Wrócił do pustego mieszkania i nie
zapalając nawet światła oraz nie ściągając zimowego odzienia, usiadł w salonie
i wbił wzrok w odsunięte okno, za którym już zmierzchało. Po rozmowie z Lilą,
był totalnie rozbity i musiał ułożyć sobie to wszystko w głowie. Chodziło o
Mikołaja, był tego pewien. Zachował się jak skończony kretyn, tego był pewien
jeszcze bardziej. Nie powinien był odbierać komukolwiek szansy na normalne
życie, tym bardziej jeśli w grę wchodziło życie pięcioletniego dziecka.
W
jego głowie panował chaos; ostatnio jego życie, które jak mu się wydawało, było
idealne, zaczęło tak diametralnie zmieniać się. Nie był już tym samym
Grzegorzem Kosokiem, którym był jeszcze miesiąc temu. Nie był tym pozbawionym
ludzkich uczuć dupkiem dla którego liczyła się jedynie dobra zabawa i każdego
wieczoru nowa panienka przy boku. A teraz? Jedyne o czym marzył, to wieczór
spędzony w mieszkaniu Lilki, przy dobrej kolacji, naburmuszonym po przegranej
Mikołaju i czystym sumieniu. O spokoju i stabilizacji, której zaczynał
zazdrościć chociażby Ignaczakowi. O domu pełnym miłości, czyli takim, którego
on nigdy nie zaznał.
Z kieszeni puchowej kurtki wyciągnął
swojego bajeranckiego smartfona i wybrał numer jedynego człowieka, którym
mógłby mu teraz pomóc. Przesuną palcem po rzędzie liczb, rozpoczynający tym
samym połączenie. Mężczyzna do którego próbował dodzwonić się, odebrał po
zaledwie jednym sygnale.
- Trenerze, ja wiem, że jutro gramy z
Politechniką i miałem wyjść w pierwszej ,,szóstce”, a niestety, nie będę mógł
zagrać w tym meczu – rzekł spokojnym głosem, nie czekając nawet na to, aż
Andrzej powie chociażby Halo?.
- Chyba sobie ze mnie kpisz, Kosok – Andrzej
Kowal, na ogół człowiek niezwykle spokojny i zrównoważony, teraz wręcz kipiał
złością. Zawsze starał się zrozumieć Kosę; machał ręką, gdy ten spóźniał się na
trening albo grał na kacu, ale na jeden z ważniejszych meczów w sezonie nie
może sobie tak po prostu nie przyjść! Oznaczałoby to totalny brak szacunku dla
niego, kolegów z drużyny, a przede wszystkim kibiców. – Niby co jest ważniejsze
od meczu? – zapytał zgryźliwym tonem, niecierpliwie czekając na odpowiedź
siatkarza.
Przez myśl przeszło mu, że za chwilę
zostanie uraczony jedną grzegorzowych
bajeczek, w których to ciocia albo wujek spod Szczecina, jest na łożu śmierci i
Kosok niezwłocznie musi się tam udać. Już nie raz się tak zdarzało, a potem
wychodziło, że zamiast odwiedzać śmiertelnie chorego członka rodziny, Grzesiek
w najlepsze bawił się w jakimś nadmorskim kurorcie w towarzystwie biuściastej
blondynki.
- Pewien mały chłopiec, któremu mój szpik
może uratować życie – powiedział w końcu. – To ktoś dla mnie bardzo ważny i
niezwłocznie potrzebuje mojej pomocy – jego głos brzmiał niewyobrażalnie słabo.
W żadnym stopniu nie przypominał tego zdecydowanego tonu, który trener słyszał
niemalże każdego dnia.
- Skoro tak… - zamyślił się na chwilę. – Nie
chcę cię jutro widzieć na Podpromiu i mam nadzieję, że uratujesz życie temu
dzieciakowi. Oczywiście daj znać, jak poszły badania. Trzymaj się, Grzesiu.
