Ten dzień od samego poranka nie mogłam zaliczyć do udanych; zaspaliśmy, Tomek niemalże zalał całą łazienkę, Mikołaj poparzył język herbatą, a ja stłukłam pół tuzina ręcznie malowanych talerzyków, które Juśka przywiozła ze słonecznej Italii. Wczorajsza rozmowa z Kosokiem wciąż znajdowała się gdzieś w kącie mojej głowy i prawdę mówiąc, uniemożliwiała normalne funkcjonowanie. Wciąż zastanawiałam się, czy Grzegorz, który poczuł w sobie instynkt tacierzyński, nie wywinie mi żadnego numeru i przed przeszczepem nie powie Mikołajowi prawdy? A przecież ja, jako matka, nie mogłam na to jakkolwiek pozwolić. Dla niego najważniejszy był teraz spokój i jego ,,ojciec” powinien to respektować, jeśli choć trochę mu na nim zależy.
Juśka załatwiała właśnie nową cukiernię,
dlatego w Anielskiej do południa
miałam być samiutka. Na szczęście było jeszcze przed porą lunchu, w której to
przeżywamy największe oblężenie, więc oprócz dwójki nastolatków, którzy jak
przypadkiem podsłuchałam, urwali się z matematyki, kawiarnia świeciła pustką. Gdzieś
w kącie mój ukochany Corey Gray cicho wyśpiewywał swoje interpretacje najnowszych hitów, a zapach cynamonu i
pomarańczy przyjemnie łaskotał moje nozdrza. Filiżanka gęstej czekolady z
odrobiną bitej śmietany, uśmiechała się do mnie zachęcająco, więc umoczyłam w
niej usta, czując cudowne ciepło, rozchodzące się po moim ciele. Wiem, że moje
biodra nie będą mi za to wdzięczne, ale mam większe problemy niż pochłaniane
właśnie kalorie, a filiżanka tego niebiańskiego napoju, działała jak balsam na
moją duszę.
Drzwi wejściowe otworzyły się,
wpuszczając do środka tym samym podmuch zimna. Podniosłam głowę, by przywitać
nowego gościa i gdy ujrzałam jak Piotrek zawzięcie otrzepuje włosy z białego
puchu, mina odrobinę mi zrzedła. Zaróżowione policzki Nowakowskiego świadczyły
o tym, że temperatura na dworze jest naprawdę niska; tegoroczna zima była
naprawdę sroga i nic nie zapowiadało, że odpuści w najbliższym czasie, dlatego
stale uzupełniałam swoją apteczkę, jeśli chodzi o wszystkie preparaty, które
mogłyby pomóc w zwiększeniu odporności na wszelkie wirusy. Westchnęłam cicho
wiedząc, że Piotrek sam nie wpadł na to, by mnie odwiedzić w pracy i w duchu
przeklęłam osobę, która zapewne go tutaj przysłała.
- Cześć Lila – Nowakowski uśmiechnął się w
ten specyficzny dla siebie sposób. Co prawda, wyglądał jakby miał kaca stąd do
Berlina, ale starał się to ukryć. – Daj mi kawy. Mocnej kawy – posłał mi
jeszcze jeden blady uśmiech i usiadł przy barze. Bingo!, musiał, a raczej musieli, wczoraj nieźle zabalować. No
naprawdę, ten Kosok to nie ma ani krzty przyzwoitości!
