- Tak bardzo lubię, gdy jesteśmy razem, wiesz tatusiu? – Mikołaj wtulił się w klatkę piersiową swojego ojca, a on delikatnie gładził jego plecy i uśmiechał się do swojego maleństwa. Szalony dzień, który ci dwaj panowie spędzili razem, powoli dobiegał końca. Mikołaj nigdy nie był aż tak szczęśliwy; wręcz chłoną każde słowo, wypowiedziane przez Grzegorza, który upajał się każdą sekundą, którą spędzał ze swoim ukochanym z synkiem. Wszystko było tak jak w prawdziwej rodzinie; najpierw oglądali razem kreskówki, opychając się żelkami, potem wpadł Piotrek i obejrzeli razem pierwszą cześć Toy Story i pograli w PESa, na koniec poczytał mu do poduszki i pragnął, by ta chwila trwała wiecznie. - Z Kubą też jest fajnie, bo wymyśla różne zabawy i ma psa, ale z tobą jest najlepiej. Bo z tatą zawsze jest najlepiej, prawda?
- Ja też się cieszę, że możemy być tu razem. Ten weekend jest
najlepszym w moim życiu – pstryknął synka w nos i przeczesał palcami jego
króciutkie, czarne włoski, które w dotyku przypominały meszek, celowo
przemilczając uwagę Młodego na temat doktora Rynkiewicza. Ten typ ciągle go
drażnił; Kosa dałby sobie rękę odciąć, że chce zająć jego miejsce w życiu
Mikiego. Z każdym kolejnym spotkaniem, Mikołaj wyglądał coraz lepiej, co
niezmiernie cieszyło Grześka. Wiedział, że jest dla niego takim małym
motywatorem do szybszego powrotu do zdrowia i cieszył się, że ma w tym swój
udział. Prawda jest taka, że młody Kaniewski wpatrzony był w niego jak w
obrazek i swojego tatę traktował jak wzór wszelkich cnót. – Mam nadzieję, że w
wakacje, zanim rozpocznie się sezon reprezentacyjny, spędzimy razem trochę
czasu; zabiorę cię gdzieś, gdzie jest mega gorąco i można calutki dzień pluskać
się w błękitnej wodzie? Albo pojedziemy do Katowic; poznasz babcię i dziadka.
Babcia wręcz nie może doczekać się, aż w końcu cię zobaczy. Wysłałem jej twoje
zdjęcie i stwierdziła, że jesteś bardzo do mnie podobny.
- Może do wakacji zdążę już wrócić – wymruczał Mikołajek,
ciężko wzdychając.
- Wrócić…? – dopytał nieco zdziwiony, a jego brwi poszybowały
ku górze. Skąd wrócić? Przecież Mikołaj zakończył już leczenie i powrót na
oddział rzeszowskiej onkologii w zasadzie już mu nie groził. Do tego badania
były tak dobre, że nawet sami lekarze dziwili się, jak w tak ekspresowym tempie
Miki wracał do pełni sił.
- To ty nie wiesz? – Młody podparł się na łokciu i ogromnie
zdziwiony, spojrzał prosto w oczy ojca. – Kuba zabiera mnie i mamę do Ameryki,
bo dostał tam pracę. No wiesz, tam gdzie jest ta duża Statua Wolności – Miki
podrapał się po głowie, widząc zdziwienie malujące się na twarzy ojca. – Mama
ci tego nie mówiła? Może zapomniała; przecież ma tyle na głowie... Wyjeżdżamy
za kilka tygodni, tylko musimy jeszcze poczekać na ten ważny dokument z
Warszawy. A właśnie; słyszałeś, że siedem drugich…
Kosok nie słuchał dalej naukowego wywodu
pięciolatka. Bo jak to możliwe, żeby śmiała odebrać mu synka, którego dopiero
co zyskał? Dlaczego w ogóle nie zapytała go o zdanie? Przecież jest ojcem, więc
ma prawo decydować o losie swojego dziecka. Co prawda, nie dokonali jeszcze
potrzebnych formalności i nie uznał prawnie Mikołaja za swojego syna, ale mimo
wszystko był jego ojcem i miał prawo decydować o jego życiu, a z pewnością o
sprawach tak poważnych, jak wyjazd kilka tysięcy kilometrów dalej.