W spisie połączeń, znalazł numer kobiety,
która kontaktowała się z nim przed kilkoma dniami i wpatrywał się tępo w rząd
liczb. Od tego telefonu zależało naprawdę wiele; nie tylko jego czyste
sumienie, ale przede wszystkim życie Mikołaja. Ten mały chłopiec wzbudzał w nim
nieznane dotąd uczucie; coś jakby ojcowską miłość. Być może wiązało się to z
tym, że był szaleńczo zakochany w jego matce, a ten maluch stanowił z nią dwu-pak,
ale ten malec nie był dla niego żadnym ciężarem.
Wziął głęboki oddech i przesunął palcem po
rzędzie cyfr, a następnie przystawił słuchawkę do ucha.
- Inga Wolańska, rzeszowski oddział Rejestru
Dawców Szpiku, słucham?
- Grzegorz Kosok – przełknął głośno ślinę. –
Zdecydowałem się. Kiedy mogę przyjść na badania?
- Mamo, znowu płakałaś!
Odrobinę oskarżycielski głos Mikołaja,
powitał mnie w progu naszego mieszkania. Zdjęłam malinowy płaszcz i
nieśmiertelne Martensy, a następnie przyciągnęłam to drobne ciałko do swojego
brzucha. Miki zawsze się tam ze mną witał i nie stanowiło to różnicy, czy
widzieliśmy się zaledwie kilka godzin, kiedy on był w szkole czy kilka dni,
kiedy nie mogłam wchodzić do jego szpitalnej sali, bo każda bakteria mogła być
dla niego morderczą. Zawsze tam samo wtulał twarz w mój sweter i wciągał jego
zapach, stając przy tym na podbiciach moich stóp, by być chociażby odrobinę
wyższym, choć jak na pięciolatka i tak górował nad swoimi rówieśnikami.
- Nie płakałam – ucięłam, kucając przed moim
dzielnym synkiem. – To od mrozu; wiesz, że zawsze na wietrze szczypią mnie oczy.
Co dzisiaj robiliście z Tomkiem? – chciałam odwrócić jego uwagę i na szczęście
mi się to udało.
Mikołaj trajkotał jak najęty, opowiadając mi o
tym, że przez pół dnia oglądali kreskówki, a potem powtórkę meczu siatkarskiego
w telewizji, w którym grał Grzesiek i, obecnie największy idol Młodego, Piotrek
Nowakowski, którego poznaliśmy w szpitalu. Potem strasznie cieszył się, że
jutro pójdzie z Tomkiem na mecz, kompletnie zapominając o tym, ze jest
przeziębiony i pod żadnym pozorem nie zgodzę się na to. Ale nie miałam serca
psuć mu radości z planowania jutrzejszego dnia, kiedy to miał spotkać się z
Kosokiem i Piotrkiem.
Weszłam do pokoju Tomka i zauważyłam, że
brat siedzi z nosem w książkach. No tak, mówił coś o zbliżającym się kolokwium,
z którego ocena będzie miała duże znaczenie podczas wystawiania ocen na
semestr. Uniósł głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Przymknęłam
drzwi od jego pokoju, sprawdzając najpierw, czy Mikołaj aby przypadkiem nie
zabunkrował się gdzieś w korytarzu, licząc na to, że coś podsłucha i usiadłam
na zaścielonym łóżku brata. Tomek od razu wyczuł, że coś jest nie tak, bo
odłożył stos notatek na bok.
- Dzwonił Rynkiewicz – powiedziałam cichutko.
– Przeszczepu nie będzie. Ten mężczyzna nie może być dawcą, więc poszukiwania
trzeba wznowić – łzy napłynęły mi do oczu, a Tomek objął mnie ramieniem i
pocałował w czoło. Wtuliłam się w jego ciało, zanosząc się od łez.
- Cicho, Lilciak. Co będzie, jak Mikołaj tu
wpadnie? – szepnął, gładząc mnie po włosach. Skinęłam głową i otarłam słone
kropelki wierzchem dłoni. – Przecież wiesz, że to huragan, a nie dzieciak. Lepiej
żeby nie widział cię zalaną łzami – z kieszeni wyciągnął paczkę chusteczek higienicznych
i wytarł mi mokre od łez policzki. – No już, nie maż się! Wiesz co mi dzisiaj
powiedział? – gdy pokręciłam głową, brat uśmiechnął się lekko. – Stwierdził, że
musi w końcu porozmawiać po męsku z Grzegorzem, bo zamiast wziąć się za ciebie,
robi jakieś podchody. A właśnie, jak udała się randka z
Panem Siatkarzem? Zadzwonił chociaż?