Doskonale wiedziałam, po co tutaj
przylazł; przecież byli z Grzegorzem najlepszymi przyjaciółmi i, jak kiedyś mi
powiedział, byli niemalże jak rodzeni bracia. Westchnęłam cicho i włączyłam
ekspres, podstawiając pod dozownik dużą, porcelanową filiżankę. Za chwilę
pewnie usłyszę, że nie powinnam bronić Grześkowi kontaktów z synem, bo robiąc
to okażę się wyrodną matką. Szkoda tylko, że nikt w tej sytuacji nie pomyśli o
mnie; o tym jak ja czuję się, wiedząc, że facet, który skradł moje serce
zaledwie parę tygodni temu, kilka lat wstecz skrzywdził mnie na wskroś. Ale nie,
Lilki nie da się zranić, Lilka da sobie radę…
Ekspres zapiszczał, a ja postawiłam przed
Piotrem filiżankę z parującym, aromatycznym napojem. Szybko chwycił ją i z
błogością pociągnął kilka łyków, nie korzystając nawet z podanego mu cukru w
kostkach. Uśmiechnęłam się na moment, obserwując jak blondyn powoli wraca do
życia i nałożyłam na talerzyk kawałek jabłecznika z cynamonem, który wyglądał
naprawdę przyzwoicie.
- Na koszt firmy – puściłam mu oczko, a on
nabił sobie kawałek ciasta na widelczyk. – No mów, wiem, po co tutaj
przylazłeś, a raczej kto cię przysłał.
- Mylisz się, moja droga – na jego twarz
wpłynął krzywy uśmiech. – Nie przyszedłem tu, by usprawiedliwiać Grześka. Ba!,
jestem nawet takiego samego zdania, jak ty. Uważam, że Mikołaj powinien
dowiedzieć się tego dopiero po przeszczepie. Chciałem raczej dowiedzieć się,
jak ty się czujesz? Przecież przeżyłaś spory szok…
- Nie jest łatwo… - powiedziałam w końcu,
odrobinę zszokowana. Myślałam, że będzie przekonywał mnie do tego, by dać
Grześkowi szansę na bycie ojcem, a tu taka niespodzianka. Naprawdę miła
niespodzianka. – Ale daję radę. Muszę sobie to wszystko poukładać, a na to
potrzeba czasu, którego twój przyjaciel nie chce mi dać…
- Tak, Grzegorz ma trudny charakter i jest
bardzo… niecierpliwy? – westchnął ciężko Nowakowski, drapiąc się po głowie. –
Ale wiem też, że nie skrzywdzi Mikołaja. Zależy mu na nim, a sama zgoda na
przeszczep jest tego dowodem. Uwierz mi, Grzesiek naprawdę się zmienił. W życiu
nie pomyślałbym, że to powiem, ale to prawda. Gdybyś poznała go kilka miesięcy
wcześniej, nie pomyślałabyś, że w tak krótkim okresie mógł wydorośleć – złapał
moją rękę i ścisną ją lekko. – Lila, on się zmienił przede wszystkim dla ciebie
i waszego syna. Uważam, że nie powinnaś skreślać go od razu, a na pewno nie
karać go brakiem kontaktu z Mikim. Rozumiem, że teraz wszystko zależy od ciebie
i nikt nie powinien mieć wpływu na podjęte przez ciebie decyzje, ale proszę
cię, miej to na uwadze…
Leżał na swoim sypialnianym łóżku, tępo
wpatrując się w sufit. Jest tatą. Od pięciu lat jest ojcem najwspanialszego
chłopca pod słońcem i nawet nie miał o tym pojęcia. Przez ten cały czas ominęło
go strasznie dużo rzeczy; pierwsza zupka, pierwszy ząbek, pierwszy krok i
pierwsze wypowiedziane słowo. Ominęło go dosłownie wszystko i dopiero teraz
zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo skrzywdził przed laty Liliannę. Przecież
gdyby nie uciekł z tego hotelowego pokoju, wszystko mogłoby potoczyć się
inaczej. Jednak wtedy nie myślał o tym, jak wiele konsekwencji może nieść za
sobą taka przypadkowa noc i jedynie to, mogło być jego usprawiedliwieniem.
Wtedy najważniejsza była do niego zabawa, nie żadna stabilizacja, rodzina,
ojcostwo. Był tylko szczeniakiem, któremu nie w głowie była zabawa w dom.