Obiecał sobie, że nie pozwoli nikomu odebrać
sobie swojej małej radości życia. Już nie wyobrażał sobie jak to może być bez
Mikiego; byłby w stanie podporządkować każdy aspekt życia, tylko po to, żeby
móc zaopiekować się synkiem. I Lilka niech się wypcha; nie ma prawa ich
rozdzielać ze względy na jakieś widzimisię jej kochasia. Jeśli będzie trzeba,
wystąpi na drogę sądową, tylko po to, by Mikołaj mógł pozostać przy jego boku.
Za bardzo kochał tego chłopca, by móc pozwolić mu odejść. Rozmowy przez Skype
nie były przecież szczytem jego marzeń w kontaktach z dzieckiem.
Spojrzał na synka, który drzemał
wtulony w jego ramię, oddychając miarowo. Delikatnie odsunął go od siebie,
kładąc wygodnie na poduszce i musnął jego czółko. Nigdy w życiu nie pomyślałby,
że będzie w stanie pokochać kogoś aż tak bardzo; kiedyś myślał, że kocha Martę,
potem zapałał większym uczuciem do Lilianny, ale ta ,,miłość” i tak nie miał
porównania do tego, co czuł do swojego dziecka. Jego świat nagle nabrał barw i
wszystko zaczęło mieć sens. Chciał spędzać z nim każdą wolną chwilę; chronić
przed złem tego świata, dbając o to, by nikt go nie skrzywdził. Chciał
pochwalić się nim całemu światu, nosić dumnie przez boisko po wygranym meczu, żeby każdy widział, jak wspaniałego ma syna.
Chciał być obecnym w jego życiu...
- Tak strasznie cię kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię
przy mnie nie być. Nigdy cię nie zostawię - wyszeptał, poprawiając synkowi
kołdrę.
- Lilciu, jeszcze szampana…? – Kuba, nie
czekając na moją reakcję, nalał mi pochodzącej z Francji cieczy do lampki,
którą dzierżyłam w dłoni. Było tak jak sobie wymarzyłam; ogromny apartament z
pięknym widokiem, największe łoże, jakie kiedykolwiek dane było mi zobaczyć i
przepyszne truskawki w czekoladzie, a do tego wszystkiego w pakiecie był
szaleńczo zakochany we mnie mężczyzna.
Jednak myślami byłam daleko stąd; w
pewnym rzeszowskim mieszkaniu, w którym znajdował się mój ukochany synek. Nigdy
nie zostawiałam go na tak długo, nie licząc oczywiście dni, które spędzał w
szpitalu zaraz po przeszczepie szpiku. Wiedziałam, że z Grześkiem nic mu nie
grozi, ale mimo wszystko, moje matczyne serce, było jak zwykle nieco
przewrażliwione na punkcie bezpieczeństwa Mikołaja. Najchętniej zamknęłabym go
w hermetycznym świecie, w którym nikt nie mógłby go skrzywdzić. Miałam
świadomość tego, że byłam może nadopiekuńczą matką, ale to było silniejsze ode
mnie. Miki był moim skarbem, motywacją do zmiany swojego życia i był jedynym
mężczyzną na świecie, za którego oddałbym życie.
- Chcesz mnie spić? – zapytałam, trzepocząc
rzęsami i obserwując jak Jakub podwija rękawy swojej błękitnej koszuli.
- Wiesz, we mnie jest tyle uroku, że alkohol
nie jest mi potrzebny do tego, aby cię uwieść – pochylił się nade mną i musnął
moje usta. – Każdego dnia dziękuję Bogu, że postawił cię na mojej drodze,
Lilianno. Jesteś taka piękna i cudowna. A poza tym jesteś cudowną matką;
Mikołajek to chyba najwspanialsze dziecko na świecie. Udał ci się…
- Nie tylko mi; Grzegorz też miał w tym swój
udział – dokładnie widziałam grymas przechodzący przez twarz Rynkiewicza, na
samo wspomnienie o ojcu mojego dziecka. – Jakubie, przecież wiesz, że on już
zawsze będzie obecny w naszym życiu, czy tego chcemy czy nie. Boje się co
będzie, gdy dowie się o naszym wyjeździe; znając Kosoka zacznie odstawiać
jakieś cyrki – westchnęłam ciężko. Doskonale wiedziałam, że w jego sytuacji
zachowałabym się tak samo. Bardzo kochał Mikołaja i ciągle dawał temu dowody,
dlatego wiem, że rozstanie będzie bolesne dla ich obojga.
