- Mam tatę… - powiedział po raz kolejny i bez
wahania zarzucił mu swoje długie, wychudzone rączki na ramiona, a Grzegorz
przytulił go mocno do siebie i z wielką czułością cmoknął czoło malca. Czas dla
nich stanął w miejscy; nie liczyło się dla niego nic innego jak tylko obecność
drugiego.
Dokładnie tak wyobrażał sobie ten moment.
Moment, w którym jego syn dowiedział się, że oprócz cudownej mamy, teraz ma
również kochającego ojca. Mikołaj był jego skarbem, szczęściem, którego nie
można kupić za żadne pieniądze i dopiero teraz zrozumiał jak wielką moc ma
miłość do dziecka. On, Grzegorz Kosok, był ojcem najwspanialszego pięciolatka
pod Słońcem i duma rozpierała go za każdym razem, gdy tylko spojrzał na chłopca.
Te kilkanaście kilogramów masy ciała, siedem piegów, dwoje bystrych,
czekoladowych oczu i lekko zadarty nosek, nadawały sens jego życiu i już nie
wyobrażał sobie, że mogłoby nie być Mikołaja. To tak jak z miłością od
pierwszego wejrzenia; w pewnej magicznej chwili, Twoje serce zaczyna bić
szybciej i już wiesz, że nic nie będzie już takie samo…
Kaniewska przyglądała się im z wielkim
uśmiechem, nie dowierzając, jak ich życie zmieniło się w ciągu ostatnich
kilkunastu tygodni. Najpierw przeprowadzka z Kołobrzegu, potem to przypadkowe
spotkanie z Grzegorzem, nawiązanie z nim bliższej relacji i wyjście na jaw
prawdy, że to on jest ojcem Mikołajka, a na końcu ten długo wyczekiwany
przeszczep szpiku, dzięki któremu Młody dochodził właśnie do siebie. Te wydarzenia
przypominały jej odrobinę jakąś brazylijską telenowelę, tani wyciskacz łez i
czuła, że obserwuje to wszystko z boku. Wszystko wydawało jej się momentami tak
abstrakcyjnie, że szczypała się, by udowodnić sobie samej, że to nie jest sen.
Ale to nie był sen; to było prawdzie życie, chociaż tak niedorzeczne.
- Wiecie co, chłopcy? Zostawię was na sam na
sam; macie przecież tak dużo do nadrobienia, a ja do tego nie jestem wam
potrzebna – cmoknęła jeszcze Mikołaja w policzek, a jego ojcu posłała ciepły
uśmiech.
Wiedziała przecież jak ten dzień był ważny
dla siatkarza; martwił się, czy ten mały szkrab, spoczywający aktualnie na jego
kolanach, zaakceptuje go. Ba!, właściwie sama bała się reakcji Mikołaja, który
był przecież tak inteligentny i rozumiał znacznie więcej niż komuś mogłoby się
to wydawać. Ale dzięki Bogu, przyjął to bardzo dobrze; samo to, że nazwał
Grześka tatą o tym świadczyło.
Wyszła z sali, jeszcze raz zerkając przez
szklaną szybę na Kosoka i Mikołaja, którzy pogrążeni w rozmowie, nawet nie
zauważyli, że przed momentem opuściła pomieszczenie. Wzruszyła lekko ramionami,
bardziej dla zasady niż z ogólnej potrzeby i ruszyła w stronę długiego
korytarza, na którego końcu znajdował się gabinet Jakuba. Doskonale wiedziała,
że mężczyzna znajduje się w środku; właśnie zaczynał dyżur i zapewne przygotowywał się do wieczornego obchodu. Zapukała
kilkukrotnie i po chwili zza drewnianych wrót, wyłoniła się sylwetka
Rynkiewicza.
- Cześć – przywitał ją z szerokim uśmiechem.
– Wchodź, zaparzę ci dobrą kawę. Pewnie już nie możesz patrzeć na tą lurę z
automatu, prawda?
- Można tak powiedzieć – kąciki jej ust
uniosły się ku górze. – Bez wątpienia nie jest tak smaczna, jak ta, parzona w
mojej kawiarni. Muszę nieskromnie przyznać, że moja latte jest
najlepsza na świecie. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki dzień, że będziesz
mógł się przekonać sam.
- Nie śmiem w to wątpić – puścił jej oczko i
włączył ekspres.