- Wpadł dzisiaj na chwilę do Anielskiej – powiedziałam, wzruszając
lekko ramionami. – Powiedziałam mu o chorobie Mikołaja. Wyglądał jakby ktoś
przyłożył mu patelnią w tył głowy i ulotnił się kilka minut później,
stwierdzając, że musi coś załatwić. Więc pewnie już po znajomości… - miałam
świadomość, że żaden normalny facet nie chce wiązać się z kobietą, której
dziecko nosi ze sobą brzemię, jakim jest choroba. Kosok spanikował i miał do
tego pełne prawo.
- Przykro mi – powiedział Tomek, kładąc dłoń
na moim ramieniu. – Jak się nie odezwie, to okaże się skończonym dupkiem. Pamiętaj,
że ty i Miki zasługujecie na kogoś naprawdę dobrego. Kogoś, kto da wam poczucie
bezpieczeństwa i ogrom miłości.
- Jesteś chyba moim ulubionym bratem, wiesz? –
uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on teatralnie wzruszył ramionami.
- Bo jedynym, Lili, bo jedynym – podniósł się
i na palcach powędrował w stronę drzwi, wcześniej wskazując mi gestem, żebym
zachowała ciszę. Otworzył drzwi, w których stał Mikołaj wyraźnie przysłuchując
się naszej rozmowie. – I co, Sherolcku? Musisz zmienić swoje metody, bo twoje
sapanie słychać nawet przez drzwi – przerzucił go sobie przez ramię i ignorując
jego wołania, pogalopował dzikim pędem do łazienki.
______________________
Oczywiście, że jest mi przykro z braku powołania dla Igły na ME,
ale przecież nic nie trwa wiecznie.
Trzech Skrzatów, sialala! <3
39091085 - kontakt .
O mój Boże! Grzesiu zmądrzał!
OdpowiedzUsuńW samą porę, można rzec.
Kosok! Mistrzu ty mój! Wreszcie zmądrzałeś. Cieszę się, że się zgodził aby być dawcą szpiku. Tylko teraz, żeby Lilka sobie nie pomyślała, że Grzesiek też ją zostawi jak inni. Ciekawe czy dowie się, że to właśnie on będzie dawcą. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńGrześ robi wielkie postępy :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że badania wyjdą dobrze, muszą wyjść! :)
(Reprezentacja bez Igły - masakra :()
p
G
No, szkoda, szkoda. To tak jakby umarł duch drużyny. ;<
UsuńAle Igła sam ma świadomość tego, że aktualny sezon diametralnie różni się od chociażby zeszłorocznego. Na szczęście jest Zator, a ja, jako Skrzat, strasznie cieszę się z tego, że zobaczymy Go w pierwszym składzie! ;-)
Jej, aż mi się łzy w oczach zakręciły. Nie wiem czemu,ale żal mi Grześka,bo czuję, że teraz przed nim ciężkie chwile... Lilka nie powinna w niego wątpić jednak,mimo,iż wyszedł z kawiarni po tej rozmowie. Przecież to o niczym nie musi świadczyć,a jaka jest prawda,wie tylko Kosok. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem,ale na prawdę trener Rzeszowa zachował się jak prawdziwy facet. Myślę, że nie jeden,by się nie zgodził,chcąc zatrzymać jednego z czołowych siatkarzy w swojej drużynie... Mikołaj jest taki nieświadomy niczego,ale myślę, że to dobrze. Czasem lepiej jest nie znać prawdy :)
OdpowiedzUsuńPiosenka jak zawsze idealnie dobrana <3
Myślę, że po występie Zatorskiego w LŚ (oczywiście mówię tylko o początkowych meczach, tych w Bułgarii nie widziałam ) decyzja trenera nie mogła być inna. Poza tym,to wkurza mnie to nagłe zainteresowanie Wlazłym, na prawdę powinni zostawić go w spokoju. Powiedział już swoje,a teraz robią zamieszanie,i po co?
