czwartek, 19 września 2013

20. Obiecuję ci, że zawsze będę przy tobie.


      Ten dzień od samego poranka nie mogłam zaliczyć do udanych; zaspaliśmy, Tomek niemalże zalał całą łazienkę, Mikołaj poparzył język herbatą, a ja stłukłam pół tuzina ręcznie malowanych talerzyków, które Juśka przywiozła ze słonecznej Italii. Wczorajsza rozmowa z Kosokiem wciąż znajdowała się gdzieś w kącie mojej głowy i prawdę mówiąc, uniemożliwiała normalne funkcjonowanie. Wciąż zastanawiałam się, czy Grzegorz, który poczuł w sobie instynkt tacierzyński, nie wywinie mi żadnego numeru i przed przeszczepem nie powie Mikołajowi prawdy? A przecież ja, jako matka, nie mogłam na to jakkolwiek pozwolić. Dla niego najważniejszy był teraz spokój i jego ,,ojciec” powinien to respektować, jeśli choć trochę mu na nim zależy.
       Juśka załatwiała właśnie nową cukiernię, dlatego w Anielskiej do południa miałam być samiutka. Na szczęście było jeszcze przed porą lunchu, w której to przeżywamy największe oblężenie, więc oprócz dwójki nastolatków, którzy jak przypadkiem podsłuchałam, urwali się z matematyki, kawiarnia świeciła pustką. Gdzieś w kącie mój ukochany Corey Gray cicho wyśpiewywał swoje interpretacje najnowszych hitów, a zapach cynamonu i pomarańczy przyjemnie łaskotał moje nozdrza. Filiżanka gęstej czekolady z odrobiną bitej śmietany, uśmiechała się do mnie zachęcająco, więc umoczyłam w niej usta, czując cudowne ciepło, rozchodzące się po moim ciele. Wiem, że moje biodra nie będą mi za to wdzięczne, ale mam większe problemy niż pochłaniane właśnie kalorie, a filiżanka tego niebiańskiego napoju, działała jak balsam na moją duszę.
       Drzwi wejściowe otworzyły się, wpuszczając do środka tym samym podmuch zimna. Podniosłam głowę, by przywitać nowego gościa i gdy ujrzałam jak Piotrek zawzięcie otrzepuje włosy z białego puchu, mina odrobinę mi zrzedła. Zaróżowione policzki Nowakowskiego świadczyły o tym, że temperatura na dworze jest naprawdę niska; tegoroczna zima była naprawdę sroga i nic nie zapowiadało, że odpuści w najbliższym czasie, dlatego stale uzupełniałam swoją apteczkę, jeśli chodzi o wszystkie preparaty, które mogłyby pomóc w zwiększeniu odporności na wszelkie wirusy. Westchnęłam cicho wiedząc, że Piotrek sam nie wpadł na to, by mnie odwiedzić w pracy i w duchu przeklęłam osobę, która zapewne go tutaj przysłała.
  - Cześć Lila – Nowakowski uśmiechnął się w ten specyficzny dla siebie sposób. Co prawda, wyglądał jakby miał kaca stąd do Berlina, ale starał się to ukryć. – Daj mi kawy. Mocnej kawy – posłał mi jeszcze jeden blady uśmiech i usiadł przy barze. Bingo!, musiał, a raczej musieli, wczoraj nieźle zabalować. No naprawdę, ten Kosok to nie ma ani krzty przyzwoitości!
      Doskonale wiedziałam, po co tutaj przylazł; przecież byli z Grzegorzem najlepszymi przyjaciółmi i, jak kiedyś mi powiedział, byli niemalże jak rodzeni bracia. Westchnęłam cicho i włączyłam ekspres, podstawiając pod dozownik dużą, porcelanową filiżankę. Za chwilę pewnie usłyszę, że nie powinnam bronić Grześkowi kontaktów z synem, bo robiąc to okażę się wyrodną matką. Szkoda tylko, że nikt w tej sytuacji nie pomyśli o mnie; o tym jak ja czuję się, wiedząc, że facet, który skradł moje serce zaledwie parę tygodni temu, kilka lat wstecz skrzywdził mnie na wskroś. Ale nie, Lilki nie da się zranić, Lilka da sobie radę…
      Ekspres zapiszczał, a ja postawiłam przed Piotrem filiżankę z parującym, aromatycznym napojem. Szybko chwycił ją i z błogością pociągnął kilka łyków, nie korzystając nawet z podanego mu cukru w kostkach. Uśmiechnęłam się na moment, obserwując jak blondyn powoli wraca do życia i nałożyłam na talerzyk kawałek jabłecznika z cynamonem, który wyglądał naprawdę przyzwoicie.
  - Na koszt firmy – puściłam mu oczko, a on nabił sobie kawałek ciasta na widelczyk. – No mów, wiem, po co tutaj przylazłeś, a raczej kto cię przysłał.
  - Mylisz się, moja droga – na jego twarz wpłynął krzywy uśmiech. – Nie przyszedłem tu, by usprawiedliwiać Grześka. Ba!, jestem nawet takiego samego zdania, jak ty. Uważam, że Mikołaj powinien dowiedzieć się tego dopiero po przeszczepie. Chciałem raczej dowiedzieć się, jak ty się czujesz? Przecież przeżyłaś spory szok…
  - Nie jest łatwo… - powiedziałam w końcu, odrobinę zszokowana. Myślałam, że będzie przekonywał mnie do tego, by dać Grześkowi szansę na bycie ojcem, a tu taka niespodzianka. Naprawdę miła niespodzianka. – Ale daję radę. Muszę sobie to wszystko poukładać, a na to potrzeba czasu, którego twój przyjaciel nie chce mi dać…
  - Tak, Grzegorz ma trudny charakter i jest bardzo… niecierpliwy? – westchnął ciężko Nowakowski, drapiąc się po głowie. – Ale wiem też, że nie skrzywdzi Mikołaja. Zależy mu na nim, a sama zgoda na przeszczep jest tego dowodem. Uwierz mi, Grzesiek naprawdę się zmienił. W życiu nie pomyślałbym, że to powiem, ale to prawda. Gdybyś poznała go kilka miesięcy wcześniej, nie pomyślałabyś, że w tak krótkim okresie mógł wydorośleć – złapał moją rękę i ścisną ją lekko. – Lila, on się zmienił przede wszystkim dla ciebie i waszego syna. Uważam, że nie powinnaś skreślać go od razu, a na pewno nie karać go brakiem kontaktu z Mikim. Rozumiem, że teraz wszystko zależy od ciebie i nikt nie powinien mieć wpływu na podjęte przez ciebie decyzje, ale proszę cię, miej to na uwadze…