Teraz wszystko jakby się zmieniło;
dojrzał i przestał patrzeć na świat przez pryzmat wiecznych imprez. Zaczął
poważnie myśleć o tym, że pora przestać zachowywać się jak rozpieszczony bachor
i udowodnić kobiecie, w której się zakochał, że naprawdę dorósł do roli ojca.
Zdecydował również, że powinien ją przeprosić za to przedstawienie pod jej
blokiem i podziękować za to, że przez te wszystkie lata zajmowała się jego
synem i wychowała go na tak wspaniałego człowieka. Przecież wiedział, jak wiele
poświęciła, by mając zaledwie dziewiętnaście lat stać się pełnoetatowym
rodzicem; z jak wielu swoich nastoletnich planów musiała zrezygnować. Do tego
choroba ich synka, z którą walczył od tak dawna. Jednak wiedział, że teraz
pokona ją. Z pomocą swojego taty, który oddałby dla niego wszystko.
Nie pomyślałby, że ten zimny człowiek,
którym był przez niemalże całe życie, zmieni się pod wpływem tej małej,
schorowanej osóbki. Że to uczucie miłości, dotychczas tak obce, zawładnie nim
całym i natchniony nim, zechce zmieniać świat. Zawsze z uśmiechem patrzył, jak
dumny Ignaczak pozuje z synem na rękach albo jak dzieciaki Grzyba rozrabiają na
trybunach, ale kompletnie nie widział siebie, dumnie kroczącego po parkiecie ze
swoją małą kopią. O tym, że jest tatą, dowiedział się przed zaledwie
kilkunastoma godzinami, ale w stu procentach pewien był, że jest gotów
podporządkować swoje całe życie temu pięcioletniemu chłopcu. Dla jego dobra,
postanowił również wstrzymać się z informacją, mogącą zaburzyć jego aktualny
stan zdrowia, zresztą i tak pogarszający się z każdym nowym dniem.
Spojrzał na zegarek elektroniczny,
wskazujący kwadrans po szesnastej. Mikołaj pewnie był już w Anielskiej i czekał do zamknięcia aż
razem z mamą pojedzie do ich małego mieszkania przy ulicy akacjowej. Z trudem
podniósł się z łóżka z ulgą stwierdzając, że ból głowy, spowodowany kacem,
całkowicie mu już przeszedł i ubrał się w ekspresowym tempie. Musiał go
zobaczyć, przynajmniej na moment. Poczuł nagle taką potrzebę, nie wiadomo skąd.
A skoro do kawiarni mamy swojego synka miał zaledwie pięć minut drogi, dlaczego
nie powinien tam pójść i zobaczyć swoją latorośl?
Drogę do kafejki pokonał jak na
skrzydłach, uśmiechając się samemu do siebie. Miał rację, że zastanie tam
Mikołajka; przez kawiarnianą witrynę, widział jak zagaduje obsługującą ekspres
Juśkę. Gdy wszedł, dostrzegł również
Lilkę, obsługującą stolik w rogu sali. Przez sekundę patrzyła na niego
nieprzytomnym wzrokiem, w którym dokładnie widział pewną dozę obawy. Ale
przecież podczas porannych przeszpiegów, na które wysłał Nowakowskiego, kazał
mu dyskretnie przekazać jej, że nie ma czego się obawiać, a Mikołaj o jego
ojcostwie dowie się dopiero, gdy w pełni wróci do zdrowia. Posłał jej nikły
uśmiech i spojrzał w stronę Mikołajka, który był tak zaaferowany swoją matką
chrzestną, że nawet nie zwrócił na niego uwagi, do momentu, kiedy ta, nie
poinformowała brzdąca o jego przybyciu.
- Grzesiek…?
- spojrzał na niego odrobinę zdziwiony. Szybko ominął bar i stanął na
wprost mężczyzny, unosząc główkę ku górze, by móc zobaczyć jego oblicze.