Odkąd Mikołaj dochodził do siebie po
przeszczepie, bardzo często widywała Kubę i nawet nie wiedziała, kiedy tak
bardzo zbliżyli się do siebie. Długie rozmowy spowodowały, że wiedziała o nim
dosłownie wszystko; o tym, że od niedawna znowu jest wolny, o tym, że praca w
szpitalu z dziećmi takimi jak Mikołaj, jest dla niego spełnieniem marzeń, o
tym, że sam nie może mieć potomstwa, chociaż tak bardzo by chciał. Lilka nie
była mu dłużna; dokładnie opowiedziała lekarzowi historię swojego związku z
Kosokiem i to, że musiała dorosnąć w przyśpieszonym tempie. Nawiązała się
między nimi nić porozumienia, a stwierdzenie, że była to przyjaźń nie jest
nadużyciem.
- Jak Mikołaj? Jeszcze nie zdążyłem do niego
zajrzeć – usiadł przy biurku, wpatrując się w oblicze Lilianny.
- Ojciec jest u niego, więc w tej chwili
lepiej im nie przeszkadzać. Mikołaj przyjął to lepiej niż myślałam; obyło się
bez krzyków, awantur i trudnych pytań. Oczywiście na początku był odrobinę
zszokowany, ale szybko oswoił się z myślą, że w końcu ma tatę – powiedziała cicho,
wpatrując się w blat stołu, na którym równiutko ułożone były papiery małych
pacjentów.
- A ty? Co czujesz?
- Boje się… - wzięła głęboki oddech i
odrzuciła do tyłu swoje czarne loki. - Boję się, że Grzesiek nie podoła roli
ojca, bo przecież nie da się tego nauczyć tak z dnia na dzień. Boję się, że
pewnego dnia zrani Mikołaja, bo nagle rozmyśli się i dojdzie do wniosku, że to
jednak dla niego za dużo. A Miki? Miki jest wrażliwy. Cholernie wrażliwy i
pewnych kwestii może nie zrozumieć. Ma przecież zaledwie pięć lat i już tak
wiele wycierpiał w swoim krótkim życiu. Niby Grzegorz twierdzi, że odkąd
dowiedział się, że ma dziecko, znacznie dojrzał, ale ja nie mogę mieć pewności,
że to nie jego chwilowe widzimisię. Dziecko to przecież nie jest zabawka, którą
można rzucić w kąt, gdy znudzi się zabawa w dom.
Ekspres zapiszczał, a Lilka odetchnęła z
ulgą, że w końcu mogła to siebie wyrzucić. Jakub postawił przed nią filiżankę z
gorącym napojem i spojrzał w jej piękne, bursztynowe oczy. Wyciągnął ku niej
dłoń, którą po chwili zawahania chwyciła i wstała z miejsca, a lekarz
przyciągnął ją do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Tkwili tak dłuższą chwilę,
a z każdym mijającym momentem, Kaniewska czuła, że schodzi z niej cała złość
zmieszana z poczuciem bezsilności. Była matką; chciała dla swojego dziecka jak
najlepiej i mogłaby wziąć na siebie całe zło tego świata, byleby Mikołaj był
szczęśliwy. Walczyła o niego od momentu poczęcia i stanęłaby na głowie, żeby
dać mu gwiazdkę z nieba. Zawsze obiecywała sobie, że zrobi wszystko, ażeby był
szczęśliwy.
- Spokojnie, Liluś – wymruczał Kuba, gładząc
jej plecy. – Nie pozwolę was skrzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt ważna… Zresztą,
oboje jesteście – odsunął ją od siebie, by móc popatrzeć na jej twarz. – Wiem,
że to, co mam ci do przekazania, może okazać się dla ciebie ogromnym szokiem,
ale zdecydowałem, że muszę ci teraz o tym powiedzieć, ale lepszego momentu chyba już
nie będzie. Bo ja się w tobie zakochałem. Sam nie wiem, kiedy to nastąpiło, ale
chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie wszystkim…
- I co teraz będzie? – zapytał Mikołaj,
zerkając na ojca, który cały czas tulił go do swojej piersi. – Wprowadzisz się
do nas czy to my przeprowadzimy się do ciebie? – dopytał niepewnie, poprawiając
się na kolanach taty.
- Na razie nie będzie żadnych przeprowadzek –
westchnął siatkarz, głaszcząc łysą główkę synka. – Ja i mama… no wiesz, to nie
jest takie proste. Właściwie nasze relacje nigdy do takowych nie należały. Musi
minąć jeszcze bardzo dużo czasu, zanim znowu coś zrodzi się między nami, ale
obiecuję ci, że będę nad tym solidnie pracował. Jednak to nie zmienia faktu, że
w moim mieszkaniu zawsze będziesz mile widzianym gościem i gdy wyjdziesz ze
szpitala, weźmiemy się za urządzanie twojego pokoju, co ty na to?