Westchnęłam cichutko, wtulając się w tors
Rynkiewicza. Wiedziałam, że i ja będę tęsknić za Grześkiem; przecież nie był
dla mnie kimś obojętnym, ale z pewnością nie potrafiłabym już na niego patrzeć
jak na kandydata na męża. Zbyt dużo między nami było negatywnych emocji, by
ponownie móc sobie zaufać. Szanowałam go za to, jak wiele zrobił dla naszego
skarba, ale mimo wszystko nie umiałabym mu zaufać. Zawsze byłam nazbyt wrażliwą
osobą, która odczuwała wszystko trochę głębiej.
- Nie przejmuj się nim – musnął moją skroń. –
Nie dam mu was skrzywdzić, kochanie. Zanim wyjedziemy, chciałbym zapytać cię o
pewną rzecz, która będzie miała wpływ na życie nas wszystkich – podniósł się z
łóżka i chwycił moją dłoń, a następnie ukląkł na lewe kolano. – Lilianno, wiem, że to może jeszcze za wcześnie,
ale swoich uczuć jestem pewien, jak niczego na świcie. Czy uczynisz mi ten
zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
_______________
Przedostatni. ;(
Nie niech sie nie zgadza i wruci do grzesika prosze PLIS KOBIETO BLAGAM
OdpowiedzUsuńnie, nie i jeszcze raz nie ! ... Lilka masz odpowedzieć NIE !
OdpowiedzUsuńi po kiego wyjeżdżać do tej Ameryki ? tu masz kochającego Grzesia i wgl.! :3
czekam z niecierpliwością na następny ale czemu on bedzie ostatni ? :C
pozdrawiam, K. ;)
NIE! Lilka nie może się zgodzić! Nie i koniec! Przecież Ona nie może wyjechać do Stanów, zostawić Anielskiej samej, bo przecież jak bez Niej poradzi sobie roztrzepana Justyna i jeszcze bardziej roztrzepany Tomek? No jak? Przecież Ona musi zostać. Najlepiej z Grześkiem, ale to pewnie z czasem ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie smutno mi się zrobiło, jak przeczytałam, że to przedostatni.. Taka historia, tak dobrze się ją czyta, a tak szybko się kończy. Szkoda.
Nie zostaje mi nic, jak czekać na epilog, który pewnie, znając Ciebie, zwali mnie z nóg i przez jakiś czas wciąż będę myślami wracać do Tej historii jak i do innych, przez Ciebie napisanych :)
Pozdrawiam :*
A teeeeeeeeen z czym wyskoczył! Denerwuje mnie ten cały Jakub. A Lilka mogłaby przejrzeć w końcu na oczy :/
OdpowiedzUsuńMiki jak zwykle rozczulający <3 :)
Dwa razy nie? :( :(
OdpowiedzUsuńLilka kategorycznie musi powiedzieć nie! Nie no, nie wyobrażam sb jej przy boku doktorka, tylko Grześka :) Smutno jakoś, że to już koniec, ale taka już koniec rzeczy.. Ale naprawdę Lilka musi być z Grzegorzem :D
OdpowiedzUsuńO ile z pierwszej części rozdziału cieszyłam się jak szalona, uśmiech nie schodził mi z twarzy i na sercu robiło się jakoś tak cieplej, o tyle druga część mnie totalnie dobiła... Ale to już wiesz... ;)
OdpowiedzUsuńMogłabym godzinami czytać o Grzesiu i Mikołaju, mogłabym latami oglądać taki obrazek! To wspaniałe, że takświetnie się ze sobą dogadują, że dobre czują się w swoim towarzystwie, że potrafią się razem bawić, że po prostu potrafią ze sobą być. Oni pokochali się miłością bezgraniczną, czyli czymś najpiękniejszym, co może być. :) I pisałam to już niejednokrotnie, ale napiszę jeszcze raz: Kosok się zmienił i chyba tylko głupi tego nie zauważył!
