczerze uśmiechnął się na jego widok. Doskonale wiedział, że jest w pakiecie z Lilianną i im prędzej przyjmie to do wiadomości i polubi chłopca, co zresztą już nastąpiło, tym szybciej uda mu się poderwać Kaniewską. A wtedy to już pójdzie z górki…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Cześć, Mikołaj – podał mu po męsku dłoń, którą malec za chwilę ścisnął z niezwykle poważną miną, bacznie obserwując Kosoka. – Szałowe obuwie – rzucił jeszcze, spoglądając na jego kapcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dzięki, wejdź – wyszczerzył ząbki i przesunął się w drzwiach, by zrobić miejsce siatkarzowi. – Mama zamknęła się w łazience już ze dwie godziny temu i robi się na bóstwo – szepnął konspiracyjnie Młody, przy okazji puszczając swojemu dużemu koledze oczko. – Ale nie martw się, kolacja nadaje się do jedzenia, a przynajmniej mam taką nadzieję. Chodź, chodź – pociągnął go za rękę, zanim ten zdążył się rozebrać z popielatego płaszcza, zawieszając go dosłownie w locie na miedzianym wieszaku, przymocowanym do szarej ściany. - Chcesz coś do picia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Może być sok, najlepiej pomarańczowy – powędrował za nim do maleńkiej kuchni i dokładne obserwował jak chłopiec po małej drabince wspina się po szklankę, a następnie nalewa do naczynia ciecz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> W ogóle całe mieszkanie nie należało do największych; było zapewne dwa razy mniejsze niż służbowe mieszkanie Grzegorza, chociaż miało trzy pokoje i dość spory korytarz. Jednak trzeba przyznać, że owe lokum, mimo niezbyt wysokiego budżetu, było wspaniale urządzone; funkcjonalnie, ale także z niezwykłym klimatem. Z pewnością można by rzec, że było przytulne i tak różne od ascetycznych wnętrz w mieszkaniu Kosoka. Od razu można było wyczuć, że mieszka tu rodzina, która naprawdę się kocha. Słoiczki z przyprawami, ustawione na półkach drewnianych mebli, tworzyły różnokolorową tęczę, a zapach świeżo zmielonej kawy, mieszający się z aromatem jakiegoś ciasta, dochodzącego w piekarniku, przyjemnie łaskotał kosokowe nozdrza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
I wtedy poczuł się jak w domu. Nie w mieszkaniu jego rodziców w
Katowicach, tylko w domu babci, gdzieś na Mazurach. Do swojego rodzinnego nie
wracał tak chętnie, jak właśnie tam. Być może to, że obaj z ojcem mieli
jednakowe charaktery, doprowadziło do tylu nieporozumień
i jedynie sztywnej formułki, wypowiadanej podczas świąt Bożego
Narodzenia. Grzegorz nie czuł potrzeby częstszego kontaktowania się z
mężczyzną, który spowodował jego przyjście na świat. Zawsze był
typowym outsiderem, </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">podążającym</span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> swoimi
ścieżkami. Matka już dawno pogodziła się z tym, że zamiast prawniczej togi albo
szpitalnego kitla, ich syn wybrał dres z Orzełkiem na piersi i była z niego
niezwykle dumna. Ojciec natomiast sportowe upodabnia Grześka w
dalszym ciągu uważał za młodzieńcze widzimisię.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Mikołaj postawił przed nim szklankę z sokiem i uśmiechnął się w sposób, który spowodował, że Grzegorz poczuł przyjemne ciepło w okolicach serca. Ten mały był naprawdę niesamowity i Kosokowi przeszło nawet przez głowę, że gdyby miał kiedyś zostać ojcem, chciałby, żeby jego syn był właśnie taki, jak młody Kaniewski. Inteligentny, zabawny i niezwykle rezolutny. Tak, ten dzieciak zachowywał się o wiele doroślej niż on sam. A na pewno jest o stokroć mądrzejszy. Jak w ogóle mógł pomyśleć, że ktoś taki, jak ten maluch, może być balastem? Przecież to niedorzeczność! Taki dzieciak to skarb…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dziękuję – powiedział Grzegorz, sięgając po szklankę z pomarańczowym napojem. – A jak ty się czujesz? Gorączka ustała?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Tak, już wszystko dobrze – skinął główką. – Przepraszam, że tak wyszło. Nawet chciałem, żeby wujek Tomek ze mną został, żeby mama mogła iść z tobą do tego kina, ale ona jest przewrażliwiona na punkcie mojego zdrowia, a w dodatku wujek wykręcił się jakimś egzaminem, więc nie było innego wyjścia – wytłumaczył skruszony chłopiec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To nic, Mikołaj. Ja się bardzo cieszę, że będziemy mogli spędzić razem trochę czasu – puścił mu oczko, uśmiechając się przyjacielsko. – Mam coś dla ciebie, może po kolacji rozłożymy i pogramy trochę, co? – postawił przed nim kolorową papierową torebkę, a oczy chłopca natychmiast rozbłysły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Przejechałam jeszcze malinową szminką po swoich wargach i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Granatowa sukienka do kolan leżała na mnie tak dobrze jak nigdy wcześniej, włosy spięte w luźnego koka, wyglądały jak z okładki jakiegoś fryzjerskiego żurnala i nawet udało mi się jednakowo pomalować oboje oczu. Włożyłam stopy w czarne baleriny i spryskałam szyję ulubionym perfumami, otrzymanymi od Juśki na Boże Narodzenia i byłam już gotowa. Dziś, <i>o dziwo!</i>, wszystko mi wychodziło. Ale znając szczęście Lilianny Stefanii Kaniewskiej, jeśli wszystko idzie zbyt dobrze, niedługo wszystko się koncertowo spieprzy. I to z kretesem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Właściwie co ja w ogóle robię? Przecież to żadna randka, tylko przyjacielska kolacja; owszem, miało być kino, ale również po przyjacielsku. Nic więcej! Lilka, na Boga, opanuj się. Przecież on już jest w twoim mieszkaniu, więc rusz ten aż nadto zaokrąglony tyłek i idź w końcu do niego, zanim Mikołaj chlapnie coś tym swoim jęzorkiem, który już dawno powinnaś mu skrócić. Chociaż gdyby nie on i próba swatania w <i>Anielskiej,</i> pewnie nie miałabym pojęcia, że istnieje ktoś taki jak Grzegorz Kosok. Wtedy ten mężczyzna o czekoladowym spojrzeniu, byłby dla mnie tylko jednym z wielu klientów, przewijających się przez wnętrze należącej do mnie kawiarenki. Jeszcze ostatnie kontrolne spojrzenie w lustro, uśmiech na otuchę i mogę wyjść z czeluści mojej niebieskiej łazienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Głosy obu panów dochodziły z salonu, dlatego tamże poniosły mnie moje nogi. I faktycznie, nie pomyliłam się; obaj siedzieli przy drewnianym stoliku, mikrych rozmiarów i popijali sok pomarańczowy, dyskutując na typowo męskie tematy, o których ja, jako kobieta, nie miałam kompletnie pojęcia. Stanęłam w progu i przyglądałam im się dłuższą chwilę nad tym, że wpatrzeni w siebie, wyglądali jak ojciec i syn. Uśmiechnęłam się i odchrząknęłam znacząco, a panowie skierowali na mnie wzrok. Sekundę później Grzegorz poderwał się z miejsca i wręczył mi uroczy bukiet białych różyczek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Dziękuję, są piękne – spojrzałam na nie, czując, że moje kąciki ust, unoszą się ku górze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Przy tobie i tak tracą cały urok – wyszeptał, chwytając moją dłoń. Następnie złożył na niej delikatny pocałunek, ani na sekundę nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego czekoladowe spojrzenie dokładnie świdrowało moją twarz, która z każdą sekundą coraz bardziej oblewała się rumieńcem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Ponownie złożywszy na niej lekki pocałunek, ścisnął lekko moją rękę, nie puszczając jej ani na moment. W jego oczach czaiło się coś na miarę pożądania. Zawstydzona spuściłam lekko wzrok, czując dreszcz przechodzący wzdłuż mojego ciała. Jeszcze żaden facet nie działał na mnie tak, jak właśnie Grzegorz Kosok. Żaden mężczyzna nie wywoływał u mnie tak sprzecznych uczuć; z jednej strony cholernie mi się podobał, wizualnie bardzo mnie pociągał, ale było w nim również coś, co momentami mnie przerażało. Być może to, że od tak dawna jestem sama, powodowało, iż bałam się zbliżyć do jakiegokolwiek faceta, który nie był moim synem?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Kiedy w końcu ta kolacja? - dopiero zniecierpliwiony głos Miśka, przywrócił mnie ponownie na ziemię. Zamrugałam oczyma i uśmiechnęłam się ciepło do synka, dziękując mu, a raczej jego nieposkromionemu ostatnio apetytowi, za przerwanie tej jednak magicznej chwili.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Zapraszam do salonu - odsunęłam się od Kosoka, kiedy ten w końcu raczył puścić moją dłoń.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Wchodząc do pomieszczenia, jeszcze raz rzuciłam okiem na perfekcyjnie zastawiony stół i cannelloni z mięsem, które dochodziło do siebie, podgrzewane ciepłem maleńkich podgrzewaczy. Dłonią wskazałam miejsce siatkarzowi, który sekundę później zajął je, a sama chwyciłam za jego talerz, by nałożyć potrawę. To samo robiłam kolejno z naczyniem Mikołaja i swoim. Czułam, że mężczyzna dokładnie obserwuje mój każdy ruch i z tego powodu, moje dotychczas rozluźnione ciało, spinało się.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Włoska kuchnia - stwierdził, pochylając się nad talerzem.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Lubisz? - zapytałam z nutką nadziei w głosie. </span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Pewnie, uwielbiam - i uśmiechnął się w sposób od którego najzwyczajniej w świecie zmiękły mi nogi.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Usiadłam przy stole i uśmiechając się skromnie, zabrałam się za jedzenie. Kątem oka obserwowałam Mikołaja, który co chwila zerkał to na mnie, to na Grzegorza. Obawiałam się, że znowu coś chlapnie, mimo tego, że od rana tłukłam mu to tej jego główki, że ma zachowywać się odpowiednio, bo za karę może nie iść na mecz na który został zaproszony przez kolegę Kosoka, Piotrka. To, jak miałam nadzieję, chociaż odrobinę ostudzi matrymonialne zapały mojego pierworodnego.