- Cześć, smyku – po męsku ścisnął jego rękę,
kucając przed chłopcem.
- Myślałem, że już o mnie zapomniałeś…
- Nigdy o tobie nie zapomnę i obiecuję ci, że
zawsze będę przy tobie – przyciągnął go do siebie i zamknął w mocnym, ojcowski
uścisku, czując jednocześnie miłość i żal, że nastąpiło to dopiero teraz.
____________________
Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami, nawet nie chcę o tym myśleć!
Ale teram mamy ważniejsze sprawy na głowie: MISTRZOSTWA EUROPY!
Wybieracie się?
Ja prawdopodobnie będę na dwóch meczach, jeśli nic nie wypadnie.;)
39091085 - kontakt.
Totalnie się wzruszyłam... Grzesiek jest... po prostu jak nie on. Jednak wcale się nie dziwię,ponieważ myśl,że jest ojcem sprawia,że nie myśli już tylko o sobie,ale również o swoim synku. Mam nadzieję,że w tym wszystkim nie zapomni o Lilce,która pomimo zaskoczenia wciąż darzy go pewnym uczuciem :) Oboje są dla siebie stworzeni,a Mikołajek,który łączy ich na całe życie to tylko dowód ich miłości :)
OdpowiedzUsuńPs. Zazdroszczę Ci wyjazdu na ME,ja mam do Gdańska pół godziny jazdy samochodem,ale mam uczelnię :(
Baw się dobrze :*
Pozdrawiam:*
Bidulka moja;c Przesyłam Ci swoje pozytywne wibracje;*
UsuńBędę bawić się za nas obie;)
piękny blog i świetne posty <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
bede na całych łącznie z finałami w danii :) stowarzyszenie sympatyków reprezentacji polski w piłce siatkowej w końcu xD
OdpowiedzUsuńanula
Cudownie, że Grzesiek dorósł, mam nadzieję, że wszystko skończy sie dobrze :) zazdroszczę, ze bedziesz na meczach ja jeszcze nigdy nie miałam okazji zobaczyć chłopaków w akcji na żywo :) ale trzymam kciuki! Baw sie dobrze :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
kocham-zielen-oczu-twoich.blogspot.com
Wszystko przed Tobą! C;
Usuńpiękny rozdział Grzesiek będzie dobrym ojcem :) Ja wybieram się w sobotę na Polska- Francja Baw się dobrze
OdpowiedzUsuńDzięki, Ty również! ;)
UsuńGrzechu! Zaczynasz myśleć! Moje gratulacje!:D
OdpowiedzUsuńPrzyjemny odcinek, bardzo niecierpliwie czekam na przeszczep :)
DO BOJU! Coś czuję, że Euro zacznie dobrą passę w naszym zespole :)
p
G
Aż się uśmiechnęłam, jak Grzesiek przytulił Mikołaja. To musiało wyglądać świetnie, duży tata i mały synek :D cieszę się, że postanowił powiedzieć małemu prawdę dopiero po przeszczepie. Kosok wreszcie staje się prawdziwym mężczyzną, nie zalicza co rusz nowych panienek.I bardzo dobrze, bo teraz ma dla kogo się zmieniać.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bycia na meczach na żywo. Mi niestety nawet przed kompem nie będzie dane obejrzeć ;( ale trzymam za nich kciuki!
A Ty idziesz na studia dzienne, czy zaocznie? Pozdrawiam :)
Dziękuję!;-*
UsuńJestem na studiach dziennych. Już drugi rok;-)
No to Pitt bardzo pozytywnie zaskoczył Asię swoim niespodziewanym przybyciem do Anielskiej. A już myślała, że to sprawka Kosy... :)
OdpowiedzUsuńGrześka dręczą wyrzuty sumienia sprzed przeszłości? A jednak sobie przypomniał o tamtej nocy w hotelu i ciekawa jestem, jakby wyglądało ich życie, gdyby nie zwiał. Nie mniej jednak teraz chce odpokutować swoje winy i dla dobra Mikusia, nie powie mu prawdy.