Lila mnie za to wnerwia. Ja rozumiem, że chce być szczęśliwa, że chce sobie ułożyć życie z jakimś mężczyzną, ale na Bog, dlaczego Kuba? :P Protestuję i nie zgadzam się ani na żaden wyjazd, ani na ślub! I walnę sobie jeszcze Rejtana, a co! :D
A tak na serio... Ja wiem, czuję, że jakaś cząstka serca Lilki chce zostać i chce dać kolejną szansę Grzegorzowi. I wierzę, że tak właśnie będzie. :)
Ściskam Cię, Ty moja BFF, niech moc Batmana będzie z Tobą! :*:)
Widzę,że nie tylko ja chcę,by ta historia zakończyła się w inny sposób... Lilka mówi,że nie ma możliwości bycia z Grześkiem,ale tak na prawdę to nawet nie spróbowała. Mam wrażenie,że skupiła się tylko na sobie, i na swoim szczęściu,bo na pewno nie na szczęściu Mikołajka. On kocha Grzegorza, i nikt ,ani nic tego nigdy nie zmieni. Bardzo długo czekał na swojego tatusia, a teraz tak nagle ma Go znów stracić,ponieważ jakiś Doktorek zapragnął ich ze sobą zabrać. Nie wiem,o czym myśli Lila,przecież ma tutaj swoją kawiarnię,to w tym mieście odnalazła swój sposób, odnalazła ojca swojego synka,który dał mu "drugie" życie. Warto to wszystko burzyć ze względu na jakiegoś pajaca w białym fartuchu?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,ja jestem po prostu romantyczką,i jedyne zakończenie,jakie mnie uszczęśliwi,to tylko jej związek z Kosokiem. Mają dziecko,i to wspaniałego synka,myślę,że dla Niego warto walczyć o szczęście :) A tutaj ani na chwilę, nie pomyślano,jak będzie się czuł Mikołaj,który zyskał ojca,a teraz ma Go nagle stracić.
Nie cierpię tego Doktorka. Myśli tylko o sobie,i swoim szczęściu.
Ps. Myślałam,że jak po otworzeniu karty,i zobaczeniu Miley Cyrus się przewidziałam,ale jak potem ktoś inny to wykonał, uspokoiło mnie to :D
Pozdrawiam! :*
Jaki przedostatni? ;ooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńIIIIIIII teraz.. POWIEDZ NIE, POWIEDZ NIE, POWIEDZ NIE! :D
Czyli pozostało czekać na epilog. Ehhhhhh, jakoś nie mogę przyjąć tego do wiadomości ;c
Ściskam ciepło w ten mroźny dzień! :*
NIE NIE NIE NIEEEEE!!!! Jezu, skończyłaś w takim momencie, w dodatku to przedostatni rozdział. Po tym wszystkim co napisałaś w drugiej części rozdziału, zapewne nie możemy się spodziewać happy-endu. Ale kurczę! No ja cię błagam. Przecież Kosok nie pozwoli im wyjechać! Nie mogą tego zrobić, a Lila nie może przyjąć oświadczyn doktorka. Chyba zgłupiał kompletnie. Ciekawe jak on by się poczul, gdyby nowy fagas jego dziewczyny/żony chce wywieść jego dziecko do innego kraju? Waczyłby, aby do tego nie dopuścić. Dlatego niech się postawi w sytuacji Grześka. A pierwsza część rozdziału była taka świetna..... :(
OdpowiedzUsuńnatt000- nie moge sie zalogowac
Nieee, to się nie może tak skończyć !!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już kończysz, z niecierpliwością czekam na epilog.
Pozdrawiam i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
Mam nadzieję, że powie nie. A swoją drogą dziwie się, że Lilka zgodziła się na ten wyjazd. Grzesiu będzie walczył o Mikołaja. Ledwo dowiedział się, że ma syna a już może go stracić :(
OdpowiedzUsuńciężko będzie przyzwyczaić się do pustki tutaj ;c
OdpowiedzUsuńmam do powiedzenia tylko jedno: mistrzostwo! Dlatego taka szkoda, że się kończy :((
OdpowiedzUsuń