- Myślałem, że teraz będziemy we trójkę… ty,
ja i mama. Taki model rodziny stanowi osiem piątych społeczeństwa; gdybyście czasami
korzystali z internetu, moglibyście dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy –
Młody wzruszył lekko ramionami, widząc wytrzeszczone oczy swojego taty. – Ale
jeśli tak, to trudno; najwyżej będziemy w mniejszości.
- Po kim ty jesteś taki mądry, co? - Grzegorz roześmiał się, dźgając Mikołaja w
żebra.
- Wujek Tomek twierdzi, że po nim, ale tu bym
się spierał. W drugiej klasie liceum miał poprawkę z chemii, więc chyba nie
jest aż tak strasznie mądry – Mikołaj wyszczerzył zęby, w których brakowało
górnych jedynek i ponownie przytulił się do taty.
Kosa oparł brodę o głowę Młodego, czując,
że właśnie trzyma w rękach swój cały świat. Gdyby jeszcze pół roku temu, ktoś
powiedział mu, że jest ojcem i tak strasznie pokocha swoje dziecko, popukałby
się w głowę i zaniósłby się głośnym śmiechem. Ktoś tak niemożliwe niedojrzały i
egoistyczny, w tak krótkim czasie, stał się wzorem ojca, mogącym zrobić
wszystko dla swojej małej kopii. Bo Mikołaj, jak nikt inny, na to zasługiwał.
__________________________
Witam Was w nowym roku i z miejsca życzę wszystkiego najlepszego!
Widzieliście zapowiedź Bez znieczulenia?
Jeśli nie, to zapraszam!
Nie, nie, nie! zdecydowanie nie lubię Rynkiewicza, który wpycha się między wódkę a zakąskę!
OdpowiedzUsuńtak coś czułam w kościach, że Kuba może się zadurzyć w Lili. doktor też nie jest jej obojętny, ale jest jeszcze Grzesiek.
OdpowiedzUsuńw sumie rozumiem Lilkę, na jej miejscu też bałabym się, że Kosokowi może się odwidzieć i zostawić Mikołaja. on by chyba tego nie przeżył.
mam nadzieję, że Grzegorz już dojrzał, tak na serio, do roli ojca i wie, że to nie jest tylko na chwilę.
życzę jej szczęścia i Mikołajowi i Tobie ;*
W sumie to Lili może spróbować być z tym doktorem (Jakubem??) Może się im uda i będzie w końcu szczęśliwa, ale pewnie skończy u boku Kosoka;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
O NIEEEEE, LILA NIE RÓB MI TEGO!:D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z Młodym wszystko się dobrze układa :)
p
G
Obawy Lilki są jak najbardziej niesłuszne. Sama kiedyś myślałam,że to może się znudzić, że cały czas trzeba być przy swoim dziecku,ale odkąd zostałam ciocią,pokochałam swojego maleńkiego siostrzeńca,a to już ponad rok... Nie można przestać kochać z dnia na dzień, szczególnie własnego dziecka,które jest częścią Nas. Ma nasz charakter, oczy,usta,nos, nie da się tego nie zauważyć :) Oby tylko serce Lilianny zauważyło tego właściwego mężczyznę,bo tak właśnie czułam,że doktorek nie będzie obojętny w tym przypadku. Że też się zebrało mu na amory. Akurat teraz,kiedy potrzeba im spokoju, i akceptacji siebie nawzajem. Mam jednak nadzieję,że Grzesiek nie odpuści,i powalczy o szczęście swojej rodziny,która tak naprawdę jest najważniejsza :* Jednak czuję,że i Mikołaj nie będzie miał nic przeciwko temu :D Agent z niego, czasem mam wrażenie,że jest z nich wszystkich najmądrzejszy :)
OdpowiedzUsuńPiosenka- totalnie mnie rozwaliła! ♥
Spełnienia wszystkich marzeń w Nowym Roku! :*
Mam nadzieje ze ten model rodziny sie spelni i grzesiek bedzie dobrym ojcem i partnerem
OdpowiedzUsuńWidzieliśmy zapowiedź "Bez znieczulenia" i czekamy z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńO rany, to się porobiło. Ściskam kciuki, żeby jednak zmieścili się w tych ośmiu piątych społeczeństwa :)
koleżanka podesłała mi link do tego bloga już jakiś czas temu, ale porządnie zabrałam się za niego dopiero dzisiaj i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. nie raz wkradały mi się łzy podczas czytania, nie będę kłamać ;) jest niesamowity! mam jednak nadzieję, że Lila będzie z Kosokiem, a nie z Jakubem. nie przepadam za nim, bo właśnie namieszał. pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńEj, ej doktroku! Trzymaj łapki przy sobie. Wiem, że Kub nic nie zawinił ani nic, tylko jakoś nie wyobrażam sobie z nim Lilki. Ona musi być z Kosokiem. Może Mikołaj się za nich weźmie?