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Grzesiek, teraz, skoro wiesz, gdzie mieszkamy, będziesz do nas często przychodził? - Mikołaj wyszczerzył się do mężczyzny, który odwzajemnił gest.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Jeśli tylko twoja mama nie będzie miała nic przeciwko - rzucił na mnie okiem. - Ale teraz kolej na to, żebyście wy odwiedzili mnie. Może w niedzielę po meczu? - spojrzał mi prosto w oczy.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Brzmi fantastycznie - odparłam, pomiędzy kęsami. </span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - To jak tak strasznie ci się u nas podoba i tak bardzo lubisz moją mamę, to może ożenisz się z nią, co?</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Tego już za wiele... - warknęłam, wstając od stołu. - Mikołaj, prosiłam cię, żebyś był posłuszny... Do swojego pokoju!</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> - Niech zostanie - odparł niezwykle rozbawiony Kosok, kucając przed krzesłem na którym siedział mój synek. - Słuchaj, Mikołaj. Dopiero poznaję twoją mamę i ciebie, więc nie możemy jeszcze wziąć ślubu. Może z czasem nasza znajomość zmieni się w coś poważniejszego i obiecuję ci, że będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie, okej? A teraz wcinaj, bo gdy wystygnie, nie będzie takie dobre.</span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"> Jakimś cudem udało mu się z tego wybrnąć, bo Mikołaj nie podjął tematu, tylko zajął się jedzeniem. Cudotwórca jakiś czy co?</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;">_________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Musiałam ogarnąć swoje życie.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Przepraszam za poślizg.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">Panowie, trzymam kciuki bardzo mocno!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><i><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">Pytania?</a></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: x-small;">39091085 - kontakt.</span></div>
</div>
</div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-56724498937341653442013-06-13T23:07:00.001-07:002013-06-13T23:07:29.161-07:00Informacja.<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nowy rozdział dopiero po sesji.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przepraszam.</i></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-47949522831292733332013-06-02T07:45:00.000-07:002013-06-02T08:16:54.076-07:0011. Wielka Przemiana Grzegorza Kosoka.<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=fvEZUbzqqyM" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span class="apple-converted-space"> </span>
Zgodziła się! Oczywiście stanęło jedynie na tym, że razem pójdą do kina,
a potem na lody, więc nie będzie to żadna randka, rodem z tych, które widuje
się w komediach romantycznych, ale zawsze to już jakiś progres. Wracają do
domu, bezwiednie uśmiechał się do każdej napotkanej na ulicy osoby i cierpliwie
składał podpisy na kartkach kibiców, chociaż nieszczególne za tym przepadał. W
jego głowie była tylko jedna myśl; jutro o godzinie siedemnastej spotka się z
Lilką i spędzi z nią kilka godzin, kiedy będzie mógł wpatrywać się w jej
bursztynowe oczy, wciągać cudowny zapach jej perfum i wsłuchiwać się w jej miękki,
uspokajający głos. Właściwie to, że ma syna w ogóle już mu nie przeszkadzało;
Młody naprawdę z każdą chwilą zadziwiał go coraz bardziej i już nawet zdążył go
polubić. Kompletnie nie przypominał pyskatych dzieci siostry Marty, Małgorzaty,
które, gdy coś szło nie po ich myśli, najzwyczajniej w świecie wpadały w dziką
furię i wrzeszcząc wywierały presję na rodzicach, którzy potem stawali na
głowie, by uspokoić te dwa małe potwory. Mikołaj był kompletnie inny; Lilka
naprawdę dobrze go wychowała i mogła być dumna ze swojej latorośli.
Zastanawiało go tylko, co stało się z ojcem dziecka? Oczywiście nie zamierzał
poruszać tego tematu, przynajmniej do momentu, kiedy ona sama nie podejmie
rozmowy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Wszedł do swojego
wszechstronnego mieszkania, natychmiast ściągnął z siebie swoje zimowe odzienie
i spojrzał na tarczę zegarka, spoczywającego na jego dłoni. Dochodziła
dwudziesta pierwsza, co oznaczało, że trochę zasiedział się w<span class="apple-converted-space"> </span><i>Anielskiej</i>, ale rozmawiając z
Kaniewskimi, czas mijał w zastraszająco szybkim tempie i nim obejrzał się,
minęły trzy godziny jego obecności w kawiarence. Dzięki tej rozmowie przy
kawie, a potem korzennej herbacie i aromatycznym pierniku, dowiedział się, że
Lila wraz z bratem i synkiem przeprowadziła się tutaj znad morza i niemalże od
pół roku mieszka w stolicy województwa podkarpackiego, a kawiarnię prowadzi z
przyjaciółką, która zresztą spotyka się z jego jednym z najlepszych kumpli,
Zibim. On natomiast niechętnie opowiadał o sobie, ale jak się okazało Tomek
doskonale znał przebieg jego kariery, chociaż jak sam przyznał, nieszczególnie
kibicował Resovii Rzeszów. Grzesiek usiadł na kanapie i wpatrywał się tępo w
okno, za którym zdążyła już zapanować ciemność, czując wpływający na jego twarz
uśmiech. To zauroczenie chyba miało na niego zbawienny wpływ, bo powoli
przestawał być zamkniętym w sobie gburem, którego interesowało naprawdę
niewiele rzeczy. Może naprawdę się zmieni i będzie całkiem innym człowiekiem?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Tak, zmieni się. Przynajmniej powziął takie
wewnętrzne postanowienie. Przez myśl przeszło mu, że na samym początku<span class="apple-converted-space"> </span><i>Wielkiej Przemiany Grzegorza Kosoka</i>,
musi przeprosić Piotrka. Nie powinien przecież aż tak naskakiwać na niego
dzisiejszego ranka. Co prawda, nie zamierzał zmieniać swojego zdania na temat
oddania szpiku kostnego, ale przeprosiny Nowakowskiemu po prostu się należały.
Piotr był jedną z niewielu osób, która zawsze i mimo wszystko, stała za
Grześkiem murem. Sięgnął, więc do kieszeni swoich ciemnoniebieskich dżinsów i
wyciągnął z niej komórkę, a następnie wybrał numer swojego przyjaciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Halo? – po kilku sygnałach z drugiej strony
aparatu, oderwał się bezbarwny głos Nowakowskiego. Grzegorz od razu wyczuł, że
Cichy Pit nie ma za dużej ochoty na rozmowę z nim, ale był na tyle dobrze
wychowany, że nigdy nie rzucał słuchawką. Nawet w momentach, gdy Kosok naprawdę
wyprowadził go z równowagi, co było czymś naprawdę trudnym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Cześć, Piotrek – rzekł cicho Grześ, wyłamując
palce jednej dłoni. – Chciałem... chciałem cię przeprosić za moje dzisiejsze
zachowanie. Nie potrzebnie się uniosłem. Wiem, że powinienem nad sobą panować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Zdążyłem się przyzwyczaić do twoich ekscesów –
odparł Nowakowski, nie siląc się nawet na odrobinę uprzejmości. Wciąż był zły
na Grzegorza za to, że odbiera komuś szansę na normalne życie; gdyby on
otrzymałby taki telefon, jeszcze pewnie tego samego dnia zrobiłby listę badań,
jakie musiałby wykonać, żeby zostać dawcą szpiku kostnego. Ale Kosok, to przecież Kosok;
zadufany egoista, nieczuły na czyjąś krzywdę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Wiem, wiem – Kosa niemalże przewrócił oczyma i już
chciał mu odpyskować, ale momentalnie skarcił się w myślach. Miał nad sobą
panować, miał się przecież zmienić! – Chciałem ci się również czymś pochwalić.
Mianowicie jutro wieczorem idę z Lilką do kina, a potem na lody.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- To już nie przeszkadza ci, że ma dziecko? – był
pewien, że Piotr właśnie w tym momencie uniósł lewą brew; zawsze robił tak, gdy
czemuś się dziwił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Jakoś nie – wzruszył lekko ramionami, bardziej dla
zasady, niż z ogólnej potrzeby. – Miałeś rację; ten mały jest całkiem fajny, a
przede wszystkim nie jest męczący jak reszta dzieciaków, którą znam z Bartmanem
na czele. A właśnie, jeśli chodzi o Bartmana, to dowiedziałem się, że ta
blondynka, którą ostatnio okręca, jest przyjaciółką Lilki i wraz z nią prowadzi
tę kawiarnię. Niezły zbieg okoliczności, nie uważasz?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Uważam, nie uważam; to nie o mnie tu chodzi –
mruknął Piotrek. – Mam tylko nadzieję, że nie skrzywdzisz ani Lilki, ani
Mikołajka. Nie chcę, żebyś zrozumiał mnie źle, ale proszę cię, żeby nie wyszedł
z tego żaden kwas – Nowakowski wiedział w jak złym stanie zdrowia jest Mikołaj;
domyślił się tego podczas ich rozmowy, dlatego zależało mu, żeby jego
przyjaciel nie dokładał Liliannie żadnych problemów, a dokładnie znał Grześka i
wiedział jak bardzo potrafi być niesforny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Spokojnie, Pit. Wszystko pod kontrolą -
odparł Kosok. - Nie skrzywdzę ich, bądź pewien -<span class="apple-converted-space"> </span><i>a przynajmniej taką mam nadzieję</i>,
dodał w myślach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Wyłączył aparat i odłożył go na stolik,
stojący przed kanapą, a następnie włączył telewizor. Akurat leciała powtórka
jakiegoś meczu<span class="apple-converted-space"> </span><i>Serie A</i>,
więc zaczął wpatrywać się w odbiornik, jednakże nie wykazywał większego
zainteresowania. W jego głowie był istny sajgon, mówiąc kolokwialnie.