      Leżał na swoim sypialnianym łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Jest tatą. Od pięciu lat jest ojcem najwspanialszego chłopca pod słońcem i nawet nie miał o tym pojęcia. Przez ten cały czas ominęło go strasznie dużo rzeczy; pierwsza zupka, pierwszy ząbek, pierwszy krok i pierwsze wypowiedziane słowo. Ominęło go dosłownie wszystko i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo skrzywdził przed laty Liliannę. Przecież gdyby nie uciekł z tego hotelowego pokoju, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Jednak wtedy nie myślał o tym, jak wiele konsekwencji może nieść za sobą taka przypadkowa noc i jedynie to, mogło być jego usprawiedliwieniem. Wtedy najważniejsza była do niego zabawa, nie żadna stabilizacja, rodzina, ojcostwo. Był tylko szczeniakiem, któremu nie w głowie była zabawa w dom.
       Teraz wszystko jakby się zmieniło; dojrzał i przestał patrzeć na świat przez pryzmat wiecznych imprez. Zaczął poważnie myśleć o tym, że pora przestać zachowywać się jak rozpieszczony bachor i udowodnić kobiecie, w której się zakochał, że naprawdę dorósł do roli ojca. Zdecydował również, że powinien ją przeprosić za to przedstawienie pod jej blokiem i podziękować za to, że przez te wszystkie lata zajmowała się jego synem i wychowała go na tak wspaniałego człowieka. Przecież wiedział, jak wiele poświęciła, by mając zaledwie dziewiętnaście lat stać się pełnoetatowym rodzicem; z jak wielu swoich nastoletnich planów musiała zrezygnować. Do tego choroba ich synka, z którą walczył od tak dawna. Jednak wiedział, że teraz pokona ją. Z pomocą swojego taty, który oddałby dla niego wszystko.
      Nie pomyślałby, że ten zimny człowiek, którym był przez niemalże całe życie, zmieni się pod wpływem tej małej, schorowanej osóbki. Że to uczucie miłości, dotychczas tak obce, zawładnie nim całym i natchniony nim, zechce zmieniać świat. Zawsze z uśmiechem patrzył, jak dumny Ignaczak pozuje z synem na rękach albo jak dzieciaki Grzyba rozrabiają na trybunach, ale kompletnie nie widział siebie, dumnie kroczącego po parkiecie ze swoją małą kopią. O tym, że jest tatą, dowiedział się przed zaledwie kilkunastoma godzinami, ale w stu procentach pewien był, że jest gotów podporządkować swoje całe życie temu pięcioletniemu chłopcu. Dla jego dobra, postanowił również wstrzymać się z informacją, mogącą zaburzyć jego aktualny stan zdrowia, zresztą i tak pogarszający się z każdym nowym dniem.
      Spojrzał na zegarek elektroniczny, wskazujący kwadrans po szesnastej. Mikołaj pewnie był już w Anielskiej i czekał do zamknięcia aż razem z mamą pojedzie do ich małego mieszkania przy ulicy akacjowej. Z trudem podniósł się z łóżka z ulgą stwierdzając, że ból głowy, spowodowany kacem, całkowicie mu już przeszedł i ubrał się w ekspresowym tempie. Musiał go zobaczyć, przynajmniej na moment. Poczuł nagle taką potrzebę, nie wiadomo skąd. A skoro do kawiarni mamy swojego synka miał zaledwie pięć minut drogi, dlaczego nie powinien tam pójść i zobaczyć swoją latorośl?
       Drogę do kafejki pokonał jak na skrzydłach, uśmiechając się samemu do siebie. Miał rację, że zastanie tam Mikołajka; przez kawiarnianą witrynę, widział jak zagaduje obsługującą ekspres Juśkę.  Gdy wszedł, dostrzegł również Lilkę, obsługującą stolik w rogu sali. Przez sekundę patrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem, w którym dokładnie widział pewną dozę obawy. Ale przecież podczas porannych przeszpiegów, na które wysłał Nowakowskiego, kazał mu dyskretnie przekazać jej, że nie ma czego się obawiać, a Mikołaj o jego ojcostwie dowie się dopiero, gdy w pełni wróci do zdrowia. Posłał jej nikły uśmiech i spojrzał w stronę Mikołajka, który był tak zaaferowany swoją matką chrzestną, że nawet nie zwrócił na niego uwagi, do momentu, kiedy ta, nie poinformowała brzdąca o jego przybyciu.
  - Grzesiek…?  - spojrzał na niego odrobinę zdziwiony. Szybko ominął bar i stanął na wprost mężczyzny, unosząc główkę ku górze, by móc zobaczyć jego oblicze.
  - Cześć, smyku – po męsku ścisnął jego rękę, kucając przed chłopcem.
  - Myślałem, że już o mnie zapomniałeś…
  - Nigdy o tobie nie zapomnę i obiecuję ci, że zawsze będę przy tobie – przyciągnął go do siebie i zamknął w mocnym, ojcowski uścisku, czując jednocześnie miłość i żal, że nastąpiło to dopiero teraz.