Pozdrawiam :*
Dokładnie. Jednak chciałabym zobaczyć jeszcze Szampona z orzełkiem na piersi. ;<
UsuńW końcu Grzesiu, w końcu zmądrzałeś i pokazałeś, że jesteś prawdziwym facetem! Mam teraz nadzieję, że wszystko wyjaśnisz Lilce, bo ona na to zasługuje.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że na ten szpik nie będzie za późno, bo biada ci wtedy Kosok, oj biada.
buźki ;*
Zakręcona ;)
ojejku, to się troszeczkę pomieszało.
OdpowiedzUsuńchwała Grześkowi, że zrozumiał i zadzwonił do Rejestru w sprawie badań. ale skoro nie będzie go na meczu, na którym miał być Mikołaj. to jeśli Lilka się o tym dowie, to może sobie pomyśleć, że jej unika. :(
a Lilka... ach, szkoda mi jej. te zmiany Kosoka, o których nie wie, bardzo źle na nią działają.
a Mikołaj taki "podsłuchiwacz" heh. tylko lupy mu brakuje. :)
a Tomek to najlepszy brat na świecie.
kurczę, znowu zajefajna piosenka.
ps. chyba mi się GG psuje, odezwij się do mnie w wolnej chwili;w sprawie znieczulenia, zrobiłam szablon z Wroną. chciałabym ci go wysłać :)
Oby Grześ okazał się twardzielem i umiał przyznać się do wszystkiego przed kobiet, bo jakby nie patrzeć od Ingi może dowiedzieć się co i jak.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Grzesiek zdecydowałby się na ten przeszczep, gdyby Lila mu nie powiedziała o Mikim.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Kosa zacznie traktować poważnie życie a nie jak zabawę. Zastanawia mnie jeszcze co powie Lilka jak się dowie, że to szpik Grześka. Szczerze to chyba się domyślam co będzie w dalszej części. Ale to dopiero zobaczymy..
Co do ME. Jest mi smuto, że nie zobaczę Igły na boisku. Mam nadzieje że powód jego braku jest naprawdę konkretny. Teraz trzeba czekać co powie Anastasi i jak do tego ustosunkowuje się Ignaczak. Pozdrawiam, Adaaś ;)
Uf, ulga, bo Grześ zmądrzał i zadzwonił do rejestru. Tylko nie będzie go na meczu, więc Lilka może pomyśleć, że Kosa jej unika :/
OdpowiedzUsuńBrawo Grzesiu. Na szczęście :)
OdpowiedzUsuńPiątka z plusem dla Grześka za odwagę! W końcu się przemógł i zdecydował na badania, a to już duży plus. :) Chociaż w sumie kto wie, czy zachowałby się tak samo, gdyby nie wiedział, że to chodzi o Mikiego... Oby teraz wszystkie badanka wyszły dobrze i już niedługo tak wyczekiwana operacja ratująca życie.:)
OdpowiedzUsuńLiluś, Grzesek się odezwie, ja to wiem,:) Głowa do góry wszystko będzie dobrze.:)
pozdrawiam serdecznie
Patex :*
A ja wiem co będzie dalej (dorwałam się do Aggowego laptopa) i Wam nie powiem! ;P
OdpowiedzUsuńJak ten Tomek fajny; taki inny niż nasi bracia, niestety;<
Buziaki z Twojego mieszkania, Aguś;-*
Twój brat jest chociaż przystojny, a nie jak mój! ;C
UsuńW końcu Grzes zachował się jak na prawdziwego faceta przystało!
OdpowiedzUsuńW końcu Grzesiek poszedł po rozum do głowy, oby nie było wtedy za późno drogi Grzesiu. Wierzę jednak, że jeszcze nie wszystko stracone i Kosok będzie mógł oddać swój szpik Mikołajowi:)
OdpowiedzUsuń