Kompletnie nie wiedział, co się z nim dzieje? Z jednej strony czuł się
niesamowicie; lekko, beztrosko i jakby z głową w chmurach. Ale wiedział, że
żeby w pełni się zmienić, będzie musiał porzucić swoje dotychczasowe
życie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
To zakochanie wyżerało mu mózg.
Bezapelacyjnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Mikołaj, wstawaj! Zaraz musimy zbierać się,
bo spóźnimy się do przedszkola, a ty jeszcze nie wziąłeś leków i nie zjadłeś
śniadania – przekroczyłam próg pokoju synka i podeszłam bliżej, by ściągnąć z
niego kołdrę. Zawsze wstawał przed czasem i prawdę mówiąc, to on przeważnie
mnie budził, więc byłam odrobinę zdziwiona, że jeszcze leży zakopany w swojej
kolorowej pościeli. Nie mniej jednak, pomyślałam, że może pomyliły mu się dni i
jest przekonany, że dzisiaj zamiast czwartku, jest sobota.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Nie czuję się dzisiaj najlepiej – Młody usiadł na
łóżku i spojrzał na mnie załzawionymi, zaczerwienionymi oczyma. Wiedziałam, że
oznacza to tylko jedno; załapał infekcję, w momencie, kiedy znalazł się dawca!
Znaczyło to, że z przeszczepem trzeba będzie poczekać do momentu, aż całkowicie
nie dojdzie do siebie. Gorszego pecha nie mogliśmy już chyba mieć…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
Usiadłam obok niego i przyłożyłam dłoń
do jego czółka; już za pierwszym dotknięciem, mogłam określić, że temperatura
jego ciała jest znacznie podwyższona. Oznaczało to tylko jedno; dzisiaj ani
Mikołaj nie pójdzie do przedszkola, ani ja do pracy, a dzień spędzimy w jego
łóżku na walce z gorączką. Pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, był
esemes do Justyny, by poinformować ją o zaistniałej sytuacji i tym, że nie
pojawię się dzisiaj w <i>Anielskiej</i>.
Zalewając wrzątkiem herbatę malinową, jednocześnie pisałam wiadomość do
przyjaciółki. Na odpowiedź nie musiałam czekać długo; Juśka była chyba jedyną
osobą, jaką znałam, która natychmiastowo opisywała i oddzwaniała. Z szafki nad
kuchenką wyciągnęłam koszyczek, w którym znajdowały się wszystkie lekarstwa mojego
dziecka i znalazłam w nim leki przeciwgorączkowe, które jak do tej pory, zawsze
zdawały egzamin. Chwyciwszy tabletki i szklankę z wodą, wróciłam do pokoju
mojego malca, który w niezmienionej pozycji, trząsł się z zimna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Przepraszam, mamusiu – powiedział, gdy podałam mu
tabletkę. Połknął ją i popił małą ilością wody, a następnie wystawił język w
moją stronę w celu sprawdzenia, czy tabletka faktycznie zniknęła w mikołajowym
przełyku. – Zamiast przygotowywać się do randki z Grześkiem, musisz spędzić
dzień ze mną. Ja naprawdę nie chciałem zachorować – chlipnął, ciągając noskiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
- Przestań, Misiu – podałam mu pudełeczko z
chusteczkami o zapachu truskawek. – Przecież wiesz, że jesteś dla mnie
najważniejszy i twoje zdrówko stawiam nade wszystko. Grzesiek na pewno zrozumie
i nie obrazi się na mnie, a jeśli się obrazi, to jego strata – puściłam mu
oczko, a on posłał mi nikły uśmiech, chociaż w jego czekoladowych oczach czaił
się smutek. – Lepiej pomyśl sobie na co masz ochotę? Skoro robimy sobie dzisiaj
dzień piżamowy, musimy to wykorzystać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- A może… - Mikołaj
uśmiechnął się łobuzersko i posłał mi spojrzenie z serii: <i>mam genialny plan, a ty pomożesz wcielić mi go w życie i nie przyjmuję
żadnej odmowy. </i>– A może zaprosimy go do nas, co? Zrobisz jakąś dobrą
kolację, obejrzymy film, potem ja zasnę, a wy będziecie mogli…- nie dokończył,
bo zakryłam mu ręką usta. Jak Boga kocham, ten dzieciak mnie wykończy! Zanim skończę
trzydzieści lat, dzięki niemu zdążę osiwieć. I to dwukrotnie!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Jednak mój
syn to bardzo uparta bestia i nim zdążyłam otrząsnąć się, trzymał już w dłoni
mój telefon komórkowy i z diabelskim uśmiechem na ustach wybrał numer
siatkarza. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zastanawiając się, dlaczego
właściwie pozwalam terroryzować się pięciolatkowi, przyłożyłam aparat do ucha,
modląc się, by Grzegorz nie odezwał się z drugiej strony. Jeden sygnał, drugi,
trzeci i nic. W momencie, kiedy swoim palcem miałam dotknąć kwadracik w
symbolem przekreślonej czerwonej słuchawki, z drugiej strony odezwał się głos
siatkarza, a ja przeklęłam cichutko pod nosem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Mamo, słyszałem
to – powiedział Miki, patrząc na mnie znacząco spod tych długachnych, gęstych
rzęs.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Halo? – głos Grzegorza
rozbrzmiał w słuchawce, a ja momentalnie poczułam przyjemny dreszcz, który
wstrząsnął całym moim ciałem. Właściwie to ucieszyłam się, że go słyszę. Już wczoraj jego widok znacząco
poprawił mój humor. Musiałam przyznać, że Kosok miał w sobie <i>to coś</i>, na co zawsze zwracałam uwagę u
mężczyzn; był męski, przystojny i miał rzadko spotykany urok małego chłopca. I do
tego te oczy…<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Cześć, Grzesiek.
Tu Lilka – powiedziałam dopiero, gdy Mikołaj lekko mnie szturchnął. –
Przepraszam, że dzwonię tak stosunkowo wcześnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nic się nie
stało, jadę właśnie na trening – mogłabym przysiądź, że uśmiecha się. – Czy coś
nie tak?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie, tylko… - przełknęłam
głośno ślinę, a Misiek wpatrywał się we mnie, kiwając lekko głową i robiąc
dziwne miny, mające nakłonić mnie do zaproszenia Kosoka w skromne progi naszego
mieszkanka. – Z naszego wyjścia wieczorem nici. Mikołaj ma gorączkę i nie
chciałabym, żeby zostawał z kimś wieczorem, dlatego muszę odwołać kino i lody.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Och – wyrwało mu
się. – No, szkoda. Ale rozumiem, skoro Mikołaj jest chory… - prawdę
powiedziawszy nie brzmiał przekonywująco.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Daj mi dokończyć –
ucięłam stanowczo, próbując odepchnąć od siebie podsłuchującego Mikołaja. –
Dlatego w zaistniałej sytuacji, w ramach przeprosin, zapraszamy cię do nas na
kolację. Oczywiście nie obiecuję, że będzie tak wykwintnie jak w restauracji,
ale postaram się zrobić coś smacznego. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Mikołaj pokiwał
głową, uśmiechając się i pokazał mi dwa uniesione kciuki. Miałam chęć zdzielić
go leżącym obok mnie Florianem po głowie, ale znając mojego synka prawdopodobnie
jeszcze tego samego dnia napisałby do Rzecznika Praw Dziecka i wtedy miałabym
naprawdę przegwizdane…<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Cóż, skoro tak,
to nie ma problemu – odparł Grzegorz. – Przyślij mi tylko adres esemesem.