A ja miałam być na meczu Polska - Francja, ale z pewnych przyczyn niestety nie mogłam dotrzeć... Za to prawdopodobnie będę na barażu we wtorek. :)
ściskam :*
Patex
Pod tłem muzycznym ten przyjemny tekst, pochłania się jeszcze przyjemniej; jak ta kawa, co Lila piła. ;)
OdpowiedzUsuńA tak po za tym, to cieszę się, że ten nasz Piotruś jednak czuwa nad Kosą i go... uspokaja, że tak powiem. Do tego sam Grzegorz staje się z dnia na dzień odpowiedzialniejszy, co cieszy. Kurczę, jak ja nie mogę się doczekać tego przeszczepu, chcę już wiedzieć, iż z Mikim jest z każdym dniem lepiej... ;)
Ja niestety nie mogłam być na ME, ale zawsze MŚ przed nami.. :D
Buziaki, Happ ;*
Panie Grzegorzu, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny , muzyka świetna , wszystko świetne, czego chcieć więcej ? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że oni będą razem - ,długo i szczęśliwie' jak to mawiała moja pani od nauk humanistycznych :D
ME .. Też tylko tym żyję :) Byłam na 1 meczu i mam zamiar jechać na ćwierćfinał , półfinał albo finał , miejmy nadzieję , że z udziałem naszych Polaków :) I na MŚ też się może zbierze ekipę :))
Masz racje , ja jak słyszę słowo ,Październik ' mam ochotę płakać . Takie duże dziecko , któremu dano za dużo wolneeegooo :) I znowu trzeba wrócić do Warszawy , ach . A już przyzwyczaiłam się do zacisza mojej rodzinnej wsi ...
Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się niebawem :))
Grzegorz ojcem, to brzmi aż niemożliwie.
OdpowiedzUsuńA jednak!
I powiem Ci, że przedstawiłaś to cudownie. Ta scena jak przytulił Mikołaja..
Czekam na następny z niecierpliwością :*
Zapraszam do siebie na Ucieczkę Pierwszą na http://ucieczka-przed-przeszloscia.blogspot.com/ - historię Skyler i Simona.
Ale to piękne, że Grzesia tak bardzo zmieniła jedna wieść o tym, że jest ojcem i miłość, której do tej pory nie znał.
OdpowiedzUsuńGdy przytulił Mikołaja to aż łezka ze wzruszenia zakręciła się w oku.
Mam nadzieję, że dogadają się z Lilką i będą szczęśliwą rodziną :)
Mistrzostwa Europy, tak blisko, a tak daleko mam do Ergo Areny, jednak szkoła nie pozwala mi być na meczach, więc zostaje mi telewizor ;)
Słodziaki :D . Cieszę się, że Grześ wydoroślał :} . Mam nadzieję, że wszystko pójdzie we właściwym kierunku :] . Super rozdział :D .
OdpowiedzUsuńWspaniałe. :D Widać, że Grzesiek naprawdę wydoroślał. :)) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś? :(
OdpowiedzUsuń"Kiedy ściany zaczną się burzyć
Mam nadzieję, że będziesz stał tuż przede mną
Tam gdzie spotkają się moje kłamstwa z przeszłości
...
Pod powierzchnią
Są rzeczy, które musisz wiedzieć
...
Powiedz mi co zrobisz, by zburzyć ściany"
Zapraszam na rozdział 24 :)
[http://love-isnt-enough.blog.pl/2013/10/05/24-mam-nadzieje-ze-bedziesz-stal-tuz-przede-mna/]
:*
fajnie byłoby, gdyby spamy trafiały do zakładki kontakt, a nie pod rozdziały;P
Usuńjestem w domu, rozdział popołudniu.