OdpowiedzUsuńA po Grześku widać, że stał się pełnoprawnym tatusiem. Taki obrazek z Mikim musiał słodko wyglądać. Pozdrawiam :)
Jestem bardzo usatysfakcjonowana, iż Grzesiek stał się odpowiedzialnym tatą i nie nazmyślał małemu Mikołajowi, iż będą teraz mieszkać razem, nie pytając nawet Lili o zdanie, a przecież mógłby wyskoczyć i z taką rewelacją... Mam nadzieję, że z biegiem czasu, stworzą szczęśliwą rodzinkę i nie będą w tej mniejszości, o której wspomniał Miki! :D Czy można dziwić się Grzesiowi, iż rozpiera go duma? Ma wspaniałe dziecko i fantastycznie, że o tym wie :D
OdpowiedzUsuńLila zaś ma zupełnie naturalne obawy. Nie wie, co może zdarzyć się za kilka lat, gdy Grześkowi coś odbije. Mikołaj jest dla niej wszystkim, i jak większość prawdziwych matek, chce dla niego jak najlepiej. ;) Niestety Jakub mi się nie podoba. Oczywiście ma wspaniały charakter i jest idealnym kandydatem na męża, ale nie dla Lili. Ona już ma Grześka, choć w tym momencie ich życie ma wiele zawirowań, to jednak są dla siebie stworzeni. Mam nadzieję, że dr Kuba znajdzie inną, równie wspaniałą wybrankę dla swojego serca. ;)
Rozpływam się. Po prostu się rozpływam, kiedy czytam o tak wspaniałej relacji między Grzesiem a Mikołajem, a przed oczyma mam iście sielankowy obrazek, który powoduje, że mimowolnie się uśmiecham do monitora. :) Cieszę się, że Grzegorz w tak szybkim czasie wydoroślał, że praktycznie z dnia na dzień dojrzał do roli ojca. Tym bardziej dusza moja się raduje, że mały Kaniewski przyjął go z -dosłownie- otwartymi ramionami i świata teraz poza nim nie widzi. Uważam, że siatkarz się naprawdę zmienił i zasługuje na otrzymanie od wszystkich, kolejnej szansy.
OdpowiedzUsuńJa naprawdę polubiłam doktorka Rynkiewicza, ale w tym momencie cała ta sytuacja mi się nie podoba. Nie i koniec! Cholera, czułam od samego początku, że pewnego dnia on i Lila zbliżą się do siebie aż za bardzo. Myślałam, że ta ich wzajemna fascynacja już minęła, bo przecież był już takowy okres w ich znajomości, ale niestety powrócił jak bumerang i to na dodatek w najbardziej nieodpowiednim momencie. Sądząc po obawach Kaniewskiej, pewnie nie będzie potrafiła na nowo zaufać Kosokowi,nie będzie miała do niego stuprocentowej pewności, że się zmienił i dlatego (jak przypuszczam, a wcale tego nie chcę!), wybierze Jakuba. A Grzesiek naprawdę przeszedł wielką, pozytywną przemianę! Jemu naprawdę zależy, zarówno na Liliannie, jak i na małym Mikołajku. Tylko dlaczego Lill tak pesymistycznie patrzy na tę całą sytuację? :( Ja wiem, że oboje potrzebują czasu, że (podobno) nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale może w tym przypadku warto dać sobie drugą szansę?
Agg, błagam, nie psuj mojego, tak starannie ułożonego w głowie, scenariusza i spraw, by wymarzony model rodziny Mikiego się spełnił! Inaczej znajdę Cię w Szczecinie i inaczej wtedy pogadamy! :D
Twoja BFF - serdecznie pozdrawia i przesyła gorące uściski! :D :***
Przez kompletny przypadek tutaj trafiłam... I jak się cieszę;)
OdpowiedzUsuńgenialny blog!
pozdrawiam