Niestety muszę już kończyć, ale trzyma mnie myśl, że widzimy się za kilka
godzin. Buziak! – i najzwyczajniej w świecie rozłączył się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
- Nie wiem,
co zrobisz beze mnie, gdy pójdę na studia?! – odparł zdegustowany Mikołaj,
wpatrując się we mnie tymi swoimi czekoladowymi oczyma.<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Co zrobię? Będę
cieszyć się świętym spokojem i odbuduję swoje zdrowie psychiczne. W końcu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
_______________</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Z lekkim poślizgiem, spowodowanym problemami technicznymi.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Może macie jakieś <a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">pytania</a> do mnie,</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">odnośnie mnie samej bądź<i> Anielskiej</i>?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Błagam, tylko nie ,,kiedy nowy rozdział", bo zastrzelę.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-26036055157614983342013-05-19T01:47:00.001-07:002013-05-19T13:23:07.566-07:0010. Co robisz jutro wieczorem?<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=jIWJxc1V9Lg&list=SP0BD69368AB943C89" target="_blank">♪♫♪</a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Od wyjścia Piotrka minęło już kilka
ładnych godzin, a on w dalszym ciągu stał w oknie w niezmienionej pozycji i
wpatrywał się tępo w rzeszowski krajobraz, otulony śnieżną pierzynką. Może
jednak Nowakowski miał rację i Grzesiek powinien udać się na te cholerne
badania? Ale Piter zawsze zachowywał się tak, jakby w jego życiorys była
wpisana misja ratowania świata, z kolei Kosa nie potrafił być męską wersją
Matki Teresy z Kalkuty. Pomoc innym nie była czymś, w czym się realizował. To
siatkówka była jego życiem; tylko i wyłącznie z niej czerpał radość i
satysfakcję. Przez całe jego życie tak było i nie zmierzał się zmieniać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> A może powinien przejść się i przewietrzyć
głowę? Może wtedy wpadłoby mu do głowy jakieś rozwiązanie? Albo zajdzie się
niby przypadkiem do kawiarni, w której pracuje Lilka. Wtedy na pewno jego humor
poprawi się i może nawet zdecyduje się na to, żeby zaprosić ją do kina? Musiał
ją zobaczyć, chociażby przez kawiarnianą witrynę. Będąc sam na sam ze sobą,
wariował coraz bardziej. Z jednej strony odzywało się w nim poczucie winy, że jest
takim sukinsynem, ale z drugiej nie potrafił się przełamać, by zmienić
cokolwiek w swoim dotychczasowym życiu. Odszedł więc od okna i chwycił wiszącą
w rozsuwanej szafie puchową kurtkę, którą następnie na siebie narzucił. Jasne
trapery, stojące w rogu korytarza, założył w ekspresowym tempie, chwycił klucze
od mieszkania i już był gotowy do wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Droga do <i>Anielskiej</i> zajęła mu dosłownie pięć minut; to i tak dużo, zważywszy
na to, że jego mieszkanie znajduje się tuż przy rynku. Grzesiek po każdym
przebytym metrze, miał ochotę zawrócić i ponownie zamknąć się w czeluściach
swojego mieszkania, wyklinając pod nosem pomysł ze spacerem. Ale widząc złoty
szyld z nazwą kawiarni, nie miał już siły zawrócić, a nawet nie chciał już tego
zrobić, więc nacisnął mosiężną, pięknie zdobioną klamkę i wszedł do kawiarenki.
Tak jak pierwszego razu, kiedy pojawił się tutaj, od progu uderzył go przyjemny
zapach kawy i cynamonu, zmieszany z lekką nutą świeżego ciasta. Ściągnął kurtkę
i usiadł przy jedynym wolnym stoliku, ustawionym w kącie sali; dokładnie tym
przy samym, przy którym siedział, będą tu po raz pierwszy. Uśmiechnął się do
siebie na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Pamiętał dosłownie wszystko; każde
wypowiedziane przez nią słowo, każdy gest, który wykonała i spojrzenie w jego
stronę. Już wtedy pomyślał, że jest idealna i wręcz stworzona dla niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzień dobry – usłyszał za sobą męski głos i
uniósł głowę, by spojrzeć na oblicze kelnera, którym był chłopak, wychodzący z
kawiarni kilka dni wcześniej z Lilką. Momentalnie zagotowało się w nim, a
mięśnie twarzy ściągnęły się. Był zazdrosny? Poniekąd. Jednak doskonale
wiedział, że właściwie nie ma ku temu prawa. Przecież właściwie nic ich nie
łączyło, ale jednak to ukłucie pojawiło się, chociaż nie powinno. – Co mogę
panu zaoferować? – zapytał uprzejmie, wpatrując się w oblicze siatkarza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Poproszę białą kawę – burknął Kosok, nie
siląc się nawet na odrobinę grzeczności. Był wściekły, a to, że mężczyzna
starał się być miły, jeszcze bardziej go rozjuszało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Może coś jeszcze? – chłopak zanotował coś
na małym bloczku, spoczywającym w jego dłoni. – Polecam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kawa wystarczy – przerwał Grzegorz
stanowczym tonem, a młodzieniec skinął jedynie głową, nie odpowiadając już ani
słowem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Kosok skarcił się w myślach; przecież ten
chłopak nie był mu niczego winien i nie powinien się na nim w żaden sposób
wyżywać. Skoro pracuje tutaj, to zapewne pomagał Lili sprzątać, a potem zamknąć
<i>Anielską.</i> Mikołaj jasno dał mu do
zrozumienia, że Lilka nie ma nikogo, a poza tym, ten młokos kompletnie do niej
nie pasował. Niby był wysoki i dobrze zbudowany, ale Grzesiek dałby sobie rękę
uciąć, że jest znacznie młodszy od Kaniewskiej. Miał może dwadzieścia lat i
pewnie jeszcze pstro w głowie. Nim Grzesiek obejrzał się, stał przed szklanka z
parującym, aromatycznym napojem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przepraszam pana – chłopak był lekko
zestresowany; można było poznać to, po trzęsących się dłoniach, w których
trzymał notes. Kosa uniósł jedną brew, zdziwiony zachowaniem bruneta. – Czy
można prosić pana o autograf? Wie pan, nie często kawiarnię mojej siostry
odwiedza jeden z najlepszych środkowych w Europie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie przesadzajmy – mruknął Grzegorz,
zostawiając podpis na kartoniku. – W zamian za autograf, mógłby mi pan
powiedzieć, czy może pracuje dzisiaj Lilka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To pan zna moją siostrę? – oczy Tomka
momentalnie zrobiły się wielkości pięciozłotówek. Jego siostra znała jednego z
tryumfatorów Ligi Światowej i nie zamierzała go nawet o tym poinformować? Jego,
kapitana szkolnej drużyny, a zarazem jednego z najbardziej zapalonych kibiców
siatkówki w tym kraju? W sumie fakt, że jedynym sportem, jaki uprawiała, było
poranne bieganie na autobus, w jakimś tam stopniu ją usprawiedliwiał, ale mimo
wszystko, jak można nie pochwalić się znajomością z Grzegorzem Kosokiem? –
Lilka pojechała po tą małą zarazę do przedszkola, dlatego ją zastępuję. Zaraz
powinna być z powrotem – spojrzał na tarczę zegarka, znajdującego się na jego
dłoni. – Tak w ogóle, Tomasz jestem – wyciągnął dłoń, którą siatkarz sekundę
później ścisną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Grzesiek – uśmiechnął się, oddychając
poniekąd z ulgą. Więc nie tylko pracowała tutaj, ale również była właścicielką
tego klimatycznego miejsca. Prawdę powiedziawszy, wyglądała na kogoś, kto
twardo stąpa po ziemi. A przy tym była tak niesamowicie urocza, że z każdą
sekundą utwierdzał się w przekonaniu, że jest najfantastyczniejszą osobą na
świecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Znowu się widzimy! – nie wiedzieć skąd,
wyrósł nagle przed nim ten mały osobnik, będący latoroślą dziewczyny, za którą
od kilku dni szalał. Musiał przyznać, że Młody był niesamowity; niezwykle
wygadany i rezolutny. Lilka wychowała go na naprawdę fantastycznego chłopca. Z
każdym kolejnym spotkaniem, ten malec coraz bardziej przypadał mu do gustu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć, Mikołaj – odparł, podając mu swoją
rękę, a Młody bez żadnej krępacji wgramolił się na kolana siatkarza, bo
wywołało u mężczyzny lekkie zdziwienie, zważywszy na to, że widzi go po raz
trzeci w życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ale to w tej chwili kompletnie się nie
liczyło. Uniósł głowę i ujrzał ją, stojącą tuż przy drzwiach i ściągającą z
siebie malinowy płaszcz. Zaróżowione policzki, smagane zimowym wiatrem,
sprawiały, że wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle, o ile jest to w ogóle
możliwe. Przeczesała wzrokiem salę i wtedy ich spojrzenia spotkały się po raz
pierwszy tego dnia. Mimo tego, że była odrobinę zdziwiona obecnością Grzegorza
w <i>Anielskiej</i>, automatycznie
uśmiechnęła się w jego stronie. Po porannym telefonie doktora Rynkiewicza, nic
nie było w stanie wyprowadzić jej z równowagi. Nawet Mikołaj, okupujący kolana
obcego mężczyzny. Zresztą przez te pięć lat ich wspólnego życia, zdążyła
przyzwyczaić się, że jej synek jest niezwykle otwarty, co niejednokrotnie
potrafiło wprowadzić ją w zakłopotanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Witaj – rzekła, podchodząc do stolika.