____________________

Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami, nawet nie chcę o tym myśleć!
Ale teram mamy ważniejsze sprawy na głowie: MISTRZOSTWA EUROPY!
Wybieracie się?
Ja prawdopodobnie będę na dwóch meczach, jeśli nic nie wypadnie.;)

39091085 - kontakt.

21 komentarzy:

  1. Totalnie się wzruszyłam... Grzesiek jest... po prostu jak nie on. Jednak wcale się nie dziwię,ponieważ myśl,że jest ojcem sprawia,że nie myśli już tylko o sobie,ale również o swoim synku. Mam nadzieję,że w tym wszystkim nie zapomni o Lilce,która pomimo zaskoczenia wciąż darzy go pewnym uczuciem :) Oboje są dla siebie stworzeni,a Mikołajek,który łączy ich na całe życie to tylko dowód ich miłości :)
    Ps. Zazdroszczę Ci wyjazdu na ME,ja mam do Gdańska pół godziny jazdy samochodem,ale mam uczelnię :(
    Baw się dobrze :*
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bidulka moja;c Przesyłam Ci swoje pozytywne wibracje;*
      Będę bawić się za nas obie;)

      Usuń
  2. piękny blog i świetne posty <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. bede na całych łącznie z finałami w danii :) stowarzyszenie sympatyków reprezentacji polski w piłce siatkowej w końcu xD

    anula

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie, że Grzesiek dorósł, mam nadzieję, że wszystko skończy sie dobrze :) zazdroszczę, ze bedziesz na meczach ja jeszcze nigdy nie miałam okazji zobaczyć chłopaków w akcji na żywo :) ale trzymam kciuki! Baw sie dobrze :)
    zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
    kocham-zielen-oczu-twoich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. piękny rozdział Grzesiek będzie dobrym ojcem :) Ja wybieram się w sobotę na Polska- Francja Baw się dobrze

