piątek, 1 lutego 2013

Prolog


,,Nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie miłość. Nic na siłę, nie wolno o niej za dużo myśleć, bo właśnie wtedy nie przychodzi. Ale w końcu przyjdzie i będzie jasne, że warto było czekać…"
Mikołaj Konieczny, Listy do M.


Prolog

    Niejednokrotnie pytano mnie, czy dwudziestoczteroletnia samotna matka, może być szczęśliwa? Za każdym razem bez wahania odpowiadałam, że tak. Moje największe szczęście miało aktualnie pięć lat, dwa stałe zęby, trzy chemioterapie za sobą i czekoladowe oczy, które były najpiękniejsze na świecie. Oczy, które były jedyną cechą odziedziczoną po jego ojcu, którego nazwiska nie znałam do dnia dzisiejszego. Ale zacznę wszystko od początku, bo przecież każda historia ma jakiś początek…
    Mikołaj był owocem jednej, wakacyjnej nocy, podczas szalonego weekendu, spędzonego z moją najlepszą przyjaciółką w Katowicach. Dokładnie pamiętam jak musiałyśmy nagimnastykować się, żebym mogła wejść do klubu na podrobionym dowodzie. Pamiętam nie do końca przekonaną minę bramkarza, gdy próbowałam mu wmówić, że ja i Juśka naprawdę mam po osiemnaście lat i w ogóle nie rozumiemy, dlaczego mężczyzna posądza nas o oszustwo? Co prawda, brakowało mi zaledwie kilku tygodni, a Juśka urodziny miała już dawno za sobą, jednak wiedząc, że jeszcze nie stuknęłam mi ta cudowna liczba, oznaczająca pełnoletność, z pewnością mogłabym pocałować klamkę. W końcu mężczyzna ze zrezygnowaniem machnął ręką, stawiając na naszych dłoniach pieczątki, informujące o tym, że przeszłyśmy selekcję.
     Pamiętam zadymione wnętrze lokalu i kawałek lecący właśnie w ogromnych głośnikach, przywieszonych pod sufitem. Jak zwykle ruszyłyśmy prosto do baru, by tam wypić po kilka drinków na odwagę. Na trzeźwo nie byłabym w stanie ruszyć w parkiet; dopiero po kilku głębszych, budziła się we mnie taka królowa dancefloru, że Taniec z gwiazdami się chowa. Czym, jak czym, ale mocną głową to akurat mogłam się pochwalić; alkohol pochłaniałam wręcz jak gąbka. Dlatego, gdy Juśka zaczynała drugiego drinka, ja kończyłam już czwartego i dla rozpoznania terenu rozejrzałam się po lokalu.
     Od razu moją uwagę przyciągnął jeden z chłopaków, na oko niewiele starszy ode mnie. Siedział z drugiej strony baru, z miną raczej znudzoną, a w dłoniach dzierżył szklankę whisky z lodem, jeżdżąc długim palcem po jej brzegu. Był przystojny, cholernie przystojny. Z daleka widziałam duże, czekoladowe oczy, okolone gęstymi, długimi rzęsami, które jednym spojrzeniem potrafiły zahipnotyzować. Ideał? Raczej tak. Widać było, że sporo ma za uszami, a ja strasznie lubiłam niegrzecznych chłopców.
      Uśmiechnęłam się sama do siebie, odrzuciłam do tyłu czarne loki i ruszyłam pewnym krokiem w stronę chłopaka, bujając przy tym tyłkiem na wszelkie możliwe strony. Oczywiście żeby się nie narzucić, stanęłam obok niego i niby przypadkiem trąciłam go ramieniem, próbując dostać się do baru, a gdy uniósł wzrok, posłałam mu udawane skruszone spojrzenie. Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu; pewnie czuł już pod skórą, jak się to dzisiaj skończy, a ja zasiadłam na miejscu obok, uprzednio zamawiając wódkę ze Spritem, co chwilę spoglądając na niego zalotnie spod mocno wytuszowanych rzęs.
  - Mam na imię Grzesiek – rzucił i zamoczył usta w rudej cieczy, którą miał w szklanym naczyniu. – Na ogół w ogóle nie piję alkoholu, ale dzisiaj poczułem silną potrzebę najebania się – dodał i spojrzał mi głęboko w oczy, a ja z każdym momentem coraz bardziej ulegałam ich czarowi.
  - Chcesz o tym porozmawiać? – zapytałam, uwodzicielsko przegryzając dolną wargę, potraktowaną wcześniej czerwoną szminką.
     I tak, zamiast rozmawiać, wylądowaliśmy w moim hotelowym pokoju, zaliczając po drodze sklep monopolowy, w celu zakupienia butelki wódki, którą pochłonęliśmy w zastraszająco szybkim tempie. Prawie w tak szybkim, jak gubiliśmy ubrania w drodze do łóżka, w którym spędziłam najbardziej upojną noc w moim życiu…
       Następnego poranka, gdy obudziłam się z wielkim bólem głowy i moralnym kacem, dłonią próbowałam odnaleźć, leżącego obok chłopaka. Gdy natrafiłam jedynie na puste miejsce, usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że Grześka już nie było w pokoju, w którym panował istny sajgon. Za to kilka tygodni później, po powrocie do domu, dowiedziałam się, że mając ledwie skończone osiemnaście lat i będąc w klasie maturalnej, zostanę matką. Ale mimo wszystko, patrząc teraz na mojego synka, za żadne skarby nie cofnęłabym czasu…