Miała na sobie kremowy T-shirt i czarne dżinsy, doskonale opinające jej
zaokrąglone biodra, na które tak zawsze narzekała, ale o tym przecież nie
wiedział. Jemu wydawały się idealne; jak każda część tego drobnego ciała, którą
co dnia chciał badać na nowo. Czasami zastanawiał się, dlaczego spotkał ją
dopiero teraz, ale z drugiej strony, warto było czekać na kogoś takiego. O ile
ona w ogóle odwzajemni jego zainteresowanie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć – odparł, gdy dotarło do niego, że to
właśnie on, jest osobą, do której owe słowo jest skierowane. – Miło się znowu
widzieć – kosokowe usta wygięły się w najładniejszy uśmiech, jaki mógłby tylko
z siebie wykrzesać. Uśmiechnął się w sposób, który zawsze działał na płeć
przeciwną, kiedy chciał ją niecnie wykorzystać. Jednak tym razem nie miał
takiego zamiaru; przede wszystkim chciał zrobić na niej dobre wrażenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> -Trollu, chodź – Tomek pociągnął Młodego za
rękę, a ten posłał mu zdumione spojrzenie, sekundę później załapując o co
właściwie chodzi jego wujkowi. – Dam ci ciastko. Mama niech porozmawia sobie
spokojnie z Grześkiem bez żadnych ciekawskich istot przy boku – nim zdążyli
obejrzeć się, dwóch panów Kaniewskich, zniknęło już na zapleczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Poniósł się z miejsca i odsunął stojące
obok krzesło, jak przystało na prawdziwego dżentelmena. Siadając na nie, podziękowałam
mu ciepłym uśmiechem, a na jego twarz wpłynął lekki rumieniec. Przeczuwałam, że
to spotkanie nie jest spotkaniem przypadkowym; że mężczyzna przyszedł tutaj w jakimś
celu, ale jeszcze nie wie jak powiedzieć się w jakim. A ja? Ja doskonale
bawiłam się, patrząc jak dwumetrowy mężczyzna kuli się w sobie pod każdym moim
spojrzeniem. Nie powiem; z jednej strony imponowało mi to, że TAKI mężczyzna
zwrócił na mnie uwagę. Na mnie, zwykłą dziewczynę, w dodatku samotnie
wychowującą chore dziecko. Większość facetów, którzy dowiadywali się, że ze mną
w pakiecie jest Mikołaj, zwiewali gdzie pieprz rośnie, ale on jakoś nie
wyglądał, jakby za moment miałby dać stąd nogę. Gdzieś za plecami usłyszałam
chichot Tomka i Mikołaja, ale postanowiłam go zignorować, obiecując sobie, że
jeszcze się z nimi rozprawię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ładny mamy dzisiaj dzień – zagadnął w
końcu, a ja posłałam mu zdziwione spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ładny? Jest chyba z minus siedemset. Na
szczęście nie pada już śnieg, bo rano niemalże przemokły mi buty –
powiedziałam, wpatrując się w kawiarnianą witrynę, marszcząc przy okazji nos.
Pogoda, mówiąc kolokwialnie, była pod psem. Topniejący śnieg przypominał teraz
brudną, szarą breję, a nie przyjemny puch, który był nieodłącznym dodatkiem do
świąt Bożego Narodzenia, które tak kochałam. Prawdę mówiąc, gdybym nie musiała
wychodzić do pracy i odprowadzać Mikołaja do szkoły, siedziałabym z nim teraz w
naszym mieszkaniu i piekła imbirowe ciasteczka, upajając się chwilą względnego
spokoju. – Ale tak, dzień jest ładny. Zważywszy na to, że zawsze może być
gorzej – posłałam mu nikły uśmiech, nie chcąc się dłużej nad nim pastwić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak… - odparł przeciągle nieco zmieszany i
utkwił wzrok w porcelanowej cukiernicy. Zaśmiałam się pod nosem, będąc pod
wrażeniem, że mogę działać tak na jakiegokolwiek faceta. Nigdy w życiu nie
pomyślałabym, że ktoś może zwrócić na mnie uwagę. Bo Grzegorz chyba zwrócił, a
tak przynajmniej mi się wydawało. Wyraźnie ucieszył się widząc mnie w drzwiach.
Szczerze mówiąc, ja też się ucieszyłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Może
masz ochotę na jakieś ciastko? Szarlotka jest naprawdę pyszna – uśmiechnęłam
się ciepło do Grzegorza, a on mrugnął nerwowo powiekami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie jadam słodyczy, a jeśli to robię, to
niezwykle rzadko. Ale dziękuję za propozycję – skinął lekko głową, a sekundę
później za plecami usłyszałam tupot mały stóp.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Mikołaj wgramolił się na moje kolana i
objął mnie mocno swymi wątłymi ramionkami. Poczułam ciepło rozchodzące się po
moim cieple, które bez wątpienia było oznaką miłości, jaką darzyłam tego malca.
Młody był wszystkim, co miałam w życiu i nie żałowałam ani jednej chwili, którą
spędziłam na walce o jego zdrowie. Teraz, gdy przeszczep był tak blisko, nic
nie było w stanie zepsuć mi humoru. Już myślałam, że nie doczekam się
wiadomości o tym, że znajdzie się dawca szpiku dla mojego maleństwa, ale w
końcu nadszedł dzień, który będzie można zaznaczyć na czerwono w moim
kalendarzu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - A co wy tak randkujecie? – Mikołaj
wyszczerzył się, a ja szturchnęłam go lekko. – No co? – spojrzał na mnie z
wyrzutem. – Nie wiecie, że podczas trzeciej randki, osiem trzecich par idzie ze
sobą do łóżka?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Mikołaj! Opanuj się, bo odetnę ci internet
i dostaniesz szlaban na komputer do trzydziestego roku życia – szepnęłam mu
ostrzegawczo do ucha. – Poza tym, my nie jesteśmy na randce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale mogli byście w końcu pójść – spojrzał na
Grzegorza i poruszał znacząco brwiami.
On chyba za wszelką cenę chciał mnie z kimś zeswatać, nie zważając nawet
na to, że siedzę obok i może nie mam na to ochoty. Chociaż miałam, ale tak
właściwie żaden z nich nie musiał o tym wiedzieć. Ot, taka kobieca logika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak właściwie, to… - Kosok podrapał się po
głowie. – Co robisz jutro wieczorem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_____________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 115%;"><span style="font-size: x-small;">Kryzys egzystencjalny zażegnany. Chyba.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Jakieś <a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank"><i>pytania</i></a>?</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 18px;"><b>Szukam kogoś, kto zna się na szablonach; chodzi mi o takie bardziej profesjonalne grafiki, z cieniami, ładnym tłem.<br />Macie może namiar?</b></span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">Z góry dziękuję za odpowiedź. </span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;">39091085 - kontakt .</span></span></div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-83690322743277017162013-05-09T08:40:00.002-07:002013-05-09T08:40:26.486-07:009. Chociaż raz w życiu nie okaż się sukinsynem.<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=2r4tp6mkT48" target="_blank">♪♫♪</a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> W <i>Anielskiej
</i>pojawiłam się kilkanaście minut po ósmej i jakże wielkie było moje
zdziwienie, gdy okazało się, że tym razem nie byłam pierwsza. Ściągnęłam z
siebie swój malinowy płaszcz i zawiesiłam go na stojaku, znajdującym się w
kącie głównej sali. Sekundę później z zaplecza wyłoniła się Juśka, przebrana
już w swój fartuszek. Nie licząc dni, kiedy to byłam z Mikołajem na badaniach i
naprawdę nie mogłam pojawić się w kawiarni, nie zdarzyło się, aby moja
przyjaciółka była przede mną w pracy. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek
znajdujący się nad barkiem, aby upewnić się, która jest godzina i utwierdziłam
się w tym, że dochodzi dopiero kwadrans po ósmej. Justyna Skolmowska przez te
niemalże dwadzieścia cztery lata swojej egzystencji twierdziła, że dla niej
dzień zaczyna się po godzinie dziesiątej, a praca od dziewiątej była karą za
grzechy popełnione w poprzednim życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Cześć, kochana – podeszła do mnie i
przyjacielsko musnęła mój policzek. Była niesamowicie szczęśliwa; coraz bardziej
utwierdzałam się, że randki z tym całym Zibi dobrze na nią wpływają, bo przez
ten krótki okres zmieniła się wręcz nie do poznania. – Miałam wczoraj
zadzwonić, żeby zapytać jak poszły badania, ale pomyślałam, że oboje jesteście
padnięci i jedyne, o czym marzycie, to kąpiel i łóżko. Wiadomo już coś? –
położyła dłoń na moim ramieniu, a ja wzięłam głęboki oddech, jednocześnie
czując, że moje oczy zachodzą łzami. – Widzę, że coś jest nie tak, Lila. Nie
zapominaj, że znam cię jak nikt inny, nie licząc oczywiście Mikołajka. Bądź ze
mną szczera; jest źle?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Skinęłam bardzo powoli głową i wtedy
rozkleiłam się na dobre. Justyna przygarnęła mnie do siebie i przytuliła bardzo
mocno, a ja łkałam cicho w jej ramionach, czując schodzące ze mnie powietrze.
To była jedna z takich chwil, kiedy mogłam pokazać, że jest mi naprawdę ciężko;
chwila, kiedy bez żadnej krępacji mogłam sobie popłakać. Będąc w domu i patrząc
na moje dziecko, nie mogłam pozwolić sobie chociażby na odrobinę słabości. Mikołaj
nie powinien myśleć o tym, jak dużo czasu mu zostało, tylko cieszyć się każdą
darowaną mu chwilą. Miał zaledwie pięć lat i jego jedynym zmartwieniem powinno
być to, czy mama pozwoli mu pograć dłużej na komputerze albo czy wujek pójdzie
pokopać z nim piłkę przed blokiem. Nie powinien myśleć o chorobie i tym, do
czego w konsekwencji prowadziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Co teraz będzie? – zapytała, odsuwając się
ode mnie. Przez zamglone oczy widziałam, że wpatruje się we mnie badawczo. Ona
również przeżywała chorobę Młodego, zresztą było tak z każdym, kto znał mojego
synka i wiedział, jaka jest jego historia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie wiem. Nie mam pojęcia – wzruszyłam
ramionami i wyminęłam ją, a następnie udałam się do łazienki, by poprawić
makijaż. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie
powinnam przecież straszyć klientów rozmazanym do brody make-upem. Spojrzałam w
lustro i pomyślałam, że właśnie w takich chwilach, dziękuje się Bogu za
wodoodporny tusz do rzęs. Poprawiłam jedynie eyelinerem kreskę na górnej
powiece i przypudrowałam lekko nos, który sekundę wcześniej wysmarkałam. Gdy
wyglądałam przyzwoicie, wróciłam do sali, w której pojawili się już pierwsi
klienci, pracujący w biurze architektonicznym tuż nad naszą kawiarenką.
