,,Nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie miłość. Nic na
siłę, nie wolno o niej za dużo myśleć, bo właśnie wtedy nie przychodzi. Ale w
końcu przyjdzie i będzie jasne, że warto było czekać…"
Mikołaj Konieczny, Listy do M.
Prolog
Niejednokrotnie pytano mnie, czy dwudziestoczteroletnia samotna matka,
może być szczęśliwa? Za każdym razem bez wahania odpowiadałam, że tak. Moje
największe szczęście miało aktualnie pięć lat, dwa stałe zęby, trzy
chemioterapie za sobą i czekoladowe oczy, które były najpiękniejsze na świecie.
Oczy, które były jedyną cechą odziedziczoną po jego ojcu, którego nazwiska nie
znałam do dnia dzisiejszego. Ale zacznę wszystko od początku, bo przecież każda
historia ma jakiś początek…
Mikołaj
był owocem jednej, wakacyjnej nocy, podczas szalonego weekendu, spędzonego z
moją najlepszą przyjaciółką w Katowicach. Dokładnie pamiętam jak musiałyśmy
nagimnastykować się, żebym mogła wejść do klubu na podrobionym dowodzie.
Pamiętam nie do końca przekonaną minę bramkarza, gdy próbowałam mu wmówić, że
ja i Juśka naprawdę mam po osiemnaście lat i w ogóle nie rozumiemy, dlaczego
mężczyzna posądza nas o oszustwo? Co prawda, brakowało mi zaledwie kilku
tygodni, a Juśka urodziny miała już dawno za sobą, jednak wiedząc, że jeszcze
nie stuknęłam mi ta cudowna liczba, oznaczająca pełnoletność, z pewnością
mogłabym pocałować klamkę. W końcu mężczyzna ze zrezygnowaniem machnął ręką,
stawiając na naszych dłoniach pieczątki, informujące o tym, że przeszłyśmy
selekcję.
Pamiętam zadymione
wnętrze lokalu i kawałek lecący właśnie w ogromnych głośnikach, przywieszonych
pod sufitem. Jak zwykle ruszyłyśmy prosto do baru, by tam wypić po kilka
drinków na odwagę. Na trzeźwo nie byłabym w stanie ruszyć w parkiet; dopiero po
kilku głębszych, budziła się we mnie taka królowa dancefloru, że Taniec z
gwiazdami się chowa. Czym, jak czym, ale mocną głową to akurat mogłam się
pochwalić; alkohol pochłaniałam wręcz jak gąbka. Dlatego, gdy Juśka zaczynała
drugiego drinka, ja kończyłam już czwartego i dla rozpoznania terenu
rozejrzałam się po lokalu.
Od razu
moją uwagę przyciągnął jeden z chłopaków, na oko niewiele starszy ode mnie.
Siedział z drugiej strony baru, z miną raczej znudzoną, a w dłoniach dzierżył
szklankę whisky z lodem, jeżdżąc długim palcem po jej brzegu. Był przystojny,
cholernie przystojny. Z daleka widziałam duże, czekoladowe oczy, okolone
gęstymi, długimi rzęsami, które jednym spojrzeniem potrafiły zahipnotyzować.
Ideał? Raczej tak. Widać było, że sporo ma za uszami, a ja strasznie lubiłam
niegrzecznych chłopców.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, odrzuciłam do tyłu czarne loki i
ruszyłam pewnym krokiem w stronę chłopaka, bujając przy tym tyłkiem na wszelkie
możliwe strony. Oczywiście żeby się nie narzucić, stanęłam obok niego i niby
przypadkiem trąciłam go ramieniem, próbując dostać się do baru, a gdy uniósł
wzrok, posłałam mu udawane skruszone spojrzenie. Jego usta wykrzywiły się w
lekkim uśmiechu; pewnie czuł już pod skórą, jak się to dzisiaj skończy, a ja
zasiadłam na miejscu obok, uprzednio zamawiając wódkę ze Spritem, co chwilę
spoglądając na niego zalotnie spod mocno wytuszowanych rzęs.
- Mam na
imię Grzesiek – rzucił i zamoczył usta w rudej cieczy, którą miał w szklanym
naczyniu. – Na ogół w ogóle nie piję alkoholu, ale dzisiaj poczułem silną
potrzebę najebania się – dodał i spojrzał mi głęboko w oczy, a ja z każdym
momentem coraz bardziej ulegałam ich czarowi.
- Chcesz o
tym porozmawiać? – zapytałam, uwodzicielsko przegryzając dolną wargę,
potraktowaną wcześniej czerwoną szminką.