__________



     Wróciłam. Po zarzekaniu się, że po zakończeniu Bez Ciebie znikam już więcej niczego nie napiszę i robię sobie bardzo długą przerwę, usiadłam pewnego bożonarodzeniowego wieczoru z kawałkiem piernika i kubkiem aromatycznej gorącej czekolady przed komputerem i napisałam kilka zdań, jednakże moment później usunęłam je, bo wydawały mi się tak niedorzeczne jak wszystkie moje historie. Następnego dnia ponownie zasiadłam przy laptopie, w głowie odtworzyłam to, co napisałam dzień wcześniej i odrobinę ulepszyłam. Tak więc powstało kilka rozdziałów Anielskiej.
     Historia będzie inna niż wszystkie, które dotychczas wyszły spod mojego pióra, a raczej klawiatury, jednakże będzie tak samo zagmatwana jak reszta, to mogę powiedzieć od razu. Jeśli zostaniecie ze mną na dłużej, mogę Wam obiecać, że niejednokrotnie będziecie pokładać się ze śmiech, jak i w Waszych oczach pojawią się łzy wzruszenia.
       Jeśli chcecie być powiadamiani, proszę o pozostawienie namiaru na siebie w rubryce kontakt.
       Zapraszam więc do Anielskiej, miejsca szczególnego.

39091085 – kontakt .

17 komentarzy:

  1. witamy ponownie! cieszę się, że wróciłaś i pamiętałaś o mnie :) ciekawie się zapowiada, czekam na rozdziały! :))
    anula

    OdpowiedzUsuń
  2. wujek Kokos i serduszka w oczach *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zocha kocha mocnomocnomocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tęskniłam za Tobą Aguś :) Już mi się podoba, a co dopiero, jak pójdziemy bardziej w las. :D Trafiłaś w samo serducho i bardzo dobrze o tym wiesz! :D Czekam na kolejne rozdziały i proszę o informowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się niezwykle ciekawie, i bardzo się cieszę, że jest coś nowego :) Bardzo uwielbiam Twoje opowiadania, a Kuba Jankiewicz skradł moje serce w " Listach do M." i jest to strzał w dziesiątkę, że pojawił się tutaj :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Superr:) Cieszę się ,że jest już dziecko.Dzieci w twoich opowiadaniach skradały mi serce ,wydaje mi się ,że teraz też tak będzie :)
    Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się że wróciłaś :D . Czytałam twoje poprzednie opowiadania i były niesamowite :). Na pewno będę wpadać.
    Pozdrawiam :)
    Nan.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę, że znowu jesteś :) ostatnio, w ramach odstresowania przed egzaminem, czytałam BCZ i myślałam, że naprawdę mogłabyś coś jeszcze napisać :)
    interesujący początek, niecierpliwie czekam na więcej :)
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  9. Już czekam na to, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie się zaczyna :D.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że wróciłaś. Zaczyna się bardzo ciekawie, myślę, że dalej będzie równie interesująco. :D
    Zapraszam do mnie: http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się,że do nas wróciłaś;) Super,ze pojawił się Grzesiek i kolejne dziecko(wciąż pamiętam Twojego Adasia z BCZ :)

    Czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Super że wróciłaaaaaaś :)
    KOlejne dziecko = SUPERRRRRR :) Adaaaaaś ♥
    Kocham twoje historie , wiesz ?
    Nie moge się doczeeekać ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się z powrotu :) Będę tutaj stałym gościem, a tak przy okazji co ile będę dodawane rozdziały, co tydzień? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem niezaprzeczalni i nieodwołalnie powyższym rozdziałem zachwycone :) Cudowne :D Czekam na kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  16. Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się z Twojego powrotu :D Będę stałym bywalcem, bo opowiadanie zapowiada się rewelacyjnie i jestem nim zachwycona ;)Jeśli Mikołaj będzie chociaż w połowie tak rewelacyjny jak Adaś, w co nie wątpię, już go kocham :) Dodatkowo Grzegorz... Nic dodać nic ująć ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz co? Zakochałam się w Twoim stylu pisania. :) Mogłabym czytać i czytać...:) Co prawda nie dotarłam jeszcze na "bez Ciebie znikam", ale wiedz, że adres bloga znajduje się na liście oczekujących na przeczytanie w trybie szybkim! :)
    historia Lilki i Grześka zapowiada się naprawdę świetnie! I właśnie zabieram się za czytanie następnych rozdziałów! :)

    pozdrawiam
    Patex :*

    OdpowiedzUsuń