Dokładnie wiedziałam, czego będą potrzebować, jednak uprzejmie zapytałam, czym
mogę służyć? Pół minuty później nalewałam już do papierowych, termicznych
kubków latte i czarną kawę. Z wystudiowanym uśmiechem podziękowałam im za
drobny napiwek, a następnie odprowadziłam ich wzrokiem do drzwi, życząc miłego
dnia. Potem wzięłam się za krojenie ciasta i układanie go na szklanych
podstawkach, znajdujących się za witryną. Wszystko robiłam automatycznie, znajdując
się myślami przy moim synku, który przebywał teraz w przedszkolu i bawił się z
kolegami, zapewne czując, co w tej chwili przeżywam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Byłam pewna, że rano wyczuł, iż coś może być
nie tak, jak powinno, ale nic nie mówił, zapewne nie chcąc mnie dodatkowo
martwić. Mikołaj zawsze miał zdolność do odgadywania tego, o czym w danej
chwili myślę i momentami było to moim utrapieniem. Znał mnie jak nikt inny;
była między nami taka tajemna więź, której nikt z zewnątrz nie był w stanie
doświadczyć. To było coś znacznie więcej niż uczucie matki i dziecka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Lilka, idź do domu – Juśka stanęła przede
mną i chwyciła mnie za dłoń. – Tutaj z ciebie i tak dzisiaj nie będzie żadnego
pożytku. Zajmę się wszystkim sama – gdy pokręciłam przecząco głową,
przyjaciółka jeszcze mocniej ścisnęła moją rękę. – Przestań się zadręczać,
proszę cię. Myślisz, że Mikołaj patrząc na ciebie, nie domyśli się, że coś jest
nie tak, jak być powinno? Przecież on jest bardzo mądry, dużo mądrzejszy od
ciebie i ode mnie razem wziętych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - W domu będzie jeszcze gorzej, tutaj
przynajmniej czymś się zajmę – mruknęłam, ścierając okruchy ze stołu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Jak chcesz, ale moim zdaniem powinnaś
odpocząć – naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu, znajdującego się
gdzieś w czeluściach mojej ogromnej torebki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Rozmówca musiał chyba być naprawdę kimś
cierpliwym, bo aparat dzwonił i dzwonił, zanim w końcu dogrzebałam się do
niego. Był gdzieś między kalendarzem a portfelem, zakopany pod okularami przeciwsłonecznymi
i kluczami od mieszkania. Tomek miał rację mówiąc, że powinien mi uwiązać go na
szyi; wtedy nie byłoby problemu z odnalezieniem tego niesfornego Samsunga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Słucham? – mruknęłam, nie patrząc nawet,
kto się do mnie dobija. Ktoś po drugiej stronie i tak pewnie zdążył
zniecierpliwić się podczas moich poszukiwań.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Pani Lilianna Kaniewska? – znałam skądś ten
głos, ale w żaden sposób nie mogłam sobie przypomnieć, kto jest jego
właścicielem? Mruknęłam jedynie coś na potwierdzenie, że to o mnie chodzi i
wyczekiwałam dalszych informacji. – Dzień dobry. Z tej strony doktor Jakub
Rynkiewicz, lekarz prowadzący pani syna, Mikołaja. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam, ale ta wiadomość nie cierpiała zwłoki i pomyślałem, że powinna
pani dowiedzieć się najszybciej, jak to jest możliwe. Czy ma pani chwilkę na
rozmowę? Obiecuję, że nie zajmę pani dużo czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tak – odparłam drżącym głosem, czując zimny
pot, zalewający moje ciało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Przed kilkoma minutami otrzymałem wiadomość
z Rejestru Dawców Szpiku i dzwonię, by poinformować panią, że prawdopodobnie
znalazł się dawca dla Mikołaja. Potrzebna jest jeszcze tylko jego zgoda i
komplet badań, więc proszę na razie wstrzymać się informowaniem Mikołaja o
przeszczepie. Gdy będę miał potwierdzenie od dawcy, na pewno do pani zadzwonię.
Tymczasem proszę trzymać mocno kciuki, żeby się udało…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Oszukujesz! – Nowakowski rzucił w
przyjaciela kapciem, zdenerwowany kolejnym przegranym w PESa meczem i oderwał
kawałek pizzy, który następnie włożył sobie do ust i pochłonął niemalże w
całości. Miał świadomość, że opychanie się czymś tak paskudnym jak pizza i to o
godzinie dziesiątej rano, nie wyjdzie mu na zdrowie, ale nie mógł przecież
zostawić przyjaciela w potrzebie i gdy ten napisał mu esemesa, czy reflektuje
na partyjkę w PESa, przybył najszybciej jak mógł, przywożąc ze sobą placek,
pachnący bazylią i pomidorami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Po prostu ty nie umiesz grać, Piotrusiu. Na
jakieś korki się zapisz, czy coś – Grzegorz uśmiechnął się ironicznie i
rozłożył się wygodnie na kanapie, znajdującej się w centralnym puncie jego
wszechstronnego salonu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zaprosił do siebie Piotrka z nadzieją, że
chociaż na chwilę zajmie się czymś innym, aniżeli myśleniem o Lilce i ich
ostatnim spotkaniu. Od wczorajszego dnia, nic innego nie krążyło po
kruczoczarnej głowie Grzegorza, oprócz tej głupiej myśli, ze poczuł coś, czego
nie powinien. Co ona miała w sobie, że kompletnie stracił dla niej głowę i nie
mógł skupić się na niczym innym niż przywoływaniu w głowie jej oblicza?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nawet dzisiaj na porannym treningu, zamiast
blokować, myślał Bóg wie, o czym i nawet trener to zauważył, bo pogonił go z
boiska i kazał wrócić dopiero wtedy, gdy w końcu przypomni sobie, po co
właściwie przyszedł na Podpromie? To całe zauroczenie kompletnie zżerało mu
mózg i zamiast zająć się czymś pożytecznym, jak na przykład blokowaniem ataków
Zbyszka, myślał o delikatności dłoni Lilki albo o kolorze jej oczu. Zaczął się
nawet łapać na tym, że w każdej
napotkanej dziewczynie, widział Liliannę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Znowu o niej myślisz – Piter zaświergotał
mu do ucha i ledwo uchylił się przed tym, jak Grzesiek się na niego zamachnął.
– No co?! Przecież widać z kilometra, że ci się podoba, nie wiem, dlaczego w
ogóle robisz z tego taki problem? Przecież wiesz, gdzie pracuje. Zamiast iść i
zaprosić ją chociażby do kina, ty wolisz truć mi dupę i zachowywać się, co
najmniej dziwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Tee, <i>Wujek
Dobra Rada</i>, od kiedy z ciebie taki specjalista od spraw sercowych, co?
Tylko powiedz mi, dlaczego nie masz żadnej panny? – zrzucił Grzesiek, odrobinę
uszczypliwym tonem, na co Nowakowski momentalnie przewrócił oczyma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To, że nie mam aktualnie dziewczyny, nie
świadczy o tym, że nie wiem, jak się je zdobywa – mruknął Piotr i otworzył
puszkę z napojem energetyzującym. Tego akurat Kosok nie powinien mówić;
przecież dokładnie wiedział, że jego ostatnia dziewczyna, Magda, poszła z innym
w <i>tango</i>, dokładnie tydzień po tym,
jak Piotr zaproponował jej żeby razem zamieszkali. Ale takie jest życie i nikt
nie miał na to wpływu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Na szczęście niezręczną ciszę, która
zapanowała między przyjaciółmi, przerwał dźwięk telefonu Grzegorza. Kosok
niechętnie podniósł się z kanapy i poczłapał do kuchni, bo właśnie tam
znajdował się jego aparat telefoniczny. Spojrzał na dotykowy wyświetlacz i
zdziwił się, widząc obcy numer, który od kilku chwil dobijał się do niego.
Przesunął palcem po prostokącie z napisem <i>Odbierz
</i>i przyłożył słuchawkę do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kosok, słucham?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Dzień dobry, nazywam się Inga Wolańska,
jestem pracownicą rzeszowskiego oddziału Rejestru Dawców Szpiku, czy poddawał
się pan badaniom, dotyczącym możliwości bycia przez pana dawcą szpiku kostnego?