    OdpowiedzUsuń
  6. Grzechu! Zaczynasz myśleć! Moje gratulacje!:D
    Przyjemny odcinek, bardzo niecierpliwie czekam na przeszczep :)
    DO BOJU! Coś czuję, że Euro zacznie dobrą passę w naszym zespole :)
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się uśmiechnęłam, jak Grzesiek przytulił Mikołaja. To musiało wyglądać świetnie, duży tata i mały synek :D cieszę się, że postanowił powiedzieć małemu prawdę dopiero po przeszczepie. Kosok wreszcie staje się prawdziwym mężczyzną, nie zalicza co rusz nowych panienek.I bardzo dobrze, bo teraz ma dla kogo się zmieniać.
    Zazdroszczę bycia na meczach na żywo. Mi niestety nawet przed kompem nie będzie dane obejrzeć ;( ale trzymam za nich kciuki!
    A Ty idziesz na studia dzienne, czy zaocznie? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!;-*
      Jestem na studiach dziennych. Już drugi rok;-)

      Usuń
  8. No to Pitt bardzo pozytywnie zaskoczył Asię swoim niespodziewanym przybyciem do Anielskiej. A już myślała, że to sprawka Kosy... :)
    Grześka dręczą wyrzuty sumienia sprzed przeszłości? A jednak sobie przypomniał o tamtej nocy w hotelu i ciekawa jestem, jakby wyglądało ich życie, gdyby nie zwiał. Nie mniej jednak teraz chce odpokutować swoje winy i dla dobra Mikusia, nie powie mu prawdy.
    A ja miałam być na meczu Polska - Francja, ale z pewnych przyczyn niestety nie mogłam dotrzeć... Za to prawdopodobnie będę na barażu we wtorek. :)

    ściskam :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  9. Pod tłem muzycznym ten przyjemny tekst, pochłania się jeszcze przyjemniej; jak ta kawa, co Lila piła. ;)
    A tak po za tym, to cieszę się, że ten nasz Piotruś jednak czuwa nad Kosą i go... uspokaja, że tak powiem. Do tego sam Grzegorz staje się z dnia na dzień odpowiedzialniejszy, co cieszy. Kurczę, jak ja nie mogę się doczekać tego przeszczepu, chcę już wiedzieć, iż z Mikim jest z każdym dniem lepiej... ;)
    Ja niestety nie mogłam być na ME, ale zawsze MŚ przed nami.. :D
    Buziaki, Happ ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Grzegorzu, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny , muzyka świetna , wszystko świetne, czego chcieć więcej ? :)
    Mam nadzieję że oni będą razem - ,długo i szczęśliwie' jak to mawiała moja pani od nauk humanistycznych :D
    ME .. Też tylko tym żyję :) Byłam na 1 meczu i mam zamiar jechać na ćwierćfinał , półfinał albo finał , miejmy nadzieję , że z udziałem naszych Polaków :) I na MŚ też się może zbierze ekipę :))
    Masz racje , ja jak słyszę słowo ,Październik ' mam ochotę płakać . Takie duże dziecko , któremu dano za dużo wolneeegooo :) I znowu trzeba wrócić do Warszawy , ach . A już przyzwyczaiłam się do zacisza mojej rodzinnej wsi ...
    Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się niebawem :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Grzegorz ojcem, to brzmi aż niemożliwie.
    A jednak!
    I powiem Ci, że przedstawiłaś to cudownie. Ta scena jak przytulił Mikołaja..
    Czekam na następny z niecierpliwością :*
    Zapraszam do siebie na Ucieczkę Pierwszą na http://ucieczka-przed-przeszloscia.blogspot.com/ - historię Skyler i Simona.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale to piękne, że Grzesia tak bardzo zmieniła jedna wieść o tym, że jest ojcem i miłość, której do tej pory nie znał.
    Gdy przytulił Mikołaja to aż łezka ze wzruszenia zakręciła się w oku.
    Mam nadzieję, że dogadają się z Lilką i będą szczęśliwą rodziną :)

    Mistrzostwa Europy, tak blisko, a tak daleko mam do Ergo Areny, jednak szkoła nie pozwala mi być na meczach, więc zostaje mi telewizor ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Słodziaki :D . Cieszę się, że Grześ wydoroślał :} . Mam nadzieję, że wszystko pójdzie we właściwym kierunku :] . Super rozdział :D .

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe. :D Widać, że Grzesiek naprawdę wydoroślał. :)) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdzie jesteś? :(

    "Kiedy ściany zaczną się burzyć
    Mam nadzieję, że będziesz stał tuż przede mną
    Tam gdzie spotkają się moje kłamstwa z przeszłości
    ...
    Pod powierzchnią
    Są rzeczy, które musisz wiedzieć
    ...
    Powiedz mi co zrobisz, by zburzyć ściany"

    Zapraszam na rozdział 24 :)

    [http://love-isnt-enough.blog.pl/2013/10/05/24-mam-nadzieje-ze-bedziesz-stal-tuz-przede-mna/]

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie byłoby, gdyby spamy trafiały do zakładki kontakt, a nie pod rozdziały;P

      jestem w domu, rozdział popołudniu.

      Usuń