I tak,
zamiast rozmawiać, wylądowaliśmy w moim hotelowym pokoju, zaliczając po drodze
sklep monopolowy, w celu zakupienia butelki wódki, którą pochłonęliśmy w
zastraszająco szybkim tempie. Prawie w tak szybkim, jak gubiliśmy ubrania w drodze
do łóżka, w którym spędziłam najbardziej upojną noc w moim życiu…
Następnego poranka, gdy obudziłam się z wielkim bólem głowy i moralnym
kacem, dłonią próbowałam odnaleźć, leżącego obok chłopaka. Gdy natrafiłam
jedynie na puste miejsce, usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że Grześka już nie
było w pokoju, w którym panował istny sajgon. Za to kilka tygodni później, po powrocie
do domu, dowiedziałam się, że mając ledwie skończone osiemnaście lat i będąc w
klasie maturalnej, zostanę matką. Ale mimo wszystko, patrząc teraz na mojego
synka, za żadne skarby nie cofnęłabym czasu…
__________
Wróciłam. Po zarzekaniu się, że po
zakończeniu Bez Ciebie znikam już
więcej niczego nie napiszę i robię sobie bardzo długą przerwę, usiadłam pewnego
bożonarodzeniowego wieczoru z kawałkiem piernika i kubkiem aromatycznej gorącej
czekolady przed komputerem i napisałam kilka zdań, jednakże moment później
usunęłam je, bo wydawały mi się tak niedorzeczne jak wszystkie moje historie.
Następnego dnia ponownie zasiadłam przy laptopie, w głowie odtworzyłam to, co
napisałam dzień wcześniej i odrobinę ulepszyłam. Tak więc powstało kilka
rozdziałów Anielskiej.
Historia
będzie inna niż wszystkie, które dotychczas wyszły spod mojego pióra, a raczej
klawiatury, jednakże będzie tak samo zagmatwana jak reszta, to mogę powiedzieć
od razu. Jeśli zostaniecie ze mną na dłużej, mogę Wam obiecać, że
niejednokrotnie będziecie pokładać się ze śmiech, jak i w Waszych oczach
pojawią się łzy wzruszenia.
Jeśli
chcecie być powiadamiani, proszę o pozostawienie namiaru na siebie w rubryce
kontakt.
Zapraszam więc do Anielskiej,
miejsca szczególnego.
39091085
– kontakt .
witamy ponownie! cieszę się, że wróciłaś i pamiętałaś o mnie :) ciekawie się zapowiada, czekam na rozdziały! :))
OdpowiedzUsuńanula
wujek Kokos i serduszka w oczach *_*
OdpowiedzUsuńZocha kocha mocnomocnomocno!
OdpowiedzUsuńOj tęskniłam za Tobą Aguś :) Już mi się podoba, a co dopiero, jak pójdziemy bardziej w las. :D Trafiłaś w samo serducho i bardzo dobrze o tym wiesz! :D Czekam na kolejne rozdziały i proszę o informowanie ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się niezwykle ciekawie, i bardzo się cieszę, że jest coś nowego :) Bardzo uwielbiam Twoje opowiadania, a Kuba Jankiewicz skradł moje serce w " Listach do M." i jest to strzał w dziesiątkę, że pojawił się tutaj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Superr:) Cieszę się ,że jest już dziecko.Dzieci w twoich opowiadaniach skradały mi serce ,wydaje mi się ,że teraz też tak będzie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :*
Cieszę się że wróciłaś :D . Czytałam twoje poprzednie opowiadania i były niesamowite :). Na pewno będę wpadać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nan.
Bardzo się cieszę, że znowu jesteś :) ostatnio, w ramach odstresowania przed egzaminem, czytałam BCZ i myślałam, że naprawdę mogłabyś coś jeszcze napisać :)
OdpowiedzUsuńinteresujący początek, niecierpliwie czekam na więcej :)
p,
G
Już czekam na to, co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna :D.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Cieszę się, że wróciłaś. Zaczyna się bardzo ciekawie, myślę, że dalej będzie równie interesująco. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/
Cieszę się,że do nas wróciłaś;) Super,ze pojawił się Grzesiek i kolejne dziecko(wciąż pamiętam Twojego Adasia z BCZ :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:*
Super że wróciłaaaaaaś :)
OdpowiedzUsuńKOlejne dziecko = SUPERRRRRR :) Adaaaaaś ♥
Kocham twoje historie , wiesz ?
Nie moge się doczeeekać ♥
Cieszę się z powrotu :) Będę tutaj stałym gościem, a tak przy okazji co ile będę dodawane rozdziały, co tydzień? ;)
OdpowiedzUsuńJestem niezaprzeczalni i nieodwołalnie powyższym rozdziałem zachwycone :) Cudowne :D Czekam na kolejny :***
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się z Twojego powrotu :D Będę stałym bywalcem, bo opowiadanie zapowiada się rewelacyjnie i jestem nim zachwycona ;)Jeśli Mikołaj będzie chociaż w połowie tak rewelacyjny jak Adaś, w co nie wątpię, już go kocham :) Dodatkowo Grzegorz... Nic dodać nic ująć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
Wiesz co? Zakochałam się w Twoim stylu pisania. :) Mogłabym czytać i czytać...:) Co prawda nie dotarłam jeszcze na "bez Ciebie znikam", ale wiedz, że adres bloga znajduje się na liście oczekujących na przeczytanie w trybie szybkim! :)
OdpowiedzUsuńhistoria Lilki i Grześka zapowiada się naprawdę świetnie! I właśnie zabieram się za czytanie następnych rozdziałów! :)
pozdrawiam
Patex :*