– pytanie zadane przez kobietę po prostu ścięło go z nóg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Zgadza się – odparł i podrapał się po
głowie, zastanawiając się, w jakim w ogóle celu do niego dzwonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Chciałam poinformować pana, że pański szpik
został zaakceptowany i może być pan dawcą – radości w głosie kobiety nie dałoby
opisać się prostymi słowami. – I to nie trzeba było szukać daleko biorcy
szpiku, gdyż jest on pacjentem rzeszowskiego oddziału onkologicznego, więc
przeszczep będzie można wykonać szybciej niż zwykle. Pański bliźniak
genetyczny, to pięcioletni chłopiec, chorujący na białaczkę od dwóch lat. Kiedy
może pan wykonać komplet badań?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Wie pani, to już nieaktualne. Niedługo
wyjeżdżam z kraju i niestety nie będę w stanie wykonać badań. Mam nadzieję, ze
znajdziecie kogoś na moje miejsce – słowa wydobywały się z jego ust, jak pociski
z karabinu maszynowego. Wyłączył aparat i rzucił go bezceremonialnie na blat
kuchennego stołu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Poczuł się, jakby ktoś przyłożył mu
patelnią w tył głowy. Kompletnie nie wiedział, jak to jest możliwe, że on może
być dawcą? Jak to jest możliwe, że on może komuś pomóc? Wrócił do pokoju z
kamiennym wyrazem twarzy. Znowu był tym samym niedostępnym dla wszystkich
Grzegorzem Kosokiem. Grzegorzem Kosokiem, nie czułym na cierpienie innych i
mających wszystko, mówiąc kolokwialnie, w dupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Kto dzwonił? – Piotrek uniósł głowę i
spojrzał w ciemne oczy przyjaciela. Wyglądał inaczej niż zwykle; mięśnie twarzy
były lekko ściągnięte, jakby coś wyprowadziło Kosoka z równowagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Z Rejestru Dawców Szpiku – ponownie usiadł
na kanapie i chwycił za leżący na stoliku dżojstik. – Podobno znalazł się mój
bliźniak genetyczny i to tutaj, w Rzeszowie. To jakiś pięcioletni chłopiec, od
kilku lat chorujący na białaczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - To świetnie, kiedy idziesz na badania?
Musisz mieć przecież komplet – zauważył środkowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Nie wiem, czy w ogóle pójdę – odparł,
wpatrując się tępo w plazmowy telewizor, powieszony na jasnej ścianie,
oklejonej wzorzystą tapetą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ale jak to? – Piotrek zamrugał zdziwiony
oczyma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Co mnie to w ogóle obchodzi? Poszedłem tam
tylko ze względu, że rejestrowała się cała drużyna i nie wypadało mi się
wyłamywać – odparł Grzesiek, wstając z miejsca i ruszył kilka kroków do przodu,
tym samym znajdując się teraz przy dużym oknie. Miał mętlik w głowie; po co
miał w ogóle pomagać obcej osobie? Co go to obchodziło? Jemu nikt nigdy nie
pomógł. Zawsze do wszystkiego musiał dojść sam. Wiedział, że po tym wiele osób
będzie uważało go za skończonego dupka, ale jakoś nie bardzo się tym przejął.
Jak zwykle zresztą. Grzegorz Kosok, pan i władca świata. Skończony drań,
pozbawiony serca i wszelkich ludzkich odruchów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> - Ciebie nic, ale tego chłopca, któremu
mógłbyś uratować życie, bardzo – Nowakowski podążył za przyjacielem i położył
mu dłoń na ramieniu. – Przemyśl to, Kosa i chociaż raz w życiu nie okaż się
sukinsynem – po chwili słyszał już tylko dźwięk kroków Piotrka i trzaśnięcie
zamka.<o:p></o:p></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">____________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;">Zawieszać czy nie zawieszać?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: x-small; line-height: 115%;"><a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank">Pytania?</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">39091085 - kontakt . </span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2168297940146405904.post-29920420705627387232013-04-29T05:05:00.001-07:002013-04-29T05:46:12.592-07:008. Mało nie walnąłem w kalendarz.<div style="text-align: right;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=9bxc9hbwkkw" target="_blank"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">♪♫♪</span></a></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Także ten, no… Grzegorz jestem – otrząsnąwszy się z pierwszego szoku,
niezwykle ślamazarnym jak na niego tempem, wyciągnął ku niej swoją dużą, miękką
rękę, którą sekundę później ścisnęła. Chwila, w której ich dłonie spotkały się
po raz pierwszy, wywołała w Kosoku niesamowity dreszcz podniecenia, którego w
żaden sposób nie mógł ukryć. Ba!, nawet nie starał się tego zrobić, więc
wszyscy obecni mogli zobaczyć jak mężczyzna automatycznie sztywnieje,
rozpływając się pod delikatnością dłoni Kaniewskiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przymknął na moment oczy i wtedy po raz
pierwszy przez głowę przemknęła mu ta szatańska myśl, że mógłby związać się na
stałe z kimś takim, jak ta brunetka, mimo tego, że kompletnie jej nie znał; nie
wiedział, kim tak naprawdę jest, jakie ma upodobania, a przede wszystkim czy
ona była w ogóle zainteresowana jego osobą? Przecież uderzając do niej, mógł
zrobić z siebie kompletnego idiotę, a tego jego męska duma by chyba nie
wytrzymała, ale mimo wszystko chciał spróbować. Chciał spróbować jak to jest
może być normalnie, bez żadnych spin i zbędnych patologii. Poczuł, że chce się
ustatkować i zmienić swoje życie tak by, w końcu światło zastąpiło ciemność.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Bez wątpienia Lilianna miała w sobie
coś, czego brakowało innym kobietom, które przewinęły się przez życie
Grzegorza; była jednocześnie piękna, mądra i zaradna. Przecież łączyła
wychowane tego małego brzdąca z pracą w kawiarni, pewnie przy tym prowadziła
dom i miała milion innych obowiązków na głowie. Poza tym miała w sobie coś, co
sprawiało, że Kosok zaczynał myśleć o niej, jako o swojej potencjalnej
partnerce. Stało się to, czego najbardziej się obawiał i przed czym przez te
wszystkie lata tak umiejętnie się bronił; zakochał się. Beznadziejnie zakochał
się od pierwszego wejrzenia, jak w tych wszystkich głupich romansach, którymi
gardził przez całe życie. Bo jak można wytłumaczyć to, że ciągle o niej myśli,
wszędzie widzi jej twarz i wspomina głos? W końcu musiał to przed sobą przyznać
i przestać się bronić przed tym okropnym uczuciem, które spadło na niego jak
grom z jasnego nieba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Lilka – wykrztusiła, dopiero wtedy, gdy Mikołaj kopnął ją w lekko
kostkę. Wciąż była w wielkim szoku, jednocześnie wyklinając w duchu los za to,
że ciągle stawia tego mężczyznę na jej drodze. W ciągu kilku dni, zdarzyło się
to po raz kolejny. Czy to właśnie jest to pieprzone przeznaczenie?, krzyczała w
myślach. Ale z drugiej strony, przecież ucieszyła się, że ponownie spotkali
się. Przecież jeszcze kilka minut wcześniej, sama szukała go wśród znajdujących
się w świetlicy wielkoludów. – Bardzo miło było mi was poznać, ale niestety
musimy już wracać do domu. Mikołaj, pożegnaj się z panami – zwróciła się do
synka, który zrobił dość niezadowoloną minę, ale wolał nie wdawać się w
dyskusję z matką, wiedząc, że i tak jest na spalonej pozycji, po swoim ostatnim
występku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Do widzenia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy – po męsku
ścisnął dłonie każdego z nich i posłał mi jeden ze swoich najładniejszych
uśmiechów; ten, od którego Lilce zazwyczaj miękło serce i zgadzała się na pizzę
z podwójnym serem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To cześć, Mikołaj! Bądź zdrów – Nowakowski zmierzwił po przyjacielsku
jego grzywkę, uśmiechając się w ten specyficzny dla siebie sposób. Naprawdę
polubił tego malca; taka rezolutność i inteligencja jest wręcz niespotykana u
pięciolatków, dlatego jeszcze bardziej młody Kaniewski przypadł mu do gustu. Z
tym dzieckiem można było przez problemów prowadzić sensowną rozmowę, czego
czasami nie mógł powiedzieć o swoich przyjaciołach. – Pamiętaj, co mi
obiecałeś, a jeśli nie spełnisz tej obietnicy, znajdę cię!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Do widzenia – wypowiedział cicho Grzegorz, wpatrując się nieśmiało w
jej twarz, jakby w niej miał znaleźć wszelkie mądrości tego świata. Sekundę
później uśmiechnął się lekko, z pewną dozą zawstydzenia, które było przecież
dla niego czymś tak dziwnym, jak śnieg w sierpniu. W dalszym ciągu onieśmielała
go i myślał w jaki sposób mógłby tego uniknąć i w końcu otworzyć się przed
brunetką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Skinęła jeszcze raz głową na pożegnanie i
ciągnąć za sobą syna, ruszyła w stronę drzwi, nawet na sekundę nie obracając
się, żeby nie przyszło jej do głowy, aby się wrócić. Obaj odprowadzili ją
wzrokiem, a gdy zniknęła za szklanymi wrotami świetlicy, automatycznie
spojrzeli po sobie. Grzegorz dokładnie znał spojrzenie, jakim obdarzył go
Nowakowski. Tyle, że tym razem nie miał racji, bo to nie fizyczność Lilki, a na
pewno nie w tak wielkim stopniu jak u innych kobiet, pociągała Kosoka. On chciał
ją po prostu poznać; przede wszystkim w aspekcie duchowym. Już nawet przestała
przeszkadzać mu obecność tego małego trolla, który wszędzie za nią latał.
Pomyślał, że jeśli trzeba, to i nawet jego mógłby zaakceptować. Oczywiście, tak
nagle nie stałby się dla niego ojcem, bo przecież jak można wychowywać dziecko
obcego faceta? Ale na pewno by spróbował. Przecież nic by nie stracił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Fajna jest – powiedział Piotrek, przeczesując palcami włosy. – I ten
mały też jest świetny. Niezwykle mądry; przegadaliśmy chyba z pół godziny, a
jemu buzia się nie zamykała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Wiem, że fajna – wzruszył lekko ramionami, konsekwentnie omijając ten
fragment o dziecku. No, ale jeśli to ma być droga do poderwania Lilki, spróbuje
nawet zakumplować się z tym małym. Co mu szkodzi? – Zaraz… A co on ci właściwie
obiecał? – zmarszczył brwi, wpatrując się w kumpla wyczekująco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Sorry, ale to sprawa między Mikim a mną, więc wybacz stary –
wyszczerzył się Piter, krzyżując ramiona na piersiach. Uwielbiał czasami
dręczyć swojego przyjaciela; to była taka mała pokuta, za to, co Pit musiał
czasami z nim przechodzić, a poza tym, Kosok przecież nie musiał wiedzieć, że
Nowakowski wręczył mu dwie wejściówki na piątkowy mecz z Politechniką
Warszawską.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Kosa obruszył się trochę, będąc zazdrosny
o to, że jego najlepszy kumpel ma przed nim tajemnice, ale widząc jego minę,
Piotrek poklepał go po przyjacielsku, mrucząc krótko <i>bilety na Polibudę</i>. Nie
miał pojęcia, jak jego najlepszy kumpel może być zazdrosny o pięcioletnie
dziecko? Zapewne chodziło tylko i wyłącznie o tą dziewczynę, dlatego Kosa tak
reagował na tego bogu ducha winnego dzieciaka, który już i tak wystarczająco
dużo przeszedł. Opowiadał Piterowi, co tak właściwie sprowadza go na rzeszowski
oddział onkologiczny, ale akurat tą informację Cichy Pit wolał zachować dla
siebie. A skoro Grzegorz o to nie pytał, nie zamierzał mu nic na ten temat
mówić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Was też tak kurewsko bolało? – nie wiadomo skąd, pojawił się przy nich
Bartman, przytrzymując zgięcie łokcia wacikiem. Obaj skinęli głową, a atakujący
usiadł na stoliku i napił się wody, będącej w kubeczku, stojącym na małym
stoliku. – Ja pierdzielę, jakąś hemofobię mam czy coś. Mało nie walnąłem w
kalendarz, jak zobaczyłem tą igłę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Co Igłę?! – momentalnie przy nich pojawił się Ignaczak, wyczekując już
jakiejś sensacji, związanej z jego niezwykle skromną osobą. – Ale gała,
słyszeliście, że Grzyb zemdlał? A taki pewny siebie był…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Otworzyłam cichutko drzwi pokoju synka i
na chwilę przystanęłam w progu, by po prostu popatrzeć jak śpi i posłuchać jego
rytmicznego oddechu, który co jakiś czas przerywało lekkie pochrapywanie. Był
totalnie padnięty po dzisiejszych badaniach, więc nic w tym dziwnego, że zasnął
nawet bez bajki i próby wyżebrania chociażby minuty na komputerze. Podeszłam
najciszej jak się dało i utuliłam go dokładnie kołderką, na której poszwie
widniały postaci z jego lubionej bajki – Auta. Poczułam łzy, które jak dwa
słone strumienie, spływały teraz po moich policzkach. Był taki mały, a tak
bardzo cierpiał, zamiast cieszyć się z dzieciństwa, żyć pełnią życia i robić
to, co robi większość pięciolatków. On musiał natomiast chodzić na te cholerne
badania, czekać na przeszczep, a teraz także modlić się o cud…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Kocham cię najbardziej na świecie, syneczku - wyszeptałam, dławiąc się
rzewnymi łzami. - Jesteś moim największym szczęściem i nawet nie chcę myśleć o
tym, że mogę cię stracić...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Moją uwagę o syna, odwrócił łomot w
korytarzu, świadczący o tym, że mój brat wrócił w końcu do domu. Złożyłam lekki
pocałunek na jego czółku, a następnie najciszej jak mogłam, wyszłam z pokoju
synka, zamykając za sobą drewniane drzwi i przyłożyłam palec wskazujący do ust,
dając tym samym do zrozumienia, żeby zachowywał się cicho. Tomasz skinął
jedynie głową i ściągnął swoje sportowe obuwie, ustawiając je równiutko pod
ścianą, a następnie wygramolił się z grubej puchowej kurtki. W powietrzu było
czuć woń piwa, ale dzisiaj postanowiłam nie zwracać mu za to uwagi. Teraz
miałam ważniejsze problemy na głowie, niż pijańskie wyskoki mojego młodszego
brata.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Cześć, jak tam badania? – zapytał dość cicho, całując mnie w policzek.
Zawsze tak robił, witając się ze mną, co było zresztą niezwykle miłe i nawet,
gdy byłam na niego cholernie zła za niewyniesione śmieci albo bałagan
pozostawiony rano w łazience, za każdym razem mnie to rozczulało i Tomek bardzo
dobrze o tym wiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Mimo tego, że był ode mnie młodszy o
cztery lata, już dawno przerósł mnie i to żeby tylko o głowę. Musiałam
przyznać, że wyrósł na niezwykle przystojnego mężczyznę, który miał powodzenie
u kobiet i, niestety, niecnie to wykorzystywał; zdarzało się, że nie wracał do
domu na noc, usilnie wpierając mi kolejnego dnia, że spał u kolegi i uczyli się
do kolokwium, a to, że męczy go kac jak stąd do wieczności i na szyi ma pełno malinek,
było kompletnie przypadkowe. Ale dla mnie i tak był moim młodszym, kochanym
braciszkiem, któremu naprawdę dużo zawdzięczałam i którego podziwiałam, za to,
że postawił się najbardziej apodyktycznej osobie, jaką znam. Myślałam, że
ulegnie ojcu i pójdzie do szkoły wojskowej; on jednak wybrał życie daleko od
rodziców, siedemset kilometrów od domu, ze mną w Rzeszowie, rozwścieczając przy
tym ojca. Wiem również, że nie ma z nimi kontaktu, a pieniądze, które
przesyłają mu na życie, leżą nie ruszone na jego koncie, a on zamiast korzystać
z nich, woli pracować dorywczo na stacji benzynowej i w mojej kawiarni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Opowiem ci przy kolacji - mruknęłam, ciągnąc go za rękę do naszej
wszechstronnej (akurat!) kuchni. Brat zasiadł przy małym stoliku w kącie
pomieszczenia, a ja postawiłam przed nim talerz kanapek i kubek z ciepłą
herbatą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To mi się podoba! – wyszczerzył się, sięgając po kanapkę z serem i
szynką. – Ale widzę, że coś cię gryzie. Powiedz mi; coś nie tak z Mikołajem? –
spoważniał, wpatrując się we mnie swoimi piwnymi oczyma. Były znacznie
ciemniejsze od moich, ale z pewnością nie tak intensywne, jak oczy Mikołaja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jest źle – nie mogłam go oszukiwać, dlatego powiedziałam wprost, jaka
jest sytuacja. Nie potrafiłabym czegokolwiek przed nim zataić; Tomkowi za to,
co dla nas robił, należała się prawda. – Przeszczep jest niezbędny, tego nie da
się ukryć, a dawcy jak nie było, tak nie ma. Mikołaj jest coraz słabszy; jego
organizm nadal walczy, ale jeszcze trochę i zacznie przegrywać. Na kolejną
chemioterapię się nie zgodzę, bo to może go zabić – łzy strumieniami spływały
po moich policzkach, rozmazując perfekcyjny makijaż aż do brody, brudząc przy
tym moją pudrową bluzkę. Tomek wstał z miejsca i pognał w stronę uchylonego
okna, aby nie mogła zobaczyć, w jakim jest stanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Płakał. Mój brat po prostu płakał.
Silny na pozór mężczyzna, łamacz kobiecych serc, po prostu nie wytrzymał.
Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego szerokich pleców. Automatycznie
odwrócił się i przyciągnął mnie do siebie. Cały czas dziękowałam Bogu, że był
przy mnie i mnie wspierał. Gdyby nie on i Juśka, nie miałabym siły walczyć. Ale
musiałam; dla siebie i przede wszystkim dla Mikołajka. Walka o jego życie była
dla mnie priorytetem i zrobiłabym wszystko, żeby nadszedł kiedyś taki dzień, w
którym mogłabym wziąć go na kolana i powiedzieć, że jest kompletnie zdrowy i
już nic mu nie zagraża.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Poproszę ojca, może on będzie mógł coś wskórać? Ma przecież wszędzie
znajomości i przede wszystkim ma pieniądze – brat uniósł mój podbródek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie – pokręciłam przecząco głową, odsuwając się od niego na krok. –
Nie chcieli go. Nie chcieli mnie, bo ja wybrałam jego. Zresztą wiedzą, że jest
chory i żadne z niech przez te wszystkie lata nawet do mnie nie zadzwoniło,
żeby zapytać się czy mam chociażby na leki albo mleko? Ja nie mam rodziców…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Spokojnie, nie denerwuj się. Chciałem tylko… - machnął dłonią. – A
zresztą nie ważne, co chciałem. Najważniejszy jest teraz Mikołaj i tylko o nim
musimy myśleć.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<u1:p></u1:p><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">_______________________</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Może i przewidywalne te ,,nasze opowiadania", najważniejsze, żeby ich czytanie sprawiało przyjemność. Tyle ode mnie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Zapraszam na<a href="http://brygada-aa.blogspot.com/" target="_blank"><i> Brygadę AA</i></a>, pojawił się tam dwudziesty drugi rozdział.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">Jeśli ktoś ma jakieś pytania, zapraszam<a href="http://ask.fm/aggowatworczosc" target="_blank"> tutaj</a>.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: x-small;">39091085 - kontakt .</span></div>
</div>
Agghttp://www.blogger.com/profile/12332888482826530122noreply@blogger.com10